Reklama

Niedziela Sosnowiecka

Żyć aż do śmierci

Z ks. Grzegorzem Maciejewskim – kapelanem Hospicjum Onkologicznego Fundacji „Pro Salute” w Będzinie – rozmawia Agnieszka Raczyńska-Lorek

Niedziela sosnowiecka 20/2015, str. 6-7

[ TEMATY ]

hospicjum

rozmowa

tonyhall / Foter.com / CC BY-ND

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

AGNIESZKA RACZYŃSKA-LOREK: – Kiedy i w jakich okolicznościach rozpoczęła się posługa Księdza w będzińskim Hospicjum „Pro Salute”?

KS. GRZEGORZ MACIEJEWSKI: – Na początku chcę zaznaczyć, że moja posługa duszpasterska w Hospicjum „Pro Salute” różni się formą od tej, jaką sprawują kapelani szpitalni kierowani wyłącznie do pracy z chorymi. Na co dzień jestem zaangażowany w pracę duszpasterską na parafii, jako wikariusz i prefekt w szkole średniej. Kilkanaście lat temu zostałem zaproszony pierwszy raz na spotkanie opłatkowe Amazonek. Były na nim pacjentki hospicjum, a także pracujący w nim lekarze i pielęgniarki. Wtedy zostałem zapytany, czy mógłbym poświęcić więcej czasu na współpracę z hospicjum. Po wyrażeniu zgody przez bp. Adama Śmigielskiego zadeklarowałem moją pomoc.

– Mówi się, że hospicjum to też życie. Jak odbiera Ksiądz te słowa?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Hospicjum zajmuje się życiem. W słowniku łaciny klasycznej „hospes” oznacza osobę połączoną więzią, trwałym związkiem powstałym w wyniku udzielenia gościny. Na tej podstawie ukształtował się termin „hospitium”, tłumaczony najpierw jako: „sojusz”, „przymierze gościnności”, „gościna”, „ugoszczenie”, „dom gościnny”. Wyczuwamy, że chodzi tu o wytworzoną relację międzyosobową. Nam, chrześcijanom, kojarzy się to słowo także z przypowieścią o miłosiernym samarytaninie, który na wpół żywego człowieka opatrzył i zawiózł do domu gościnnego, czyli hospicjum. W wizji sądu ostatecznego u św. Mateusza sam Chrystus utożsamia się z potrzebującym człowiekiem, gdy mówi: „byłem przybyszem (łac. „hospes”), a przyjęliście Mnie”. To właśnie więzi międzyludzkie wypełniają treścią życie. Ale jest też drugi aspekt – medyczny. Określa go termin „opieki paliatywnej”, która obejmuje osoby w fazie terminalnej choroby, od łacińskiego „terminalis”, czyli graniczny, końcowy. Jest ona skierowana do nieuleczalnie chorych. Ich życie weszło w kolejny etap.

– Czego uczy się Ksiądz od nieuleczalnie chorych i czego mogą od nich nauczyć się zdrowi ludzie?

– Nieuleczalnie chorzy bywają dla nas profesorami. Wielu chorych nauczyło mnie przykładania właściwej miary do codziennych trudności i kłopotów, które niesie z sobą życie. Wszystkie one naprzeciw choroby, która trwa latami i nie widać jej końca, stają się niezauważalne. Kiedy wydaje się nam, że już więcej nie udźwigniemy, warto pomyśleć o tych, którzy mężnie, bez narzekania, a nierzadko i z uśmiechem na twarzy potrafią znosić ogrom cierpienia.

Reklama

– Jak pacjenci hospicjum znoszą swoje cierpienie?

– Tu nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Ból jest bardzo częstym objawem terminalnej fazy choroby. Dane WHO mówią, że ból jest objawem dominującym u 70% chorych z zaawansowaną chorobą nowotworową. Może być odczuwalny w części lub w częściach ciała, zawsze jest doświadczeniem nieprzyjemnym i nie opuszcza nikogo. Dotyka on sfery fizycznej. Ale w opiece paliatywnej występuje pojęcie „bólu całkowitego”, „bólu wszechogarniającego”, także „bólu totalnego”. Te terminy odzwierciedlają złożoność doznania, które łączy razem czynniki fizyczne, psychologiczne, społeczne i duchowe. To otwiera perspektywę podjęcia skutecznego leczenia. Może to być skuteczne wyeliminowanie bólu, albo przynajmniej znacząca redukcja. Druga kwestia dotyczy osobistego przeżywania choroby nowotworowej w swoim wnętrzu. Pojawiają się skrajnie różne reakcje – z jednej strony może to być niezgodna na cierpienie, bunt, a z drugiej – zgodna na cierpienie, a nawet przyjęcie jej jako formy ofiary.

– Czy chorzy mówią o sprawach ostatecznych, o śmierci?

– Gdy choroba spotyka człowieka, który nie tylko wierzy w Boga, ale przede wszystkim wierzy Bogu, wówczas ma większą odwagę, aby rozmawiać o sprawach ostatecznych. Wtedy śmierć jest łatwiej przyjąć i pogodzić się z jej nieuchronnością. To jest zrozumiałe, bo wiara otwiera na nadzieję życia wiecznego, jest „początkiem zbawienia”. Poważny problem istnieje w naszej kulturze, która uczyniła ze śmierci temat tabu. Niektórzy histerycznie reagują słysząc o śmierci, spychają ten bardzo ważny temat na margines. Pamiętam, że pojechałem kiedyś z zespołem hospicyjnym do domu chorego. Ledwie przekroczyliśmy próg mieszkania, a żona chorego półszeptem powiedziała do nas, żebyśmy ani słowem nie mówili, że jest w bardzo ciężkim stanie i rokowania są złe. Kiedyś w ramach przygotowania do mojej posługi przeczytałem książkę Elisabeth Kűbler-Ross „Pytania i odpowiedzi na temat śmierci i umierania”. Są tam odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania dotyczące śmierci. Jedna z nich brzmi: czy każdemu pacjentowi powinno się powiedzieć, że umiera? Autorka odpowiada, że żadnemu pacjentowi nie powinno się mówić, że umiera. Przestrzega, aby nie zmuszać chorych do mierzenia się z własną śmiercią, kiedy nie są na to gotowi. Należy natomiast mówić, że są poważnie chorzy. A kiedy będą już gotowi poruszyć temat śmierci i umierania, powinniśmy im odpowiadać, słuchać i pytać ich, ale nie chodzi o to, żeby mówić pacjentom, że umierają i pozbawić ich nadziei, której mogą potrzebować, aby żyć aż do śmierci.

– A czy chorzy liczą na cud?

– W mojej posłudze chorym w duszpasterstwie parafialnym, czy też posługując różnym wspólnotom, spotykałem ludzi chorych, którzy posiadają głęboką wiarę, opartą na osobistej więzi z Bogiem. Mają oni pewność, że ich życiem kieruje Jezus. Gdy dowiadują się o chorobie, wiedzą, że Bóg jest z nimi, a nawet więcej – cierpi razem z nimi. Zauważam wzrost liczby wierzących, którzy formują się we wspólnotach charyzmatycznych. Uczą się tam posługi modlitwą wstawienniczą. Później praktykują ją na spotkaniach modlitewnych. I nie jest to naiwne szukanie cudu. Oni czytają Ewangelię, wierzą Słowu Bożemu i modlą się o wypełnienie tych obietnic, które Jezus złożył. W czasach apostolskich Bóg potwierdzał prawdziwość Ewangelii licznymi znakami i dzisiaj wierzymy, że spełnią się słowa zapisane w Ewangelii według św. Marka (16, 17): „Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie”. I rzeczywiście przybywa świadectw ludzi, którzy doświadczyli łaski uzdrowienia.

– Czy często zdarzają się nawrócenia ludzi cierpiących na chorobę nowotworową?

– Życie pokazuje, że akceptacja cierpienia to skomplikowany proces. Niekiedy ludzie, którzy zapadają na ciężką chorobę, zamykają się w sobie, przeżywają bunt, pytają: „dlaczego ja?”, „za co mnie to spotkało?”, „czym zawiniłem?”. Nawrócenie jest zazwyczaj końcowym etapem dojrzewania w wierze. Wcale mnie to nie dziwi, bo tak samo było we wspólnocie Apostołów. Ewangelia według św. Marka ukazuję tę drogę na przykładzie Apostołów. Ale znam też przypadki, gdy ciężka choroba przybliżyła człowieka do Boga.

– Jakich słów używa Ksiądz, gdy chory mówi: to cierpienie mnie przerasta, nie chcę już żyć?

– To są dramatyczne chwile. Każde słowo wydaje się tutaj banalne wobec rozmiaru cierpienia. Cała Polska usłyszała o Januszu Świtaju, który w 2007 r. jako pierwszy w Polsce złożył wniosek do sądu o zgodę na własną eutanazję. Wcześniej uległ ciężkiemu wypadkowi, jest całkowicie sparaliżowany i oddycha za pomocą respiratora. Pomocy udzieliła mu Anna Dymna i jej fundacja. Od tej pory stał się innym człowiekiem, odzyskał chęć do życia. Wystarczyło zainteresowanie człowiekiem, stworzenie kręgu osób, które z nim będą. Lekarstwem stała się życzliwość i bliskość drugiego człowieka. W samo sedno problemu trafiają słowa Deklaracji o eutanazji „Iura et bona” Kongregacji Nauki Wiary z 5 maja 1980 r.: „Prośby ciężko chorych, niekiedy domagających się śmierci, nie powinny być rozumiane jako wyrażenie prawdziwej woli eutanazji; prawie zawsze chodzi o pełne niepokoju wzywanie pomocy i miłości. Oprócz opieki medycznej chory potrzebuje miłości, gorącego uczucia ludzkiego i nadprzyrodzonego, którymi mogą i powinni go otoczyć bliscy, rodzice i dzieci, lekarze i służba zdrowia”. To jest też odpowiedź na pytanie zasadnicze. Dlatego właśnie potrzebujemy hospicjów. To tu pracują ludzie ofiarni i oddani całym sercem chorym, potrzebującym pomocy i miłości.

– A z perspektywy teologii moralnej oraz własnych doświadczeń, jaki sens ma ludzkie cierpienie?

– Ostateczną odpowiedzią na cierpienie człowieka jest odkupieńcza śmierć Chrystusa. Nasze zbawienie dokonało się za cenę tej męki i śmierci krzyżowej. To wydarzenie było wpisane w odwieczny plan miłości Boga do ludzi. Pan Jezus to zaakceptował, przyjął cierpienie dobrowolnie, powiedział swojemu Ojcu: „Tak, zgadzam się”. W ten sposób Bóg Ojciec posłużył się Jego cierpieniem dla odkupienia świata. Od tego czasu Krzyż Chrystusa nadaje nowy wymiar ludzkiemu cierpieniu, cierpieniu każdego człowieka. Na krzyżu cierpi i umiera święty, niewinny, bezgrzeszny, doskonale zjednoczony przez miłość z Ojcem, Jezus Chrystus – Syn Boży. Cierpienie to posiada jakąś niewymowną głębię: potworne męki znosi Ten, który żadnego grzechu nie popełnił. A zatem absolutnie nie zasługiwał na tak okrutny los. I tu pada pytanie: dlaczego? Odpowiedź jest jedna: z miłości do nas. I w ten sposób dokonał odkupienia świata. Dzięki niej człowiek żyje zjednoczony z Bogiem, a co więcej, jak napisał w liście apostolskim „Salvifici Doloris” św. Jan Paweł II (SD 15), „w wyniku zbawczego czynu Chrystusa człowiek bytuje na ziemi z nadzieją życia i świętości wiecznej”.

2015-05-14 13:58

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W obronie ludzkiego życia

Niedziela toruńska 49/2014, str. 6-7

[ TEMATY ]

rozmowa

Wojciech Wichnowski

Prof. Bogdan Chazan i Dominika Piecha – dyrektor administracyjna Szpitala Powiatowego w Chełmży otwierają wystawę pt. „Otoczmy troską życie” w Chełmżyńskim Ośrodku Kultury

Prof. Bogdan Chazan i Dominika Piecha – dyrektor administracyjna
Szpitala Powiatowego w Chełmży otwierają wystawę pt. „Otoczmy
troską życie” w Chełmżyńskim Ośrodku Kultury

Z prof. Bogdanem Chazanem, byłym dyrektorem Szpitala Specjalistycznego im. Świętej Rodziny w Warszawie, rozmawia Wojciech Wichnowski

18 listopada w Chełmży odbyła się konferencja „Troska o matkę i dziecko po poronieniu”, w której udział wziął prof. Bogdan Chazan. Relację z tego wydarzenia publikowaliśmy w poprzednim numerze „Głosu z Torunia” (48/2014). Dziś przedstawiamy rozmowę, którą po konferencji przeprowadziliśmy z prof. Chazanem

CZYTAJ DALEJ

Bp Krzysztof Włodarczyk: szatan atakuje dziś fundamenty – kapłaństwo i małżeństwo

2024-04-28 18:43

[ TEMATY ]

Bp Krzysztof Włodarczyk

Marcin Jarzembowski

Bp Krzysztof Włodarczyk

Bp Krzysztof Włodarczyk

- Szatan atakuje dziś fundamenty - kapłaństwo i małżeństwo. Bo wie, że jeżeli uda mu się zachwiać fundamentami społeczeństwa, to zachwieje całym narodem. My róbmy swoje i nie dajmy się ogłupić - mówił bp Krzysztof Włodarczyk.

Ordynariusz zainaugurował obchody roku jubileuszowego 100-lecia bydgoskiej parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy na Szwederowie. - Została ona erygowana 1 maja 1924 r. przez kard. Edmunda Dalbora. Niektórzy powiedzą, był to piękny czas. Nie było telefonów komórkowych, telewizji, Internetu, żyło się spokojniej, romantycznie, piękna idylla. Czy na pewno? Nie do końca - mówił bp Włodarczyk, zachęcając, by wejść w głąb historii i zobaczyć, czym żyli przodkowie.

CZYTAJ DALEJ

Truskawki to ulubione owoce Polaków

2024-04-30 11:45

[ TEMATY ]

Truskawki

Adobe Stock

Rusza sezon na truskawki, najbardziej wyczekiwany gatunek w Polsce. Truskawki to ulubiony owoc Polaków. Ostatnie lata to wielki wzrost ich popularności. Dowiedz się dlaczego pierwsze owoce nie są droższe niż w ubiegłym roku? Dlaczego truskawki to polskie superowoce? I dlaczego owoce krajowe są zawsze smaczniejsze i zdrowsze od swoich importowanych odpowiedników?

Przed nami wyjątkowo truskawkowy maj. W sieciach dostępne są owoce ze szklarni. Przed majówką pojawiły się truskawki z upraw tunelowych. W tym roku już w maju dostępne będą już owoce zbierane na polach. Na Dzień Matki truskawki będą w każdym najmniejszym nawet sklepie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję