Przemiany wolnościowe w świecie znajdują niekiedy zaskakujące formy. Uznano chociażby, że nie będzie się odtąd w dowodzie osobistym wpisywać tzw. stałego zameldowania. Ochrona danych osobowych przybiera – w duchu wspomnianej wyżej wolności – karykaturalne kształty i jest obwarowana wielkimi sankcjami, a jednocześnie dane milionów osób bezkarnie stają się towarem, sprzedawanym jak przysłowiowe ciepłe bułeczki różnym firmom i instytucjom, które używają ich do celów marketingowych. Nawet Imię i Osobę Boga próbuje się wykorzystać w taki właśnie sposób...
Odwieczna Boża mądrość przybiera w natchnionym słowie cechy osobowe i sama o sobie świadczy, że z woli Stwórcy „rozbiła namiot w Jakubie i w Izraelu objęła dziedzictwo”. Centrum jej władzy stała się Jerozolima. Wrosła w naród wybrany tak mocno, jak korzenie wrastają w glebę. To, co było tylko zapowiedzią, wypełniło się w Jezusie Chrystusie: Słowo wcielone zamieszkało wśród swego ludu. Bóg „zapuścił korzenie” w narodzie, który sam wybrał i przygotował na „pełnię czasów” od samego początku. Dziwne to, ale „świat Go nie poznał” i „swoi Go nie przyjęli”! Nie chodzi tu bynajmniej tylko o fizyczne odrzucenie, lecz o postawę ludzkiego serca, które nie chce przyjąć nowego stylu życia, nie chce się nawrócić, nie chce żyć Ewangelią. Syn Boży nie zabiega tylko o zamieszkanie na ziemi, bo akurat ziemia jest Mu we wszystkim podległa, prosi natomiast (chociaż mógłby nakazywać...) o miejsce w ludzkiej duszy. Adresem, pod którym chce przebywać, jest po prostu człowiek – jego wewnętrzna świątynia. Idąc za myślą św. Pawła, można powiedzieć, że konsekwencją przyjęcia Chrystusa pod swój dach jest wzajemne przyjęcie nas do wspólnoty z Bogiem: „z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów”. Oczekiwana w związku z tym świętość wpisana jest w całość chrześcijańskiego powołania, w którym otrzymujemy też „ducha mądrości” oraz „światłe oczy serca”.
Pod jakim adresem mieszka Bóg? Przyzwyczailiśmy się odpowiadać krótko: w niebie! On ma jednak prawo obywatelstwa w każdym narodzie i w każdym z nas. Nawet wtedy, gdy próbuje się również do Niego zastosować przepisy o ochronie danych osobowych, On sam wychodzi z inicjatywą, by Jego Imię było głoszone „aż po krańce ziemi”, by każdy człowiek wiedział, gdzie Go może znaleźć. Nasz Bóg nie jest tajemniczym Anonimem (Bezimiennym). Martwi się najbardziej tym, że w wielu sercach stał się osobą niepożądaną, którą – jak natręta – przepędza się, żeby nie mógł za bardzo do nas się zbliżyć...
Pomóż w rozwoju naszego portalu