Reklama

Łączy Polaków na całym świecie

Niedziela Ogólnopolska 18/2014, str. 40-41

ARTUR STELMASIAK

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ARTUR STELMASIAK: – Czy Jan Paweł II nadal jest kimś, kto łączy Polonię rozsianą po całym świecie?

LONGIN KOMOŁOWSKI: – Absolutnie tak. I to bez względu na wiek i poglądy. Jan Paweł II jest najbardziej rozpoznawalnym symbolem Polaka. To taki symbol, pod którym każdy z dumą się podpisuje. Trzeba przypomnieć, że była to miłość odwzajemniona, bo podczas apostolskich pielgrzymek Papież zawsze miał czas dla Polonii. Podtrzymywał Polaków na duchu i podkreślał, że ich narodowe dziedzictwo jest zobowiązaniem do tego, aby byli ambasadorami swojej Ojczyzny.

– Papież był też symbolem wolnych Polaków w czasach zniewolenia. Do władz w Warszawie nie mogli się odwoływać, a więc swoje prośby i nadzieje kierowali do Polaka w Stolicy Apostolskiej. Czy Rzym stał się wówczas dla Polonii jakby drugą stolicą Polski?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Może o tym świadczyć fakt, że tuż po wyborze kard. Wojtyły na papieża Polonia rozpoczęła budowę Domu Polskiego w Wiecznym Mieście. Rzym odcisnął się bardzo mocno w historii organizacji polonijnych. To tam w 1990 r. doszło do najważniejszego spotkania w powojennej historii, gdy nawiązała się współpraca pomiędzy Polonią a Polakami żyjącymi w Polsce. Wcześniej Rada Koordynacyjna utworzona przez zachodnie organizacje polonijne nosiła przydomek „Polonii Wolnego Świata”, po tym spotkaniu usunięto słowo „wolnego”. To właśnie pod duchowym przewodnictwem Jana Pawła II wszyscy uznali, że Polska jest już wolna.

– Czy to wówczas powstało Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”?

– „Wspólnota Polska” powstała kilka miesięcy wcześniej jako stowarzyszenie niezależne od władzy. Dzięki dalekowzroczności prof. Andrzeja Stelmachowskiego udało się zaangażować Kościół katolicki, który autoryzował działania nowo powstałego stowarzyszenia wśród organizacji polonijnych na Zachodzie. Kilka miesięcy później pod auspicjami Jana Pawła II w Rzymie doszło do pierwszej konferencji Polaków z Zachodu i Wschodu. Zaangażowanie Papieża scementowało Polaków żyjących na obczyźnie z organizacją działającą w Polsce. Bez pomocy Jana Pawła II ten proces byłby o wiele trudniejszy.

– Jak Polonia wspomina rok 1978 i wybór kard. Wojtyły na Stolicę Piotrową? Czy pontyfikat Jana Pawła II dodał im odwagi i poczucia dumy z tego, że są Polakami?

– Wybór Ojca Świętego i powstanie „Solidarności” to były dwa wydarzenia, które radykalnie zmieniły obraz Polski w wolnym świecie. O Polakach mówiło się dobrze, a więc i nasi rodacy mieszkający za granicą chętniej mówili o swoich korzeniach. Papieżowi zawdzięczamy odrodzenie i wielki rozkwit ruchu polonijnego.

– Jan Paweł II też żył poza swoją ojczyzną. Czy można powiedzieć, że Polonia traktowała go trochę jak jednego spośród niej?

– Poniekąd tak. Rozumiał on bowiem tęsknotę polskich emigrantów za ojczystą ziemią, ale był także jednym z nich, bo reprezentował wolny świat. Trudno jednak zaliczyć Papieża do grona emigrantów, którzy uciekali z kraju przed represjami lub z powodów ekonomicznych.

– Papież zawsze znajdował czas dla Polaków podczas swoich podróży apostolskich.

– Było to widoczne już podczas jego pierwszej pielgrzymki do Meksyku. Tradycję spotkań z Polakami kontynuował przez cały swój pontyfikat. Efektem jego pielgrzymek był rozkwit organizacji polonijnych. Dzięki niemu rodacy odkrywali na nowo swoje polskie korzenie. Dlatego też z okazji kanonizacji wydaliśmy album „Polonia Semper Fidelis”, w którym publikujemy zdjęcia autorstwa papieskiego fotografa Grzegorza Gałązki oraz fragmenty przemówień Ojca Świętego do Polonii.

– Wyrazem dziękczynienia za Papieża Polaka było Światowe Spotkanie Polonii w Rzymie w dniach kanonizacji błogosławionych papieży.

– Punkt kulminacyjny polonijnego dziękczynienia za kanonizację stanowił 28 kwietnia koncert „Te Deum laudamus” z udziałem ponad 200 artystów. Także Polacy w kraju mogli go zobaczyć dzięki transmisji TVP.

– Ciągle jest „rów” między Polakami z Zachodu i Wschodu...

– O tym decyduje głównie sytuacja ekonomiczna. O ile Polacy na Zachodzie bardzo dobrze sobie radzą, to inicjatywy związane ze Wschodem wymagają naszego wsparcia. Jednak Polaków na Wschodzie i na Zachodzie dzieli nie tylko przepaść ekonomiczna, ale także społeczna. Rodacy żyjący na Wschodzie zazwyczaj nie robią zawrotnej kariery. Wyjątkiem od tej reguły jest Litwa, gdzie w wielu miejscach Polakom udało się nawet wygrać wybory. Niestety, również na Zachodzie Polacy nie są zbyt aktywni. Często osiągają wysoki status ekonomiczny i społeczny, jednak ich sukces nie przekłada się na zaangażowanie polonijne. Polacy na Zachodzie powinni tworzyć o wiele większą siłę.

– W ostatnim czasie pieniądze na Polonię zostały zabrane z Senatu i przesunięte do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Czy to zmiana na lepsze?

– Uważam, że ciągle jesteśmy w okresie przejściowym. Niektóre mechanizmy współpracy muszą się więc „dotrzeć”. Choć pula pieniędzy jest taka sama jak wcześniej, to pozyskanie ich jest znacznie trudniejsze. Rozliczanie projektów z MSZ jest podobne do grantów z Unii Europejskiej. Przyznawanie pieniędzy i ich rozliczanie jest więc bardzo skomplikowane.

– A jak wygląda zainteresowanie Kartą Polaka na Wschodzie?

– Nie ma żadnych problemów. Trzeba jedynie udowodnić swoje polskie pochodzenie oraz zdać egzamin. Niestety, do pytań egzaminacyjnych mamy spore zastrzeżenia. Proszę mi powiedzieć np., kto jest patronem Krakowa? Przecież większość rodaków mieszkających poza Krakowem intuicyjnie odpowiedziałaby, że św. Stanisław, biskup i męczennik. To jednak nie jest dobra odpowiedź. Takich podchwytliwych pytań jest znacznie więcej. Problemem na oddzielną rozmowę jest np. sytuacja na Białorusi, gdzie ludzie boją się składać wniosków o Kartę Polaka.

– Pana poprzednik – marszałek Maciej Płażyński zabiegał o ustawę repatriacyjną. Jakie będą jej dalsze losy?

– „Wspólnota Polska” wspiera ten projekt. Zbieraliśmy podpisy pod ustawą, którą obecnie pilotuje syn marszałka Jakub Płażyński. Jednak słyszymy od polityków, że Polski nie stać na projekt w takim kształcie. Szacunkowe koszty wprowadzenia ustawy repatriacyjnej wynoszą ok. 700 mln złotych.

– Przecież 700 mln to zaledwie jedna trzecia kosztów budowy Stadionu Narodowego. Co dla nas powinno być ważniejsze?

– Z moralnego punktu widzenia sprawa jest bezdyskusyjna. Polacy mają prawo wrócić do ojczyzny, a Polska powinna im to umożliwić. Jednak ostatnio słyszę o projekcie repatriacji skierowanej tylko do młodego pokolenia Polaków, czyli do tych, którzy urodzili się w polskich rodzinach poza wschodnią granicą.

– Jak postrzegana jest Polska na Ukrainie?

– Tam Karta Polaka jest bardzo popularna. Oblegane są także placówki uczące języka polskiego. Co więcej, nawet osoby narodowości ukraińskiej uczą się języka polskiego, aby w nim zdawać maturę. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że obecnie na Ukrainie nauka naszego języka jest popularniejsza od angielskiego.

– Czy teraz, gdy sytuacja na Ukrainie jest bardzo napięta, Polacy nie są trochę pomiędzy putinowskim młotem, a kowadłem, które stanowi odradzający się nacjonalizm Ukraińców?

Reklama

– Mniejszość polska jednoznacznie opowiada się przeciwko agresji Putina. Choć ruchowi nacjonalistycznemu, a zwłaszcza Prawemu Sektorowi trzeba się bacznie przyglądać, to jednak uważam, że jest on znacznie przeszacowany. Przytłaczająca większość Ukraińców postrzega Polaków jako jedynych braci w całej Europie. Nie mamy sygnałów, aby Polacy mieszkający na Ukrainie obawiali się nacjonalistów. Natomiast bardzo boją się rosyjskich czołgów.

– Najszybciej rozrasta się jednak Polonia na Wyspach Brytyjskich. Czy emigracja z ostatnich lat dołącza do starej Polonii z czasów II wojny światowej?

– Niestety, nie. Zamiast przyłączać się do działających organizacji, nowi emigranci usiłują budować swoje struktury. Skutki tego są nie najlepsze, bo te organizacje zazwyczaj działają rok, dwa i przestają istnieć. Dlatego też idealna sytuacja byłaby, gdyby nowi emigranci wyrośli na liderów starych i sprawdzonych organizacji polonijnych.

– Jest jakiś plan, aby to zmienić?

– Myślę, że pierwsze pokolenie nowej emigracji będzie się dorabiać, a dopiero następne zacznie działać w organizacjach polonijnych. Dlatego też naszym głównym zadaniem jest podtrzymywanie ich więzi z krajem oraz kulturą polską. Ostatnio ruszył duży projekt nauki języka polskiego dla dzieci, które urodziły się już w Anglii. Ich edukacja jest teraz priorytetowym zadaniem.

– Podtrzymywanie tożsamości narodowej wśród emigrantów to również zadanie dla Kościoła.

– To właśnie Polskie Misje Katolickie scalają starą Polonię z nowymi emigrantami. Przecież na polskich Mszach św. spotykają się wszyscy nasi rodacy. Duszpasterstwo polonijne to również wyzwanie dla Kościoła, aby za Polakami wysyłać charyzmatycznych kapłanów, którzy potrafią przyciągać ludzi. Dlatego też do pracy z Polonią powinni być kierowani najlepsi z najlepszych.

2014-04-28 14:24

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Bp Artur Ważny o swojej nominacji: Idę służyć Bogu i ludziom. Pokój Tobie, diecezjo sosnowiecka!

2024-04-23 15:17

[ TEMATY ]

bp Artur Ważny

BP KEP

Bp Artur Ważny

Bp Artur Ważny

Ojciec Święty Franciszek mianował biskupem sosnowieckim dotychczasowego biskupa pomocniczego diecezji tarnowskiej Artura Ważnego. Decyzję papieża ogłosiła w południe Nuncjatura Apostolska w Polsce. W diecezji tarnowskiej nominację ogłoszono w Wyższym Seminarium Duchownym w Tarnowie. Ingres planowany jest 22 czerwca.

- Idę służyć Bogu i ludziom - powiedział bp Artur Ważny. - Tak mówi dziś Ewangelia, żebyśmy szli służyć, tam gdzie jest Jezus i tam gdzie są ci, którzy szukają Boga cały czas. To dzisiejsze posłanie z Ewangelii bardzo mnie umacnia. Bez tego po ludzku nie byłoby prosto. Kiedy tak na to patrzę, że to jest zaproszenie przez Niego do tego, żeby za Nim kroczyć, wędrować tam gdzie On chce iść, to jest to wielka radość, nadzieja i takie umocnienie, że niczego nie trzeba się obawiać - wyznał hierarcha.

CZYTAJ DALEJ

Konferencja naukowa „Prawo i Kościół” w Akademii Katolickiej w Warszawie

2024-04-24 17:41

[ TEMATY ]

Kościół

prawo

konferencja

ks. Marek Paszkowski i kl. Jakub Stafii

Dnia 15 kwietnia 2024 roku w Akademii Katolickiej w Warszawie odbyła się Ogólnopolska Konferencja Naukowa „Prawo i Kościół”. Wzięło w niej udział ponad 140 osób. Celem tego wydarzenia było stworzenie przestrzeni do debaty nad szeroko rozumianym tematem prawa w relacji do Kościoła.

Konferencja w takim kształcie odbyła się po raz pierwszy. W murach Akademii Katolickiej w Warszawie blisko czterdziestu prelegentów – nie tylko uznanych profesorów, ale także młodych naukowców – prezentowało owoce swoich badań. Wystąpienia dotyczyły zarówno zagadnień z zakresu kanonistyki i teologii, jak i prawa polskiego, międzynarodowego oraz wyznaniowego. To sprawiło, że spotkanie miało niezwykle ciekawy wymiar interdyscyplinarny.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję