Reklama

Świat

Modlitewny alarm w obronie chrześcijan

Jedną z ofiar rebeliantów jest młody chrześcijanin, który został zamordowany przed obiektywem włączonej kamery. Później wrogowie al-Asada rozpowszechniali film w Internecie, oskarżając o zabójstwo stronę rządową

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ulice w Syrii najbardziej niebezpieczne stają się po godzinie 15. W miejscach kontrolnych, gdzie można spotkać umundurowanych żołnierzy, paradoksalnie trudno o poczucie bezpieczeństwa. To właśnie tam najczęściej zdarzają się pobicia, a nawet porwania niemuzułmańskiej ludności.

Na arenie międzynarodowej wiele jest sceptycyzmu. Pojawiają się wątpliwości, czy syryjski rząd okaże się skuteczny w swoim wołaniu o zaprzestanie przemocy. Abp Louis Rafael Sako, goszczący rok temu w Polsce zwierzchnik Kościoła chaldejskiego w Iraku, m.in. na łamach „Niedzieli” apelował: „Nie zostawiajcie nas na pastwę losu. Niech zachodnie wojska pozostaną tu jak najdłużej”. Jego prośby nabierają szczególnego znaczenia dzisiaj, kiedy ważą się losy wielu państw arabskich. Prawdopodobnie jeśli dojdzie do interwencji w Syrii, Ameryka nie zdecyduje się na operację lądową, co szczególnie boleśnie odczują chrześcijanie. Byłoby więc dobrze powtórzyć lekcję historii z Iraku.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Rozpacz i niepokój

Przeciwko decyzji Baracka Obamy opowiadają się organizacje pozarządowe oraz katolickie stowarzyszenia działające na terenie Syrii. Jednocześnie jednoznacznie popierają papieża Franciszka wzywającego do dialogu. Decyzję amerykańskiego prezydenta o konieczności militarnego uderzenia na ten skąpany we krwi kraj z wielkim sceptycyzmem przyjął też o. Victor Assound. Przełożony jezuitów pracujących na Bliskim Wschodzie wskazał, że z ataku na Irak świat nie wyciągnął żadnej lekcji. - Jeśli będziemy próbowali rozwiązać ten konflikt tylko siłowo, niszcząc jedni drugich, to sprowokujemy jedynie jeszcze większą przemoc i fanatyzm - podkreślił o. Assound. Przypomniał, że to, co się dzieje w Syrii, zagraża całej planecie.

Sytuacja chrześcijan i innych mniejszości religijnych w Syrii jest coraz gorsza, zwłaszcza po wycofaniu się syryjskich wojsk - informuje ksiądz zachowujący anonimowość. - Niemal wszędzie można się natknąć na uzbrojonych cywili, którzy zagrażają chrześcijanom, a najbardziej kobietom. Wielu chrześcijan nie opuszcza już swoich domostw.

Reklama

Analitycy powszechnie zgadzają się z tezą o wyjątkowo złożonej sytuacji w Syrii. Prawidłowość ta dotyczy zresztą także wielu pozostałych krajów arabskich, w których w ostatnich latach mają miejsce zamieszki oraz poważniejsze działania zbrojne. Zwykle w takich przypadkach z jednej strony mamy do czynienia z rebeliantami, a z drugiej ze stroną rządową. Niestety, przynajmniej taka sytuacja jest w Syrii, po stronie ludzi chcących obalić reżim prezydenta można się doliczyć bardzo wielu stronnictw, brakuje więc silnej opozycji. Taka sytuacja rozmywa perspektywę wyciągnięcia konsekwencji za ewentualne nadużycia i buduje solidny grunt pod potencjalne wykorzystanie chaosu, np. w celu porywania chrześcijan, z którymi z oczywistych względów nie sympatyzują ugrupowania muzułmańskie. Jak podaje organizacja zajmująca się prześladowaniami chrześcijan „Open Doors”, dla wielu chrześcijan sytuacja jest alarmująca. Sunnici niemal przy każdej okazji kierują pod ich adresem niepokojące sygnały. - Ta ziemia należy do nas - deklarują.

Uderzają w słabszych

Niedawno jeden z pastorów w mieście Homes został oskarżony przez uzbrojone bojówki, że miał donosić stronie rządowej na członków ich struktury. Na szczęście zdołał w porę zbiec z miasta, a rozwścieczeni fanatycy zniszczyli tylko system kamer chroniących świątynię. Teraz wierni Kościoła protestanckiego korzystają z pomocy duszpasterskiej innego pastora.

Z kolei do prawdziwej rzezi chrześcijan doszło podczas sierpniowej nocy. Uzbrojony mężczyzna otworzył ogień do świętujących chrześcijan. Zginęło 11 osób, w tym jedna kobieta i dzieci. Zamachowiec strzelał na oślep. Do zdarzenia doszło w środkowej Syrii, na drodze między dwiema chrześcijańskimi wioskami: Ein al-Ajouz i Nasrah. Niektóre z ofiar to uchodźcy z Homs. Rebelianci także w tym przypadku uważali wyznawców Chrystusa za sprzymierzeńców prezydenta Baszszara al-Asada.

Reklama

Rebelianci z Wolnej Armii Syrii zaatakowali i zniszczyli greckoprawosławny kościół świętych Sergiusza i Bachusa w mieście Al-Thawrah w północno-środkowej części kraju. - Podarli Biblię i inne księgi, połamali krzyże, ikonę Chrystusa i świętych, zniszczyli wyposażenie. Zrabowali urządzenia elektryczne, żyrandole i lampy. Zabrali wszystko, co mogli, a potem to sprzedali. Nic tam nie zostało - relacjonował jeden z chrześcijan, który uciekł z miasta. Mówił, że mimo ucieczki wyznawcy Chrystusa wciąż otrzymują groźby od napastników. Niedawno ktoś do niego zadzwonił i powiedział, że jeśli ośmieli się wrócić, „zabiją go, a jego głowę umieszczą na meczecie”, by wszyscy mogli zobaczyć, na co ich stać.

Przyczyną głównego zagrożenia chrześcijan jest islamski ekstremizm. Jak podają wiarygodne źródła, przed wojną domową w Syrii sytuacja chrześcijan była względnie dobra. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że wyznawcy Chrystusa byli tolerowani przez swych muzułmańskich sąsiadów, a nawet w sensie społecznym mieli szansę na asymilację. Niestety, sytuacja uległa pogorszeniu, a przyczynił się do tego napływ zagranicznych najemników, którzy najpierw atakowali chrześcijan w związku z posądzaniem ich o wspieranie strony rządowej czy też nieangażowanie się w spór, a teraz do tych racji doszły względy religijne. Chrześcijanie zaczęli płacić cenę po prostu za to, że czczą Jezusa Chrystusa, a nie Mahometa. Bilans wojny jest tragiczny: wielu chrześcijan zabitych, wielu porwanych, a pobicia czy niszczenia pomieszczeń sakralnych są tam niemal na porządku dziennym. Konsekwencją takiej sytuacji są też masowe migracje. Jak się szacuje, dziesiątki tysięcy chrześcijan wyjechało do sąsiednich krajów, gdzie także - ze względu na strukturę wyznania - nie czeka ich sielanka.

Reklama

Znaki nadziei

Chrześcijańska społeczność Syrii stanowi ok. 6 proc. całej populacji (ok. 1,5 mln osób). W grupie tej są także chrześcijańscy uchodźcy z Iraku. Obok zagrażającej im niemal powszechnej przemocy na pierwsze miejsca listy problemów można też dopisać niesamowite trudności ekonomiczne. Społeczność chrześcijańska, w większym stopniu niż muzułmanie, musi się borykać z bezrobociem i brakiem wykształcenia. Ta sytuacja wynika także z braku możliwości podróżowania. Do rozpaczliwej sytuacji przyczynił się również deficyt gazu, prądu i artykułów niezbędnych do życia.

W obliczu zagrożenia interwencją wspólnoty międzynarodowej, która może spowodować jeszcze większe prześladowania, wielu chrześcijan przygotowuje się do opuszczenia Syrii całkowicie. Może to stworzyć kryzys podobny do exodusu w Iraku, gdzie z powodu intensywnych prześladowań tysiące chrześcijan uciekło do bezpieczniejszych regionów, pozostawiając Irak. Kościół praktycznie tam już nie istnieje.

W wielkiej desperacji „Syrian Christian”, portal zajmujący się sytuacją chrześcijan w Syrii, wzywa dziś do modlitwy: - Proszę się modlić w związku z tutejszą sytuacją. Fanatycy skorzystają z sytuacji i będzie jeszcze gorzej. Syria potrzebuje więcej modlitwy.

Do tych wołań przyłączył się papież Franciszek. Głos Biskupa Rzymu wznosi się z mocą, aby potępić użycie broni, a „ze szczególną stanowczością” użycie broni chemicznej. - W myślach i w sercu mam jeszcze wyryte obrazy z minionych dni - wyznał papież Franciszek przed modlitwą „Anioł Pański” 1 września br. Zaraz potem wypowiedział doniosłe słowa, nad którymi odpowiedzialni za narody mają obowiązek się zastanowić: - Jest sąd Boży, a także osąd historii co do naszych czynów, przed którym nie można uciec! Cała wypowiedź Papieża była poświęcona sytuacji międzynarodowej, scenie, na której od nazbyt długiego czasu i bez ustanku mnożą się konflikty, a która w tych tygodniach coraz bardziej naznaczana jest zaostrzaniem się tragedii syryjskiej. A zatem w tym kontekście, bardzo niepokojącym, o nieprzewidywalnym rozwoju wypadków, papież Franciszek powtarza, że konieczne jest pilne odrzucenie kultury starcia i konfliktu, tym bowiem, co buduje współżycie w narodach i między narodami, jest „kultura spotkania, kultura dialogu; to jest jedyna droga do pokoju”, którą Stolica Apostolska wskazuje i na rzecz której jej dyplomacja podejmuje działania za pomocą wszelkich możliwych środków.

W wigilię święta Narodzenia Najświętszej Maryi Panny 7 września br., wierni na całym świecie podjęli post i modlitwę o pokój w Syrii i na całym Bliskim Wschodzie. Zaapelował o to papież Franciszek. „Ponawiam zachętę - napisał w specjalnym apelu - aby cały Kościół intensywnie przeżywał ten dzień. Już teraz chciałbym wyrazić wdzięczność braciom chrześcijanom innych wyznań oraz braciom innych religii, a także ludziom dobrej woli, którzy zechcą włączyć się w to wydarzenie we właściwych sobie miejscach i sposobach. (...) Niech na całej ziemi mocno zabrzmi wołanie o pokój!”.

2013-09-16 13:45

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dyrektor Caritas Polska o programach pomocowych dla migrantów i uchodźców

[ TEMATY ]

Caritas

Syria

Aleppo

Ks. Rafał Cyfka

Trzecia rocznica programu „Rodzina Rodzinie” skłania do refleksji nad losem nie tylko ofiar wojny w Syrii, ale również mieszkańców ogarniętego konfliktem Jemenu, Wenezueli, czy Ukrainy. W programie „Halo Polonia” w TVP Polonia ks. Marcin Iżycki, Dyrektor Caritas Polska opowiedział o działaniach pomocowych realizowanych na rzecz cudzoziemców w kraju, jak i w różnych częściach globu.

Eksperci Caritas Polska pomagają zarówno w krajach dotkniętych konfliktami, jak i w Polsce – tym, którzy zostali zmuszeni do ucieczki ze swojej ojczyzny. - W ostatnich latach byliśmy świadkami wielkiej wędrówki ludów. Rzesze mieszkańców Afryki, Bliskiego Wschodu i innych miejsc różnych części świata, w obawie o życie swoje i najbliższych, zmuszone były opuścić swoje ojczyzny.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Prezydent: dziękuję strażakom za służbę ludziom i Rzeczypospolitej

2024-05-04 15:06

[ TEMATY ]

prezydent

Karol Porwich/Niedziela

Prezydent Andrzej Duda

Prezydent Andrzej Duda

Prezydent Andrzej Duda podziękował w sobotę strażakom za służbę ludziom i Rzeczypospolitej. Podczas centralnych obchodów Dnia Strażaka przypomniał, że tylko w 2023 r. strażacy podjęli pół miliona interwencji, podczas których udzielali wszechstronnej pomocy.

Prezydent wraz z małżonką Agatą Kornhauser-Dudą wzięli w sobotę udział w Centralnych Obchodach Dnia Strażaka, które odbyły się na Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie. W uroczystości uczestniczyli również m.in. marszałek Sejmu Szymon Hołownia oraz szef MSWiA Marcin Kierwiński.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję