2014-04-26 22:48

Tomasz Królak / Warszawa / KAI

Karol Wojtyła – człowiek kultury

Poeta, aktor, filozof i papież w jednej osobie – doświadczenia literackie i aktorskie od młodzieńczych lat kształtowały osobowość Karola Wojtyły. Gdyby nie one byłby z pewnością innym papieżem. Był twórcą ale i przenikliwym obserwatorem kultury i to zarówno przed wyborem na papieża jak i w latach pontyfikatu. Jako papież zasłynął bowiem nie tylko "Listem do artystów" ale i poematem "Tryptyk rzymski". Okazało się, że także jako papież nie może żyć bez poezji...

Fot. Adam Bujak

Najważniejszym doświadczeniem artystycznym Wojtyły – studenta polonistyki UJ było współtworzenie Teatru Rapsodycznego, którego założycielem był Mieczysław Kotlarczyk, starszy od Karola polonista. W warunkach konspiracyjnych wystawiano głównie polską klasykę romantyczną. Zgodnie z licznymi świadectwami, Lolek był absolutnie wybijającą się postacią tego zespołu.
Teatr Rapsodyczny nie był typową sceną teatralną. Jej główną ideą i specyfiką było swoiste skoncentrowanie się na żywym słowie przy zredukowanie wszelkich innych środków teatralnego wyrazu. Pomysł Kotlarczyka bardzo współgrał z filozoficznym i intelektualnym usposobieniem Karola, dla którego teksty stricte dramatyczne czy poetyckie stawały się ważnym wehikułem przekazania istotnych prawd o człowieku.
Refleksja nad istotą i znaczeniem kultury w życiu narodu były dla Karola Wojtyły ważne i to już od lat wczesnego kapłaństwa. Jako biskup krakowski wielokrotnie przypominał o związkach ojczystej kultury z chrześcijaństwem. „Największe dzieła Polaków naszej doby to są dzieła tej inspiracji chrześcijańskiej – mówił w 1977 r. na Jasnej Górze. – I szeroko płynie nurt zapotrzebowania na takie natchnienia. Więc za to dziękujemy, ale równocześnie prosimy, ażeby nam nigdy tego natchnienia nie brakło i żeby polska kultura, sztuka, literatura, poezja, muzyka, plastyka, teatr, żeby wszystkie one czerpiąc z chrześcijańskiego natchnienia przedłużały wspaniałe i autentyczne tradycje polskiej kultury”. Bardzo cenił sobie kontakty ze światem kultury. Był przekonany, że biskup powinien "czytać, spotykać się, dyskutować i dowiadywać co dzieje się w tym środowisku". Stąd jego kontakty z filozofami: Romanem Ingardenem, Władysławem Stróżewskim i księżmi filozofami: Józefem Tischnerem czy Józefem Życińskim.
Karol Wojtyła nie był jednak wyłącznie czujnym obserwatorem kultury i jej wytrawnym krytykiem, lecz stał się jej twórcą – od młodzieńczych lat pisał bowiem poezje i dramaty. Poruszał tematy biblijne, ale też społeczne oraz związane z polską historią i kulturą. Są to utwory pełne odniesień religijnych o charakterze medytacji, niejednokrotnie wyrafinowane intelektualne, bywa, że niełatwe w odbiorze. Jak pisał jeden ze znawców literackiej twórczości Karola Wojtyły, wymaga ona od czytelnika „wysiłku umysłowego i duchowego, niejako współpracy z autorem w odkrywaniu, poznawaniu i adorowaniu tajemnicy związków człowieka z Bogiem i świata natury z Nieskończonością”.
W swoich pierwszych dramatach przyszły papież „odczytuje” historię przez pryzmat Biblii. W 1940 roku powstał dramat „Hiob”, który można określić jako medytację nad sprawiedliwością w historii. Z kolei zdecydowanie późniejszy "Brat naszego Boga" to napisany przez biskupa Wojtyłę dramat inspirowany życiem Chmielowskiego (który podczas Powstania Styczniowego stracił nogę). Jako papież, podczas wizyty w Polsce (w 1983) beatyfikował a następnie (w 1989) ogłosił świętym bohatera swojej sztuki... Natomaist poemat "Stanisław", poświęconą krakowskiemu biskupowi-męczennikowi refleksję nad Polską i jej chrześcijańską tradycją, kard. Wojtyła ukończył na dzień przed konklawe, które wybrało go na papieża. Dopracowywał ten utwór siedząc na dziedzińcu Papieskiego Kolegium Polskiego w Rzymie. "Tu złamał pióro, zaprzestał pisania poezji, ale nie na zawsze..." – wspominał po latach kard. Dziwisz.
Szczególnym bo odzwierciedlającym jedną z wielkich pasji kapłańskiego życia Wojtyły wątkiem jego twórczości, są utwory poruszające wątek miłości, odpowiedzialności, małżeństwa i rodziny. Dwa najbardziej znane dramaty na ten temat to „Promieniowanie ojcostwa” i „Przed sklepem jubilera. Medytacja o sakramencie małżeństwa” - utwór ten ukazał się w tym samym roku co naukowa rozprawa "Miłość i odpowiedzialność" (1960).
O tym, że pisanie poezji i dramatów było wielką pasją biskupa krakowskiego, do czasu jego wyboru na papieża wiedziała garstka wtajemniczonych. Tylko nielicznym pokazywał swoje wiersze, konsultując w procesie twórczym ich ostateczny kształt. Publikował je publikował krakowskim miesięczniku „Znak” „Tygodniku Powszechnym”. Nie podpisywał ich swoim nazwiskiem lecz stosował pseudonimy: Andrzej Jawień lub Stanisław Andrzej Gruda. Twórczość literacka stanowiła dla niego pewien problem: wiedział, że wśród kardynałów pozostaje w tym względzie wyjątkiem. Dlatego też np. utwór pt. „Chrystus” (opublikowany ostatecznie pod tytułem „Rozważania o śmierci”) wydał pod pseudonimem, by jego szczególny status jako autora nie „zakłócał” odbioru dzieła.
Karol Wojtyła był także filozofem. Summę swych przekonań filozoficznych zawarł w książce “Osoba i czyn” z 1969 r. To niełatwe dzieło stanowi credo przyszłego papieża, jako wyznawcy filozofii personalistycznej, która szczególną wagę przywiązuje do roli osoby i jej nadrzędnej roli wobec wszelkich uwarunkowań społecznych, politycznych ekonomicznych. To przekonanie – w “połączeniu” z przesłaniem Ewangelii motywowało Wojtyłę, gdy podejmował się obrony ludzkich praw – począwszy od życia nienarodzonych. Nad artykułami czy książkami nie pracował bynajmniej wyłącznie w zaciszu domu na Franciszkańskiej. Wykorzystywał każdą chwilę; bywało więc, że jego „gabinetem” było ...tylne siedzenie samochodu, gdzie miał zainstalowany specjalny, prowizoryczny pulpit i lampkę. Dzięki temu – np. w drodze z kolejnej wizytacji duszpasterskiej – czytał, przeglądał notatki a także pisał.
Gdy kard. Wojtyła został wybrany na Stolicę Piotrową jego poetycka, dramaturgiczna i aktorska przeszłość stała się dla dziennikarzy z całego świata elementem dodatkowo ubarwiającym relacje o papieżu zza żelaznej kurtyny. Nie było jednak sensacją, że akurat ten papież niespełna trzy lata po objęciu urzędu ustanowił Papieską Radę Kultury. Zgodnie z jego ideą Rada miała "świadczyć przed Kościołem i światem o głębokim zainteresowaniu które (...) Stolica Apostolska żywi wobec postępu kultury i owocnego dialogu kultur, jak również ich dobroczynnego spotkania z Ewangelią".
Papież zasłynął m.in. jako inspirator i gospodarz organizowanych prawie od samego początku pontyfikatu spotkań światowej sławy naukowców różnych dziedzin. Odbywały się one latem w papieskiej rezydencji w Castel Gandolfo. Spotkania z udziałem naukowców z Polski odbywały się na przemian z sympozjami o charakterze międzynarodowym. Polskimi gośćmi Papieża byli m.in. ks. Józef Tischner, abp Józef Życiński, Leszek Kołakowski czy współorganizator spotkań prof. Jerzy Janik z Instytutu Fizyki Jądrowej w Krakowie. Spotkania polskich naukowców w Castel Gandolfo stanowiły praktycznie kontynuacją spotkań dyskusyjnych krakowskich intelektualistów – głównie fizyków, chemików i historyków - które odbywały się w latach 1953-78 z udziałem księdza, a później metropolity krakowskiego. Głównym ich celem jest wszechstronna analiza problemu, czy istnieje sprzeczność między nauką a wiarą.
Jednym z uczestników spotkań w Castel Gandolfo był Emanuel Levinas, francuski filozof żydowskiego pochodzenia, reprezentant jednego z nurtów w bliskiej Wojtyle filozofii personalistycznej oraz filozofii dialogu. Opisując klimat międzynarodowych spotkań naukowców i intelektualistów u papieża, ks. Józef Tischner zauważał: „Jak w Ogrodach Castel Gandolfo nie ma dwóch takich samych liści, tak wśród gości Jana Pawła II nie ma dwóch takich samych indywidualności. A mimo to jest płaszczyzna spotkania, jest dom. Myślę sobie: tak właśnie wygląda Kościół Jana Pawła II. Kto wie, może i my dorośniemy kiedyś do budowy takiego Kościoła?”
Jednym z najbardziej niezwykłych wydarzeń pontyfikatu było specjalne przesłanie, jakie papież-poeta skierował do swoich bratnich dusz... W „Liście do artystów” (4 kwietnia 1999) zawarł apel do twórców całego świata, aby przyczynili się do ponownego nawiązania owocnej współpracy między światem sztuki a Kościołem. „Każde autentyczne natchnienie zawiera jednak w sobie jakby ślad owego «tchnienia», którym Duch Stwórcy przenikał dzieło stworzenia od początku” – napisał papież. List ten tak komentował Czesław Miłosz:"Język Jana Pawła II jest nasz, najwidoczniej ukształtowany w wyniku jego przemyśleń jako poety, i trafia do nas nie tylko tam, gdzie powołuje się na Norwida i Dostojewskiego".
Wśród przywoływanych w „Liście do artystów” nazwisk twórców różnych epok, dziedzin i narodowości, Jan Paweł II wymienił także nazwiska dwóch polskich poetów: Mickiewicza i Norwida. To na słowach twórcy "Pana Tadeusza" oparł końcowe przesłanie Listu: „’Wyjdzie z zamętu świat ducha...’ Ze słów, które Adam Mickiewicz napisał w czasach bardzo trudnych i bolesnych dla swojej ojczyzny, pragnę zaczerpnąć życzenie dla was: niech wasza sztuka przyczynia się do upowszechnienia prawdziwego piękna, które będzie niejako echem obecności Ducha Bożego i dzięki temu przekształci materię, otwierając umysły na rzeczywistość wieczną”.
Podczas wizyt w Ojczyźnie Jan Paweł II często odwoływał się do polskiej literatury. Czynił to głównie dlatego, uważają analitycy, by ożywić „duchową kulturę narodu”, w dobie PRL odgórnie marginalizowaną. Cytował polskich wieszczów w duchu wymagającej miłości wobec rodaków i z troską o los chrześcijańskiej tradycji w komunistycznej Polsce. Temu m.in. celowi służyło odwoływanie się przez Jana Pawła II do „Ksiąg pielgrzymstwa polskiego”, „Bogurodzicy” a więc pierwszego polskiego hymnu narodowego, pieśni „Gaude Mater”, czy pism Reja, Kochanowskiego i Skargi.
Jednym z najważniejszych przemówień pontyfikatu było to wygłoszone w siedzibie UNESCO w Paryżu (2 czerwca 1980). Papież wyraził w Paryżu "głęboki i szczery hołd" wszystkim kulturom ludzkości. Wyrażając przekonanie o szczególnym związku religii - zwłaszcza chrześcijaństwa - z kulturą, czego dobitnie dowodzi przykład Europy, z szacunkiem wspomniał o tym dziedzictwie, które wypływa "z innych źródeł inspiracji religijnej i humanistyczno-etycznej". W przemówieniu tym zawarł także przejmujące, osobiste wyznanie: „Jestem synem narodu, który przetrwał najstraszliwsze doświadczenia dziejów, którego wielokrotnie sąsiedzi skazywali na śmierć – a pozostał przy życiu i pozostał sobą. Zachował własną tożsamość i zachował pośród rozbiorów i okupacji własną suwerenność jako naród – nie biorąc za podstawę przetrwania jakichkolwiek innych środków fizycznej potęgi jak tylko własna kultura, która się okazała w tym przypadku potęgą większą od tamtych potęg”. Ta, doskonale wówczas przyjęta, otwarta i pełna uznania postawa wobec wszystkich kultur, charakteryzowała cały pontyfikat.
Niezwykle znamienne jest, że dokądkolwiek udawał w podróż apostolską, papież zawsze przywoływał świadectwa różnych postaci, które – choć niekiedy zapomniane w swoich krajach – wniosły szczególny wkład w kulturę poszczególnych ludów, narodów, społeczeństw czy nawet plemion. Podczas zagranicznych podróży apostolskich bardzo często Jan Paweł II spotykał się z przedstawicielami świata kultury i sztuki. W Polsce miejscami takich spotkań były m.in. kościół św. Krzyża (1987) i Teatr Narodowy (1991).
Po wyborze na papieża Karol Wojtyła zaprzestał twórczości literackiej. Wydawało się, że na zawsze, choć w połowie lat 90. jego rzecznik oświadczył, że podczas wakacji papież napisał jakieś teksty, ale na pewno ich nie opublikuje. Okazało się jednak, że po 24 latach literackiego milczenia papież powrócił do poezji, wielkiej pasji swojego życia! 6 marca 2003 r. zaprezentowano poemat „Tryptyk rzymski”. Papieskie medytacje są pełne zadumy nad Biblią, dziełem stworzenia, miejscem człowieka w świecie; nie brak w nich osobistych odniesień. Zdaniem Czesława Miłosza, który był obecny na prezentacji dzieła w domu arcybiskupów krakowskich, utwór papieża „zawiera, w wielkim skrócie, całą dogmatykę katolicką”.
Gruntowny namysł Jana Pawła II nad kondycją współczesnej kultury przynosi wydana u schyłku pontyfikatu książka „Pamięć i tożsamość”. Papież zastanawia się tu m.in. na czym polegała przed wiekami duchowa potęga chrześcijańskiej Europy. Porównuje jej ówczesny obraz, kiedy to, inspirując się duchowością chrześcijańską, zaowocowała wspaniałymi dziełami sztuki, literatury, filozofii i teologii – i obecny, w którym dominują prądy laickie. Papież ocenił, iż „wciąż na nowo daje o sobie znać odrzucenie Chrystusa” i cywilizacja, „która jeśli nie jest programowo ateistyczna, to jest na pewno pozytywistyczna i agnostyczna, skoro kieruje się zasadą: myśleć i działać tak, ‘jakby Bóg nie istniał’. Takie ujęcie łatwo daje się odczytać we współczesnej tak zwanej mentalności naukowej, albo raczej scjentystycznej, jak też w literaturze, a zwłaszcza w mass mediach”.
Książka jest także swoistym podsumowaniem refleksji o Polsce, jakie przez całe życie prowadził Karol Wojtyła – polski kapłan, patriota i twórca. To najbardziej ‘polskie’ dzieło Jana Pawła II, jak określił książkę jeden ze znawców pontyfikatu, jest m.in. pełną zadumy refleksją o polskiej historii; refleksją, w której papież przywołuje plejadę swoich wybitnych rodaków: Kopernika, Reja, Kochanowskiego, Mickiewicza, Słowackiego, Chopina, Norwida, o. Kolbe, Kotarbińskiego, Ingardena...

Zobacz także:

Abp Depo: rodzina najpilniejszym adresatem nauczania św. Jana Pawła II

Podążania wskazaniami św. Jana Pawła II najbardziej dziś potrzebuje polska rodzina, która zachowa wiarę i tradycję, i przekaże z pokolenia na pokolenie potrzebę bezpieczeństwa, miłości,... ... »

Ks. Oder: przestańmy bić brawo, zacznijmy słuchać

Po tych wszystkich oklaskach i fanfarach Jan Paweł II mówi: przestańcie bić brawo i słuchajcie – tak znaczenie dzisiejszej kanonizacji komentuje ks. prałat Sławomir Oder. Postulator w... ... »

Najnowsze komentarze

Wyszukiwarka

Najnowsze komentarze

MO:
Święty Janie Pawle II, dziękuję Ci za uratowanie życia mojego Ojca - miał rozległy udar z wylewem, był w stanie krytycznym. Modliłam się do Ciebie, aby wyzdrowiał. I stał się cud. Po 3 miesiącach Ojciec opuścił szpital o własnych siłach - chodzi, mówi, nie jest sparaliżowany. Nawet lekarze mówią, że gdyby nie przeczytali historii choroby, to nie wiedzieliby, że był tak poważnie chory, a teraz ma zachowane wszystkie funkcje, bo jak mówią, "z takich udarów tak dobrze...

Można wpisywać się do Księgi Kanonizacyjnej Jana Pawła II

Polecamy

Książki

Nasze serwisy