Reklama

Aspekty

By nie kończyło się na pięknych słowach

Wiele mówi się o konieczności podejmowania różnych działań na rzecz osób niepełnosprawnych. W końcu mają oni swoje plany i marzenia tak jak reszta świata. A jednak zbyt często na samym mówieniu się kończy. Na szczęście Katolickie Stowarzyszenie na Rzecz Osób Niepełnosprawnych „Tęcza” przede wszystkim działa

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 50/2012, str. 4-5

[ TEMATY ]

niepełnosprawni

Archiwum KSnRON „Tęcza”

Wycieczki zawsze są dużą atrakcją

Wycieczki zawsze są dużą atrakcją

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zaczęło się pod koniec lat 90. ubiegłego stulecia. Stowarzyszenie powstało dzięki staraniom rodziców osób niepełnosprawnych intelektualnie. – Wcześniej przez 15 lat prowadziłam dzienny ośrodek pracy – wspomina Maria Mikuła, obecna prezes „Tęczy”. – Moich podopiecznych zatrudniała wtedy Spółdzielnia Inwalidów. Kiedy spółdzielnia upadła, zatrudnieni w niej niepełnosprawni zostali bez niczego. Przez tyle lat byli aktywni, pracowali, mieli swoje środowisko i grupę wsparcia, a tu zupełnie nagle musieli wrócić do swoich czterech ścian. I dlatego założyliśmy „Tęczę”, żeby oni mogli kontynuować swoją terapię. Potem przyszły do nas panie po dłuższym leczeniu na oddziale psychiatrycznym, które chciały, by ktoś pomógł im zorganizować grupę wsparcia. A jeszcze później postanowiliśmy otoczyć opieką również dzieci.

„Parasol”, „Kropelki”, „Kolory życia”...

Aktualnie „Tęcza” prowadzi cztery placówki. Najstarszą jest Warsztat Terapii Zajęciowej, istniejący od stycznia 2001 r. Dwadzieścia osób z dysfunkcją intelektualną przychodzi tu codziennie i uczy się zaradności życiowej oraz samodzielności. Uczestnicy zdobywają umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Terapia ma na celu przygotowanie ich do podjęcia pracy zawodowej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zajęcia odbywają się w pięciu pracowniach: gospodarstwa domowego, plastycznej, hafciarsko-krawieckiej, technicznej i komputerowej. Uczestnicy zapisują się w grafiku i każdy z nich przez cały tydzień chodzi na zajęcia do konkretnej pracowni. Oprócz tego mają zapewnioną rehabilitację ruchową, psychoterapię, muzykoterapię, artreterapię, biblioterapię oraz teatroterapię.

Niedługo po WTZ powstał ośrodek wsparcia dla osób leczonych psychiatrycznie i z upośledzeniem umysłowym „Kolory życia”. To placówka pobytu dziennego. Oprócz osób z niepełnosprawnością intelektualną korzystają z niej również ludzi po leczeniu psychiatrycznym, z depresją, zaburzeniami adaptacyjnymi, silnymi nerwicami, psychozami, zaburzeniami psychicznymi w wyniku chorób neurologicznych i z chorobami otępiennymi. Dla tych osób ośrodek jest szansą na wyjście z domu i funkcjonowanie w społeczności (na skutek choroby bardzo często mają bowiem tendencję do zamykania się w czterech ścianach i izolowania). Dzięki zajęciom podnosi się ich samoocena, uczą się wyrażać emocje i panować nad nimi, ćwiczą nawiązywanie kontaktów interpersonalnych.

Reklama

Pod tym samym adresem (ul. Kościelna 6) mieści się świetlica rehabilitacyjno-terapeutyczna dla dzieci i młodzieży z różnymi dysfunkcjami „Kropelki”. To oferta skierowana do młodych w wieku od 6 do 24 lat, którzy zmagają się z nerwicami, zaburzeniami adaptacyjnymi oraz psychicznymi, ADHD, autyzmem, problemami szkolnymi, które wynikają z choroby, dysleksją i dysgrafią oraz niepełnosprawnością intelektualną i fizyczną. Oprócz różnego rodzaju terapii (artre-, choreo-, muzyko-, biblio- czy przez zabawę) odbywają się tu też zajęcia korekcyjno-kompensacyjne. Różne dysfunkcje utrudniają kontakty z rówieśnikami, obniżają też samoocenę; świetlica pomaga pokonywać te trudności i uczy radzenia sobie z codziennością. Psycholog pracujący w świetlicy opiekuje się nie tylko dziećmi, lecz także spotyka się z ich rodzicami.

W 2008 r. powstał powiatowy ośrodek wsparcia „Parasol”. Jest on otwarty na osoby z niepełnosprawnością intelektualną i zaburzeniami psychicznymi, które mieszkają poza Zieloną Górą, na terenie powiatu zielonogórskiego, często pochodzą z małych miejscowości, w których nie mogą liczyć na taką pomoc. Zajęcia odbywają się w pracowniach: artystycznej, krawiecko-hafciarskiej, komputerowo-medialnej i gospodarstwa domowego. Oprócz tego uczestnicy mają zapewnioną pomoc psychologiczną i pedagogiczną, rehabilitację ruchową oraz pomoc pielęgniarską.

Fundusze – brutalna rzeczywistość

Żeby placówki mogły funkcjonować, potrzebne są pieniądze. „Tęcza” nie jest w stanie samodzielnie wypracować środków, korzysta więc przede wszystkim z dofinansowania PFRON. A pozyskanie tych funduszy wcale nie jest takie łatwe. PFRON wprowadza co jakiś czas różne projekty – jeden taki projekt może trwać np. trzy lata. Placówki „Tęczy” funkcjonują właśnie dzięki tym projektom. – Niestety, coraz trudniej jest napisać wniosek, który ma szansę być przyjęty, bo są coraz wyższe wymagania – wyjaśnia Maria Mikuła. – A teraz jeszcze muszą być pisane w generatorach wniosków, więc trzeba mieć oprócz pomysłu również porządny komputer i odpowiednie oprogramowanie oraz dostęp do internetu. Programy PFRON-owskie działają na zasadzie konkursów, a ponieważ coraz więcej osób ubiega się o dofinansowanie, rośnie konkurencja.

Reklama

Taki sposób finansowania placówek jest kłopotliwy, bo zapewnia środki tylko na określony czas. Po zakończeniu programu albo trzeba wygrać kolejny konkurs, albo szukać pieniędzy gdzie indziej, bo inaczej placówkę trzeba będzie zamknąć. To bardzo przykra wizja nie tylko dlatego, że np. pieniądze zainwestowane w sprzęt przepadną wraz z nim. Zamknięcie placówki to tragedia przede wszystkim dla osób, które z niej korzystały; dla wielu z nich alternatywą jest tylko dom albo ławka w parku, nie mają możliwości spędzania czasu w inny sposób. „Tęcza” przez kilka miesięcy borykała się z takim problemem – odrzucono wniosek stowarzyszenia i zabrakło pieniędzy dla ośrodka wsparcia. – Po iluś odwołaniach nasz wniosek ostatecznie został przyjęty. Ale przez te kilka miesięcy udało nam się utrzymać ośrodek tylko dzięki pracy wolontariuszy – mówi Maria Mikuła.

Gdyby nie te zawirowania

Oprócz codziennych zajęć w ośrodkach „Tęcza” organizuje swoim podopiecznym różne wyjazdy – na zawody sportowe, przeglądy muzyczne i teatralne, a także zwykłe wycieczki. W różnych miejscach odbywają się też praktyki zawodowe – w końcu WTZ docelowo przygotowuje do podjęcia pracy. A jednak nie wszystko wygląda tak kolorowo. Dobra wola i zaangażowanie stowarzyszenia i jego podopiecznych nie zawsze, niestety, wystarczą. Jakiś czas temu np. powstał pomysł, by stworzyć mieszkania chronione dla osób z dysfunkcją intelektualną po to, żeby otoczyć je kompleksową opieką w przypadku np. śmierci ich rodziców. – W tej chwili jednak nie możemy sobie na to pozwolić. Za dużo mamy pracy z już istniejącymi placówkami – tłumaczy Maria Mikuła. – A pewne posunięcia władz dodatkowo utrudniają nam zadania. Kiedy otworzyliśmy „Parasol”, dostaliśmy środki na lokal, który wyremontowaliśmy, wyposażyliśmy i przygotowaliśmy do pracy. I nagle po półtora roku funkcjonowania weszło w życie rozporządzenie nakładające standardy lokalowe na tego typu ośrodki. Żeby ośrodek mógł dalej działać, musieliśmy znaleźć na niego inne miejsce i dostosować lokal już za własne pieniądze. I tego typu zawirowania nie są jednorazowe, co jakiś czas stajemy wobec sytuacji, która burzy nasze plany.

Reklama

Prawdą jest, że nie wystarczy pięknie mówić o integracji z niepełnosprawnymi. Nie wystarczy też naobiecywać. Trzeba również wziąć odpowiedzialność za swoje słowa. Żeby nie kończyło się tak, jak w przypadku jednego z programów. – Polegało to na tym, że trenerzy pracy wyszukiwali osobom niepełnosprawnym miejsce zatrudnienia, rozmawiali z szefostwem, przygotowywali współpracowników. I kilka osób z naszego WTZ rzeczywiście dostało pracę – opowiada p. Maria. – Ale w pewnym momencie program zakończono, zwolniono trenerów i skończyła się praca naszych niepełnosprawnych. I co dalej? W ich miejsce na WTZ przyszli już przecież inni. Gdyby nie nasz ośrodek wsparcia, te osoby musiałyby wrócić do domu. I lata rehabilitacji poszłyby na marne. A pracodawca nie będzie chciał w przyszłości zatrudnić niepełnosprawnego, bo już się na tym przejechał i powie, że to niepoważne.

Póki co „Tęcza” działa i ma się nieźle, nie tylko dzięki pozytywnie przyjętym wnioskom, ale również dzięki ludziom o dobrych sercach. Miejmy nadzieję, że nie zabraknie zwłaszcza tych ostatnich.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

To nie bajka!

Niedziela małopolska 50/2015, str. 6

[ TEMATY ]

niepełnosprawni

Archiwum Joanny

Ubiegłorocznego Sylwestra Joanna i Ryszard spędzili na zabawie w Lubomierzu

Ubiegłorocznego Sylwestra Joanna i Ryszard spędzili na zabawie w Lubomierzu

Pochodząca z Nowej Huty Joanna mieszka w Domu Pomocy Społecznej, a rodowity krakus, Ryszard, w kamienicy. Spotykają się przeważnie w niedziele. On jest wtedy jej rękoma i nogami, a ona – jego oczyma. Ich przyjaźń zaczęła się od bajki „Żaba i słoń”, którą przygotowywali w ramach grupy teatralnej. Asia grała wtedy żabę, która zakochała się w granym przez Rysia słoniu. Wkrótce ta historia zmieszała się z rzeczywistością...

Asia: – Poznaliśmy się na warsztatach terapii zajęciowej działających na os. Złotej Jesieni przy Katolickim Stowarzyszeniu Osób Niepełnosprawnych i Ich Przyjaciół – „Klika”. Ryszard: – W ramach warsztatów oboje byliśmy w pracowni teatralnej. Po dwóch latach znajomości zaczęliśmy bliżej współpracować. Nasz instruktor napisał wtedy bajkę, którą miały zagrać dwie osoby: ja i Asia. Musieliśmy się jej nauczyć. Pomagałem więc Asi w przyswojeniu tekstu i opanowaniu tremy. By akcja opowieści przebiegała sprawniej, wprowadziliśmy postać skrzata, który miał za zadanie wyswatać żabę ze słoniem. Bajkę graliśmy w przedszkolach, do których jeździliśmy jako grupa teatralna.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Odpustowy weekend u franciszkanów [zaproszenie]

2024-05-04 08:48

ks. Łukasz Romańczuk

ks. Mariusz Szypa wypowiada słowa aktu zawierzenia

ks. Mariusz Szypa wypowiada słowa aktu zawierzenia

Franciszkanie Konwentualni z ul. Kruczej we Wrocławiu zapraszają na dwa wydarzenia, które będą miały miejsce w kościele pw. św. Karola Boromeusza. W sobotni wieczór będzie można posłuchać koncertu organowego, a w niedzielę sumie odpustowej będzie przewodniczył bp Maciej Małyga.

4 maja o godz. 19:00 rusza cykl koncertów organowych „Franciszkańskie Wieczory Muzyczne: Mater Familiae” w Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej przy ul. Kruczej we Wrocławiu. Jest to okazja do promocji muzyki sakralnej, a także kultu maryjnego. Pierwszy koncert zagra Tadeusz Barylski, który przez wiele lat posługiwał jako organista w kościele na Kruczej, a także w sanktuarium św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej. Podczas koncertu zagra m.in utwory: Johanna Sebastiana Bacha – Fantazja G-dur, Improwizację: Fantazja Regina Coeli czy Bogurodzicę. Koncert rozpocznie obchody odpustu ku czci Matki Bożej

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję