Najdostojniejsi, Czcigodni Konfratrzy,
Drodzy Czciciele Maryi,
Drodzy Bracia i Siostry!
Od wielu już lat w uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski wpatrujemy się w niezwykle wymowną scenę umierania Jezusa, właściwie jest to najważniejsza godzina w dziejach ludzkości, kiedy Nowy Adam - Jezus odradza cały rodzaj ludzki, czyli każdego człowieka wykupuje z niewoli grzechu i szatana. I właśnie w tej godzinie obok krzyża Jezusowego widzimy Jego Matkę i garstkę najwierniejszych przyjaciół. Z Apostołów jest tylko Jan.
Na krzyżu Chrystusowego zbawienia rodzi się Kościół. W bólach miłości ofiarnej, mającej owocować aż do końca świata, aż do zmartwychwstania umarłych. Kościół ma, według woli Chrystusa, przedłużyć Jego działanie w sposób widzialny w świecie. Będzie prześladowany, krzyżowany i odrzucany jak On sam i jak On będzie zmartwychpowstawał. Pan Jezus szuka sposobu, aby z Krzyża, tuż przed swoją śmiercią, resztką osłabionych sił, wyraźnie przekazać Komuś całe swoje zbawcze dzieło. Przekazuje je swojej Matce, Maryi. Jan, „uczeń, którego Jezus miłuje”, uosabia ten żywy, rodzący się na krzyżu Kościół i oto wyraźnie słyszy od Pana: „Oto Matka twoja”, a do Maryi Jezus mówi: „Niewiasto, oto syn Twój”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jan przyjął Maryję do siebie, wziął Ją do swego domu. Odtąd są zawsze razem z Apostołami, razem w Wieczerniku oczekują na Zielone Święta i przyjmują Ducha Świętego.
Reklama
Chrześcijanin i chrześcijaństwo nie może obejść się bez Maryi. To prawda, że jedynym pośrednikiem do Boga jest Jezus Chrystus Boży Syn, ale Jezus to także syn Maryi, bez Jej ludzkiego udziału nie zaistniałoby Wcielenie Słowa i nasze zbawienie.
Niezwykle ciekawe i barwne historią ludzi są dzieje Kościoła, szczególnie ujmujące i piękne są karty, w które wpisana jest obecność Maryi w życiu świętych i w wydarzeniach społecznych. Ileż to zwycięstw odniesiono w imię Maryi.
Polacy od zawsze przyjęli Matkę Najświętszą do swoich domów i spraw. I jeśli potrafią być wierni Maryi, odnoszą wielkie duchowe i ziemskie korzyści.
Najstarsza polska pieśń to przecież „Bogurodzica”. Na modlitwie, na Ewangelii i pieśni maryjnej pokolenia Polaków uczyły się kultury współżycia i wrażliwości ducha.
Reklama
Szczególnie interesująca jest historia tytułu Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Zawdzięczamy ją 80-letniemu pobożnemu jezuicie ks. Giulio Mancinellemu, mistykowi z Neapolu, który 15 sierpnia 1617 r. przeżył objawienie Matki Bożej. Maryja poleciła mu, aby ogłosił Ją i nazywał Królową Polski. Jezuici przekazali treść objawienia do Polski, a szczególnym szermierzem tytułu był Albrecht Radziwiłł z Nieświeża, wielki kanclerz litewski, a także św. Andrzej Bobola (1591 - 1657), jezuita, o którym historycy mówią, że był wielkim promotorem kultu Matki Bożej Królowej Polski, a nawet, że był autorem ślubów Jana Kazimierza we Lwowie. Objawienie jezuity z Neapolu było szokujące dla samych Polaków, nie chcieli wprost wierzyć w jego prawdziwość. Dopiero w roku 1635 udało się publicznie podać do wiadomości, że Maryja chce być Królową Polski, co potwierdziła obroną Jasnej Góry podczas potopu szwedzkiego. Zwycięstwo nad Szwedami było Jej zwycięstwem. Potem już nową wiarygodność uzyskał i o. Kordecki, i o. Andrzej Bobola, i król Jan Kazimierz wraz z biskupami i ludem, ogłaszający Najświętszą Maryję Pannę Królową Polski.
Narody stają się znane, silne i odważne dzięki odwadze i mądrości przywódców czy królów, ale królowie czerpią swą skuteczność i siłę z narodu, z jego wierności bez podziałów, jego ofiarnej miłości bez oczekiwania wynagrodzeń i przywilejów.
Znane są narody bogate, wykształcone i kulturalne, które zniknęły z historii dziejów, ponieważ w pewnym momencie zabrakło im mocy ducha, zabrakło woli życia etycznego, moralnego. Rozkład i osłabienie przyszło bardzo szybko. To dla nas wielka lekcja i przestroga.
Polskę dziś nie stać na konkurowanie bogactwem materialnym z innymi narodami. Nie możemy sobie pozwolić także na udział w wyścigu zbrojeń, ale niepokojący jest nasz udział w wojnach niesprawiedliwych i szerzony dziś wyścig za stylem życia bez Boga, bez etyki, bez zasad moralnych naszych konkretnych braci i sióstr, a także naszego państwa niemającego odwagi w uchwalaniu praw zgodnych z Bożym prawem, z naturą i dobrem narodu. Niepokoić musi i niepokoi brutalizacja życia publicznego i eliminacja Pana Boga z życia publicznego. Musi niepokoić brak kultury i agresja partii politycznej, która się staje hańbą Ojczyzny. To jest kierunek donikąd, więcej powiem, to jest droga do samozagłady.
Reklama
Stajemy przed Matką Królową Polski. Próbujmy rozeznać, jak wygląda dziś to królowanie Maryi w Polsce, jak wygląda nasz maryjny naród i jak powinniśmy ocenić oddaną Maryi przez króla Jana Kazimierza Polskę. A przecież śluby królewskie potwierdził cały episkopat, składał je cały ochrzczony, katolicki naród we wszystkich parafiach i wspólnotach.
To był ważny akt, nie tylko formalność i nie tylko zewnętrzny przejaw pobożności. Tu chodziło i chodzi o autentyczny, zobowiązujący akt wiary. Wiary, która ufa Bogu i odwołuje się do pośrednictwa Bożej Rodzicielki, bo taki jest porządek zbawienia w Chrystusie. Wiary, która przeżywa obecność Boga pośród nas, bo Bóg ma prawo do obecności i szacunku w całej naszej rzeczywistości.
Bóg przez Maryję dawał nam wielokrotnie dowody, że „wziął w opiekę naród cały”, jak śpiewamy w pieśni, że i w zewnętrznych niebezpieczeństwach przeprowadzał nas przez wojny i niewole. To przecież i w ostatnich latach, bez rozlewu krwi, opadały więzy niewoli ateistycznych ideologii. A czyż wybór Jana Pawła II i jego posługa Kościołowi w Polsce i na całym świecie nie jest wyciągnięciem Bożej dłoni nad światem i naszą Ojczyzną? A czy prorokiem nowych czasów nie był Benedykt XVI, demaskujący jawne i ukryte niebezpieczeństwa dyktatury moralnego relatywizmu?
Reklama
Cały Kościół wdzięczny jest Duchowi Świętemu za wybór papieża Franciszka. Cały świat z zainteresowaniem przyjął ten wybór, ale trzeba nie tylko szukać oryginalności i sensacji w jego zachowaniach, aby Papieża nie sprowadzić do powierzchowności „kremówek”. Ten Papież ma wiele do powiedzenia, mówi o roli modlitwy, o godności pracy ludzkiej i przestrzega, że dzisiaj zanika kultura pracy, a szerzy się kultura lenistwa, daje przykład skromności i woła o pomoc dla ubogich, krzywdzonych i nieustannie pomijanych. To nie Kościół na całym świecie dziś gromadzi bogactwa i to nie Kościół krzywdzi biednych - Kościół im przez wieki pomaga i nawołuje do pomocy.
Przecież dziś na świecie 20 proc. ludzi ma do dyspozycji 80 proc. bogactw całego świata i to nie Kościół eksploatuje bogactwa naturalne narodów Afryki, Azji, Rosji czy obu Ameryk. To systemy oparte na antyewangelii egoizmu, zbrojeń i przemocy wzajemnie się straszą i prześcigają w zagrożeniach, a prości ludzie cierpią niedostatek, a nawet głód.
Jakimże absurdem jest dopłacanie do ugorów za nieuprawianie ziemi w naszych krajach, podczas gdy przez to rośnie bezrobocie, a ludzie w Afryce czy w Azji umierają z głodu.
Ale dzisiaj wszystkie antykościelne media wmawiają nam, że głównym tematem przepowiadania papieża Franciszka jest bogactwo Kościoła; oni wyraźnie chcą w ten sposób Papieżem walczyć z Kościołem.
Kościół w Polsce jest bogaty tradycją, ufnością do Matki Bożej i wiarą, którą trzeba ciągle pogłębiać i ożywiać. Kościół w Polsce jest bogaty ludźmi, którzy klękają przed Bogiem, którzy spowiadają się i pokutują za grzechy, wynagradzają za zło, którego tyle jest w nas samych i na całym świecie.
Bogactwem Kościoła są stowarzyszenia i ruchy katolickie, choćby stowarzyszenie Wspólnota Królowej Pokoju i dzieło tego stowarzyszenia - Ołtarz dla Kazachstanu. Bogactwem Kościoła są świeccy ludzie, zbierający podpisy w obronie życia poczętego czy promujący inicjatywy parlamentarne na rzecz polskiej rodziny.
Reklama
Bogactwem Kościoła są chorzy i samotnie cierpiący, którzy łączą swe ofiary z krzyżem naszego Pana; to oni czynią owocnym przepowiadanie Ewangelii przez papieży, biskupów i kapłanów. To dzięki nim wdowi grosz składany na ofiarę w kościele owocuje stokrotnie.
Kościół w Polsce jest bogaty inicjatywami świętych kapłanów i ludzi świeckich zjednoczonych ze swymi biskupami i dlatego nawet zewnętrznie udaje się tak wiele dokonać. Przecież to dzięki zaangażowaniu i ofiarności ludzi było możliwe wybudowanie setek kościołów i kaplic w każdej diecezji. A przecież w każdej parafii, a nawet w każdej katolickiej rodzinie, jest żywa gotowość pomocy biednemu, chorym czy uwikłanym w słabości duchowego ubóstwa czy grzechu.
Wszyscy wiemy, jak kosztowne są dziś nowoczesne środki ewangelizacji, nie stać nas było przez wiele lat na sprawne radio katolickie i katolicką telewizję, ale i tu okazało się, że bogactwem Kościoła w Polsce jest lud, prosty, pogardzany często przez potentatów ideologii antykościelnych lud, i to dzięki tym ludziom funkcjonują dziś w Polsce radia diecezjalne i zakonne, działa Telewizja Trwam i tyle innych dobrych dzieł. Korzystajmy z tych zdobyczy mądrze i odważnie, czytajmy katolickie tygodniki: „Niedzielę”, „Gościa Niedzielnego”, „Idziemy” i inne oraz sięgajmy po katolicką książkę. Nie kupujmy wrogo nastawionych do wiary i Kościoła gazet, bo w ten sposób popieramy ich ideologię.
Reklama
Bogactwem Kościoła i każdego państwa jest naród i trzeba o jego dobro zabiegać. Trzeba troszczyć się o naród i jego dobrobyt, a nie o własne interesy. Interes partii, ugrupowania jest zmienny, przelotny i z reguły okazuje się nietrwały, jeśli nie opiera się na zdrowych zasadach moralnych. Narodom potrzebni są mądrzy i oddani przywódcy, ale prawdziwi przywódcy narodu pierwsi ponoszą ofiary i podejmują wysiłki służby na rzecz całego narodu.
Zanika dziś, niestety, patriotyzm - miłość Ojczyzny gotowa do poświęceń, a zarazem zanika poczucie godności Polaka, powoli umiera człowiek w człowieku. Wiele jest dziś niepokojących wydarzeń w Polsce, wiele jest zgorszeń, korupcji, kłamstwa i nieprawdy w naszym codziennym życiu, a także w życiu publicznym. Łatwo byłoby dziś stawiać wymagania innym, zwłaszcza osobom życia publicznego, bo łatwo jest zauważyć błędy, niedoskonałości czy nieuczciwość innych, ale jakże trudno przychodzi to uznać w sobie.
Sługa Boży Kardynał Stefan Wyszyński u kresu życia, kiedy rodziła się „Solidarność” i dojrzewała kolejna zmiana ustroju, przypominał, że: „Nie trzeba się oglądać na innych, na tych lub owych, może na polityków, żądać od nich, aby się odmienili. Każdy musi zacząć od siebie... A wtedy, gdy wszyscy będziemy się odradzać i politycy będą musieli się odmienić, czy będą chcieli, czy nie. Nie idzie bowiem w tej chwili w Ojczyźnie naszej tylko o zmianę instytucji społecznej, nie idzie tylko o wymianę ludzi, ale idzie przede wszystkim o odnowienie się człowieka. Idzie o to, aby człowiek był nowy, aby nastało nowych ludzi plemię...” (Gniezno, 2 lutego 1981 r.).
Reklama
Twórcze perspektywy poprawy sytuacji i moralnego odrodzenia narodu tkwią w nas. W każdym ojcu rodziny, który za mało czasu poświęca swoim dzieciom, w każdej kobiecie, która rezygnuje z wymagań stawianych sobie, aby promieniować dobrocią, miłością w codziennej pracy i chęcią większego poświęcenia kolejnemu dziecku czy wnukowi, w każdym biskupie i kapłanie, który za mało modli się za Kościół i Ojczyznę. Warto pamiętać, że największym zagrożeniem wiary jest oziębłość wierzących, podziały wśród nas. Bardzo niebezpieczni są ci pseudoreformatorzy Kościoła wśród zakonników i księży, a także wśród świeckich publicystów czy działaczy, którzy chcą reformować Kościół i biskupów, ale nie siebie. To wobec nich idzie nasza szczególna nieufność, to oni muszą stać się dziś priorytetem naszej modlitwy i troski.
Kościół ma ciągle w sobie wielki, Boży potencjał. Potencjał niezwyciężalny. Ale ludzie Kościoła muszą iść w głąb prawdy i odważnie wyjść z tą prawdą do świata.
Nie udawajmy, że nie widzimy, jak „coraz bardziej agresywny sekularyzm na razie jawnie dąży do wypchnięcia wierzących ze sfery publicznej, ale nie wiadomo, czy ta presja nie zwiększy się w stronę prześladowań idących dalej... Wymogiem współczesności - i co ważniejsze wolą Bożą jest dziś większy radykalizm i misyjność katolików, jest nowa ewangelizacja, czyli głębsze poznanie i troska o życie Ewangelią oraz jej przekaz. Odnowa i siła Kościoła nie idzie z przyjęcia liberalizmu albo konserwatyzmu, bo żaden z nich nie pomaga ani nie wzmacnia wiary. Kościół zawsze sięga znacznie głębiej. Odwołuje się do programu stawania się uczniem Chrystusa” (por. ks. T. Jaklewicz, „Kościół bardziej ewangeliczny”, „Gość Niedzielny”, 21 kwietnia 2013 r.).
Nasza siła tkwi w zjednoczeniu z Chrystusem, w tym, że zauważymy go głodnym, biednym, chorym i w więzieniu, że przebaczymy tym, którzy nam krzywdę uczynili i że modlić się będziemy o nawrócenie naszych prześladowców.
Po tę kolejną lekcję przyszliśmy dziś, Bracia i Siostry, razem z Maryją pod krzyż Chrystusa, aby tu z Jego ust usłyszeć: „Oto Matka twoja” i aby wziąć Ją do siebie i z Nią iść bezpiecznie przez całe życie.
Pamiętamy dziś o wszystkich naszych Rodakach w kraju i poza granicami i razem z nimi wołamy na nowo: Maryjo, Królowo Polski i Matko nasza, jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam. Amen.