Reklama

Abdykacja

O rezygnacji Benedykta XVI i o konklawe

Od 11 lutego 2013 r., kiedy to świat dowiedział się o papieskiej decyzji, w Rzymie zjawiło się ponad 4 tys. dziennikarzy z całego świata, by komentować to historyczne wydarzenie oraz związany z tym okres „sede vacante” i konklawe

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przez wieki świeccy władcy europejscy i frakcje polityczne różnorodnymi metodami - orężem, zastraszeniem, szantażem, presjami dyplomatycznymi, odwoływaniem się do racji stanu - próbowali wpływać na wybór papieży.

Ingerencje władców świeckich w konklawe

W czasach średniowiecznych często uciekano się do broni. Do historii przeszło konklawe w Viterbo w 1280-81 r., które trwało 6 miesięcy - wybrano wtedy Simona de Brie, który przyjął imię: Marcin IV. Popierany był on przez Karola Andegaweńskiego i ród Aldobrandeschich. Konkurentów kard. De Brie z rodu Orsinich zastraszono z bronią w ręku i uniemożliwiono im uczestniczenie w konklawe. Przez wieki władcy hiszpańscy, francuscy, portugalscy i austriaccy próbowali zmusić kardynałów do wyboru „swojego” kandydata. Konklawe w 1550 r. trwało aż 73 dni, gdyż zarówno „katolicki” cesarz Karol V, jak i król Francji Henryk II wywierali naciski na purpuratów, aby wybrali popieranych przez siebie kandydatów. W czasie konklawe w 1605 r. Hiszpania zawetowała kandydaturę kard. Cesare Baronio, a w 1700 r. Ludwik XIV sprzeciwił się wyborowi kard. Galeazzo Marescottiego. Po raz ostatni do „prawa weta” uciekł się cesarz Franciszek Józef - w 1903 r. w czasie konklawe po śmierci Leona XIII w jego imieniu kard. Jan Puzyna z Krakowa oznajmił sekretarzowi stanu zmarłego papieża, który uchodził za profrancuskiego, wykluczające weto przeciwko kard. Rampolli del Tindaro. Polski purpurat wypowiedział wtedy słynną łacińską formułę: „Vetum exclusionis contra Em.mum Dominum Cardinalem Marianum Rampolla del Tindaro”. Wielu kardynałów uznało to za zamach władzy świeckiej na wolność Kościoła oraz na godność Świętego Kolegium, ale w końcu wybrali innego purpurata: kard. Giuseppe Sarto - Piusa X.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

„Czwarta władza” zastępuje władców świeckich

Konklawe w 1903 r. było ostatnim przypadkiem publicznej ingerencji „katolickiego” państwa w procedurę wyboru papieża. Problem w tym, że wraz z ustaniem oficjalnych ingerencji w konklawe nie ustały inne formy nacisku na Kolegium Kardynalskie, wśród których na pierwszym miejscu należy wymienić media, nie przez przypadek nazywane czwartą władzą. Oczywiście, na początku środki społecznego przekazu wykorzystywane były przez środowiska polityczne i dyplomatyczne oraz przez niektóre kręgi kościelne.

Reklama

Z tego środka zaczęły również korzystać wpływowe grupy ideologiczne, także wewnątrzkościelne, starające się narzucić opinii publicznej „przełomową” interpretację II Soboru Watykańskiego i wizję „demokratycznego” Kościoła. Włoscy dziennikarze przypomnieli, że jednym z powodów, dla których kard. Giuseppe Siri nie został wybrany na papieża w 1978 r., było ukazanie się w przeddzień konklawe - a nie tak, jak było ustalone już po jego rozpoczęciu - wywiadu, w którym wypowiedział się bardzo krytycznie na temat II Soboru Watykańskiego. Jeden ze znanych włoskich watykanistów wspomniał, że w 1978 r., w „roku trzech Papieży”, grupa lewicowych teologów i historyków z tzw. Szkoły Bolońskiej opracowała dossier nagłaśniane w mediach i zaadresowane również do wszystkich kardynałów, w którym zawarte są sugestie dla nowego papieża: zniesienie nuncjatur apostolskich, wybór biskupów w diecezjach, przyznanie władzy synodowi biskupów, ustanowienie organu kolegialnego pod przewodnictwem papieża do rządzenia Kościołem, odnowa moralności chrześcijańskiej w sferze seksualnej (zaakceptowanie „rewolucji seksualnej”). Oczywiście, ani Jan Paweł I, ani Jan Paweł II, wybrani wtedy na dwóch kolejnych konklawe, nie skorzystali z tych „rad”. Co ciekawe, to samo środowisko powtórnie wydało raport przed następnym konklawe, w 2005 r., kiedy to wszelkimi możliwymi środkami popierało kandydaturę kard. Carla Marii Martiniego na papieża. Jak wiadomo, wybrano wtedy kard. Josepha Ratzingera, ale kard. Martini nie przestał być „pupilem” mediów liberalnych - może dlatego, że deklarował się zawsze jako człowiek „otwarty” i wierzący wątpiący („del dubbio”), co tak bardzo podoba się kręgom szerzącym kulturę relatywistyczną. To chyba nie przypadek, że w tych miesiącach najpoczytniejsza liberalna gazeta Włoch - „Corriere della Sera” wznowiła druk jego dzieł i poświęca mu tak wiele uwagi.

Reklama

Uważa się - a fakt ten daje wiele do myślenia - że wśród 9 purpuratów, którzy w czasie konklawe w 2005 r. głosowali na kard. Martiniego, byli: kard. Roger Mahony, arcybiskup Los Angeles, kard. Keith Michael Patrick O’Brien, arcybiskup Edynburga, i kard. Godfried Danneels, arcybiskup Brukseli. W tegorocznym konklawe kard. O’Brien nie weźmie udziału (nie przyjedzie - jak wyjaśnił, by nie skupiać na sobie uwagi mediów - ze względu na popełnione w latach 80. ubiegłego wieku nadużycia seksualne), a kard. Mahony i kard. Danneels są pod wielką presją mediów i opinii publicznej w związku z niesprawdzonymi posądzeniami, że przed laty „tolerowali” w swych diecezjach księży pedofilów.

II Sobór Watykański sfałszowany przez media

Wszystkie przemówienia wygłoszone przez Benedykta XVI po ogłoszeniu przez niego rezygnacji ze Stolicy Piotrowej nabierają szczególnego znaczenia, gdyż stanowią końcowe przesłanie odchodzącego Papieża. Dlatego tak ważna jest medytacja Benedykta XVI o II Soborze Watykańskim, z 14 lutego 2013 r. Do Auli Pawła VI przybyli wtedy księża z dieceji rzymskiej na tradycyjne spotkanie z Biskupem Rzymu, a Papież wykorzystał tę okazję, by wyjaśnić również, dlaczego zostało wypaczone autentyczne przesłanie II Soboru i doszło do tak wielu nadużyć w okresie posoborowym. Oto jego słowa: „Był sobór ojców, prawdziwy sobór, ale był też sobór mediów. Był to niemal osobny sobór, a świat przez nie, przez środki przekazu, postrzegał sobór. Tak więc tym soborem, który skutecznie docierał do ludzi, był sobór mediów, a nie sobór ojców. Podczas gdy sobór ojców urzeczywistniał się w obrębie wiary, był soborem wiary poszukującej «intellectus» (...) to sobór dziennikarzy nie odbywał się, rzecz jasna, na gruncie wiary, lecz w kategoriach współczesnych mediów, to znaczy poza wiarą, miał inną hermeneutykę. Była to hermeneutyka polityczna: dla mediów sobór był walką polityczną, walką o władzę między różnymi prądami w Kościele. Oczywiście, media popierały tę stronę, która w ich oczach lepiej odpowiadała ich światu. Byli tacy, którzy dążyli do decentralizacji Kościoła, do przekazania władzy biskupom, a następnie przez słowo «lud Boży» - do przekazania władzy laikatowi. Była to trojaka kwestia: władza papieża przekazana następnie biskupom i wreszcie wszystkim, powszechna władza ludu. Rzecz jasna, oni domagali się, by to właśnie aprobować, promulgować, ułatwiać. Podobnie było w odniesieniu do liturgii. Nie interesowała ich liturgia jako akt wiary, ale jako coś, gdzie robi się rzeczy zrozumiałe, jakieś działanie wspólnoty, pewne «profanum» (...). Z sakralnością należało więc skończyć, a kult miał należeć do «profanum»: nie jest on kultem, ale aktem zbiorowości, wspólnego uczestnictwa (...). Podobnie w kwestii Pisma Świętego: Pismo Święte jest księgą historyczną, którą należy traktować tylko i wyłącznie w kategoriach historycznych, i tak dalej.

Reklama

Wiemy, że ten sobór mediów docierał do wszystkich. Był on więc dominujący, bardziej skuteczny i spowodował tak wiele dramatów, problemów, rzeczywistych nieszczęść: zamknięte seminaria, zamknięte klasztory, banalizacja liturgii... a prawdziwy sobór napotykał trudności, aby nabrać konkretnego kształtu, aby się urzeczywistnić. Sobór wirtualny był silniejszy niż sobór realny. Lecz prawdziwa siła soboru była obecna i powoli coraz bardziej się urzeczywistnia, stając się prawdziwą siłą, która jest prawdziwą reformą, odnową Kościoła. Wydaje mi się, że 50 lat po soborze widzimy, jak ten sobór wirtualny kruszy się, ustępuje, a jawi się prawdziwy sobór, z całą swoją siłą duchową”.

Reklama

Manipulacje medialne wokół konklawe

Od 11 lutego 2013 r., kiedy to świat dowiedział się o papieskiej decyzji, w Rzymie zjawiło się ponad 4 tys. dziennikarzy z całego świata, by komentować to historyczne wydarzenie oraz związany z nim okres „sede vacante” i konklawe. Zdecydowana większość przybyłych dziennikarzy nie jest obeznana z problematyką kościelną i watykańską, o czym świadczy żenująca jakość ich korespondencji: uciekanie się do oklepanych frazesów i plotek, koncentrowanie się na aspektach czysto zewnętrznych i banalnych watykańskich wydarzeń, z całkowitym pominięciem ich wymiaru duchowego. Wykorzystuje się też zainteresowania światowej opinii publicznej osobą Benedykta XVI i Kościołem katolickim, by żądać „demokratycznych reform” Kościoła i „sugerować” nowemu papieżowi program działania. Co gorsza, media często rozpowszechniają informacje niepotwierdzone lub wręcz fałszywe - niestety, afera „Vatileaks” poniekąd ułatwiła tę haniebną robotę niektórych mediów. Ostatnio celem ataków stali się również kardynałowie, którzy mają uczestniczyć w konklawe. Sytuacja stała się tak nieznośna, że Sekretariat Stanu wydał specjalną notę, w której potępił falę fałszywych informacji „wyrządzających poważną szkodę osobom i instytucjom”. W nocie podkreślono, że „wolność Kolegium Kardynalskiego, którego zadaniem jest zgodnie z normami prawa wybór papieża, była zawsze wytrwale broniona przez Stolicę Apostolską, jako gwarancja decyzji podejmowanej na podstawie ocen mających na celu wyłącznie dobro Kościoła”. Tak jak to było w minionych epokach, tak i dziś kardynałowie muszą stawiać czoło „licznym formom nacisków wywieranych zarówno na poszczególnych elektorów, jak i całe Kolegium”. Przy czym kiedyś czynili to władcy państw, dzisiaj „czwarta władza”, media, które manipulują opinią publiczną i próbują ją wykorzystać do swoich celów ideologicznych i politycznych, a które „często zupełnie pomijają duchowy wymiar momentu przeżywanego przez Kościół”.

Reklama

Na manipulacje i ataki medialne zareagował również ks. Federico Lombardi SJ, szef watykańskiego Biura Prasowego, który bardzo surowo ocenił poczynania niektórych dziennikarzy. Oto co powiedział w swym cotygodniowym felietonie w Radiu Watykańskim: „Nie brakuje tych, którzy starają się wykorzystać moment zaskoczenia i niepewności u słabych duchem, by siać zamieszanie oraz dyskredytować Kościół i jego władze. Narzędzia są znane od wieków: obmowa, dezinformacja czy wręcz oszczerstwa. Kiedy indziej stosuje się niedopuszczalne naciski, by wpłynąć na któregoś ze źle widzianych członków Kolegium Kardynalskiego w sprawie jego udziału w głosowaniu. W większości przypadków ci, którzy uzurpują sobie rolę sędziów, ferując ciężkie wyroki moralne, nie mają do tego żadnego prawa. Jeśli komuś w głowie jedynie pieniądze, seks i władza, nie potrafi dostrzec nic innego nawet w Kościele, ponieważ jego spojrzenie nie jest w stanie wznieść się wzwyż ani sięgnąć w głąb, by pojąć duchowe wymiary i motywacje egzystencji. Wynika z tego dogłębnie nieuczciwy obraz Kościoła i wielu jego ludzi”.

Śledząc w tych tygodniach wydarzenia z Watykanu, powinniśmy mieć w pamięci słowa Benedykta XVI o II Soborze Watykańskim - parafrazując je, możemy stwierdzić, że „jest konklawe kardynałów, prawdziwe konklawe, ale także konklawe mediów, konklawe wirtualne”. Od nas zależy, jakie konklawe będziemy śledzić.

2013-03-11 12:58

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Był papieżem dialogu

Niedziela Ogólnopolska 7/2013

[ TEMATY ]

papież

Benedykt XVI

abdykacja

BOŻENA SZTAJNER

Wydarzenie z dnia 11 lutego 2013 r. zaskoczyło wszystkich. Wiele pojawi się na ten temat opinii, refleksji. Myśląc o tym, pragnę powiedzieć, że papież Benedykt XVI jest człowiekiem wybitnym. Zaistniał w Kościele już jako znaczący teolog, jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary. Już wtedy wszyscy wypowiadali się o nim z głębokim szacunkiem. Potrafił nawiązywać twórczy dialog i rozróżniać w poszukiwaniach teologicznych drogi, które prowadzą do prawdy, od tych prowadzących do fałszu, aby chronić Kościół przed błędnymi. Uważałem i uważam, że to jeden z najwybitniejszych papieży Kościoła katolickiego, który w naszych czasach stanął do swojej posługi z wielkim i dobrym przygotowaniem oraz z wielką, gorącą wiarą. Dominantą jego pontyfikatu była troska o miejsce Pana Boga w sercu człowieka, w sercu społeczności ludzkiej, w której żyjemy. Jego przygotowanie do tej posługi było wyjątkowe, co uwidoczniło się w tym, że potrafił nawiązać dialog ze współczesną kulturą, i jednocześnie umiał odnieść się do przeszłości, do historii, do tradycji Kościoła, żeby znaleźć odpowiedzi na różne problemy i zapotrzebowania współczesnego świata.

CZYTAJ DALEJ

10 lat temu zmarł Tadeusz Różewicz

2024-04-24 08:39

[ TEMATY ]

wspomnienie

Tadeusz Różewicz

histoiria

wikipedia.org

"Po wojnie nad Polską przeszła kometa poezji. Głową tej komety był Różewicz, reszta to ogon" - powiedział o nim Stanisław Grochowiak. 24 kwietnia mija 10 lat od śmierci Tadeusza Różewicza.

"Nie mogę sobie nawet wyobrazić, jak wyglądałaby powojenna poezja polska bez wierszy Tadeusza Różewicza. Wszyscy mu coś zawdzięczamy, choć nie każdy z nas potrafi się do tego przyznać" - pisała o Różewiczu Wisława Szymborska.

CZYTAJ DALEJ

Bp Milewski: nie możemy ustawać w głoszeniu Ewangelii

2024-04-25 19:23

[ TEMATY ]

Ewangelia

bp Mirosław Milewski

Karol Porwich/Niedziela

Wielu powie, że głoszenie Ewangelii to niemożliwe zadanie. Trzeba nam jednak ją głosić i się nie zniechęcać, choć przeszkód i problemów tak dużo - uważał bp Mirosław Milewski w Nasielsku w diecezji płockiej, w święto św. Marka Ewangelisty. Zachęcił także wiernych, aby „pozostawali wierni sobie i wierni Bogu”.

W święto św. Marka Ewangelisty, ucznia Pana Jezusa, towarzysza św. Piotra i św. Pawła, apostoła - misjonarza, bp Milewski stwierdził, że dzięki jego Ewangelii poznajemy czyny miłości Boga wobec ludzkości. Naoczny świadek życia Jezusa swoją księgę zaadresował do ludzi do środowiska chrześcijan, którzy nie urodzili się Żydami. Symbolem ewangelisty stał się skrzydlaty lew, zwierzę symbolizujące potęgę i działanie, moc i odwagę, siłę ducha.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję