Reklama

Wiadomości

Złote pociągi z dynamitem

O wizerunkowej, lecz nieefektywnej modernizacji polskiej infrastruktury kolejowej i drogowej z Jerzym Polaczkiem rozmawia Wiesława Lewandowska

Niedziela Ogólnopolska 40/2015, str. 38-39

[ TEMATY ]

wywiad

polityka

Polska

Grzegorz Boguszewski

Jerzy Polaczek

Jerzy Polaczek

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

WIESŁAWA LEWANDOWSKA: – Szykująca się do władzy opozycja narzeka, że po 8 latach rządzący zostawiają teoretyczne państwo, kraj w ruinie, mimo że przecież – broni się rząd – powstały setki kilometrów nowych dróg, nowoczesne autostrady, mamy Pendolino. A niedawno wyprodukowany w Polsce pociąg podczas testów pobił rekord prędkości, czym – inaczej niż w przypadku Pendolino – nawet specjalnie się nie chwalono...

JERZY POLACZEK: – Może to dlatego, że w ostatnich latach jako państwo specjalizowaliśmy się raczej w reklamie produktów importowanych. Obecny rząd nigdy nie wykazywał chęci kreowania polskich podmiotów gospodarczych, nawet jeśli miały szansę być czempionami w swych dziedzinach. Nie promowano polskich wyrobów, aby mogły się stać dźwignią dla rynku krajowego, np. produkowany w Polsce doskonały tabor kolejowy jest w większości eksportowany.

– Za to my mamy zagraniczne Pendolino, które tak cieszy panią premier!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– To bardzo płytka i kosztowna radość.

– Dlaczego?

– Przede wszystkim dlatego, że koszty zakupu, obsługi i serwisu tego pociągu są znacząco wyższe, niż byłoby to w przypadku taboru wyprodukowanego w Polsce. Pendolino w żadnym razie nie jest symbolem polskiego przemysłu, jak to przedstawia rząd. Jest raczej jednym z bardzo wielu dowodów na chaotyczne i lekceważące podejście do finansów państwa.

– O stanie finansów państwa od dawna w Polsce po prostu się nie rozmawia.

– Dla partii rządzącej to trudny i kompromitujący temat. A ponadto, jak powiedział pewien „klasyk”, nasze państwo jest jedynie teoretyczne. Oceniam, że od 1989 r. sytuacja finansów publicznych jest obecnie najtrudniejsza; mamy dziś ok. biliona złotych zobowiązań w całym systemie finansów publicznych, a do tego należy dodać jeszcze rosnące koszty obsługi zadłużenia zagranicznego. W obszarze infrastruktury świadectwem zapaści finansowej jest kondycja Krajowego Funduszu Drogowego, który został objęty mechanizmem rolowania długu, gdyż nie ma już wystarczających własnych środków na terminową spłatę kredytów. Podobną sytuację mamy w Funduszu Kolejowym, są też wielomiliardowe obciążenia PKP Polskich Linii Kolejowych S.A.

– To wynik zwykłej beztroski, niekompetencji czy raczej nieuczciwości?

– To splot wszystkich tych oraz innych jeszcze okoliczności. W dzisiejszej Polsce – każdy to już widzi – im mniej kompetencji, tym szybszy awans. A to przekłada się wprost na kiepskie efekty pracy administracji publicznej, zwłaszcza rządowej. Nie ma dobrych praktyk, które pozwalałyby budować sprawność państwa w sposób zobiektywizowany.

– Mądrość ludowa, czyli tzw. opinia publiczna mówi, że nikt tam na górze nie dba o dobro państwa, co najwyżej o jakieś własne interesy.

– I pewnie coś w tym jest. Dziś właściwie w każdej dziedzinie dzieje się coś, co trudno pojąć w kategoriach prostej logiki interesu państwa. Dlaczego np. dwie duże polskie fabryki śmigłowców w procedurze przetargowej na produkcję śmigłowca dla polskiej armii znalazły się już z założenia na gorszej pozycji? Z punktu widzenia praktyki innych państw europejskich jest to postępowanie całkowicie odosobnione...

– A mimo to cieszymy się, że Europa ponoć bardzo podziwia zmiany, jakie zaszły w Polsce, zwłaszcza poprawę stanu dróg.

– Rzeczywiście, pewna poprawa nastąpiła. Warto tylko zapytać o efektywność wydania przeznaczonych na ten cel olbrzymich środków europejskich. Pragnę przypomnieć, że to rząd PiS, w którym miałem zaszczyt pełnić funkcję ministra, przygotował wszystkie programy operacyjne na lata 2007-13, sam miał do dyspozycji 20-krotnie mniej środków finansowych niż nasi następcy, czyli niewiele ponad 1 mld euro na drogi, koleje i infrastrukturę lotniczą. Rząd PO-PSL po objęciu władzy dostał na infrastrukturę wynegocjowane z Komisją Europejską 20 mld euro.

– Efekt też okazał się odpowiednio okazały?

– Wprost przeciwnie. Efekty są, delikatnie mówiąc, wątpliwe; niemal na każdym kroku widać nieefektywność wydania tych wielkich pieniędzy. Według ocen ekspertów i mojej własnej, najbardziej zagrożonym programem operacyjnym w Polsce jest dziś sektor kolejowy. Łączna wartość niezrealizowanych projektów kolejowych – które muszą być rozliczone wobec UE do końca tego roku, a które zostały przeniesione na lata 2015-23 – wynosi ponad 6,2 mld zł. Wartość zaległych projektów kolejowych w ogóle nierozpoczętych i w całości przeniesionych do nowego okresu programowania wynosi ponad 2,7 mld zł. A trzeba dodać, że są to projekty dotychczas nienotyfikowane w Komisji Europejskiej.

– Co to znaczy? Czym to grozi?

– To znaczy, że ekipa premier Kopacz zostawia następcom ryzyko utraty dotacji unijnych na kolej i Polska będzie musiała te projekty sfinansować samodzielnie.

– Ale to już może być kłopot następnego rządu. Tego rodzaju pułapek jest pewnie więcej?

– Niestety, tak. W przypadku tzw. projektów fazowanych, które nie zostały zakończone, może zachodzić konieczność zwrotu części przeznaczonych na nie środków europejskich. W konsekwencji może dojść do wywrócenia całości programu kolejowego, i to do tego stopnia, że po 2015 r. nie będzie możliwości podjęcia jakichkolwiek nowych inwestycji, bo trzeba będzie kończyć te już rozpoczęte, i to wyłącznie ze środków własnych. Wszystko wskazuje na to, że na skutek takich, a nie innych decyzji obecnego rządu dojdzie do znacznego ograniczenia programu modernizacji infrastruktury kolejowej. Należy też wziąć pod uwagę negatywny wpływ sprzedaży spółki PKP Energetyka – za ok. 2 mld zł rząd sprzedał ją funduszowi inwestycyjnemu z Luksemburga – na proces inwestycyjny w polskim kolejnictwie. To bezprecedensowy skandal.

– Na czym on polega?

– Przede wszystkim na tym, że jako państwo fundujemy sobie w ten sposób konieczność uzgadniania państwowych projektów kolejowych z zagranicznym podmiotem, bo przecież PKP Energetyka S.A. jest integralnie powiązana z infrastrukturą Polskich Linii Kolejowych. Eksperci oraz politycy różnych opcji jednoznacznie krytykują tę sprzedaż i ostrzegają przed jej skutkami. Dodać tu należy, że prywatyzacja tej strategicznej spółki nigdy nie była przedmiotem zaopiniowania przez Radę Ministrów (sic!) czy przez Ministra Skarbu lub nawet Ministra Gospodarki, nadzorującego sektor energetyczny, mimo że spółka ta jest dystrybutorem ponad 5 proc. energii elektrycznej w Polsce.

– Jak zatem mogło dojść do tej tajemniczej sprzedaży?

– Do tego rodzaju prywatyzacyjnych transakcji w ostatnich latach dochodziło także w innych dziedzinach polskiej gospodarki. Moim zdaniem, dlatego, że rząd, sprawując tzw. nadzór właścicielski, prezentuje taki model zarządzania aktywami, który polega przede wszystkim na ich wyprzedaży, a ministrowie tego rządu są jedynie notariuszami realnej władzy partykularnych grup interesu... Na przykładzie niektórych transakcji sektora Skarbu Państwa widać wyraźnie, gdzie w istocie znajduje się realna władza.

– Gdzie dokładnie?

– Na pewno nie tam, gdzie powinna. Mam wrażenie, że rząd, a raczej komitet wyborczy PO, który jeździ od kilku miesięcy pociągami po Polsce, chciałby się jak najszybciej przesiąść do domniemanego „złotego pociągu”, by do końca rozdawać nawet i te domniemane skarby. Niestety, skutki tego rodzaju rządowych działań oraz obietnic mogą być dla następców – ale przede wszystkim dla państwa – fatalne.

– Każdy widzi, Panie Pośle, jak bardzo pani premier docenia polskie koleje, zwłaszcza ich chlubę – Pendolino. Aż trudno uwierzyć, że nie dba o nie!

– Na ten temat w Internecie krąży już wiele żartów. Ale warto poważnie porozmawiać o konkretach, które, niestety, są równie komiczne. Dam tu tylko jeden przykład rządowych prac odnoszących się do Śląska. W dokumencie regionalnym „Śląsk 2.0”, przyjętym 29 czerwca br., rząd obiecał realizację w części inwestycji kolejowych dedykowanych dla tego województwa na kwotę 2,2 mld zł, jako tzw. inwestycji podstawowych. 8 dni potem rozesłał do konsultacji projekt Krajowego Programu Kolejowego na lata 2015-23, w którym powyższe śląskie inwestycje zostały zapisane jako rezerwowe!

– Potrafi Pan wskazać przyczynę tego rodzaju niekonsekwencji?

– Nie, za to potrafię podać liczne przykłady wielu podobnych niespójności, które ilustrują, w jaki sposób jest rozkręcana, a jednocześnie deprecjonowana aktywność programowa państwa. Podobną beztroską i niechlujnością charakteryzuje się przyjęty właśnie rządowy „Program Budowy Dróg Krajowych na lata 2015-23”. Narasta anarchia programowa, ponieważ rząd, który „obraduje” w różnych regionach, „bliżej ludzi”, składa obietnice bez ich przygotowania i możliwości realizacji w najbliższych latach.

– Naprawdę trudno się doczytać w tych dokumentach twardych konkretów?

– Podam kolejny konkretny przykład. W Europie Środkowo-Wschodniej jednym z dwóch najważniejszych projektów kolejowych wspieranych przez instytucje europejskie jest budowa kolei Rail Baltica, w tym oczywiście ważny odcinek biegnący przez Polskę (łączący Wilno z Warszawą). Polski minister infrastruktury wpisał ten europejski priorytet na...144. miejscu w rezerwie! A jest to projekt opiewający na 2,5 mld zł. Takie lekceważące podejście wobec podejmowanych uzgodnień może być w przyszłości powodem do powstawania realnych napięć międzynarodowych, nie mówiąc już o wiszących od dawna w powietrzu napięciach międzyregionalnych, wynikających z tego festiwalu obietnic, co do których nie podjęto jakichkolwiek działań przygotowawczych.

– Bo i tak za wszystko będzie rozliczany kolejny rząd?

– Obawiam się, że takie właśnie myślenie przyświeca obecnej ekipie. Stąd zapewne nie tylko liczne zaniechania, ale także marnotrawstwo oraz nieuzasadnione awanse osób zarządzających spółkami Skarbu Państwa. Gdy PKP Intercity odnotowuje dwukrotny spadek liczby pasażerów w ciągu 5 lat oraz 2 potężne awarie systemu sprzedaży biletów, odwołany później prezes tej spółki w nagrodę awansuje... na szefa LOT. Przypomnę jeszcze, że do dzisiaj nie jest formalnie rozliczona z KE kwestia dofinansowania zakupu Pendolino.

– Pendolino zostało dość skutecznie wykreowane na symbol zmodernizowania polskich kolei, a Pan z uporem twierdzi, że do prawdziwej modernizacji jeszcze daleko. Dlaczego?

Reklama

– Po raz kolejny powtórzę: w 2009 r. mieliśmy 51 mln klientów PKP Intercity i 230 mln zł dotacji z budżetu dla tego przewoźnika, zaś w roku 2014 – 25,5 mln pasażerów i prawie 500 mln zł dotacji (!). To są obiektywne fakty, a jeśli dołożyć do nich duże prawdopodobieństwo kar wynikających z niewykorzystania środków europejskich na inwestycje kolejowe na kwotę ponad 6 mld zł, to mamy dynamit podłożony pod cały sektor kolejowy w Polsce!

– Polacy jednak cieszą się przynajmniej z nowych autostrad.

– Przyznam, że nie spodziewałem się tego, iż po 8 latach nie powstanie w całości ani jeden z planowanych odcinków autostrad. Nie osiągnięto zakładanego w programie drogowym tzw. efektu sieciowego; brakuje wielu ważnych połączeń, mamy dziś wiele inwestycji, których budowa się jeszcze nie rozpoczęła, choć miały być gotowe na Euro 2012 – np. odcinek A1 Częstochowa – Tuszyn (!).

– Z Pana analiz czarno na białym wynika, że przy budowie autostrad doszło do wielkiego marnotrawstwa wielkich środków...

– Tak. Przypomnę tylko tę serię upadłości i bankructw ogłaszanych przez kolejnych wykonawców. Rząd nie przeprowadził wnikliwych analiz i nie wykorzystywał dla własnych celów choćby przypadków supertrudnych inwestycji, by nie powielać swoich błędów. Nie znam podobnych przypadków w Europie, że po bankructwie pierwszego wykonawcy przychodzi drugi i również bankrutuje, podobnie jest z trzecim, a rząd na to nic... Dziś skala roszczeń i wzajemnych sporów pomiędzy rynkiem wykonawczym a Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad wynosi ponad 10 mld zł!

– A polskie drogi są w większości kiepskie, jak zawsze były – wiecznie się je remontuje. Może właśnie o to chodzi?

– 1,5 roku temu analizowałem wydatki GDDKiA na tzw. zewnętrzny nadzór; w latach 2008-12 na tenże nadzór nad ok. 150 inwestycjami prowadzonymi przez Generalną Dyrekcję wydatkowano ok. 1,5 mld zł. Nie pozostaje mi nic innego, jak wciąż powtarzać retoryczne pytanie o efektywność wydawania pieniędzy w sektorze infrastruktury.

* * *

Jerzy Polaczek
Polityk, prawnik, samorządowiec, poseł na Sejm III, IV, V, VI i VII kadencji, w latach 2005-07 minister transportu

2015-09-30 08:47

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Merkel w Budapeszcie

Niedziela Ogólnopolska 7/2015, str. 47

[ TEMATY ]

polityka

Europa

Neilhooting / Foter.com / CC BY

Węgry, przynależąc do tzw. głównego nurtu, maksymalizują korzyści wynikające z unijnego członkostwa, a jednocześnie bacznie pilnują interesów swoich obywateli.

Niedawna wizyta kanclerz Niemiec Angeli Merkel na Węgrzech postrzegana była w kategorii sensacji. Ostatni raz „matka chrzestna” Europy odwiedziła ten kraj 5 lat temu. Rozluźnienie kontaktów wynikało z wyraźnego braku akceptacji Niemiec wobec samodzielnego kursu politycznego premiera Węgier. Skąd więc nagły przełom? Otóż wizyta Merkel wyprzedziła o 2 tygodnie inną zapowiadaną wizytę w tym kraju prezydenta Rosji Władimira Putina. Węgry stały się niezwykle atrakcyjne. Przyjeżdżają tam najważniejsi przywódcy, a rozgrywającym jest Viktor Orbán. Ten blisko 10-milionowy kraj ponad 10 lat temu przystąpił do Unii Europejskiej, podobnie jak Polska. Europosłowie rządzącej partii Fidesz, tak samo jak europosłowie rządzącej w Polsce koalicji PO-PSL, należą do największej grupy politycznej w PE, tj. Europejskiej Partii Ludowej. We frakcji tej dominują europosłowie niemieccy z CDU – partii kanclerz Merkel. Na gruncie unijnym tworzą zatem jedną wielką europejską rodzinę. Węgry, przynależąc do tzw. głównego nurtu, maksymalizują korzyści wynikające z unijnego członkostwa, a jednocześnie bacznie pilnują interesów swoich obywateli. Widząc podwójną grę Niemiec wobec Rosji, np. w obszarze energetycznym, sami również podjęli podobne samodzielne akcje. Jakkolwiek w traktacie lizbońskim mowa jest o solidarności energetycznej wszystkich krajów UE, nie przeszkodziło to Niemcom budować razem z Rosją osobnej, omijającej inne kraje Unii, w tym Polskę, rury na dnie Bałtyku. Węgry, nie wyrażając entuzjazmu wobec sankcji UE nakładanych na Rosję, korzystają z rosyjskiego kredytu w wysokości 10 mld euro i rozbudowują elektrownię atomową. Z lekka dystansując się wobec polityki zagranicznej Unii, dają do zrozumienia, że nie są zadowoleni z coraz to nowych sankcji przeciwko Rosji. Putin upatruje w tym swój interes i jedzie do Budapesztu. Premier Orbán na krytykę unijnego establishmentu, zarzucającego mu prowadzenie polityki prorosyjskiej, odpowiada krótko, że jego polityka jest prowęgierska. Witając kanclerz Merkel w stolicy swego kraju, szarmancko ucałował ją w dłoń. Może to szczegół, ale dłoń tę uniósł tak wysoko, aby nie musiał się schylać. Odmiennie niż czynił to premier polskiego rządu Donald Tusk. Węgry to mały kraj, ale politykę swoją prowadzi tak, że liczą się z nim wielcy. Jakże mizernie na tym tle jawią się polityczne podrygi nie tylko polskiej premier, ale i szefa polskiej dyplomacji, który bez potrzeby drażni Rosję, jak również całej koalicji PO-PSL. Ciekawe, czy węgierscy koledzy z partii Fidesz zacytowali im już słynne powiedzenie Józefa Piłsudskiego: „Wam kury szczać prowadzić, a nie politykę robić”.

CZYTAJ DALEJ

Bp Andrzej Przybylski: Jezus jest Pasterzem, nie najemnikiem!

2024-04-19 22:12

[ TEMATY ]

rozważania

bp Andrzej Przybylski

Archiwum bp Andrzeja Przybylskiego

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

21 Kwietnia 2024 r., czwarta niedziela wielkanocna, rok B

CZYTAJ DALEJ

Austria: w archidiecezji wiedeńskiej pierwszy „Dzień otwartych drzwi kościołów”

2024-04-19 19:06

[ TEMATY ]

Wiedeń

kościoły

Joanna Łukaszuk-Ritter

Kościół św. Karola Boromeusza w Wiedniu

Kościół św. Karola Boromeusza w Wiedniu

W najbliższą niedzielę, 21 kwietnia, w ramach projektu „Otwarte kościoły” ponad 800 budynków kościelnych w archidiecezji wiedeńskiej będzie otwartych przez cały dzień. W pierwszym „Dniu otwartych drzwi kościołów” zainteresowani mogą z jednej strony odkryć piękno przestrzeni sakralnych, a z drugiej znaleźć przestrzeń do modlitwy i spotkań, podkreślił kierownik projektu Nikolaus Haselsteiner na stronie internetowej archidiecezji wiedeńskiej.

Chociaż prawie wszystkie kościoły w archidiecezji są otwarte każdego dnia w roku, około połowa z nich jest otwarta tylko na uroczystości liturgiczne. W "Dniu otwartych kościołów” będą również otwarte często mniej znane miejsca” - powiedział Haselsteiner.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję