10 lat temu napisałam pierwszy list do „Niedzieli”. Czułam się wtedy bardzo samotna. Dziś znów jestem w takiej sytuacji, ale jeszcze bardziej opuszczona i zagubiona. Wtedy nie podchodziłam poważnie do znalezienia przyjaciół. Teraz czas, ja sama, i wszystko wokół mnie się zmieniło. Mam 50 lat i kompletnie nie mam nikogo. Czekam na listy od kobiet i mężczyzn, najchętniej z woj. wielkopolskiego.
Jola
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Bardzo poruszył mnie ten króciutki list. Może dlatego, że w tak prosty sposób przedstawia problem samotności. Bo ona nie bierze się z niczego, ale niewidzialnie narasta latami. Warto się zastanowić, co ją spowodowało. Czy tylko wykruszali się ludzie z powodu zmiany swojego stanu cywilnego, przeprowadzki, czy nawet śmierci? Tak niedawno jeszcze wokoło było tyle osób, a tu niespodziewanie jakby znajdujemy się na pustyni albo na bezludnej wyspie.
Czy te zmiany dają się zauważyć? Czy pewnego dnia nagle stajemy przed faktem dokonanym? Też mnie to nurtuje. Czasami sama zadaję sobie pytanie, dlaczego ludzie ode mnie odchodzą? Przecież nie jest to spowodowane czymś natychmiastowym, nie widać wyraźnego powodu ani mojej winy. A może jednak to ja nie sprostałam zadaniu, by utrzymać ich przy sobie? Tak, to chyba tak się stało. Ale wobec tego co robić, jak to mleko już się wylało?...
Aleksandra