Reklama

Zdrowie

Trzeźwość – zawsze

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dziwne, piątkowy wieczór, a on trzeźwy. Jak on się wyluzuje? Tymi słowami zwracał się Piotr do swojego kolegi przy stoliku. Jak co tydzień w piątkowy wieczór okupowali stolik w knajpie, popijając piwo i mocniejszy alkohol. Zwykle po godzinie, najwyżej dwóch, byli już mocno wstawieni, tak jak reszta towarzystwa bawiąca się w tej knajpie. Dlatego z niemałym zdziwieniem obserwowali swojego nowego kolegę z pracy, menadżera w dużej firmie, tak jak oni. Nie dość, że przyszedł z żoną, co już budziło w nich zaskoczenie, to jeszcze cały wieczór tańczyli ze sobą, a na stoliku oprócz lampki wina, którym raczyła się żona ich kolegi, stała szklanka piwa ledwo przez Andrzeja wypita do połowy. Piotr nie wytrzymał, alkohol we krwi dodał mu tzw. odwagi, podszedł do małżeństwa i bez zbędnych wstępów palnął do nowego kolegi pytanie dotyczące jego zachowania. - Ty, gościu, ty jeszcze trzeźwy? Przecież jest piątkowy wieczór, wyluzuj się. W odpowiedzi usłyszał, że właśnie to robi, dobrze się bawi z żoną i nie myśli o pracy. Trzeba było widzieć minę Piotra, gdy to usłyszał, jego twarz wyrażała skrajne zdziwienie i zaskoczenie, a ponieważ twarz miał niezwykle plastyczną, Andrzej musiał dokonać niemałego wysiłku, by nie wybuchnąć śmiechem.

Drodzy Czytelnicy, ta scena miała miejsce w rzeczywistości i proszę wierzyć, niestety, wciąż leje się morze alkoholu w naszym kraju. Przypadek Piotra nie jest odosobniony, ten człowiek stacza się coraz bardziej, dużo wysiłku kosztuje go utrzymywanie trzeźwości w pracy, ale piątkowe popołudnie, cała sobota i często jeszcze niedziela to czas na używki. Nie jest to odosobniony przypadek. Po raz kolejny na łamach naszego tygodnika wracamy do tematu trzeźwości, tym razem przytoczymy historię dwóch kobiet, które przez lata żyły z alkoholikami. Te opowieści są mroczne i przygnębiające, pełne dramatów. Problem uzależnienia od alkoholu wciąż pozostaje nierozwiązany. Wszelkie statystyki wskazują na bardzo niebezpieczne zjawisko, po alkohol sięga coraz więcej młodzieży i co znamienne - robią to coraz młodsi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Iwona

Wysoka blondynka, szczupła, ładna dziewczyna mieszkająca na jednym z wałbrzyskich osiedli. Mimo to wielu dziwił fakt, że właśnie Iwona zaręczyła się z Robertem, wysokim brunetem, wysportowanym przystojniakiem, do którego wzdychało większość jej koleżanek. Z dumą chodziła z nim pod rękę, jak przyjeżdżał na przepustki z wojska, paradował w zielonym mundurze, prowadząc u swym boku szczęśliwą narzeczoną. Ślub, po jakimś czasie na świat przyszła śliczna Daria. - To były najpiękniejsze lata mojego życia - dzieli się Iwona. Była jedynaczką. Rodzice lubili alkohol, tato nawet w nieczynnej pralni w ich domku urządził specjalny pokoik, w którym popijał z kolegami dzień w dzień. Jako emeryt z kopalni miał sporo pieniędzy. Mama długo się temu opierała, w końcu uległa. - Jak ja się wstydziłam, miałam przez to mało koleżanek, do domu rzadko je zapraszałam - wspomina te czasy kobieta. - Obiecywałam sobie, że nigdy w życiu nie wezmę kieliszka do ust, stworzę inny dom, lepszą rodzinę. Tata nie był agresywny, ale wciąż pijany, mama całkowicie mu uległa. Dom był przesiąknięty alkoholem. Kiedy poznałam Roberta, od pierwszej chwili spodobaliśmy się sobie, bardzo się bałam, że jak pozna prawdę o moim domu, to ucieknie. Tym bardziej, że wokół niego zawsze było wiele dziewczyn, z takich normalnych domów. Robert okazał się jednak człowiekiem godnym zaufania, był we mnie szczerze zakochany, nie odwrócił się ode mnie, kiedy poznał prawdę, wspierał mnie, alkoholu nie pił, nigdy to go nie pociągało. Pochodził z prostego, skromnego domu. Uczył się dobrze, był wysportowany, postanowiliśmy po odbyciu przez niego służby wojskowej zawrzeć ślub. Było jak w bajce, koleżanki zazdrościły mi Roberta, nie mogły pojąć, jak ja, wytykana na podwórku palcami, mogłam poznać takiego chłopaka. Po ślubie zamieszkaliśmy w domu moich rodziców. Do narodzin córeczki było w miarę normalnie, Robert pracował, rodzice pili po kryjomu, udawaliśmy, teraz to wiem, że udawaliśmy normalny dom. Narodziny Darii to oczywiście kolejna okazja, aby się napić, rodzice zaczęli w to wciągać Roberta. Trwało to kilka lat, dołączyliśmy, ja również - z bólem podkreśla Iwona. - Zaczęło się picie. Mój Robert, śliczny chłopak, wymarzony mężczyzna, i ja, która obiecywałam sobie nigdy nie pić alkoholu. Zamiast normalnego domu zwykła patologia. Moja mała córeczka, tak jak ja kiedyś, była wytykana palcami. Po kilku latach Robert uciekł od nas, rodzina go zabrała, związał się z jakąś kobietą, niestety, trafił podobnie jak ze mną. A ja? No cóż, przypadkowe związki, później dużo starszy ode mnie mężczyzna zagościł na dłużej. Najpierw umarł tato, wątroba nie wytrzymała, później mama. Bez pracy, sama z córeczką, nieregularne alimenty, Robert nie miał stałego zatrudnienia. Staczaliśmy się, Daria zaszła w pierwszą ciążę jako niepełnoletnia z dużo starszym mężczyzną, później miłość z chłopakiem kilka lat starszym, ale narkomanem, znowu ciąża. Pijemy razem, a moje wnuczki czeka podobny los… - mówiąc to, wybucha płaczem.

Reklama

Dorota

Pierwsze dziecko urodziła mężczyźnie, który nie chciał z nią być. Później przyszły kolejne dzieci, kolejni ojcowie. Kiedy pojawił się Grzegorz, miała ich już trójkę. Jako córka alkoholika wszędzie poszukiwała miłości, przeważnie u starszych mężczyzn. Wychowywał ją tylko ojciec, matka umarła, kiedy Dorota była mała. Nie pamięta jej. Dokąd jeszcze ojciec pracował, było w miarę normalnie, mieszkanie zawsze posprzątane, schludne, Dorotka ładnie ubrana. Ale ojciec przeszedł na rentę, zaczęło się picie z kolegami ojca, Dorotka była maskotką podczas libacji. - Nawet mi się to podobało, że jako dorastająca dziewczyna podobam się mężczyznom - wspomina z bólem. - Kiedy tata umarł, byłam już w ciąży. Przerwałam szkołę, choć szło mi dobrze, to jednak będąc w ciąży, nie było szans na kontynuowanie nauki. Alimenty pomagały mi wychowywać dziecko, mieszkanie po ojcu przepisano na mnie. Było ciężko, czułam się podle, wszędzie poszukiwałam akceptacji, miłości. Stąd kolejni mężczyźni. Kolejne dzieci. Kocham je, jak potrafię. Pojawił się Grzegorz. Niestety, ojciec dwójki dzieci mojej koleżanki, zakochaliśmy się, zaszłam w ciążę, tymczasem urodziło się jego trzecie dziecko w poprzednim związku, matka po porodzie pozostawiła je w szpitalu. Nie mogła mi darować Grzegorza, uważała mnie za winną jego odejścia, pewnie w tym dużo racji, cały czas nagabywała Grześka. Pewnego ranka znalazłam go powieszonego na pasku przywiązanym do klamki drzwi - mówi łamiącym głosem. W tym pokoiku urządziłam miejsce dla jego syna, który miesiąc po jego śmierci przyszedł na świat - opowiada przez łzy. - Nie wiem, jak żyć, piję dzień w dzień, ponieważ wstydzę się ludzi, robię to w domu lub w piwnicach z koleżankami, których nie brakuje. Jestem złą matką, wiem… - kończy.

Nadzieja

Czy istnieje nadzieja dla Piotra, Iwony, Doroty, ich rodzin i wielu innym podobnym ludziom? Czy ich los można odmienić, wyjść z nałogów, moralnej nędzy i ubóstwa? Każdy może zmienić swój los, musi tylko chcieć. Gdzie szukać pomocy? W każdym większym mieście istnieją jednostki do tego powołane, takie jak: Miejskie Ośrodki Pomocy Społecznej, Powiatowe Centra, przychodnie. O profesjonalną pomoc można pytać swojego lekarza w przychodni, policjanta, pedagogów w szkole, księży. Alkoholizm to choroba śmiertelna, niszczy całe rodziny i jak widać na przykładzie Iwony i Doroty, potrafi wpłynąć destrukcyjnie na kolejne pokolenia. Nie pozostawajmy obojętni - my: sąsiedzi, znajomi, rodzina, przyjaciele. Niech źródłem siły będzie zachęta Pana Jezusa: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 1,28). W Panu Bogu odnajdziemy odpowiedzi na nurtujące nas wątpliwości, odnajdziemy potrzebne siły. Wielu ludziom udało się wyjść z nałogu alkoholizmu, swoim świadectwem i doświadczeniem chętnie się dzielą, wspierają, nawzajem sobie pomagając. Pamiętajmy, chory to nie tylko ten, który pije, ale również ci, którzy z nim żyją. Oni też są chorzy i potrzebują się leczyć.

2013-02-06 11:38

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czerwone światło dla uzależnień

Niedziela częstochowska 30/2015, str. 6-7

[ TEMATY ]

trzeźwość

Anna Wyszyńska

Ks. Józef Zielonka

Ks. Józef Zielonka

Z ks. Józefem Zielonką – diecezjalnym duszpasterzem trzeźwości archidiecezji częstochowskiej oraz kapelanem i terapeutą Poradni Terapii Uzależnienia od Alkoholu i Współuzależnienia w Częstochowie – rozmawia Anna Wyszyńska

ANNA WYSZYŃSKA: – Od ponad 30 lat Kościół zachęca, by sierpień był miesiącem abstynencji od alkoholu, by w tym miesiącu całkowicie zrezygnować z jego konsumpcji i modlić się o trzeźwość narodu. Na co w tym roku zwracają szczególną uwagę duszpasterze trzeźwości?

CZYTAJ DALEJ

Rolnicy protestujący w Sejmie ogłosili rozpoczęcie strajku głodowego

2024-05-13 13:06

[ TEMATY ]

protest

Adobe Stock

Rozpoczęcie strajku głodowego przez rolników protestujących w Sejmie - ogłosił w poniedziałek Mariusz Borowiak ze Związku Rolników "Orka". Zapowiedział, że protest będzie kontynuowany do czasu, aż spotka się z nimi premier Donald Tusk.

W miniony czwartek grupa 11 rolników ze Związku Rolniczego "Orka" rozpoczęła protest w Sejmie domagając się rozmowy z premierem Donaldem Tuskiem o unijnym Zielonym Ładzie.

CZYTAJ DALEJ

Dziedzictwo religijne Francji przemawia do młodych… i nawraca

2024-05-13 16:42

[ TEMATY ]

młodzież

Karol Porwich/Niedziela

Gotyckie katedry czy romańskie kościoły potrafią skutecznie przemówić do serc współczesnej młodzieży, a wręcz zainteresować ją chrześcijaństwem. We Francji są na to twarde dowody w postaci młodych dorosłych, którzy proszą o chrzest. W tym roku odnotowano tam rekordową liczbę nawróceń na katolicyzm. Okazuje się, że w co trzecim przypadku u początku wiary stało spotkanie z chrześcijańską sztuką sakralną.

Ks. Gautier Mornas zebrał informacje na ten temat we wszystkich francuskich diecezjach. „Skonsultowaliśmy się ze wszystkimi zespołami we Francji, które towarzyszyły dorosłym w ich przygotowaniach do chrztu przez ostatnie pięć lat. Prawie 35 proc. ochrzczonych przyznało, że dziedzictwo religijne było głównym i obiektywnym powodem ich nawrócenia”. W rzeczywistości nie jest to nic nowego. Czyż i Paul Claudel nie wszedł na drogę wiary po wizycie w katedrze Notre-Dame? - pyta kapłan.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję