O pierwszym spotkaniu papieskiego fotografa z Janem Pawłem II, o Polsce widzianej z okien poloneza i o tym, dlaczego miliony wpatrywały się w „biały punkcik” – z Arturo Marim rozmawia Lidia Dudkiewicz
LIDIA DUDKIEWICZ: – Przez 27 lat był Pan blisko Jana Pawła II. Na pewnym etapie odłożył Pan aparat fotograficzny, aby świadczyć o Papieżu Polaku. Jakie są tradycje fotografowania w rodzinie Arturo Mariego? Kiedy zaczął się Pan uczyć zawodu?
ARTURO MARI: – W mojej rodzinie najpierw fotografował ojciec, który nie był profesjonalistą, tylko amatorem. Kiedy tata zaczął wywoływać filmy, miałem ok. 6 lat i pomagałem mu w ciemni. Wtedy nastąpił początek tego wszystkiego. Pewnego dnia gdy mój ojciec, wychodząc ze swojego biura, spotkał dyrektora „L’Osservatore Romano”, ten zaczął wypytywać o mnie. „Przyprowadź mi Arturo” – powiedział. Dwa dni później o godz. 11 tata mnie tam zaprowadził – było to 9 marca 1956 r. Zostałem w serwisie „L’Osservatore Romano” na wiele lat. Tydzień po rozpoczęciu pracy znalazłem się blisko Piusa XII. Potem byłem przy Janie XXIII, Pawle VI, następnie przy Janie Pawle I, Janie Pawle II i Benedykcie XVI. Mogę powiedzieć, że miałem honor i radość być blisko dwóch świętych i jednego błogosławionego...
– Proszę opowiedzieć o swoim pierwszym spotkaniu z Janem Pawłem II.
– Było to w Bazylice św. Piotra w czasie Soboru Watykańskiego II. Ale najpierw miałem przyjemność spotkać się z kard. Stefanem Wyszyńskim, prymasem Polski. To on przedstawił mnie młodemu biskupowi Krakowa Karolowi Wojtyle. Zawsze byłem ciekawy Kościoła w Polsce. Żyłem w innej części świata i zastanawiałem się, co to jest „Kościół milczenia”, jak w Polsce żyją ludzie, jak pracują, co jedzą. W czasie Soboru Watykańskiego II zacząłem rozmawiać z Karolem Wojtyłą na temat tego „Kościoła milczenia”. Pytałem o to, co mnie interesowało. Kiedy odpowiadał na moje pytania, widać było, że ten biskup, ze swoimi bardzo jasnymi i klarownymi ideami, wyróżnia się spośród innych. Kiedy ma się doświadczenie życia wśród ludzi, to czuje się wszystko. On tym wszystkim żył. Spotkania i rozmowy z nim w czasie soboru pomogły mi zrozumieć polską rzeczywistość. Potem spotykałem Karola Wojtyłę jako kardynała i papieża. Kiedy towarzyszyłem Ojcu Świętemu w Polsce w 1979 r., zobaczyłem, co znaczy „żelazna kurtyna”: cierpienie, głód, brak wolności słowa, dyktatura. Wtedy podróżowałem po Polsce polonezem. Teraz, kiedy jestem w Częstochowie, widzę bmw, ferrari, maserati, volkswageny, mercedesy...
– Ale wtedy zrozumiał Pan z pewnością, dlaczego Jan Paweł II po wyborze powiedział, że przybył z dalekiego kraju...
– Być może jestem jedyną osobą, która podskoczyła z radości na wieść o wyborze Jana Pawła II. Kiedy kard. Felici powiedział: „Mamy papieża – kard. Wojtyłę”, wszyscy pytali, kto to jest, skąd przybywa, a ja wiedziałem.
– Co, Pana zdaniem, Jan Paweł II zrobił dla Polski?
– Mimo wszystko macie wolność i pokój. Papież zawsze podkreślał: „Nie zdradzajcie waszych korzeni, nie zdradzajcie własnej kultury”. Podczas każdej pielgrzymki zagranicznej spotykał się ze swoimi dziećmi – Polakami. Ale też bardzo cierpiał z powodu Polski. Byłem świadkiem jego bardzo ważnych spotkań, m.in. z Michaiłem Gorbaczowem – obaj bardzo pragnęli pokoju.
Widziałem też Papieża płaczącego. Pamiętam, że po przylocie do Ojczyzny w 1979 r. natychmiast przybył do Grobu Nieznanego Żołnierza. Uklęknął, modlił się, w pewnym momencie dotknął grobu i powiedział: „Dlaczego moja ziemia wylała tyle krwi...”. Nie rozumiałem wtedy języka polskiego, ale wiedziałem, o czym mówi. Zakrył twarz rękami i powtarzał: „Dlaczego tyle krwi w tej świętej ziemi...”.
Reklama
– Rok 2015 został przez polski parlament ogłoszony Rokiem św. Jana Pawła II. Chcielibyśmy jak najlepiej wykorzystać czas, który jest w jakimś sensie szansą na promocję w Polsce osoby Jana Pawła II i drogi przez niego nakreślonej.
– Droga, którą on wytyczał, jest drogą nie tylko dla Polski. Jeśli mówił o prawie do życia, o potencjale młodzieży, o wartości ludzi chorych, cierpiących, osób starszych wiekiem, o rządzeniu, które ma być służbą – wyznaczał w ten sposób program dla wszystkich. Świętość nie rodzi się ot, tak sobie. W ciągu całego pontyfikatu Jan Paweł II przyjął setki wielkich tego świata. Iluż z nich naśladowało jego idee i wskazania, ilu poczuło się ludźmi, odkryło godność osoby – mężczyzny i kobiety! Proszę sobie wyobrazić 5 mln młodych ludzi na Filipinach, którzy wpatrywali się w mały „biały punkcik” i słuchali. A te spotkania z dziećmi – bawił się, grał z nimi. Dawał umocnienie ludziom chorym, cierpiącym. Nie można też pominąć spotkań na szczycie, m.in. w ONZ – później komentowano, że polski papież zmienił świat.
– Co możemy powiedzieć o relacjach Jana Pawła II z mediami?
– Jan Paweł II miał ogromny szacunek dla mediów. Wiedział, że środki społecznego przekazu są głosem rzeczywistości. Łączyła go z nimi jakaś szczególna więź – nigdy nie odrzucał mediów, miał bezpośrednie relacje z dziennikarzami i zawsze głosił prawdę.
– Kolejny temat to Jan Paweł II i młodzież. Temat rzeka...
Reklama
– W okresie letnich wakacji najwięcej czasu Ojciec Święty spędzał z młodymi ludźmi, szczególnie wieczorem spotykał się z nimi w ogrodzie rezydencji papieskiej. O godz. 20.30 schodził w czarnym płaszczu, młodzi rozpalali ognisko i modlitwą dziękczynną rozpoczynało się spotkanie. Potem zaczynała się rozmowa na temat bolączek młodych ludzi – także problemu narkotyków i przestępstw. Pytali o ich jutro, zastanawiali się, jakie ma być ich życie. To nie były małe dzieci, to była młodzież żyjąca w konkretnej kulturze. Zaczynaliśmy od 30-40 osób, a skończyliśmy na 3 tys. osób każdego dnia. Co takiego ci młodzi ludzie znaleźli w Ojcu Świętym, w oczach, które na nich patrzyły? Na pewno odnaleźli wielką miłość do nich i dlatego tak licznie przybywali do Jana Pawła II.
– A potem to pamiętne: „Szukałem was, a teraz wy przyszliście do mnie...”. 27 lat pracy z młodzieżą wydało swoje owoce. W 2016 r. będziemy się cieszyć w Polsce, bo Światowe Dni Młodzieży odbędą się w Krakowie, i to pod patronatem św. Jana Pawła II – czyli Papież Polak będzie z nami.
– Potwierdzam pamiętne słowa umierającego Jana Pawła II skierowane do młodych, słyszałem je... Mam nadzieję, że będę mógł pomóc w przygotowaniach do ŚDM 2016, że będę mógł dać coś od siebie.
– I kolejny temat: Jan Paweł II jako skała modlitwy. Jak to wyglądało z bliska?
– Wszystko rodziło się na modlitwie. Widzę Jana Pawła II wciąż klęczącego na klęczniku, patrzącego na Boga i rozmawiającego z Nim. Nie rozumiałem języka polskiego, ale czułem, że prosił: Boże, pomóż mi, daj mi siłę, nie zostawiaj mnie. Jak się modlił? Był człowiekiem w stałej jedności z Bogiem.
– Które spośród swoich zdjęć zrobionych Janowi Pawłowi II uważa Pan za najważniejsze?
Reklama
– Moim celem było dokumentować pontyfikat, pokazać światu człowieka, jego wielką modlitwę, jego pracę. Ale spośród zdjęć, które zrobiłem, z mojego punktu widzenia najważniejsze jest chyba to wykonane w Wielki Piątek 2005 r. w kaplicy. Ma ono wielkie znaczenie dla tego pontyfikatu. Pamiętamy wszyscy obraz, kiedy kard. Dziwisz podał krzyż Janowi Pawłowi II i z tyłu, zza pleców Papieża, widać było, jak Ojciec Święty trzyma ten krzyż. W pewnym momencie przytulił krzyż do czoła, mocno się na nim oparł, ucałował go i trzymał jak pastorał – niczym pasterz. To była symboliczna chwila przylgnięcia Jana Pawła II do krzyża, najważniejszy moment: pokazuje to całe jego życie, które oddał także dla Kościoła. Na zdjęciu widać, że papież trzyma krzyż mocno, tak, że nawet palce są zaczerwienione od silnego uścisku. Proszę pamiętać, że tymi rękami Jan Paweł II błogosławił, dotykał tysięcy, milionów ludzi, głaskał dzieci, przytulał młodzież; tymi rękami napisał 14 encyklik, wiele dokumentów. Ale dla mnie napisał 15 encyklik. Ostatnią była encyklika cierpienia.
– Proszę opowiedzieć o swojej osobistej relacji z Janem Pawłem II – wiemy skądinąd, że Arturo Mari był traktowany jak syn, a do Ojca Świętego odnosił się jak do swojego ojca...
– Odpowiedź zawarta jest już w pytaniu. To prawda, że Jan Paweł II zawsze traktował mnie jak syna, a ja jego jak ojca. 27 lat byłem przy Papieżu – 27 lat poza domem. Mam szczęśliwie żonę, która nie tylko jakoś to wszystko zniosła, ale zawsze mnie wspierała. Mam syna kapłana – czegóż można chcieć więcej od życia? Toteż jestem bardzo szczęśliwy.
– Jak wyglądało ostatnie spotkanie syna z odchodzącym ojcem?
– To był dla mnie niełatwy, choć najpiękniejszy moment w życiu. Kiedy zadzwonił do mnie ks. Stanisław Dziwisz, poszedłem do apartamentu papieskiego. Ks. Stanisław wziął mnie za rękę i weszliśmy razem do pokoju, gdzie papież leżał na łóżku. Kiedy ks. Stanisław powiedział: „Ojcze Święty...”, Papież odwrócił się do mnie z niezwykłym uśmiechem, dotknął mnie ręką, pobłogosławił i długo, ciepło, cudownie na mnie patrzył. Potem bardzo delikatnym głosem powiedział: „Arturo, dziękuję...”. I odwrócił się w drugą stronę z tym niesamowitym, uśmiechniętym obliczem. Widać było, że jest już gotowy na inną, piękną perspektywę. I to wyryło się w mojej pamięci.
W 1980 r. rozpoczęto gruntowne czyszczenie i restaurację Kaplicy Sykstyńskiej w Watykanie. Po usunięciu pyłu i brudu nagromadzonego przez ponad czterysta lat zostały odsłonięte w pierwotnym
blasku wspaniałe malowidła znamienitych artystów. Wśród nich, na ścianie ołtarza, znajduje się monumentalny fresk Michała Anioła „Sąd Ostateczny”, który powstał w latach 1536-1541. To jedno
z najwspanialszych arcydzieł sztuki renesansu. Artysta w mistrzowski sposób posługując się kolorami oraz z wielkim poczuciem ruchu, ukazał na obrazie wzrastające napięcie i oczekiwanie osób, które otaczają
Chrystusa. Pośrodku On, surowy i nieubłagany, sprawuje Sąd. To wyobrażenie zakłada sędziowską, a zarazem królewską godność Chrystusa.
W 34. niedzielę zwykłą, ostatnią w roku liturgicznym, staje także przed nami Jezus Chrystus jako Król Wszechświata. Kult Chrystusa Króla wyrósł z nabożeństwa do Serca Jezusowego. Na prośbę biskupów polskich,
za pontyfikatu papieża Klemensa XIII w 1765 r. została wprowadzona uroczystość Serca Jezusowego, w piątek po oktawie Bożego Ciała. Papież bł. Pius IX w 1856 r. rozciągnął obchody tego święta
na cały Kościół. W 1925 r. papież Pius XI wydał encyklikę Quas primas i na mocy posiadanej władzy zaprowadził do liturgii kościelnej osobne święto Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. Wyznaczył je
na ostatnią niedzielę października i polecił, aby w tym dniu corocznie oddawano całą ludzkość Najświętszemu Sercu Jezusowemu. Podczas reformy kalendarza liturgicznego, po Soborze Watykańskim II, papież
Paweł VI przeniósł to święto w 1969 r. na ostatnią niedzielę roku liturgicznego nadając mu nazwę Uroczystości Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata.
Chociaż uroczystość została wprowadzona stosunkowo niedawno (79 lat temu), to odniesienie tytułu królewskiego do Boga było używane w Biblii dla wyrażenia tajemnicy Pana, który zasiadając na niebieskim
tronie jest władny objąć, prowadzić cały kosmos i nim rządzić. Na kartach Pisma Świętego obraz króla zasiadającego na tronie pierwszy raz zjawia się w pieśni Mojżesza i Miriam: „Pan jest królem
na zawsze, na wieki!” (Wj 15,18). Idea wiecznego królowania Boga powraca wielokrotnie w innych księgach. Jego panowanie trwa od niepamiętnych czasów (por. Ps 74; 93).
W starotestamentowych Księgach Sędziów i Samuela królowanie Pana nad swym ludem wyklucza ludzką władzę królewską jako właściwą formę sprawowania rządów nad ludem Przymierza. Ustanowienie Saula, a
potem Dawida królem wymagało szczególnego przyzwolenia Bożego. Królewski dom Dawidowy nie obala najwyższej władzy Boga, jest On nadal najwyższym Władcą, Panem całej ludzkości i Królem Izraela. Bóg panuje
nad swoim ludem i nad królem Izraela. Biblijny obraz panowania Bożego ogarnia swym zasięgiem wszystkie narody. Bóg sprawuje nad wszystkimi suwerenną władzę, a w czasach ostatecznych wszystkie narody oddadzą
Mu cześć.
Psalm 93 pięknie chwali królowanie Boga: „Pan króluje, oblókł się w majestat, Pan przywdział potęgę i nią się przepasał: tak utwierdził świat, że się nie zachwieje…” (w. 1). Podobnie
Psalm 47 oraz Psalmy 96-99 są pięknymi hymnami na cześć Boga-Króla. Panowanie Boga obejmuje wszystkie siły natury oraz wszystkich bogów, których czczą ludzie. Pan Bóg panuje w niebie, a Stary Testament
wymienia Arkę Przymierza jako tron Boży (1 Sm 4,4; Ps 99,1). Prorok Izajasz ukazuje Boga na wysokim i wyniosłym tronie w otoczeniu serafinów oddających Mu cześć. Prorok Zachariasz głosi, że Bogu należy
się chwała od wszystkich narodów.
Nowy Testament ukazuje często Pana Jezusa jako króla. Ten obraz nawiązuje do przepowiedni króla z rodu Dawida oraz pochodzącej ze Starego Testamentu idei Mesjasza. Mesjasz - z języka hebrajskiego
- znaczy „namaszczony, pomazaniec”. Te określenia zostały przejęte przez język grecki (messias), co po przetłumaczeniu zostało odzwierciedlone w formie „christos”. Jezus
Chrystus, jak wykazuje Ewangelista Mateusz (1,1) i Apostoł Narodów w Liście do Rzymian (1, 3), jest potomkiem Dawida. Jest więc królewskim pomazańcem, jak wskazują na Niego liczne proroctwa ze Starego
Testamentu.
W Ewangeliach Jezusa nazwano Synem Dawida, królem Żydów lub królem Izraela. Podczas procesu sądowego przed Piłatem tych tytułów używają Jego wrogowie - oskarżyciele. Jezus potwierdził wprost
swą królewską godność odpowiadając na pytanie najwyższego arcykapłana: „Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Błogosławionego?” (Mk 14,61). Jezus odpowiedział wtedy: „Ja Jestem [Mesjaszem].
Ujrzycie Syna Człowieczego siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego z obłokami niebieskimi” (Mk 14,62).
Opis królewskiego panowania Chrystusa osiąga swoje apogeum w Księdze Apokalipsy. Bóg przez św. Jana przedstawia Jezusa jako Króla królów i Pana panów (por. 19,16; 17,14). Jezus Chrystus zajmuje w
proroczej wizji Nowego Testamentu miejsce należne Bogu w tekstach Starego Testamentu mówiących o Jego panowaniu. Jezus Chrystus jest Królem narodów lub wieków. Apokaliptyk ukazuje w większej części swej
księgi zwycięstwo Boga nad mocami zła.
W Nowym Testamencie, w osobie Jezusa Chrystusa połączone są urzędy proroka, kapłana, sędziego i króla ze Starego Testamentu. Jezus jest królem wywyższonym ponad wszystko i ponad wszystkich; przed
Nim zegnie się każde kolano, jak trafnie ujął to św. Paweł w Liście do Filipian (por. 2,9-11).
Jezus Chrystus jest Królem. A Jego królestwo? Liturgia mszalna mówi w prefacji - uroczystym wezwaniu do dziękczynienia - że jest to „wieczne i powszechne Królestwo: królestwo prawdy
i życia, królestwo świętości i łaski, królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju” (MR 205*). Odwołajmy się jednak do Pisma Świętego Nowego Testamentu, w którym jest o nim mowa ponad 100 razy, najczęściej
w przypowieściach. Niektóre przypowieści są przedstawione przez różnych Ewangelistów. Założenie Królestwa Bożego opisuje Jezus w przypowieści o zasiewie i jego różnych wynikach. To królestwo charakteryzuje
się dynamizmem rozwoju. Ukazany jest on jako zasiew rosnący własną siłą lub jako ziarno gorczycy czy zaczyn chlebowy. Najwyższą wartość Królestwa Bożego przedstawiają przypowieści o skarbie ukrytym w
roli i drogocennej perle, o wieży i wojnie. Pomimo zainaugurowania Królestwa Bożego na ziemi, na świecie istnieje zło, co odzwierciedla przypowieść o chwaście oraz o sieci zagarniającej różne ryby: dobre
i złe.
W Królestwie Bożym obowiązują inne, nowe kryteria oceny, w stosunku do ludzkich królestw. O tej nowej skali opowiadają przypowieści o faryzeuszu i celniku, o głupim bogaczu, który zbudował nowe spichlerze;
bogaczu, który się świetnie bawił i o Łazarzu; robotnikach w winnicy, o dwu skreślonych długach (jawnogrzesznica), zaginionej owcy, zagubionej drachmie oraz o synu marnotrawnym. Cechy królestwa, które
można poznać z nauczania Jezusa budzą w niektórych słuchaczach zasadniczy opór. Kapitalnie przedstawia to przypowieść o dziatwie na rynku, przypowieść o dwóch synach wobec rozkazu ojcowskiego, przypowieść
o wielkiej uczcie i niegrzecznych zaproszonych, o nieurodzajnym drzewie figowym i o przewrotnych rolnikach - dzierżawcach winnicy.
Dla Królestwa Bożego potrzeba się poświęcić. Wzywa nas do tego przypowieść o obrotnym (nieuczciwym) rządcy oraz o minach i talentach. Wobec takich wymagań Pan Jezus daje wskazówki w postaci nowego
przykazania, aby się nie pogubić w drodze. Odzwierciedlają je przypowieści o nielitościwym współsłudze i miłosiernym Samarytaninie. W Królestwie Bożym obowiązuje modlitwa, która czyni prawdziwymi synami.
Przykładem ducha modlitwy jest przypowieść o natrętnym przyjacielu i ukazująca niesprawiedliwego sędziego, który ugina się wobec wielkiej wytrwałości ubogiej wdowy.
Królestwo Boże już się rozpoczęło. Kościół jest - jeszcze niedoskonałą - fazą jego realizacji. Kiedy nadejdzie Król, królestwo Boże stanie się w całej pełni. Do gotowości i czujności na
Jego przyjście wzywają nas przypowieści o czujnym odźwiernym, czujnym gospodarzu, słudze wiernym i niewiernym, dziesięciu pannach i sługach nagrodzonych za czujność.
Z okazji uroczystości ku czci Chrystusa Króla spojrzeliśmy na samego Chrystusa i na Jego Królestwo. W dobie powszechnej demokratyzacji; w epoce, gdy już królestwa ziemskie można policzyć na palcach
- odwołaliśmy się nieco do biblijnej idei królowania Boga, która w nauczaniu Chrystusa otrzymała swój definitywny kształt, stając się synonimem zbawienia człowieka. Docierając bowiem w liturgii
do końca roku, trzeba spojrzeć na rzeczy ostateczne, na cel ludzkiego życia, którym jest wieczne zbawienie.
W archidiecezji przemyskiej majestatyczny tytuł Chrystusa Króla noszą parafie w: Jarosławiu, Łańcucie, Łubnie Opacem, Przeworsku, Sanoku i Trzcianie-Zawadce. Godną zauważenia jest monumentalna figura
Chrystusa Króla stojąca w Rakszawie przy drodze Łańcut - Leżajsk, wskazująca drogę do kościoła. Z kolei w Jarosławiu, w pobliżu kościoła pw. Ducha Świętego, stoi od niedawna figura, jako materialny
znak poświęcenia miasta Chrystusowi Królowi. Kult Chrystusa Króla jest bardzo żywy, bo wyrasta z dobrze rozwiniętego nabożeństwa do Bożego Serca, zaprowadzonego przez św. bp. Józefa Sebastiana Pelczara.
Jezus Chrystus - Odkupiciel ludzkości, jest darem Ojca ze swego ukochanego, Jednorodzonego Syna, darem tym większym, że z Bożego Serca płyną dla nas życiodajne, oczyszczające zdroje Krwi. Królestwo
Boże jest także darem, wobec którego, tak jak w przypadku Chrystusa, trzeba zająć osobiste stanowisko: przyjąć je z wdzięcznością lub odrzucić. Przyjąć królestwo - i to jako wartość bezwzględnie
najwyższą - to przyjąć samego Chrystusa-Króla, a przyjąć nie tylko z Jego programem, prawem i wymaganiami, ale i z Jego miłością, która przemienia świat. Przyjąć zaś, to nie znaczy uznać tylko w
teorii, ale całkowicie się zaangażować w tę jedyną sprawę, która wszystko przetrwa.
Nasze pragnienie wyrażajmy w słowach z Modlitwy Pańskiej: „Przyjdź Królestwo Twoje!”
Czy sen pozostaje jedynie metaforą śmierci, czy może być też jedną z metod kontaktu z Bogiem, pomocą w odczytaniu tego, co Bóg do nas mówi?
Teoretycznie powinniśmy przespać 1/3 naszego życia. I nie jest to czas zmarnowany. Dla naszego organizmu, a zwłaszcza mózgu, jest to czas konkretnych zadań, które jeśli nie są zrealizowane podczas snu (np. przez jego zbyt krótki czas albo z powodu bezsenności), zakłócają rytm normalnego funkcjonowania w ciągu dnia.
Nie lękajcie się oskarżeń, nie szukajcie na siłę uznania, bądźcie dla wszystkich świadkami prawdy - zaapelował Franciszek do młodych. Papież przewodniczył Mszy św. w Bazylice św. Piotra w uroczystość Chrystusa Króla, z którą związany jest obchodzony w Kościołach lokalnych XXXIX Światowy Dzień Młodzieży. W obecności Ojca Świętego, symbole tego spotkania - krzyż i ikona Matki Bożej Salus Populi Romani - zostały przekazane koreańskiej młodzieży, która w 2027 r. będzie gospodarzem międzynarodowych ŚDM. Hasło tegorocznego ŚDM brzmi: „Ci, co zaufali Panu, idą bez znużenia (por. Iz 40, 31)”.
Na wstępie homilii papież zauważył, że chociaż czcimy Chrystusa jako Króla Wszechświata, to jednocześnie doświadczamy wojen, przemocy, katastrof ekologicznych. Trudno nam z optymizmem patrzeć w przyszłość. W tym kontekście zachęcił do zastanowienia się nad trzema aspektami: oskarżeniami, uznaniem i prawdą.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.