Reklama

Licytacja Bożego Narodzenia

Za Bożym Narodzeniem najbardziej tęsknią... supermarkety. W Warszawie pierwsze świąteczne reklamy pojawiły się w nich już 2 listopada. Wiele osób daje się wciągnąć w pułapki zastawione przez handlowców na klienta.

Niedziela warszawska 49/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ktoś nam zabiera święta

Święta Bożego Narodzenia wiążą się ze specjalnymi przygotowaniami w domu: zrobieniem porządków, przygotowaniem estetycznego wystroju, upieczeniem ciasta, prezentami. Na tych zwyczajach biznes próbują zrobić hipermarkety.
- Jesteśmy istotami cielesno-duchowymi i takie przygotowanie ma prawo odbywać się w naszych domach. Jeśli jednak zatrzymamy się tylko na takim sposobie, to Święta zostaną odsakramentalizowane - uważa ks. dr Mateusz Matuszewski.
Zdaniem ks. Matuszewskiego pozytywnym faktem jest ukształtowanie się ponadreligijnego charakteru świąt Bożego Narodzenia. Na wszystkich ulicach widać, że zbliżają się Święta. Jednak startowanie z dekoracjami świątecznymi już w listopadzie wywiera zły wpływ psychologiczny. Zamiast rozpoczynać radość Bożego Narodzenia, zamyka ją. Już przed Świętami w sklepach wybrzmią kolędy i kiedy przyjdzie czas, by je w domu zanucić, już nas to nie cieszy. Podobnie jest ze świątecznymi choinkami. Wtedy, gdy my wchodzimy w okres Bożego Narodzenia supermarkety zaczynają już zdejmować świąteczne dekoracje.
- Komercjalizacja zawsze narusza głębsze treści, uderza w tradycję - mówi Barbara Ogrodowska, etnograf z Państwowego Muzeum Etnografii w Warszawie. Skutki tego zjawiska można obserwować na przykład w krajach zachodnich. Kupno prezentów doszło do rozmiarów gigantycznych. Świąt nie spędza się w domach rodzinnych. Dodatkowo rozwinięta laicyzacja życia doprowadziła do tego, że święta Bożego Narodzenia stają się jednym z "festynów", uroczystością z wielkim przyjęciem, odartą z religijnych przeżyć.

Przedświąteczna mobilizacja

Z roku na rok wydłuża się okres przedświątecznej sprzedaży. Supermarkety konkurują kto ściągnie więcej klientów. W tym roku pierwsze choinki i mikołaje pojawiły się na witrynach sklepów już 2 listopada.
Jeśli to zbyt mały impuls dla klienta do wybrania się na zakupy, umotywują go dodatkowo bilboardy. Np. konkurencyjne ceny produktów. "Pomarańcze za jedyne 1,99 zł" - kusi jedna z reklam. - Ceny z końcówkami "99" to typowy chwyt supermarketów - mówi była pracowniczka francuskiej sieci Carrefour. Zwykle każdy ze sklepów ma jakiś produkt-klucz, sprzedawany poniżej kosztów produkcji. - Przed Świętami będzie to często karp - opowiada były pracownik innego supermarketu. Dla klienta jest on przynętą. Jeśli już znajdzie się w sklepie, zakupy najczęściej nie kończą się na jednym produkcie. Tylko około 20% klientów przychodzi do sklepu z gotową listą zakupów. Pozostali kupują pod wpływem impulsu. W sklepie dobry nastrój do zakupów stwarzać ma odpowiednia muzyka. - Kiedy w supermarkecie przebywa dużo osób wtedy jest ona dynamiczna. Ma nastrajać do szybkiego poruszania się wśród półek i wpływa podświadomie na szybsze podejmowanie decyzji - opowiada pracownik. Jeśli w supermarkecie jest mało klientów, wówczas puszczana jest muzyka refleksyjna w wolniejszym rytmie. Taka zatrzymuje dłużej klienta przy produkcie, co zwiększa szanse, że niezdecydowany włoży w końcu produkt do kosza.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Pułapki supermarketów

Supermarkety rozpracowały klienta w każdym detalu. Krok po kroku prześledzono jego zachowanie w galerii handlowej, aby opracować koncepcję sprzedaży jak największej ilości towaru. Chcąc ocenić zainteresowanie określonymi produktami badano nawet liczbę odruchowych "mrugnięć oka" u kobiet robiących zakupy. - Kobieta chodząc na hali zamyka odruchowo oczy około 14 razy, kiedy kończy zakupy liczba ta wzrasta do 25, zaś przy kasie sięga nawet 45 mrugnięć na minutę - pisze dr Tomasz Dąbrowski z Instytutu Marketingu. Na tej podstawie opracowano ułożenie towarów w markecie. Podstawowe produkty, które używa się zawsze w każdym domu stoją na najniższych półkach. A więc cukier, mąka, sól. Te klient w potrzebie znajdzie zawsze. Pieczywo - produkt który kupuje się codziennie - znajduje się na końcu sklepu, aby klient po drodze skusił się na coś jeszcze. Na wysokości oczu znajdują się produkty, których w domu używa się rzadziej. Stawia się tu również przedmioty o krótkim okresie trwałości. Aby towary lepiej wyeksponować stosowane jest jaśniejsze oświetlenie.
Do zatrzymania klienta przy określonym produkcie stosowana jest też odpowiednia kolorystyka. Kobiety interesują się częściej produktami z czerwoną etykietą, zaś mężczyźni z niebieską. Ale najbardziej hipnotyzująco działa na wszystkich zestaw kolorów czerwonego z żółtym. To nie koniec marketingowych pułapek.
W markecie wszystko ma wymiar magiczny. Nawet zwykły sklepowy kosz. Jego rozmiar służyć ma nie tylko wygodnemu poruszaniu się po sklepie. Chodząc alejkami klient poszukuje towarów, ale również porównuje się z innymi - stwierdza dr Tomasz Dąbrowski. Ten kto ma więcej w koszu, staje się kimś bardziej wartościowym. Mimowolnie zatem ci, którzy mają mniej sięgają po produkty, aby pokryć tą bolesną różnicę. Ostateczna weryfikacja wartości dokonuje się jednak przy kasie. Dlatego obsługa organizowana jest tak, aby przy kasie ustawiało się najwyżej kilku klientów. Wtedy mogą porównywać: czy mają w koszu mniej czy więcej niż sąsiedzi. I tak dobrym samopoczuciem supermarket nagradza tych, którzy zrobili duże zakupy, a złym tych, którzy mniejsze. Ale nikt nawet przed kasą nie jest na pozycji straconej. Tu można jeszcze szybko dorzucić coś do koszyka ze stojaków z czekoladami, batonikami czy gumami do żucia. Ten słodki asortyment staje się "kołem ratunkowym" nie tylko dla klienta, ale także dla supermarketu. Koniec zakupów to dla klienta często moment otrzeźwienia i oceny ile zapłaci za to, co wybrał. Stojaki ze słodyczami mają więc rozproszyć uwagę. Jednocześnie sprawiają, że wzrasta wydzielanie związków chemicznych odpowiedzialnych za odczuwanie przyjemności.
Supermarkety myślą bardzo przyszłościowo. Dbają o wychowanie sobie następnego pokolenia. Wiele z nich ma już koszyki dziecięce. Wtedy rodzina robi więcej zakupów, a przede wszystkim maluch zaczyna przyzwyczajać się do zakupów w supermarkecie.

Nie dajmy się zwariować

Klienci nie powinni ulegać złudnemu wrażeniu, że w końcu listopada są ostatnimi osobami, które nie mają jeszcze świątecznych prezentów dla najbliższych. Tak naprawdę największy ruch w supermarketach odbywa się w tygodniu poprzedzającym mikołajki i drugi raz na tydzień przed świętami Bożego Narodzenia.
Niestety w okresie świątecznym wzrasta impulsywność dokonywania zakupów. Zdrowy rozsądek odchodzi na bok, emocje decydują co klient kupi. - Jeszcze jedna bombka więcej, bo zapominamy, że w domu mamy takie same kupione w ubiegłym roku - ostrzega Małgorzata Niepokulczycka, prezes Federacji Konsumentów.
Zakupy świąteczne, a zwłaszcza kupno prezentów powinno być dokonywane z rozmysłem. Niektórzy przyzwyczaili się, że w ciągu 5 dni mogli zwrócić produkt nieużywany. To prawo od ośmiu lat w Polsce nie obowiązuje. - Zwłaszcza po Świętach mamy mnóstwo telefonów - mówi prezes Niepokulczycka. Możliwość zwrotu to tylko dobra wola sprzedawcy. Przed zapłaceniem w kasie należy więc pytać sprzedawcę czy i na jakich warunkach będzie można zwrócić używany produkt.
Do sklepu warto wchodzić z gotową koncepcją, żeby wiedzieć czego się szuka, a nawet zrobić na kartce spis. Dobrze jest wybierać się na zakupy z odliczoną kwotą pieniędzy - radzi Prezes Federacji Konsumentów.
Otrzymywanie upominków to bardzo miły moment, ale bywa, że obdarowujący przesadzają z wartością. - Nawet jeśli prezent jest kosztowny, a nie stoi za tym miłość czy serdeczność, przestaje być wartościowy. Bóg kocha ubogie podarunki, bo sam stał się ubogim. Pamiętajmy, aby prezenty były wyrazem tego z czego cieszyłby się Bóg: dobroci, życzliwości, uprzejmości. Przecież to nas nic nie kosztuje - mówi ks. Matuszewski.
Może przypomnienie socjotechnicznych zabiegów supermarketów pozwoli nam z rozsądkiem spojrzeć na świąteczne przygotowania.

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Wojciech, Biskup, Męczennik - Patron Polski

Niedziela podlaska 16/2002

Obok Matki Bożej Królowej Polski i św. Stanisława, św. Wojciech jest patronem Polski oraz patronem archidiecezji gnieźnieńskiej, gdańskiej i warmińskiej; diecezji elbląskiej i koszalińsko-kołobrzeskiej. Jego wizerunek widnieje również w herbach miast. W Gnieźnie, co roku, w uroczystość św. Wojciecha zbiera się cały Episkopat Polski.

Urodził się ok. 956 r. w czeskich Libicach. Ojciec jego, Sławnik, był głową możnego rodu, panującego wówczas w Niemczech. Matka św. Wojciecha, Strzyżewska, pochodziła z nie mniej znakomitej rodziny. Wojciech był przedostatnim z siedmiu synów. Ks. Piotr Skarga w Żywotach Świętych tak opisuje małego Wojciecha: "Będąc niemowlęciem gdy zachorował, żałość niemałą rodzicom uczynił, którzy pragnąc zdrowia jego, P. Bogu go poślubili, woląc raczej żywym go między sługami kościelnymi widząc, niż na śmierć jego patrzeć. Gdy zanieśli na pół umarłego do ołtarza Przeczystej Matki Bożej, prosząc, aby ona na służbę Synowi Swemu nowego a maluczkiego sługę zaleciła, a zdrowie mu do tego zjednała, wnet dzieciątko ozdrowiało". Był to zwyczaj upraszania u Pana Boga zdrowia dla dziecka, z zobowiązaniem oddania go na służbę Bożą.

Św. Wojciech kształcił się w Magdeburgu pod opieką tamtejszego arcybiskupa Adalbertusa. Ku jego czci przyjął w czasie bierzmowania imię Adalbertus i pod nim znany jest w średniowiecznej literaturze łacińskiej oraz na Zachodzie. Z Magdeburga jako dwudziestopięcioletni subdiakon wrócił do Czech, przyjął pozostałe święcenia, 3 czerwca 983 r. otrzymał pastorał, a pod koniec tego miesiąca został konsekrowany na drugiego biskupa Pragi.

Wbrew przyjętemu zwyczajowi nie objął diecezji w paradzie, ale boso. Skromne dobra biskupie dzielił na utrzymanie budynków i sprzętu kościelnego, na ubogich i więźniów, których sam odwiedzał. Szczególnie dużo uwagi poświęcił sprawie wykupu niewolników - chrześcijan. Po kilku latach, rozdał wszystko, co posiadał i udał się do Rzymu. Za radą papieża Jana XV wstąpił do klasztoru benedyktynów. Tu zaznał spokoju wewnętrznego, oddając się żarliwej modlitwie.

Przychylając się do prośby papieża, wiosną 992 r. wrócił do Pragi i zajął się sprawami kościelnymi w Czechach. Ale stosunki wewnętrzne się zaostrzyły, a zatarg z księciem Bolesławem II zmusił go do powtórnego opuszczenia kraju. Znowu wrócił do Włoch, gdzie zaczął snuć plany działalności misyjnej. Jego celem misyjnym była Polska. Tu podsunięto mu myśl o pogańskich Prusach, nękających granice Bolesława Chrobrego.

W porozumieniu z Księciem popłynął łodzią do Gdańska, stamtąd zaś morzem w kierunku ujścia Pregoły. Towarzyszem tej podróży był prezbiter Benedykt Bogusz i brat Radzim Gaudent. Od początku spotkał się z wrogością, a kiedy mimo to próbował rozpocząć pracę misyjną, został zabity przez pogańskiego kapłana. Zabito go strzałami z łuku, odcięto mu głowę i wbito na żerdź. Cudem uratowali się jego dwaj towarzysze, którzy zdali w Gnieźnie relację o męczeńskiej śmierci św. Wojciecha. Bolesław Chrobry wykupił jego ciało i pochował z należytymi honorami. Zginął w wieku 40 lat.

Św. Wojciech jest współpatronem Polski, której wedle legendy miał także dać jej pierwszy hymn Bogurodzica Dziewica. Po dziś dzień śpiewa się go uroczyście w katedrze gnieźnieńskiej. W 999 r. papież Sylwester II wpisał go w poczet świętych. Staraniem Bolesława Chrobrego, papież utworzył w Gnieźnie metropolię, której patronem został św. Wojciech. Około 1127 r. powstały słynne "drzwi gnieźnieńskie", na których zostało utrwalonych rzeźbą w spiżu 18 scen z życia św. Wojciecha. W 1928 r. na prośbę ówczesnego Prymasa Polski - Augusta Kardynała Hlonda, relikwie z Rzymu przeniesiono do skarbca katedry gnieźnieńskiej. W 1980 r. diecezja warmińska otrzymała, ufundowany przez ówczesnego biskupa warmińskiego Józefa Glempa, relikwiarz św. Wojciecha.

W diecezji drohiczyńskiej jest także kościół pod wezwaniem św. Wojciecha w Skibniewie (dekanat sterdyński), gdzie proboszczem jest obecnie ks. Franciszek Szulak. 4 kwietnia 1997 r. do tej parafii sprowadzono z Gniezna relikwie św. Wojciecha. 20 kwietnia tegoż roku odbyły się w parafii diecezjalne obchody tysiąclecia śmierci św. Wojciecha.

CZYTAJ DALEJ

Matka przyszła do swoich dzieci

– Mamy w parafii piękne rodziny. One są naszą radością – powiedział Niedzieli ks. Witold Bil, proboszcz parafii Miłosierdzia Bożego w Kurowie.

Parafia, 21 kwietnia przeżyła Nawiedzenie obrazu Matki Bożej Częstochowskiej.

CZYTAJ DALEJ

Papież przyjął przewodniczące i delegatki Federacji Karmelitanek Bosych

2024-04-24 09:23

[ TEMATY ]

papież Franciszek

Karmelitanki Bose

Włodzimierz Rędzioch

Papież przyjął przewodniczące i delegatki Federacji Karmelitanek Bosych obradujących nad rewizją tekstu konstytucji zakonnych.

Rozmowa z s. Teresą, przewodniczącą Federacji Karmelitanek Bosych w Polsce.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję