Reklama

Jesteśmy Bożymi królewnami i królewiczami

Niedziela podlaska 15/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Katarzyna Szkarpetowska: - Kiedy i od czego zaczęła się Twoja przygoda z aktorstwem?

Robert Rogalski: - W 2000 r. poszedłem na eliminacje do teleturnieju „Jeden z dziesięciu”. Jechałem wtedy na żagle do Węgorzewa, więc byłem nieco rozkojarzony. Na 100 proc. znałem odpowiedzi tylko na połowę pytań. Strzelałem, no i udało się. Szczęście? Palec Boży? W odcinku byłem drugi w finale. Następnie brałem udział w teleturnieju „Milionerzy”. Hubert Urbański z 50 osób losował 3, które miały zagrać w finałowej dziesiątce. Mnie wylosował jako trzeciego. Gramy, dostajemy pytanie, odpowiadamy. Jestem gorszy o 2 sekundy od innego zawodnika. Już koniec, myślę, program ma się kończyć, a odpowiadający „kładzie się” na pytaniu za 2 tys. Pytanie drugie, teraz to już wszyscy wiedzą, ale ja jestem pierwszy. Kończę grę, mając 8 tys. zł, bo nie wiem, po czym do nieba wchodzili aniołowie we śnie św. Jakuba. Potem zacząłem trochę się upubliczniać na widowniach. Gościłem też w programach publicystycznych, np. u Jana Pospieszalskiego. Potem poproszono mnie, abym zaimprowizował jakąś scenkę w programie Wojciecha Cejrowskiego. Następnie zaczęły się epizody w serialach telewizyjnych. Zainteresowanych odsyłam na stronę www.filmpolski.pl. W sierpniu 2007 r., po powrocie z Jasnej Góry, poinformowano mnie, że dostałem rolę ks. Kazimierza Jancarza w filmie „Popiełuszko. Wolność jest w nas”.

- No właśnie, w filmie zagrałeś księdza. Jak czułeś się w roli duchownego?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Niesamowicie! Sutanna, alba, stuła... brak słów. Ale duchownym może być każdy, „bądźcie świętymi, jako i Ja jestem” - czytamy w Piśmie Świętym.

- Czy była to dla Ciebie trudna rola?

- Tak. Byłem bardzo podekscytowany. Czas biegł tak szybko, że do końca nie wiedziałem, co się dzieje. Ale dobry reżyser i z amatora potrafi „wyciosać” aktora.

Reklama

- Jakie relacje łączyły ks. Kazimierza z ks. Jerzym?

- Przyjaźnili się, w filmie jest to dobrze ujęte.

- Czy to, że jesteś osobą wierzącą, wpłynęło na jakość Twojej pracy na planie filmu „Popiełuszko. Wolność jest w nas”?

- Niech to ocenią widzowie, wiedząc już dzięki Tobie, że jestem osobą wierzącą.

- Długo trwały zdjęcia do filmu?

- Od sierpnia 2007 do kwietnia 2008 r. Brałem udział w zdjęciach na Jasnej Górze, w parafii pw. św. Maksymiliana w Krakowie, w Mistrzejowicach. Byłem jeszcze w Zakroczymiu oraz podczas zdjęć na placu przed kościołem pw. św. Stanisława Kostki.

- Wyobraźmy sobie, że ktoś nigdy nie słyszał o ks. Kazimierzu Jancarzu. Idzie do kina i... czego się dowiaduje? Jaką sylwetkę ks. Jancarza prezentuje film?

- Taką, żeby się modlić o podobnego kapłana w swojej parafii.

- Mówi się, że każda chwila ludzkiego życia jest szansą na zdobycie wiedzy. Czego nauczyłeś się podczas pracy nad filmem o ks. Popiełuszce?

- Wiedza nie jest najważniejsza. Matka Boża w Fatimie prosiła dzieci o modlitwę, gdy one bawiły się, a przecież zabawa dla nich była nauką. Będąc na Jasnej Górze i czekając na Mszę św., prowadziłem ożywioną konwersację z pewną panią. Wyszedł wtedy o. Kamil Szustak - dyrektor Radia Jasna Góra i zapytał zgromadzonych, dlaczego się nie modlą. Poczułem się zawstydzony. Modlitwa sama z siebie przysparza wiedzy.

- Aktorstwo aktorstwem, ale z pewnością masz jeszcze inne, równie ciekawe zainteresowania, pasje. Czy mógłbyś o nich opowiedzieć?

- Kiedyś grałem w piłkę ręczną, potem rzucałem młotem w Legii, byłem kadrowiczem Polski, następnie kolarzem, żeglarzem morskim, motorowodniakiem, ratownikiem WOPR, wkrótce zaczynam kurs masażysty.

- Co zrobić, a właściwie, jak żyć, by „wolność była w nas”?

- Wolność, czymże jest? Wolność jest albo może naprawdę będzie w nas, jeżeli nazbyt nie będziemy naśladować tego świata. Młodzieniec, o którym czytamy w Ewangelii, chciał iść za Jezusem, ale ten Go zatrzymał. Życie w wolności to życie w prawdzie, no i sprawiedliwości, o której rzymski prawnik Ulpian pisze, że to stała i niezłomna chęć oddania każdemu tego, co mu się należy. Tak więc zachęcam, aby Czytelnicy „Niedzieli Podlaskiej” poszli obejrzeć film „Popiełuszko. Wolność jest w nas”.

- Sanktuarium św. Tereski od Dzieciątka Jezus w Porządziu to miejsce bliskie Twemu sercu. Co daje Ci pobyt w Dolinie Miłości Bożej?

- Większość polityków i część mediów robi z ludzi głupków, a w Porządziu człowiek może od tego odpocząć i modlić się za swoich prześladowców. To miejsce cudów, cały czas pada tam z nieba deszcz... róż. Moim zdaniem, każdy powinien pojechać na rekolekcje do Porządzia, które prowadzi ks. Stefan Ceberek. Gdyby ludzie czcili Matkę Bożą i Jej Syna choćby w 10 proc. tak, jak to robi ks. Stefan, świat byłby rajem.
Porządzie znajduje się na skraju Puszczy Białej. W chwilach przerw na rekolekcjach spaceruję po lesie. Świeże powietrze, cisza... Bóg wtedy może zbliżyć się do człowieka, On to wszystko i nas stworzył. Nieograniczoność przestrzeni. Pan Jezus często pozostawiał ten świat i udawał się w miejsce ustronne, np. na pustynię, gdzie nie ma rzeczy zbędnych. Podobne postępowanie zalecał swoim uczniom, do których i nas zaliczył. Tylko czy my chcemy Go naśladować?

- Czy mogę pokusić się o wniosek, że ks. Stefan jest dla Ciebie autorytetem?

- Byłem na morzu, znam kilku wyśmienitych kapitanów. Kapitan ks. Stefan Ceberek prowadzony przez siebie okręt o nazwie Jezus Chrystus opuści na pewno jako ostatni.
To nad wyraz odważny i bezkompromisowy kapłan. Niewielu takich. Porównać ks. Ceberka zdecydowanie można ze świętym proboszczem z Ars Janem Vianneyem. Zresztą ks. Stefan jest też tego świętego zwolennikiem, gdyż zawsze podczas liturgii Mszy św. wzywa jego imienia.

- Jesteś członkiem kółka różańcowego. Czy z łatwością przychodzi Ci modlitwa?

- Różnie bywa, ale „trening” modlitewny przybliża do Pana Boga. Myślę, że modlimy się zdecydowanie za mało. Mamy za to „wyznawców” Amwaya, Blue City, Tesco i wielu innych. Ludzie ci mają taką przypadłość, że najczęściej w niedzielę zabierają całą rodzinę do hipermarketu, gdzie prowadzą swoje „modły” np. przy półkach zawalonych kiełbasą czy zastawą stołową. Ale Pana Boga tam nie ma. Słyszałem taką historię, jak pewna panna, która chciała wyjść za mąż, przyszła do kancelarii parafialnej po zaświadczenie. Ksiądz jej na to, że nie widzi jej na nabożeństwach, a ona, że jak jest w niedzielę z narzeczonym w lesie, to tam na polanie się modli. Ksiądz zatem powiedział, aby uzyskała stosowny kwit - zgodnie z miejscem odbywanych aktów strzelistych - od leśniczego czy gajowego.

- Dobrze jest przyjaźnić się z Panem Jezusem?

- To więcej niż przyjaźń. Jesteśmy przecież dziećmi Bożymi. My znamy Chrystusa, a przez Niego Boga Stwórcę. Nazywa nas plemieniem kapłańskim, narodem królewskim, czyż to nie zaszczyt? Jesteśmy Bożymi królewnami i królewiczami! Jezus daje nam wszystko, daje nam życie wieczne.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kościół świdnicki ma czterech nowych diakonów

2024-05-11 15:00

[ TEMATY ]

Świdnica

święcenia diakonatu

bp Adam Bałabuch

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Diakoni diecezji świdnickiej A.D. 2024. Od lewej: dk. Aksel Mizera, dk. Piotr Kaczmarek, dk. Jakub Dominas i dk. Marcin Dudek

Diakoni diecezji świdnickiej A.D. 2024. Od lewej: dk. Aksel Mizera, dk. Piotr Kaczmarek, dk. Jakub Dominas i dk. Marcin Dudek

W przeddzień uroczystości Wniebowstąpienia Pańskiego, w sobotę 11 maja, w katedrze świdnickiej odbyła się uroczysta liturgia, podczas której bp Adam Bałabuch udzielił święceń diakonatu czterem świdnickim alumnom.

W gronie wybranych przez Kościół do posługi diakona znaleźli się: Jakub Dominas z parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Wałbrzychu, Marcin Dudek z parafii Miłosierdzia Bożego w Bielawie, Aksel Mizera z parafii Matki Bożej Królowej Polski i św. Maternusa w Stroniu Śląskim, Piotr Kaczmarek z parafii Św. Jakuba Apostoła w Małujowicach z archidiecezji wrocławskiej.

CZYTAJ DALEJ

Niebo – misja na co dzień!

2024-05-07 08:46

Niedziela Ogólnopolska 19/2024, str. 22

[ TEMATY ]

homilia

Karol Porwich/Niedziela

Zmartwychwstały Pan dał swoim uczniom wystarczająco wiele dowodów na to, że żyje. A teraz, przed wstąpieniem do Ojca, przygotowuje ich do nowego etapu w dziejach zbawienia ludzkiej rodziny. Rozstający się z Apostołami Pan objawia im swoje (i Ojca) dalekosiężne plany. Oto dość zwyczajni ludzie – uczniowie Jezusa, chrześcijanie – mają maksymalnie zaangażować się w rozwój królestwa Bożego na ziemi. Wnet ruszą w świat z Dobrą Nowiną. Pamiętają też, że mają się modlić, wiedzą, jak to czynić i o co prosić Ojca: „Przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi”. Podczas licznych spotkań ze Zmartwychwstałym uczniowie zostali obdarowani tchnieniem Ducha Pocieszyciela. Ale będzie Go „więcej”. Jezus uroczyście obiecał, że wydarzy się cud zstąpienia Ducha Świętego, który obdarzy uczniów mocą i licznymi nadprzyrodzonymi darami. Tak wyposażeni będą zdolni nieść Ewangelię „aż po krańce ziemi”. Dobra Nowina o zbawieniu powinna być zaniesiona do wszystkich ludzi. A tymczasem Jezus – po wydaniu misyjnego polecenia i złożeniu obietnicy – „uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy jeszcze wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: «Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba»”. Osamotnieni uczniowie, a po nich kolejne pokolenia wierzących mają się przystosować do nowego rodzaju obecności Zbawiciela. Już się boleśnie przekonali, że nie potrafią zatrzymać Go przy sobie. Teraz mają codziennie pielęgnować i doskonalić sztukę słuchania słowa Bożego, by odradzała się i rosła ich ufna wiara w Jezusa obecnego pośród nich – obecnego i udzielającego się szczególniej w eucharystycznej Ofierze i Uczcie.

CZYTAJ DALEJ

Polskie dzwony i ...muezzini

2024-05-11 17:46

[ TEMATY ]

Ryszard Czarnecki

Archiwum TK Niedziela

Rozmowa z księdzem proboszczem jednej z poznańskich parafii. Sympatyczny zakonnik, twardo chodzący po ziemi, zatroskany o swoją duszpasterską trzodę. Przykro mu było, gdy na obchodach stulecia parafii i wykładów historycznych z tym związanych zjawiła się tylko pięćdziesiątka parafian.

Jednak mówi jeszcze o innej rzeczy, o której słyszę od coraz większej liczby księży. Gdy uruchomił, jak to jest w staropolskim zwyczaju, dzwon na rezurekcje (odbywają się one, na miłość Boską, raz w roku!) – natychmiast ktoś z osiedla, na którym znajduje się kościół zawiadomił... policję, która zgodnie z wolą anonimowego obywatela przyjechała z interwencją. Omal nie skończyło się na mandacie, bo policja twierdziła, że są ku temu podstawy formalno-prawne. Ów ksiądz ze stolicy Wielkopolski nie jest wyjątkiem, bo tego typu nieprzyjemne incydenty spotykały wielu kapłanów w tej aglomeracji, ale też naprawdę sporo w każdym dużym mieście – o czym wie każdy z nas, jeśli tylko chce to wiedzieć.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję