Reklama

Niedziela Małopolska

Wojtek, miś kochany!

Stał się częścią wojennej historii. Pisano o nim artykuły i książki. Został też bohaterem filmów, piosenek oraz komiksu… Jego rzeźby znajdują się na kilku postumentach, nie tylko w Polsce

Niedziela małopolska 20/2014, str. 5

[ TEMATY ]

historia

Archiwum Wojciecha Narębskiego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W niedzielę 18 maja br. (w 70. rocznicę zdobycia Monte Cassino przez żołnierzy polskich) pomnik misia Wojtka, ulubieńca 22. Kompanii Transportowej z II Korpusu gen. Andersa, stanie w krakowskim Parku Jordana. Dzieło artysty rzeźbiarza – Wojciecha Batko – zostanie wyeksponowane na początku ścieżki edukacyjnej przybliżającej szlak bojowy Armii Andresa.

Kiedy Wojtek był malutki

historia misia Wojtka jest związana z losem żołnierzy z Armii Andersa. To w 1942 r. podczas drogi z Iranu do Palestyny mały niedźwiadek trafił najpierw do polskich cywili, ewakuowanych z ZSRR razem z wojskiem. Z ustaleń wynika, że opiekę nad zwierzęciem w obozie pod Teheranem przejęła Irena Bokiewicz. Po trzech miesiącach trzeba było misia przekazać do wojska – do ówczesnej 2. Kompanii Transportowej, gdzie dowódca mjr Chełkowski powierzył go Piotrowi Prendyszowi, który na początku podawał mu skondensowane mleko w butelce (po alkoholu) ze smoczkiem zrobionym ze szmatki. Prawdopodobnie również Prendysz nadał podopiecznemu imię Wojtek.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Fakt odtworzenia historii misia Wojtka i spopularyzowanie jej w wielu krajach cieszy krakowianina, prof. Wojciecha Narębskiego, jednego z ostatnich żyjących żołnierzy 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii II Korpusu Polskiego. – Postać misia Wojtka obrosła w legendę – mówi Profesor – jedyny żyjący świadek historii oswojonego niedźwiedzia. – Nie ulega wątpliwości, że Wojtek był postacią niezwykłą, jednak wielu autorów książek o nim poniosła fantazja i przypisali mu cechy nie tylko dobrego i przyjaznego nam zwierzęcia, ale również zazwyczaj wyolbrzymione przymioty i wady ludzkie. Mój rozmówca dodaje: – Włóżmy między bajki opowiadania o wędrówkach misia na stanowiska ciężkiej artylerii, gdzie nam samym często trudno było dojechać i po szybkim wyładowaniu amunicji należało natychmiast wracać z powrotem, aby uniknąć śmiertelnego niebezpieczeństwa.

W czasie wojny dodawał sił

Kiedy po kolejnym pobycie w szpitalu żołnierz Wojciech Narębski został skierowany do transportu i trafił do 2. Kompanii Transportowej (przemianowanej na 22. Kompanię Zaopatrywania Artylerii), niedźwiedź już tam przebywał. – Byłem zdziwiony, gdy wśród żołnierzy zobaczyłem misia – przyznaje. – Dowódca, usłyszawszy moje imię, stwierdził, że ja będę małym, a miś – „dużym Wojtkiem”. Podkreśla przyjazne nastawienie niedźwiedzia do ludzi: – Okazywał radość, gdy częstowano go piwem. Lubił zapasy z żołnierzami (najczęściej z kilkoma naraz) i chociaż na ogół z nimi wygrywał, to nigdy nikomu nie zrobił krzywdy.

Reklama

Prof. Wojciech Narębski zauważa, że ich dowódca miał świadomość, iż obecność zwierzęcia w jakiejkolwiek społeczności poprawia atmosferę: – W naszym przypadku Wojtek wpływał na morale żołnierzy – tłumaczy. – Myśmy wtedy przebywali poza domem, poza Polską. Tęskniliśmy i za ojczyzną, i za rodziną. Miś stwarzał serdeczną, rodzinną atmosferę, której nam tak brakowało.

Ulubieńcem wszystkich był

Profesor mówi, że w czasie walk o Monte Cassino Wojtek przebywał w Venafro, skąd nocami przewożono ciężarówkami amunicję. – Każda skrzynia, w której mieściły się cztery pociski, ważyła ponad 100 kg – opowiada W. Narębski. – Trudno było je podnieść nawet we dwóch. Tymczasem Wojtek, który lubił nas obserwować i naśladować, potrafił te skrzynie przesuwać, a nawet układać jedną na drugiej. W ten sposób nam pomagał, bo łatwiej było je podnosić, gdy już stały znacznie wyżej, nad ziemią.

– Podczas kampanii adriatyckiej przemieszczający się z nami na ciężarówce Wojtek budził sensację – wspomina W. Narębski. – Nawet do blokowania drogi dochodziło, gdy Brytyjczycy lub Włosi zatrzymywali się, widząc niedźwiedzia. Wtedy żandarmeria musiała wkraczać do akcji. Dodaje, że dochodziło też do sytuacji zabawnych i opowiada: – To był koniec czerwca, a może początek lipca 1944 r. Przemieszczaliśmy się drogą nad Adriatykiem, blisko morza. Wojtkowi, który jechał na dźwigu, oparty łapami o ciężarówkę, zachciało się wykąpać, więc się zerwał z łańcucha, czego nie zauważył jego opiekun – Prendysz. Wojtek pobiegł w stronę plaży, gdzie kąpały się włoskie dziewczęta. Gdy one zobaczyły olbrzyma zmierzającego w ich kierunku, zaczęły wrzeszczeć ze strachu. Wtedy my próbowaliśmy je uspokoić, wołając, żeby się nie bały, bo to niedźwiedź… dobrze wychowany i na pewno nic im nie zrobi (śmiech).

Reklama

Kiedy wojna się skończyła…

Duży Wojtek, którego koniec wojny zastał we Włoszech, udał się z polskimi żołnierzami do Szkocji. Po rozwiązaniu Kompanii trafił do ogrodu zoologicznego w Edynburgu, co nastąpiło 15 listopada 1947 r., po pożegnaniu Wojtka z przyjaciółmi.

Wcześniej, bo w 1944 r., jeden z żołnierzy narysował na kartce papieru postać niedźwiadka niosącego pocisk. Ten szkic stał się w krótkim czasie znakiem rozpoznawczym 22. Kompanii. Jej symbole (proporzec, oznakę i naszywkę ze wspomnianym logo) prof. Wojciech Narębski przekazał uczniom LO o profilu wojskowym (przy Zespole Szkół Tekstylno-Handlowych) w Żaganiu, gdzie upowszechnia się wiedzę o polskich żołnierzach walczących w Armii Andersa. To w Żaganiu powstał komiks o dziejach niedźwiedzia Wojtka, który został polskim żołnierzem.

W związku z rocznicą zwycięskiej bitwy o Monte Cassino rodzi się pytanie: czy w Krakowie wiedza o szlaku bojowym żołnierzy II Korpusu Polski zostanie przypomniana i upowszechniona również dzięki nowemu pomnikowi w Parku Jordana? Oby tak się stało!

(Tytuł i śródtytuły pochodzą z piosenki, którą o Wojtku napisała Wioletta Sosnowska, nauczycielka z Żagania)

2014-05-14 15:40

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Lekcja historii i patriotyzmu

Niedziela bielsko-żywiecka 51/2012, str. 8

[ TEMATY ]

historia

patriotyzm

Archiwum

Żywiec stara się aktywnie utrwalać historię Habsburgów

Żywiec stara się aktywnie utrwalać historię Habsburgów

Od grudnia Muzeum Miejskie w Żywcu prowadzi specjalne prelekcje na temat historii rodziny Habsburgów dla grup szkolnych i wycieczkowych. Wykład składa się z dwóch części. Najpierw Dorota Firlej - pracownik żywieckiej placówki muzealnej opowiada o losach tego jednego z najpotężniejszych rodów europejskich, który swoje losy związał z Żywiecczyzną. Prelekcje odbywają się w salach muzealnych, w których znajdują się pamiątki po żywieckich Habsburgach, są to np. drzewo genealogiczne rodu, pałacowe meble, zdjęcia arcyksiężnej Marii Krystyny Habsburg. W jednej z sal muzealnych otwarty został gabinet dziadka arcyksiężnej. Druga cześć prelekcji to opowieść o życiu Marii Krystyny Habsburg. Wykład o Honorowej Obywatelce Miasta Żywca wzbogacony jest specjalnym filmem dokumentalnym. Prelekcja na temat rodziny Habsburgów trwa łącznie 1, 5 godz. Bilet wstępu na prelekcję i projekcję filmu dokumentalnego kosztuje 5 zł. Grupy wycieczkowe, szkolne, które chcą uczestniczyć w tej niepowtarzalnej lekcji historii i patriotyzmu powinny wcześniej skontaktować się z działem naukowo-oświatowym Muzeum Miejskiego w Żywcu.

CZYTAJ DALEJ

Giuseppe Moscati – lekarz, który leczył miłością

[ TEMATY ]

św. Józef Moscati

Archiwum

Św. Józef Moscati. Kadr z filmu

Św. Józef Moscati. Kadr z filmu

W odległym 1927 roku był to Wtorek Wielkiego Tygodnia. 12 kwietnia w wieku 47 lat, zmarł Giuseppe Moscati, lekarz ubogich… W Kościele katolickim wspomnienie świętego przypada 27 kwietnia.

Święty doktor

CZYTAJ DALEJ

64. rocznica obrony krzyża w Nowej Hucie

2024-04-28 09:40

[ TEMATY ]

Ryszard Czarnecki

Archiwum TK Niedziela

Dokładnie teraz mija rocznica wydarzeń które przed laty poruszyły katolicką Polskę . Chodzi o obronę krzyża, którego mieszkańcy nowej, przemysłowej dzielnicy Krakowa postawili na miejscu budowy przyszłego kościoła. Zgoda na jego powstanie została wymuszona na komunistach w wyniku dwóch petycji , podpisanych w sumie przez 19 tysięcy osób.

Gdy rządy „komuny” trochę chwilowo zelżały nowy „gensek” kompartii Gomułka obiecał delegacji z Nowej Huty, że kościół powstanie. Jednak komuniści , jak zwykle nie dotrzymali słowa : cofnięto pozwolenie na budowę, a pieniądze ze składek mieszkańców Nowej Huty (a właściwie Krakowa bo dawali pieniądze również ludzie spoza nowego „industrialnego"osiedla”) zostały skonfiskowane.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję