Reklama

Jan Paweł II

"Moje lata z Janem Pawłem II", czyli codzienne życie świętego papieża naznaczone chorobą Parkinsona

Joaquín Navarro-Valls (zm. w Rzymie 5 lipca 2017) – doktor psychiatrii, korespondent zagraniczny, dziennikarz. Rzecznik prasowy św. Jana Pawła II (1984–2005) i Benedykta XVI (2005–2006).Prezentujemy zbiór jego prywatnych notatek, które skrupulatnie gromadził podczas pełnienia swej służby na Watykanie.

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

Mat.prasowy/Wyd. Jedność

Joaquin Navarro-Valls i św. Jan Paweł II

Joaquin Navarro-Valls i św. Jan Paweł II

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pozwalają one zrozumieć, jaki temperament miał Karol Wojtyła, w jaki sposób myślał i jak odczuwał. Publikacja bardzo osobista, trzymająca w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Zapiski osłaniają wiele szczegółów z codziennego życia Jana Pawła II – opisują jego reakcje przytaczają wypowiadane przez papieża słowa, a także odpowiedzi jego rozmówców. Lektura notatek pozwala zajrzeć do wnętrza domu ojca świętego, który tworzyli jego najbliżsi współpracownicy. Navarro-Valls opisuje ponadto ze szczegółami przebieg podróży, które odbywał w misjach dyplomatycznych Watykanu – np. do komunistycznej Rosji, a także na Kubę, gdzie spotykał się z Fidelem Castro. Książka ilustrowana zdjęciami wykonanymi m.in. przez samego autora, które w niniejszej publikacji po raz pierwszy ujrzały światło dzienne.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Moje lata z Janem Pawłem II. Prywatne zapiski rzecznika prasowego Watykanu 1984–2006" - ZOBACZ W NASZEJ KSIĘGARNI!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Choroba Parkinsona

Książka złożona z pytań i odpowiedzi

28 kwietnia 1994 r.

Jadę do Werony. Zabieram ze sobą odpowiedzi Papieża na pytania przygotowane przez Vittorio Messoriego do wywiadu w telewizji, który ostatecznie nie doszedł do skutku. To bardzo dobry tekst: 177 stron. Przekazuję Messoriemu kilka kryteriów dotyczących tej książki Papieża, którą on będzie musiał opracować. Prosi mnie, żebym przesłał mu je na piśmie. Spędzamy później chwilę, rozmawiając o jego życiu, o jego spotkaniu z Chrystusem poprzez lekturę Ewangelii, o jego pierwszym bestsellerze (Opinie o Jezusie: „A wy za kogo mnie uważacie?”), o innych jego książkach.

Kolejny upadek

29 kwietnia – 15 maja 1994 r. Rano, kiedy modlę się przed śniadaniem, dzwoni Re: Papież upadł wczoraj w nocy i „uszkodził sobie kolano”. – Czy trzeba, żebym szybko przyjechał? – Nie, nie trzeba, ale byłoby dobrze, żeby dzisiaj rano, po przybyciu na Watykan, spotkał się pan ze mną – mówi. W kilka minut później dzwoni do mnie Sodano. Jest trochę bardziej rozmowny, ale też nie przekazuje zbyt wielu informacji. W tej sytuacji – nie umiem wyrobić sobie poglądu na temat powagi tego, co się stało – postanawiam natychmiast jechać na Watykan. Biorę taksówkę i jadę spotkać się z kardynałem, którego zastaję dyktującego sekretarzowi komunikat z informacjami medycznymi: złamanie szyjki kości udowej z przemieszczeniem odłamków. Rozmawiamy o tym, czy należy podać do publicznej wiadomości, że upadek Papieża nastąpił w jego łazience. Na początku opowiadam się za tym, żeby w komunikacie nie informować o tej okoliczności, bo powiem to ustnie dziennikarzom. Informację tę jednak pozostawiono w pierwotnej postaci. Później sobie uświadomiłem, że jednak byłem w błędzie – wyszło lepiej tak, jak ostatecznie zostało to przekazane. Podaję pierwszą informację dziennikarzom około 9.50, dziesięć minut przed przewiezieniem Papieża karetką do szpitala. Rozmawiam z Buzzonettim, żeby uzgodnić informacje. O jedenastej dziesięć jadę do szpitala z Re. Udajemy się bezpośrednio na salę operacyjną oddziału traumatologii. W przyległym pokoju znajduje się Dziwisz. Jest sam, odmawia brewiarz, prawą rękę ma w gipsie z powodu zwichnięcia, którego doznał w górach. Opowiada nam, że Papież upadł wczoraj w nocy, krótko przed jedenastą, kiedy wychodził z łazienki. Zawiadomił Dziwisza, który natychmiast zadzwonił do Buzzonettiego. Papieżowi zrobiono prześwietlenie i bardzo szybko uzyskano jasną diagnozę. „Właśnie tego brakowało mi w Roku Rodziny” – powiedział Papież. Podano mu łagodne środki przeciwbólowe, dzięki którym udało mu się przespać kilka godzin. Przed wyjazdem do szpitala koncelebrował Mszę Świętą z łóżka.

Czekamy na sali przedoperacyjnej. Wszystko idzie dobrze, ale powoli. Właściwy zabieg trwa dwie godziny. Dużą część tego czasu zabierają przygotowania. Mijają godziny, które wydają się nie mieć końca. Odmawiam różaniec, chodząc tam i z powrotem po korytarzu, w pobliżu drzwi. Przynoszą mi kanapki, które zjadam na miejscu, słuchając jakichś niejasnych odgłosów z sali operacyjnej. Chirurdzy kończą operację około trzeciej czterdzieści pięć po południu. Potwierdzają nam, że wszystko poszło zgodnie z planem. Fineschi objaśnia szczegółowo zabieg, równocześnie pokazując mi zdjęcia rentgenowskie. Wszczepiono Papieżowi implant. Zabieram zdjęcie ze złamaniem i drugie, przedstawiające wygląd nogi po operacji. „Nowy mały krzyż dla Papieża” – mówię Dziwiszowi. „Nie taki mały” – odpowiada nie bez racji. Przynoszą szkic raportu medycznego. Sugeruję, żeby zmienić jedno słowo, dzięki czemu tekst będzie bardziej zrozumiały. Lekarze podpisują go i pędzę do Sala Stampa, gdzie dziennikarze czekają na briefing, który mam poprowadzić. Zaczynamy około piątej po południu. Jednemu z kolegów dziennikarzy wydaje się bardzo podejrzane, że nie przewieziono Papieża do szpitala natychmiast po złamaniu. Odpowiadam, że nie uznano pilnej hospitalizacji za konieczną z tego prostego powodu, że została sporządzona diagnoza i była ona bardzo jasna.

Reklama

Udzielam szeregu wywiadów różnym stacjom telewizyjnym z Europy i rozgłośniom radiowym z Ameryki Łacińskiej. Zostaje mi jeszcze spotkanie dla programu Rai Uno, o jedenastej wieczorem, ale jestem tak wyczerpany napięciem tego dnia, że nie jestem już w stanie nic mówić. Jutro będzie kolejny dzień. 30 kwietnia. Rano jadę do szpitala. Przychodzę w chwili, kiedy są jeszcze lekarze. Profesor Fineschi mówi mi, że Papież czuje się dobrze. Zmuszają go trochę do ruchu. Zjada śniadanie po raz pierwszy od upadku. Ponownie przeprowadzam briefing w Sala Stampa około dwunastej. O piątej po południu Papież koncelebruje Mszę Świętą z Dziwiszem. Był to spokojniejszy dzień niż wczoraj. 1 maja. Wczoraj, późnym popołudniem, Papież miał trochę gorączkę – mówią mi dzisiaj, kiedy przychodzę do szpitala. Jednak, jako że nie chce opuścić swojego cotygodniowego spotkania na placu św. Piotra, rano nagrywa krótkie przemówienie, któremu towarzyszy dzisiejsza modlitwa Regina Caeli, która zostanie nadana o dwunastej. Na koniec dodaje spontanicznie: „Życzę wam dobrej niedzieli, dobrego miesiąca maja, autentycznej wiosny”. Dzisiaj, kiedy nie idę do biura, mam trochę czasu, żeby pomyśleć o wydarzeniach ostatnich miesięcy. I dochodzę do mocnego wniosku: te upadki – na rękę i teraz złamanie kości udowej – mają coś wspólnego z tym, że istnieje stworzenie, które działa razem z Papieżem, żeby przeszkodzić mu w jego pracy – diabeł. 5 maja. Rano, o 9.45, odwiedzam Papieża w jego pokoju. Jest w dobrym stanie, ma rozluźnioną i wypoczętą twarz. Jego ogromne duchowe męstwo kontrastuje z wielką wrażliwością fizyczną. Uśmiecha się.

Reklama

Podczas rozmowy mówię mu coś, co rozważałem na modlitwie: diabłu nie należy wyrządzać nadmiernej łaski w Roku Rodziny… „Oczywiście – odpowiada natychmiast – diabeł nie chce, żebym obchodził ten Rok Rodziny. Ale ja będę to robił”. I dodaje ze śmiechem: „Czasami mówią mi, że jestem kolumną. Otóż teraz jestem kolumną do góry nogami” (una colonna capovolta). Jak widzę, czuje się lepiej i ma chęć rozmawiać. Mówię mu, że kilka dni temu spotkałem się z Messorim, w związku z książką, którą pisze, i opowiadam o mojej rozmowie z nim. 15 maja. Dziś rano, kiedy około dziewiątej piętnaście wchodzę na teren sal zastrzeżonych dla Papieża, widzę, że porusza się za pomocą chodzika. Uważnie zastanawia się nad każdym wykonywanym krokiem, jakby smakując te początki swojej odzyskanej niezależności. Pilnują go siostra zakonna i jeden z lekarzy, uważając, żeby nie stracił równowagi. Wciąż stawia krótkie kroki, jakby prosząc o aprobatę po tych ćwiczeniach. Przypomina mi moją matkę w podobnej sytuacji. Również ona, po identycznej operacji, zaczynając stawiać pierwsze kroki, pytała mnie: „Czy dobrze to robię?”. Wraca do pokoju. Trochę później idę się z nim zobaczyć. Leży na jednym z tych wąskich szpitalnych łóżek. Ktoś umieścił na jego nocnej szafce obrazek Matki Bożej Fatimskiej. „Ojcze Święty, to wspaniale widzieć, że Wasza Świątobliwość znowu chodzi” – mówię. Pyta mnie o książkę Messoriego. Odpowiadam mu, że myślę, iż wyświadczy ona wielkie dobro, przede wszystkim intelektualistom. I dodaję, że modlę się, żebyśmy mogli pojechać w góry w lipcu. „Być może – mówi – na mniej strome trasy”. Widać, że cieszy go myśl o tym. Lekarze są skłonni odradzać mu taki wyjazd, z powodu zagrożenia nowymi upadkami, ale on bardzo by chciał pojechać. Pytam go, o czym myśli w tych dniach. Mówi mi o uroczystościach z okazji pięćdziesiątej rocznicy bitwy o Monte Cassino, dlatego że obok zniszczenia Warszawy owe ruiny symbolizowały narodziny nowej Europy.

Później omawia bardziej osobiste sprawy. „Dzień 13 maja spędziłem w szpitalu. Dzień, w którym powinienem był umrzeć. Bóg jednak nie chciał, żebym umarł, dlatego że chciał, żeby papież wykonał… I myślałem również o tym, że urodziłem się 18 maja, o piątej po południu, mniej więcej o tej samej godzinie, o której próbowano mnie zabić. Kościół był bardzo blisko domu moich rodziców i o tej porze po odmówieniu różańca zwykle śpiewano litanię. Być może pierwszą muzyką, jaką usłyszałem na tym świecie, była Litania loretańska”.

2024-04-01 21:00

Ocena: +34 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Historyczna chwila

Niedziela małopolska 44/2020, str. I

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

patron województwa

Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej

Marszałek Witold Kozłowski i przewodniczący sejmiku Jan Duda prezentują dekret

Marszałek Witold Kozłowski i przewodniczący sejmiku Jan Duda prezentują dekret

„Ustanowienie św. Jana Pawła II patronem Województwa Małopolskiego jest dla nas – mieszkańców Małopolski, kolejną okazją do przemyśleń na temat Jego nauczania...” – powiedział marszałek Województwa Małopolskiego.

Oczekiwana wiadomość została ogłoszona w czasie uroczystości św. Jana Pawła II w papieskim sanktuarium na Białych Morzach. W odczytanym, przez ks. kan. Grzegorza Kotala – kanclerza krakowskiej kurii, dekrecie watykańskiej Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów podkreślono: „Kapłani i lud wierny Województwa Małopolskiego otaczają wyjątkową czcią św. Jana Pawła II, papieża, który przez swój apostolski zapał zaprosił cały rodzaj ludzki do otworzenia drzwi Odkupicielowi i przyjęcia Jego Boskiego miłosierdzia...”. Przywołano list metropolity krakowskiego z prośbą o zatwierdzenie wyboru według przepisów dotyczących ustanawiania patronów. I poinformowano, że: „...Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, na mocy władzy udzielonej jej przez papieża Franciszka, w odpowiedzi na przedłożoną sprawę, przystała na prośby i potwierdza, że św. Jan Paweł II, papież, jest przed Bogiem patronem Województwa Małopolskiego...”.

CZYTAJ DALEJ

Spóźniony Bóg u Joachima i Anny

[ TEMATY ]

święty

święta

Arkadiusz Bednarczyk

Joachim z Anną, Maryją, Józefem i Jezusem – obraz z kościoła w Krasnem k. Rzeszowa

Joachim z Anną, Maryją, Józefem i Jezusem – obraz z kościoła w Krasnem k. Rzeszowa

Dziś Kościół obchodzi wspomnienie świętych Joachima i Anny, rodziców Najświętszej Maryi Panny. W to wspomnienie pamiętajmy więc zarówno o naszych rodzicach, jak i dziadkach. Otoczmy ich naszą modlitwą i wdzięcznością.

Joachim i Anna. Oboje w dojrzałym wieku. Wciąż pragnęli dziecka. Bezdzietność – zgodnie z kulturą żydowską – traktowali jako hańbę i karę Bożą. Nie mamy o nich pewnych informacji. Pismo Święte nawet o nich nie wspomina. Imiona rodziców Maryi i jedynie ziarno prawdy o ich życiu pochodzą z apokryfów i tradycji chrześcijańskiej. Czego więc dowiadujemy się o nich?

CZYTAJ DALEJ

Kolejni obcokrajowcy ukończyli Letnią Szkołę Języka Polskiego na KUL

2024-07-26 20:50

[ TEMATY ]

KUL

kurs

język polski

KAI/@KUL_Lublin / X

Uczestnicy kursu

Uczestnicy kursu

Około stu osób z całego świata uczestniczy w letnich programach językowych organizowanych przez Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II. – Nie ma skuteczniejszej reklamy naszego kraju i regionu niż pokazanie na miejscu bogactwa polskiej kultury, języka i tradycji – mówi Cezary Ruta, dyrektor Szkoły Języka i Kultury Polskiej KUL.

Profesjonalny zespół nauczycieli, bogata oferta programowa dostosowana do różnych oczekiwań słuchaczy, autorskie wykłady wygłaszane przez specjalistów czy wreszcie bogaty program kulturalny i turystyczny – to cechy letnich kursów przygotowanych przez Szkołę Języka i Kultury Polskiej KUL. W tym roku odbywają się one po raz 51. i bierze w nich udział około stu osób z 33 krajów. Najwięcej uczestników pochodzi z USA, Francji, Meksyku, Słowacji, Tajwanu i Wielkiej Brytanii.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję