Reklama

Sztuka

Malowanie jest dla mnie modlitwą i odpoczynkiem

O pasji, rodzinie, miłości do świata z Kazimierą Zagrobą z Cmolasu, artystką ludową, matką dziewięciorga dzieci, rozmawia Dorota Zańko

Niedziela rzeszowska 51/2015, str. 4-5

[ TEMATY ]

wywiad

artysta

Marian Salwik

Kazimiera Zagroba na tle swoich prac w czasie wystawy autorskiej w Ośrodku Kultury w Cmolasie

Kazimiera Zagroba na tle swoich prac w czasie wystawy autorskiej w Ośrodku Kultury w Cmolasie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

DOROTA ZAŃKO: – Pierwszy obraz namalowała Pani w wieku 60 lat. Dlaczego tak późno?

KAZIMIERA ZAGROBA: – Pochłaniało mnie wychowywanie dzieci. Urodziłam pięciu synów i cztery córki. Absorbowała mnie też praca w gospodarstwie rolnym, potem zawodowa. Praktycznie nie miałam czasu dla siebie. Było mi bardzo ciężko. Dzisiaj, kiedy patrzę z perspektywy życia moich dzieci, dziwię się, jak ja wówczas sama dawałam radę. Bo nie dość, że nie było takich wygód jak dzisiaj, to jeszcze nie miałam nikogo do pomocy – ani mamy, ani teściowej. Po urodzeniu każdego dziecka szłam do kościoła i polecałam je Panu Bogu. Pamiętam, że po kolejnym już porodzie modliłam się zmartwiona, że nie podołam obowiązkom. Ale Maryja zawsze mnie wysłuchiwała, zawsze mi pomagała. Dałam radę i dziś mam satysfakcję z tego. Prawie wszystkie moje pociechy założyły już swoje rodziny i mają swoje domy. Za kilka miesięcy ślub bierze ostatni syn.
Przyznam, że trudno mi było sięgnąć po pędzel również z tego względu, że nie ukończyłam żadnej szkoły artystycznej. Bałam się, że nie mając gruntownej wiedzy, będę popełniać błędy malarskie. Ale chęć tworzenia, która tkwiła we mnie od zawsze, była bardzo silna. Za każdym razem, kiedy zwiedzałam cerkwie, nie mogłam oczu oderwać od ikon. Pragnęłam takie pisać...

– I to pragnienie ziściło się...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Tak. Dziś piszę nie tylko ikony, ale też maluję na szkle, lustrze, płótnie, drewnie. Tworzę pejzaże, kwiaty, postaci, martwą naturę. Jednak najbardziej pociąga mnie malowanie postaci świętych, zwłaszcza Maryi. Tworząc Jej wizerunki, śpiewam pieśni maryjne. Sama też wymyślam melodie do słów ze śpiewnika, by jeszcze bardziej wyrazić moje uwielbienie dla Matki Bożej. Podobnie w przypadku Jezusa czy Świętej Rodziny. Zanim zabiorę się za pisanie ikony, dużo czytam. Chcę wiedzieć, co dokładnie ona przedstawia i co symbolizuje. Ikony wymagają pracy z modlitwą. Żeby pisać ikony, trzeba być w łasce u Boga, bo ikony „maluje się” sercem i duszą. Ikona to nic innego, jak wypisane kolorem imię Boże, okno, za którym mogę zobaczyć Boży świat. W ikonie jest obecność osób przedstawionych.

– Czym dzisiaj jest dla Pani malowanie?

– Tym, czym żyję. Największą miłością. Teraz, kiedy dzieci są dorosłe i nie muszę pracować zawodowo, jest całym moim życiem. Nie wyobrażam sobie prawdziwej twórczości bez miłości. We wszystkie swoje dzieła wkładam cząstkę siebie. Chcę, aby moje dzieci i wnuki (jedenaścioro) miały pamiątkę po mnie. Dlatego z okazji ślubu, bierzmowania, chrztu obdarowuję je wizerunkami Świętej Rodziny, Matki Bożej, Pana Jezusa. Kiedy jeszcze nie malowałam, to wyszywałam takie obrazy. Teraz wręczam rodzinie ikony, które robię według starych metod. Malowanie jest dla mnie modlitwą i odpoczynkiem, także po latach ciężkiej pracy.

Reklama

– W Pani twórczości przewija się też motyw przyrody. Dlaczego?

– Bardzo kocham przyrodę. Sądzę, że aby tworzyć piękno, trzeba je najpierw umieć dostrzec, odkryć. Nie ma nic piękniejszego nad widok przyrody. Stworzył ją Pan Bóg. I w tej naturze widzę Pana Boga. Dziś tak wiele osób nie potrafi zauważyć piękna otaczającego świata, szukają doznań gdzie indziej. W dzieciństwie ciągle podpatrywałam przyrodę, znałam kryjówki zwierząt, obserwowałam ptasie gniazda. Potem, kiedy wychowywałam dzieci, regularnie, co tydzień, o każdej porze roku zabierałam je na wycieczki do lasu. Na moich obrazach są konie, ptaki, dzikie zwierzęta, kwiaty. Pierwszy obraz, jaki własnoręcznie namalowałam, przedstawiał bażanta nad potokiem zimową porą.

– A jak radziła sobie Pani z wychowaniem pociech? Przecież nie zawsze da się poświęcić jednemu dziecku tyle czasu i uwagi, ile by się chciało, a co dopiero dziewięciorgu.

– Poświęcałam im wszystkim czas jednocześnie. Od najmłodszych lat dzieci pomagały mi w pracy, zabierałam je ze sobą w pole. Myślę, że ta praca od „maleńkości” była dla nich bardzo wychowawcza. Potem lepiej rozumiały życie. Każde dziecko miało inny charakter i do każdego należało podchodzić inaczej, co nie było łatwe. Pamiętam, że ciągle do tych dzieci coś mówiłam. Dziś, kiedy przyglądam się współczesnym rodzinom, nie mogę zrozumieć tego, że dzieci rozpieszcza się do granic możliwości, że to dziecko rządzi rodzicem i nauczycielem w szkole, że to rodzice muszą dziś spełniać oczekiwania dzieci. Ale cieszy mnie fakt, że dzisiaj ludziom żyje się lżej, lepiej, łatwiej.

– Jak wspomina Pani święta, zwłaszcza Bożego Narodzenia, w tak licznej rodzinie?

– Przygotowania do świąt w tak dużej rodzinie jak moja wymagały sporo wysiłku. Każdy z domowników musiał w nich uczestniczyć, czy to w sprzątaniu, przygotowywaniu posiłków, czy w pracach w gospodarstwie. W trakcie prac tłumaczyłam dzieciom, co i po się wykonuje. Podkreślałam wagę duchowej strony świąt. Kolacja wigilijna była bardzo uroczysta. Chciałam, żeby święta zapamiętały jako coś wyjątkowego. Dziś moje dzieci, które doczekały się potomstwa, robią wigilię u siebie w domu. Dlatego, żeby ich potomstwo wiedziało, jak powinna wyglądać wigilia w domu rodzinnym.

2015-12-16 12:12

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Maciej-Matschay

[ TEMATY ]

sztuka

malarstwo

artysta

Karol Porwich


Jesteśmy wyrobnikami talentu, który człowiek dostał. Nie nazywajmy się szumnie twórcami – zauważa skromnie Leon Maciej-Matschay.

Mistrz przyjmuje nas bardzo serdecznie. Pokazuje kolejne pomieszczenia pracowni wypełnione od podłogi po sufit artefaktami. Pachnie świeżą farbą. Na sztaludze widzimy zaczęty obraz a na stole kolejne, gotowe na finalne dotknięcia pędzlem. Oszołomieni ogromną liczbą prac zgromadzonych w jednym miejscu przechodzimy do części mieszkalnej. Przy gościnnym stole profesor Leon Maciej odkrywa przed nami tajemnice życia i twórczości, ale najpierw wyjaśnia zagadkę swojego nazwiska.

CZYTAJ DALEJ

Kościół czci patronkę Europy - św. Katarzynę ze Sieny

[ TEMATY ]

św. Katarzyna

pl.wikipedia.org

Kościół katolicki wspomina dziś św. Katarzynę ze Sieny (1347-80), mistyczkę i stygmatyczkę, doktora Kościoła i patronkę Europy. Choć była niepiśmienna, utrzymywała kontakty z najwybitniejszymi ludźmi swojej epoki. Przyczyniła się znacząco do odnowy moralnej XIV-wiecznej Europy i odbudowania autorytetu Kościoła.

Katarzyna Benincasa urodziła się w 1347 r. w Sienie jako najmłodsze, 24. dziecko w pobożnej, średnio zamożnej rodzinie farbiarza. Była ulubienicą rodziny, a równocześnie od najmłodszych lat prowadziła bardzo świątobliwe życie, pełne umartwień i wyrzeczeń. Gdy miała 12 lat doszło do ostrego konfliktu między Katarzyną a jej matką. Matka chciała ją dobrze wydać za mąż, podczas gdy Katarzyna marzyła o życiu zakonnym. Obcięła nawet włosy i próbowała założyć pustelnię we własnym domu. W efekcie popadła w niełaskę rodziny i odtąd była traktowana jak służąca. Do zakonu nie udało jej się wstąpić, ale mając 16 lat została tercjarką dominikańską przyjmując regułę tzw. Zakonu Pokutniczego. Wkrótce zasłynęła tam ze szczególnych umartwień, a zarazem radosnego usługiwania najuboższym i chorym. Wcześnie też zaczęła doznawać objawień i ekstaz, co zresztą, co zresztą sprawiło, że otoczenie patrzyło na nią podejrzliwie.
W 1367 r. w czasie nocnej modlitwy doznała mistycznych zaślubin z Chrystusem, a na jej palcu w niewyjaśniony sposób pojawiła się obrączka. Od tego czasu święta stała się wysłanniczką Chrystusa, w którego imieniu przemawiała i korespondowała z najwybitniejszymi osobistościami ówczesnej Europy, łącznie z najwyższymi przedstawicielami Kościoła - papieżami i biskupami.
W samej Sienie skupiła wokół siebie elitę miasta, dla wielu osób stała się mistrzynią życia duchowego. Spowodowało to jednak szereg podejrzeń i oskarżeń, oskarżono ją nawet o czary i konszachty z diabłem. Na podstawie tych oskarżeń w 1374 r. wytoczono jej proces. Po starannym zbadaniu sprawy sąd inkwizycyjny uwolnił Katarzynę od wszelkich podejrzeń.
Św. Katarzyna odznaczała się szczególnym nabożeństwem do Bożej Opatrzności i do Męki Chrystusa. 1 kwietnia 1375 r. otrzymała stygmaty - na jej ciele pojawiły się rany w tych miejscach, gdzie miał je ukrzyżowany Jezus.
Jednym z najboleśniejszych doświadczeń dla Katarzyny była awiniońska niewola papieży, dlatego też usilnie zabiegała o ich ostateczny powrót do Rzymu. W tej sprawie osobiście udała się do Awinionu. W znacznym stopniu to właśnie dzięki jej staraniom Następca św. Piotra powrócił do Stolicy Apostolskiej.
Kanonizacji wielkiej mistyczki dokonał w 1461 r. Pius II. Od 1866 r. jest drugą, obok św. Franciszka z Asyżu, patronką Włoch, a 4 października 1970 r. Paweł VI ogłosił ją, jako drugą kobietę (po św. Teresie z Avili) doktorem Kościoła. W dniu rozpoczęcia Synodu Biskupów Europy 1 października 1999 r. Jan Paweł II ogłosił ją wraz ze św. Brygidą Szwedzką i św. Edytą Stein współpatronkami Europy. Do tego czasu patronami byli tylko święci mężczyźni: św. Benedykt oraz święci Cyryl i Metody.
Papież Benedykt XVI 24 listopada 2010 r. poświęcił jej specjalną katechezę w ramach cyklu o wielkich kobietach w Kościele średniowiecznym. Podkreślił w niej m.in. iż św. Katarzyna ze Sieny, „w miarę jak rozpowszechniała się sława jej świętości, stała się główną postacią intensywnej działalności poradnictwa duchowego w odniesieniu do każdej kategorii osób: arystokracji i polityków, artystów i prostych ludzi, osób konsekrowanych, duchownych, łącznie z papieżem Grzegorzem IX, który w owym czasie rezydował w Awinionie i którego Katarzyna namawiała energicznie i skutecznie by powrócił do Rzymu”. „Dużo podróżowała – mówił papież - aby zachęcać do wewnętrznej reformy Kościoła i by krzewić pokój między państwami”, dlatego Jan Paweł II ogłosił ją współpatronką Europy.

CZYTAJ DALEJ

Papież do kanosjanów i gabrielistów: kapituła generalna to moment łaski

2024-04-29 20:12

[ TEMATY ]

papież Franciszek

Grzegorz Gałązka

Franciszek przyjął na audiencji przedstawicieli dwóch zgromadzeń zakonnych kanosjanów i gabrielistów przy okazji przeżywanych przez nich kapituł generalnych. Jak podkreślił, spotkanie braci z całego zgromadzenia jest wydarzeniem synodalnym, fundamentalnym dla każdego zakonu, i stanowi moment łaski.

„Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość spotykają się na kapitule przez wspominanie, ewaluację i pójście naprzód w rozwoju zgromadzenia” - mówił Franciszek. Wyjaśniał następnie, że harmonia między różnorodnością jest owocem Ducha Świętego, mistrza harmonii. „Jednolitość czy to w instytucie zakonnym, czy w diecezji, czy też w grupie świeckich zabija. Różnorodność w harmonii sprawia, że wzrastamy” - zaznaczył Ojciec Święty.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję