Stajemy dzisiaj u Tronu Łaski - u Królowej Polski. Niezależnie od współczesnych układów trzeba powiedzieć, że Maryja jest Królową. I tak jest od wieków. Nasz naród czcił Ją w sposób wyjątkowy jako Matkę Jezusa. Inne narody chrześcijańskie przylegały często wprost do samego Jezusa i czciły Boga Wcielonego, wchodziły w naukę Ewangelii, wprowadzały ją w swoje życie, w barbarzyński świat wszczepiając zasady miłości bliźniego. Te narody odznaczały się czasami niezwykle twardym sposobem postępowania - np. narody germańskie, gdzie przemoc i panowanie nad innymi były sprawą najważniejszą. Niełatwo zatem było Kościołowi pracować wśród tych społeczności, niełatwo było wprowadzać w ich życie zasady Ewangelii, bo przeszkadzały przemoc i hegemonia.
Maryjność - nasza moc
Reklama
Z takimi narodami spotykały się także narody słowiańskie. Nie były wiele łagodniejsze w swoim postępowaniu i sposobie życia, ale był wśród nich taki naród, który bardzo upodobał sobie Matkę Bożego Syna i Jej - Bogurodzicy Dziewicy oddawał wielkie uszanowanie i cześć. I wzajemnie - owa Matczyna ręka strzegła polskiego rycerstwa, możnowładców, książąt i tych, którzy potem zostawali koronowanymi królami Polski. W ciągu dziejów tego narodu, który stawał się coraz bardziej Chrystusowy, Ewangelia była przekazywana przez ręce Najświętszej Maryi Panny. To nabożeństwo do Niej sprawiało, że nasze chrześcijaństwo było bardziej rodzinne, serdeczne, ludzkie. Maryjność była cechą naszego narodu, który wchodził w rodzinę narodów chrześcijańskich i stawał się jednym z ważnych elementów chrześcijańskiej Europy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Oczywiście, jak wszystkie kraje podlegaliśmy prawom publicznym i międzynarodowej konkurencji. Przeróżne siły miały wpływ na nasze dzieje, mieliśmy więc swoich bohaterów, ale i ludzi, za których trzeba się wstydzić, a może nawet pokutować. Dlatego w wiekach świetności naszej Ojczyzny doszło do pogubienia się Polaków, do okrutnych wojen, w tym wojen szwedzkich, do słynnego „potopu”. Wśród możnych i twardych sąsiadów staliśmy się krajem słabym i trzeba było szukać obrony i ratunku. Wtedy to król Jan Kazimierz ogłosił Matkę Bożą szczególną Patronką państwa polskiego i Jej oddał swoje królestwo z poszczególnymi księstwami, Jej powierzył przyszłość Ojczyzny. Ślubował szerzyć Jej cześć, ulżyć niedoli ciemiężonych i zaprowadzać sprawiedliwość społeczną. W ten sposób Maryja stała się Królową Polski. A gdy przyszły czasy unicestwienia państwa polskiego, jednoczyła Polaków i przypominała, że tutaj, na Jasnej Górze, w swoim świętym Obrazie jest Królową Polski, nawet wtedy, gdy tej Polski jakoby nie było.
Reklama
Dzięki pobożności maryjnej, dzięki temu, że Jasna Góra zajmowała znaczące miejsce w sercach Polaków, że nasz naród miał właściwe odniesienie i uzyskiwał moce do nawrócenia, że Jasna Góra zawsze przypominała o sprawach najważniejszych - ten naród przetrwał. Pamiętamy z historii rok 1920, gdy hordy bolszewickie wtargnęły na obszar Rzeczypospolitej, gdy niszczono i starano się unicestwić kulturę nie tylko zresztą Polski, ale i całej Europy. Wtedy w tym miejscu, na Jasnej Górze, modlił się naród, klęczeli biskupi, błagając Matkę Najświętszą o pomoc. I przyszło zwycięstwo, bolszewicy zostali wypędzeni. Europa nie zdaje sobie nawet sprawy, przed jakim nieszczęściem została ocalona wydarzeniem znanym jako Cud nad Wisłą, gdy czerwona armia musiała wracać do siebie...
Maryja Jasnogórska - symbol polskości
Po niosącym ogromną nadzieję 20-leciu międzywojennym znów przyszła, niestety, fala diabelskiej powodzi, tym razem ze strony państwa niemieckiego, ale i rosyjskiego. Zarówno Niemcy, jak i Sowieci, pełni nienawiści do Boga i Jego Kościoła, żywili nienawiść do Polski. Znaleźliśmy się pod niszczącym butem okupacji niemieckiej, ginęli nasi rodacy, ginęli mieszkańcy Polski pochodzenia żydowskiego, także innych narodowości, które w wielkiej zgodzie budowały II Rzeczpospolitą. A potem nastały czasy komunizmu, które również bardzo dokuczyły społeczności Polaków. Nie było wolnych wyborów, wolnych rządów, nie było niepodległości, panowała zależność od krwiożerczego Kremla. Została nam jedynie Pani nasza Jasnogórska, Królowa Polski, ze swoim charyzmatycznym prymasem - Prymasem Tysiąclecia, z niezwykłymi pasterzami Kościoła, którzy usilnie pracowali z narodem, żeby podtrzymywać świadomość chrześcijańską i braterską miłość. Naród zawsze traktował Kościół jako siłę i ostoję, do której mógł się zwracać, na której mógł oprzeć swoje życie i pielęgnować pragnienie wolności.
W 1980 r. obrazy Matki Bożej Częstochowskiej Królowej Polski znalazły się w Stoczni Gdańskiej. I stoczniowcy prosili Pana Boga przez pośrednictwo Matki Najświętszej o wolność dla Ojczyzny, o to, by Bóg i Ojczyzna znów stały się wielką wartością wszystkich Polaków.
Maryja pomocą w walce o normalność
Reklama
I tak Maryja Królowa Polski wracała do świadomości wielu, wracała do naszych instytucji i urzędów i tworzyła się normalność. Z jakąż ulgą naród zaczął śpiewać już nie: „Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie”, ale: „Ojczyznę wolną pobłogosław, Panie”. Zaczęła się rodzić wolna Polska. Rodziła się jednak w bólach i wśród nacisków, które płynęły teraz nie tak ze Wschodu, jak przede wszystkim z Zachodu. Naciski te przejawiały się w opcjach ateistycznych, które należało wprowadzać w żywy organizm naszego narodu, który przecież dzięki wierze chrześcijańskiej, dzięki Kościołowi wracał do istnienia. Zostaliśmy poddani nowym próbom środowisk, które pragną zawładnąć duchem narodu, które poprzez tak ważne środki przekazu, jak prasa, radio i telewizja usiłują zniszczyć opcję zwyczajności w naszym życiu. Ta zwyczajność jest dla nas bardzo ważna. Pamiętam wystąpienie na Jasnej Górze prymasa Józefa Glempa, w którym wołał właśnie o tę zwyczajność, o normalność, żeby wszystko w Polsce było zwykłe i uporządkowane. Woła o to także dzisiaj polski Kościół. O normalność, która wyraża się w zwyczajnej definicji rodziny, gdzie ojciec jest ojcem, matka - matką, mężczyzna - mężczyzną, a kobieta - kobietą. Są to bowiem zasady oparte na prawie naturalnym, które nikomu nie czynią krzywdy, nie przekłamują rzeczywistości. Troska o normalność to wielkie dążenia Kościoła i obecnego papieża Benedykta XVI, o takie - normalne - Polskę, Europę i świat upominał się bł. Jan Paweł II. Wędrując przez kontynenty, przypominał o miłości płynącej z Ewangelii, która tworzy zdrowe zasady funkcjonowania społeczeństwa. Nikt nigdy nie kwestionował tego, że nauczanie Jana Pawła II zawiera w sobie coś normalnego i nowoczesnego. Serdecznie i z największym zrozumieniem przyjmowaliśmy przesłania Papieża Rodaka podczas jego pielgrzymek do Ojczyzny, także jego wskazania, które przekazywał nam tutaj, na Jasnej Górze. Pamiętam, jak w Kaplicy Jasnogórskiej klęczałem za nim, a on trwał w wielkim rozmodleniu, potem przekazywał swoje refleksje wiernym zgromadzonym na Błoniach Jasnogórskich. Naród chłonął każde jego zdanie i nikomu nie przyszło do głowy, żeby wyrzucać krzyż z przestrzeni publicznej w Polsce. Nikomu nie przyszło do głowy, żeby Kościół, wołający o miłość, prawdę i piękno, określać jako przeszkodę w rozwoju społeczeństwa. Toteż wracali Polacy ze spotkań z Papieżem z największą radością i nadzieją, że idzie nowe, że odrodzi się Ojczyzna. Z tą myślą zapewne Jan Paweł II wskazywał na związanie się Polski z Unią Europejską. Wiedział, że jest ona naznaczona ateizmem, nihilizmem, laicyzacją i bezbożnictwem. Ale przecież założyciele UE - Robert Schuman i Alcide de Gasperi byli gorliwymi katolikami, a dziś są kandydatami na ołtarze! Rozpoczęli oni proces jednoczenia się Europy, nadając jej flagę z dwunastoma gwiazdami - symbolem wziętym z Apokalipsy św. Jana i dotyczącym królowania Matki Najświętszej.
Pod presją ateizmu
Reklama
Ale przyszły czasy wojującego ateizmu, który z niezwykłą siłą zaczął kąsać Kościół, wypierać Ewangelię i zasady wiary chrześcijańskiej za pomocą szantaży ekonomicznych, bardzo sprytnego powiązania dotacji finansowych z pewnymi dyspozycjami płynącymi z dość nieczytelnych ośrodków. Wiele państw europejskich nagle poczuło na sobie siłę dotknięcia ateizmu. Czujemy się ze swoją wiarą odrzuceni, lekceważeni, wyśmiewani. Widzimy, że ktoś zabiera nam wartości, które zawsze nas budowały, że bytem zagrożonym staje się nawet nasza rodzina. Wiele jest zresztą elementów prawodawstwa proponowanego przez Unię Europejską, które stają się groźne dla dotychczasowego porządku w Europie, m.in. wielkie nagłaśnianie opcji dyktowanych formalnie przez środowiska feministyczne stanowi nową falę nacisku, który przybiera dzisiaj formy ustawowe groźne dla normalnych ludzi. Stwarzane jest nowe prawodawstwo, które może doprowadzić nawet do zniszczenia tego, co jest zwyczajne w naszym życiu, w rodzinie. Z tych opcji wynika niejednokrotnie np. to, że jedynymi źródłami krzywdy dzieci są normalne rodziny. Dlatego można będzie zabrać dziecko rodzinie biednej, która przeżywa określone trudności - zamiast jej pomóc, dać szansę, pokazać, że rodzice są zdolni do normalnego funkcjonowania. A temu, że nie mają pracy ani wsparcia znikąd, winien jest system, państwo, które nie radzi sobie z zapewnieniem bezpieczeństwa swoim obywatelom, a dba tylko o interesy pewnej ich części, bliskiej ideologicznie. To jest wielka krzywda społeczna ten brak normalności, brak zwykłej uczciwości i sprawiedliwości. Jeżeli jednak ktoś ośmiela się krytykować tę sytuację, wówczas nasi decydenci mówią, że jest wichrzycielem i chce zniszczenia systemu funkcjonowania państwa. Nie chcą przyjąć do wiadomości, że przyczyną tego wszystkiego jest ich nieudolność w koordynowaniu mechanizmów życia publicznego. To wszystko stanowi wielką krzywdę narodu.
Co czynić, Maryjo?
Patrzymy dziś w oczy naszej Pani i Królowej. Matko Boża, co mamy czynić? Jesteśmy Twoim narodem, jesteśmy Twoją własnością. Przyszłość polskich dzieci nie powinna rozgrywać się gdzieś nad Tamizą czy Renem, ale chleb, pracę winny one mieć tu, nad Wisłą i Odrą, tutaj jest ich dom. Naród ma szansę na dobre życie. Choć z ogromnym bólem musimy stwierdzić, że narodowa gospodarka została rozsprzedana, a rządzący w ostatnim 20-leciu nie zadbali o należytą przyszłość Polaków - mamy sporo bogactw naturalnych, jesteśmy pracowici, wykształceni, kreatywni. Podpowiedz, Maryjo, co powinniśmy uczynić?
Reklama
Jako kapłan mający wystąpić przed Wami, również pytałem Matkę Bożą: Co mam im powiedzieć? - bo przecież jesteście ludźmi najlepszej woli, pragniecie dobra Ojczyzny, dobrej przyszłości Polski. I wskazała mi Maryja przypowieść o miłosiernym ojcu. Transponując ją do Waszej - i naszej - rzeczywistości, można by ją odczytywać tak: Ojciec miał czworo dzieci - dwóch synów i dwie córki. Jeden z synów powiedział: - Ojcze, podziel nasz majątek, chcemy się usamodzielnić. Ojciec przystał na to. Synowie i córki dostali swoje części. Jeden z synów zdecydował: - Ja będę zawsze z tobą. Drugi - jak w Jezusowej przypowieści - poszedł, żeby na swój sposób urządzić swoje życie. I córki poszły w świat, chcąc przeżyć życie po swojemu, bo były inteligentne, piękne, miały dużo pomysłów. I tak dzieci rozeszły się każde w swoją stronę. W pewnym momencie jednak znaleźli się wszyscy w obliczu ojcowskiej biedy. Córki pomyślały, że trzeba powrócić do rodzinnego domu, zwłaszcza że nie są córkami marnotrawnymi, przeciwnie - są wspaniałe, obiecujące, jedna z nich podjęła wiele troski, żeby jak najlepiej działo się w rodzinie, pomyślała o obronie życia od poczęcia do naturalnej śmierci; jej propozycje stały się bardzo cenne, przeniknęły do życia publicznego i wielu młodych zachwyciło się nimi.
Ale nad tymi dziećmi unosi się ciągle wołanie z ojcowskiego domu - wołanie matki Ojczyzny. Trzeba być razem! Oddalić swoje ambicje i plany, zweryfikować swoje opcje, bo każde z dzieci osobno jest jednak zbyt słabe i samo niewiele może dla dobra wspólnego domu uczynić. Trzeba tu przypomnieć sobie choćby rozbicie dzielnicowe, które było klęską Polski, ogromnym ciosem, który skutkował boleśnie przez wiele lat. Każde rozbicie jest zawsze klęską. Inteligentnym ludziom nie trzeba przypominać, że siła jest w jedności. Podobnie jest w naszym organizmie: gdy jeden narząd jest chory - cały człowiek niedomaga. Tylko cały zdrowy organizm jest zwycięski.
Reklama
I gdy teraz cieszymy się radością bycia razem, to myślę, że trzeba przede wszystkim przyjść do Ojca Niebieskiego. Jakże On by się z tego ucieszył! Może już teraz nie „zabijałby tuczonego cielęcia”, ale na pewno zamówiłby wspaniały współczesny catering i cała Polska kosztowałaby przysmaków, i cieszyła się, że jesteśmy i myślimy razem, że dzięki tej jedności jesteśmy silni, możemy odbudować polską prawicę i odnieść naprawdę wielkie zwycięstwo. Wtedy nie przyjdzie już wichrzyciel, któremu z krzyżem nie po drodze, bo będzie wiedział, że nie ma szans. Zwyciężymy i staniemy się wszyscy wielcy. I jedna, i druga córka na pewno zasiądą na książęcym tronie, a każdy z synów nie będzie już synem marnotrawnym, lecz będzie zajmował zacne miejsce w domu ojca.
Taką przypowieść kazała mi powiedzieć Wam dzisiaj Matka Najświętsza, Królowa Polski. Ona patrzy szerzej, całościowo. Bo Jej królestwo nie ogranicza się do zrębów jakiejś partii, jest czymś o wiele większym i o wiele bardziej znaczącym...
Wobec świętokradztwa
Dzisiaj dowiedzieliśmy się o nieszczęściu, które zaistniało w tej kaplicy. Oto człowiek, być może chory, usiłował zniszczyć święty Obraz. Na szczęście Obraz jest chroniony pancerną szybą i nie został uszkodzony. Ale tutaj, na Jasnej Górze, stało się wielkie świętokradztwo.
Reklama
Od jakiegoś czasu idzie przez Polskę świętokradztwo, idzie bezbożny ateizm, wyrażając się w różnych formach: tylu ludzi zagłosowało na człowieka, który walczy z Bogiem i z Kościołem, tak wielu przeszkadza symbol krzyża, świąteczna kartka ze świętymi symbolami Bożego Narodzenia itd. Trzeba tu mówić o swoistym klimacie społecznym, bezbożnym i świętokradzkim, stwarzanym przez media. To niektórzy nasi decydenci rękami dziennikarzy wiją sieć nienawiści do Kościoła, do chrześcijaństwa. Dlatego musimy powiedzieć - dość! Musimy zapytać stanowczo: Polsko, co się z tobą stało? Dlaczego za klimatem bezbożnictwa i walki z chrześcijaństwem idzie nasze państwo? Dlaczego rząd polski podpisuje konwencję europejską, sugerującą, jakoby religia była zagrożeniem dla normalności? My w tym wszystkim przecież jesteśmy i dajemy się wodzić za nos. No i - przegrywamy. Wiele przegrywamy.
Wszyscy musimy uderzyć się w piersi. Politycy - ale także my, kapłani. Jesteśmy pewnie za mało zdolnymi pracownikami winnicy Pańskiej, za mało w nas odwagi, determinacji, zbyt małą wiedzą dysponujemy. W dodatku jesteśmy zbyt rozproszeni. Nie wygramy, jeśli każdy będzie budował tylko swój zamek. Jest taka droga z Częstochowy do Krakowa, droga zamków jurajskich. One prawie wszystkie są w ruinie. Taki będzie obraz Polski - obraz rozbitych i zrujnowanych „zamków” - jeżeli nie będziemy jednością, jeżeli pozwolimy na to, że wróg będzie ciągle obecny w telewizji i niemal całej prasie, urabiając chrześcijaństwu nieodpowiednią opinię - w kraju katolickim, kraju wielotysięcznych pielgrzymek. Wystarczy bowiem, że gdzieś spotka się 30 osób o opcji pogańskiej, i już krzyczą w środkach przekazu - a z naszej strony jest cisza. Nie ma w Ojczyźnie normalności, nie mamy jako katolicy siły. A przecież ta siła jest! Udziela nam jej szczodrze nasza Matka i Królowa, do której przychodzimy. Jest wielkie dziedzictwo bł. Jana Pawła II, które jednak za mało studiujemy. On mówił: „Brońcie krzyża od Giewontu aż po Bałtyk” - a tu tylu obłudników, którzy, choć przyjmują nieraz Komunię św., nie popierają chrześcijańskiej wizji życia. Pamiętamy, że Pan Jezus najbardziej walczył z obłudnymi faryzeuszami. „Plemię żmijowe” - mówił o nich. I Jan Paweł II pytał: Czy ten naród nie czci mnie tylko wargami?
Wyrzeknijmy się, Drodzy, obłudnych warg, wyrzeknijmy się skorumpowanego serca i sumienia. Niech nasza Komunia św. będzie prawdziwym spotkaniem z Jezusem. Żeby nie było „Komunii służbowej”, jak to kiedyś skwitował pewien polityk. Bo żeby była Komunia, musi być i spowiedź, i żal za grzechy, i pokuta.
Bracia i Siostry, Matka Boża Królowa Polski powiedziała nam tu dzisiaj bardzo dużo. W Roku Wiary trzeba zebrać swoje siły i moce wewnętrzne i zdecydowanie stanąć przy Krzyżu, Biblii, a nade wszystko przy Cudownym Obrazie Królowej Polski, który został ostatnio zbezczeszczony. Zbezczeszczony został krzyż na Krakowskim Przedmieściu, zbezczeszczona była publicznie przez satanistę Biblia i dzisiaj zbezczeszczono Cudowny Obraz Pani naszej i Królowej. Jesteśmy tego świadkami. I dlatego trzeba dziś wołać: Powstań, Polsko, i odrzuć pęta szatana! Powstań - i niech Ci Bóg błogosławi.