S. Jadwiga Skudro ze Zgromadzenia Sióstr Najświętszego Serca Jezusa od 28 lat pracuje z członkami Ruchu Domowy Kościół. Pomimo swojego wieku niemal w każdym tygodniu udaje się na spotkania z rodzinami w poszczególnych diecezjach Polski. Swoim doświadczeniem i wiedzą dzieli się z polskimi rodzinami poza granicami kraju, m.in. w Austrii, Niemczech, na Ukrainie, w Kanadzie, USA.
GRZEGORZ PŁOCHA: -Mieszka Siostra w Warszawie. Od chwili powstania Ruchu Domowy Kościół związana jest z nim i jego założycielem - ks. Franciszkiem Blachnickim, a od piątku przebywa Siostra w naszej diecezji, jaki jest cel - jeśli tak można nazwać - tej pielgrzymki?
S. JADWIGA SKUDRO: -
Już nie pracuję "etatowo" w Ruchu i mając czas (gdyż nie
nadaję się do prac bardziej
wyczerpujących), jestem na usługi Ruchu,
według przyzwolenia moich przełożonych i wtedy,
gdy zapraszają
mnie różne diecezje - jadę, aby mówić im o Ruchu, jego początkach,
Założycielu i pracy formacyjnej.
W Łomży odbywały się jedne z krótkich rekolekcji, które
można też nazwać sesjo-
rekolekcjami przeznaczonymi dla członków
Ruchu, dla par animatorskich. Inne poświęcone
są modlitwie, "powrotowi
do źródeł", nowej ewangelizacji w Domowym Kościele. Na te tematy
mówię do rodzin.
- Rozumiem, że w ubiegły piątek rozpoczęły się takie sesjo-rekolekcje dla małżeństw z naszej diecezji?
- Tak, ponadto przyjechały małżeństwa z Gdyni, Gdańska, Warszawy. Rekolekcje zakończyły się w niedzielę, a w poniedziałek spotkałam się z rodzinami w Ostrołęce, a we wtorek w Ostrowi Mazowieckiej.
- Praca wśród rodzin jest raczej nietypowym zajęciem dla reguły zakonnej Zgromadzenia Sióstr Najświętszego Serca Jezusowego ( fr. Sacre Coeur).
- Owszem, naszym celem apostolskim jest wychowanie. Założycielka Zgromadzenia myślała o wychowaniu młodzieży. Obecnie jednak okazuje się naglącym wychowanie także i rodziców. Chodzi o to, aby pomóc im żyć autentycznie po chrześcijańsku, aby złączeni duchowo między sobą i dążący do wspólnego coraz głębszego zjednoczenia z Bogiem - tworzyli rodziny prawdziwie Boże, kochające się, szczęśliwe. Wówczas klimat - atmosfera panująca w takiej rodzinie stworzy najlepsze warunki dla wychowania dzieci. Takiej atmosfery domu nie zastąpi im najlepsza szkoła ani katechizacja.
- Mogę stwierdzić, że jest to podejście do wychowania dzieci i młodzieży przez przygotowanie wychowawcze rodziny?
- Oczywiście że tak, ponieważ rodziny nic i nikt nie zastąpi.
- Skąd wziął się pomysł pracy Siostry z małżonkami?
- Jeszcze kiedy byłam nauczycielką religii w starszych klasach szkolnych, rozeznałam, że dobrze wychodzi mi prowadzenie tematów o małżeństwie. Wyczuwałam, że uczennice specjalnie to cenią. I oczywiście mnie też to bardzo interesowało. Potem ukończyłam Instytut Rodziny i tak zostało...
- Uczestniczyłem w spotkaniu Siostry z małżonkami z Ostrołęki i zastanawiam się, skąd taka doskonała znajomość małżeństwa, relacji, więzi i uczuć między małżonkami?
- Pracując w środowisku 28 lat, nabyłam dość dobrej praktyki.
- Wiem, że wykształcenie jest potrzebne i stanowi pewien potencjał wiedzy, ale Siostra jest przecież osobą konsekrowaną, a ma tak doskonałą znajomość problemów małżeństwa...
- Przed wstąpieniem do Zgromadzenia spotkałam się blisko z życiem małżeństw, w których nie było ani miłości, ani Boga. Ileż tam było trudności! Teraz Pan Bóg tak pokierował, że przez to, co robię, staram się wprowadzić Boga do rodzin i rozniecić miłość, której udziela Bóg.
- Jaki jest Ruch w naszej diecezji i rodziny w nim skupione?
- Widzę wśród tych rodzin dobry okres wzrostu. Ostatnie
lata są dobrym czasem.
Dużo jest tu małżeństw z małym stażem 4-5-letnim.
Są też rodziny trwające w Ruchu
kilkanaście lat, ale głównie są
młodzi trwający 2-3 lata. Mogę powiedzieć, że jest to młody Ruch.
Przez cały czas sesjo-rekolekcji, od pierwszej kolacji
w piątek wytworzyła się
prawdziwa wspólnota. Czuć było atmosferę
wzajemnej uczynności, myślenia o drugich.
Atmosfera rzeczywiście
Boża i radosna.
- Na jakie problemy napotkała Siostra wśród odwiedzanych rodzin?
- Muszę powiedzieć, że nie spotkałam rodziny bez tragedii. Każda rodzina ma coś, przez co cierpi. Są to jakieś osobiste niezrozumienia, niedomówienie się czy inne przyczyny. Naprzeciw tym problemom wychodzi Ruch. Proponuje metody oparte z jednej strony na psychologii, z drugiej na łasce sakramentu małżeństwa. Chcę, by małżonkowie zrozumieli, że łaska, którą otrzymali, jest z nimi stale, a nie tylko w godzinie, kiedy brali ślub. Łaska jest siłą, która pomaga im przemóc wszystkie trudności.
- Rozmawiając o rodzinach i Ruchu powinniśmy wspomnieć o ściśle związanej z Ruchem posłudze kapłanów. Czy spotkała się Siostra z kapłanami z naszej diecezji?
- Spotkałam się i mam bardzo miłe wrażenia. Widać u nich zapał do pracy. Są kapłani, którzy rozumieją rodziny i pociąga ich apostolstwo wśród rodzin.
- A jakim człowiekiem i kapłanem był sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki - założyciel Ruchu Światło-Życie i rodzinnej gałęzi Ruch Domowy Kościół i - co warto podkreślić - kolega naszego Ojca Świętego?
- Wiemy, że był przyjacielem Ojca Świętego. Ojciec
Blachnicki był osobą
szczególną, obdarzoną ogromnym charyzmatem.
To wszystko, co zdziałał (pociągał tysiące
młodzieży, rodzin, osób
dorosłych), zdobycie ludzi dla Boga było w PRL czymś karygodnym,
zabronionym. Wiedział, czym to grozi dla niego i dla Ruchu. Mówił,
że "trzeba robić, nie to, co można, ale to, co trzeba". Ciągłe przesłuchania,
rewizje, konfiskaty, krótkie areszty, kilkumiesięczne więzienie -
było czymś nierzadkim. Bolesne dla niego były fałszowania jego przemówień
i oszczerstwa. Starano się skłócić hierarchię kościelną z Ruchem.
Władzom państwowym donoszono, że Ruch odciąga ludzi od Kościoła,
że Ruch nie jest pożyteczny dla Kościoła itd., itd.
A jednak jeden z księży proboszczów obronił kiedyś taki
zarzut, mówiąc: "Nie
wyobrażam sobie mojej parafii bez pomocy Domowego
Kościoła". Sobór Watykański II mówi,
że rodziny żyjące prawdziwie
po chrześcijańsku są skarbem dla parafii.
- Mogę wysnuć wniosek, że Ruch przygotowuje małżonków nie tylko dla siebie, ale też przygotowuje do pracy na zewnątrz, dla parafii, dla społeczeństwa. Odnoszę wrażenie, że widział to Założyciel w chwili tworzenia Ruchu...
- Tak, dla parafii na pierwszym miejscu, ale nie tylko. Bardzo się cieszymy, gdy członkowie Ruchu są parlamentarzystami, smorządowcami - wielu sprawom mogą nadać właściwy, chrześcijański charakter.
- W październiku byliśmy w Rzymie na Jubileuszowym Spotkaniu Rodzin z Ojcem Świętym. Papież modlił się m.in.: "Niech Wasze rodziny będą każdego dnia coraz bardziej domowymi Kościołami" . Czy mogłaby Siostra pogłębić znaczenie tych słów?
- Określenie zaczerpnięte zostało od św. Chryzostoma,
który w ten sposób nazwał
rodzinę. Domowy Kościół - miejsce, gdzie
jest kult Boga, wiara w Boga, modlitwa, miłość i
wychowanie.
Wrócę jeszcze do całości mojej wypowiedzi i wyjaśnię,
co oznacza duchowość
małżeńska. Jest to wspólne dążenie do Boga,
do autentycznego chrześcijaństwa, czyli do
świętości, ale wspólne
- męża i żony. Nie każde z osobna - tylko razem. Razem się modlą,
omawiają całe swoje życie, swoje problemy, pracę nad sobą, wychowanie
dzieci i
zaangażowanie w apostolstwo. Dzięki takiej pracy małżonków
nad sobą wytwarza się
atmosfera rodziny, której nikt dzieciom nie
zastąpi - ani najlepsze szkoły katolickie czy
zakonne, ani katechizacja.
Chcę jeszcze dodać, że ten program, który proponuje Ruch i
zachęca
małżonków do wprowadzenia go w ich życie, ma na celu uczynić małżeństwo
chrześcijańskie i rodzinę autentycznymi. Określam to trzema przymiotnikami:
rodzinę Bożą,
kochającą się, szczęśliwą. To zresztą już wcześniej
podkreśliłam.
- Kończąc, serdecznie dziękuję za rozmowę oraz korzystam z okazji, że przeżywamy święta Bożego Narodzenia, i życzę Siostrze, by oczekiwany i narodzony Jezus w Rodzinie z Nazaretu napełnił Siostrę bogactwem łask jubileuszowych oraz darzył dobrym i długim zdrowiem, ponieważ Siostra jest bardzo potrzebna naszym małżeństwom i rodzinom.
- Dziękuję bardzo.
Pomóż w rozwoju naszego portalu