Reklama

Niedziela Sandomierska

Rodzinie na ratunek

W tym tygodniu obchodzimy w Kościele wspomnienie pierwszej świętej pary małżeńskiej, Zelii i Ludwika Martin – rodziców św. Teresy od Dzieciątka Jezus. To okazja do modlitwy za małżeństwa, także za te przeżywające kryzys

Niedziela sandomierska 17/2016, str. 1, 4-5

[ TEMATY ]

rodzina

małżeństwo

Domowy Kościół

Archiwum autora

Spotkania Ruchu Domowego Kościoła to propozycja dla każdego małżeństwa przeżywającego trudne chwile

Spotkania Ruchu Domowego Kościoła to propozycja dla każdego małżeństwa
przeżywającego trudne chwile

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W ostatnich dniach papież Franciszek opublikował nową adhortację apostolską „Amoris laetitia”. Dokument stanowi podsumowanie dwóch zgromadzeń Synodu Biskupów poświęconych rodzinie. We wstępie Ojciec Święty zaznacza, że przedmiotem adhortacji jest szeroko pojęta kwestia miłości w rodzinie. Tak zrodził się pomysł, aby popatrzeć w głąb rodziny, zajrzeć w sprawy często ukrywane za progiem domu; takie, które jak mówimy „nie powinny wyjść za próg”. Jak to powiedział pewien kapłan: „Każdy mówi, że jego małżeństwo jest super, nikt nie chce się przyznać, że u niego jest coś nie tak. Skąd więc biorą się te małżeństwa rozbite?”.

Nie wystarczy popatrzeć na kryzys. Warto pokusić się o odpowiedź na pytanie, co zrobić, by zneutralizować skutki tego kryzysu? Jak pomóc rodzinie, która go przeżywa? Chcę też obalić ogólnikowe stwierdzenie: „W moim małżeństwie nigdy nie było żadnych problemów, kryzysów czy zwątpień” – wiele małżeństw doświadcza kryzysu i trzeba uczyć się go pokonywać.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Współczesne problemy rodziny

Przygotowując się kiedyś do rekolekcji dla rodzin postanowiłem lepiej rozpoznać sytuację i trafiłem na kilka dobrych książek, które podejmowały się zebrania ogromnego bogactwa wiedzy w temacie ogólnie pojętego kryzysu w małżeństwie czy rodzinie. W dzisiejszym świecie rodzina ma bardzo dużo problemów, niektóre z nich związane są z patologią społeczną.

Powodem kryzysów może być trudna sytuacja materialna czy pogoń rodziców za karierą zawodową, a co za tym idzie brak czasu rodziców dla dzieci. Poważnym problemem jest agresja, sytuacje gdy dorośli znęcają się fizycznie i psychicznie nad potomstwem. Takie postępowanie buduje w dzieciach poczucie winy i młody człowiek traci chęć oraz ochotę do życia, a przez to spada jego samoocena. Często powodem kryzysu jest alkohol czy rozmaite nałogi i uzależnienia. Prowadzą one do kłótni, sporów oraz pogarszają rodzinną atmosferę. Niejednokrotnie uzależnienie przyczynia się też do rozpadu rodziny. Nie można również bagatelizować buntu i konfliktu międzypokoleniowego. Młodzi ludzie, wkraczając w nowy etap życia, naturalnie buntują się przeciw wszystkim dotychczasowym normom i wartościom, a nierzadko także rodzicom. Niewątpliwie plagą stają się rozwody, najczęściej będące wynikiem zdrady, nałogów oraz rozpadu więzi rodzinnych, częstych kłótni i sporów. Zauważyć też trzeba problem tzw. rodzin niepełnych, spowodowanych śmiercią jednego ze współmałżonków lub rozwodem. Ma to niewątpliwie negatywny wpływ na wychowanie dzieci. Dużo ostatnio mówi się o programie „Rodzina 500 plus”, który w założeniu ma przełamać bardzo popularny model 2+1 lub 2+0. Dziecko wychowywane jako jedynak ma co prawda wszystko czego mu potrzeba, ale rodzi to problem umiejętności dzielenia się z innymi. Są nawet specjaliści, którzy mówią, że istnieje poważny problem z niezakładaniem rodzin przez jedynaków.

Reklama

Powołani, aby pomagać

Jak Kościół w naszej diecezji wspiera małżeństwa i rodziny, które doświadczają kryzysu? Na poziomie diecezjalnym działa Wydział Duszpasterstwa Małżeństw i Rodzin. Czuwa on m.in. nad tym, by prowadzone były poradnie życia rodzinnego. Diecezjalna Doradczyni, Maria Kryspin wyjaśnia: – W diecezji istnieje 51 poradni życia rodzinnego, w których posługuje 60 doradców udzielających porad małżonkom i przygotowujących narzeczonych do sakramentu małżeństwa. W 2015 r. do poradni zgłosiło się 1713 par narzeczonych. Udzielono 101 porad małżonkom. Do poradni zgłaszają się często osoby w kryzysach osobistych czy małżeńskich. Dla doradcy nie jest to łatwe zadanie, by poprzez szczerą rozmowę dotrzeć do sedna sprawy, dociec na jakiej płaszczyźnie jest problem i czego dotyczy. Osoby zgłaszają się po pomoc, bo często nie radzą sobie z emocjami. Przychodzą, gdy jest problem alkoholowy, zdrada małżeńska, problem z wychowaniem dzieci. Zazwyczaj takich spotkań jest kilka. Już samo opowiedzenie o problemie przed doradcą nie jest łatwe, ponieważ dotyka bardzo osobistych przeżyć. A naszą rolą nie jest ocenianie, nie jest też dawanie gotowych recept, ale takie pokierowanie rozmową, aby osoba przychodząca powiedziała: „już wiem co z tym zrobię”. Podkreślamy, by nigdy nie podejmować decyzji pod wpływem emocji. Bardzo ważne jest słuchanie współmałżonka, ale też mówienie sobie o wszystkim. Ile jest różnych zranień w człowieku, ile myśli spychanych do podświadomości, co w przyszłości skutkuje różnymi depresjami i nerwicami. Współmałżonek jest obok mnie, aby mnie podtrzymać na duchu, kiedy coś przeżywam, żeby usiadł i popatrzył w oczy. Miłość to dobro drugiej osoby, to szacunek. Jeśli tego zabraknie, jeśli zabraknie Boga, odniesienia do Przykazań, to często pojawia się perfekcyjny egoizm, który z miłością nie ma nic wspólnego. Często, kiedy wszystko wydaje się stracone, trzeba patrzeć na kryzys oczami wiary. Modlić się i prosić o modlitwę najbliższych. Bolesny znak naszych czasów świadczy o lekceważeniu sakramentu małżeństwa, lekkomyślnym porzucaniu współmałżonka i braku odpowiedzialności za rodzinę – zaznacza Doradczyni. Jak więc budować związek i przeżyć kryzys? Maria Kryspin odpowiada: – Wymagać od siebie, wierzyć w drugą osobę i pracować nad sobą. Każde małżeństwo można naprawić. Kiedyś poproszono mnie o rozmowę na temat kryzysu małżeńskiego. Sytuacja była bardzo trudna i odbyło się już wiele rozmów. Powiedziałam, że będę się modlić o to małżeństwo i rozpoczęłam Nowennę Pompejańską. Mówię to, aby dać świadectwo, że łaska Boża działa cuda – to małżeństwo zostało uratowane.

Reklama

Specyfika diecezjalna

W diecezji zostały kilka lat temu powołane Katolickie Centra Pomocy Rodzinie (KCPR). Obecnie mieszczą się już w każdym dekanacie. Posługujące w sandomierskim KCPR Marta Walek i Alicja Szatan opowiadają: – Przychodzą do nas żony i mężowie z różnym stażem małżeńskim. Bywa, że nawet w rok, dwa lata po ślubie, ale i z długim stażem – 15-20-letnim. Osoby, które szukały u nas pomocy nie mogły sobie poradzić w małżeństwie z uzależnieniem od alkoholu czy hazardu, chorobą jednego z małżonków, zbyt wysokimi oczekiwaniami dotyczącymi życia małżeńskiego, różnicą charakterów, wyobrażeniami o życiu małżeńskim, zdradą, zazdrością dzieci o rodziców, wyjazdami zagranicznymi „za chlebem”, brakiem szacunku, brakiem komunikacji, tzw. „życie obok siebie”, czy dokonaną aborcją – wyliczają wolontariuszki. Alicja podkreśla: – Poważny problem dla młodych małżeństw stanowią relacje z rodziną i ingerencja rodziców w życie młodych. Natomiast problemem małżeństw z długoletnim stażem jest podtrzymywanie małżeństwa tylko ze względu na dzieci. Terapia jest długa i oparta na mediacji. Najważniejsze, aby była wola współpracy, a decyzja o terapii podjęta przez oboje małżonków. Małżeństwo przezwycięży kryzys jeżeli jest miłość i wiara oraz chęć ratowania tego, co kiedyś uznawali za piękne. Marta dodaje: – Jeżeli przychodzą oboje małżonkowie, to przeważnie dochodzi do porozumienia. Pracują nad swoimi niedomaganiami czy zaniedbaniami. Przetrwają kryzys i wzmocnieni idą wspólnie w życie. Bywa i tak, że tylko jedno z małżonków jest zainteresowane przezwyciężeniem kryzysu – takie małżeństwo raczej nie przetrwa. Wolontariusze z KCPR odwiedzają też porzucone żony, które jako samotne matki nie radzą sobie z problemami.

Reklama

Na pytanie, co pomaga w małżeństwie, wolontariuszki odpowiadają: – Wspólna modlitwa, przynależność do wspólnoty parafialnej, otwartość na dar życia, niekończący się dialog w małżeństwie, to sprzymierzeńcy na drodze do szczęśliwego, trwałego małżeństwa. Proponujemy, by wyrażać to, co czujemy, ale nie raniąc drugiej osoby. Polecamy też udział w rekolekcjach małżeńskich czy warsztatach dla małżonków. Psycholodzy i terapeuci, współpracujący z KCPR, pomagają przezwyciężyć kryzys małżeński poprzez systematyczne spotkania.

Reklama

Spieszą z pomocą

Warto przywołać wspólnotę Domowego Kościoła, rodzinną gałąź Ruchu Światło-Życie. Jej moderator diecezjalny, ks. Grzegorz Rożek, wyjaśnia: – W ramach katechumenatu małżeńskiego proponuję pokonywanie kryzysów przez dialog małżeński, polegający na otwartości wobec siebie oraz modlitwę małżeńską, która wzmacnia więzi międzyludzkie o obecność Boga. Bardzo ważnym elementem jest również grupa wsparcia, czyli krąg formacyjny i różnego typu rekolekcje, np. dla małżeństw po utracie dziecka poczętego czy poprawiające komunikację w rodzinie. Z rekolekcyjnego doświadczenia wiem o pokonywanych kryzysach małżeńskich, co często wybrzmiewa w świadectwach.

Wtóruje mu para rejonowa z Ostrowca Świętokrzyskiego, Wiesława i Mirosław Bąk: – Domowy Kościół podaje sprawdzoną, skuteczną i bardzo tanią receptę na szczęście w małżeństwie. Na drodze formacji małżonków podążających razem do nieba stoją konkretne drogowskazy – „zobowiązania”. Pośród nich jest codzienna modlitwa małżeńska. Statystyki podają: „Wśród małżonków uczęszczających co tydzień na Mszę św. rozwodzi się tylko 3 proc. Wśród małżonków modlących się codziennie razem wskaźnik ten wynosi 0,3 proc.”. Dlatego propozycja terapii małżeńskiej, proponowana przez Domowy Kościół, to szansa dla każdego małżeństwa. Jedna godzina w tygodniu na Mszy św. plus kilka minut codziennej wspólnej modlitwy w zamian za prawie 100 proc. szansę na szczęśliwe małżeństwo. To chyba dobry interes? Wierzymy, że Bóg jest ogromnie uległy wobec małżonków modlących się razem. Nie można wytworzyć jedności, jeśli nie zlikwidowało się nieporozumień.

Reklama

O trwałość małżeństwa trzeba walczyć, co podkreślają Halina i Marian Indyk, para diecezjalna: – Małżeństwo od pierwszego grzechu jest niszczone przez zło. Ideologia gender, eutanazja, aborcja, związki partnerskie, pomieszanie wartości, promowanie w mediach pewnego stylu życia, demoralizujące książki, filmy i bajki, do tego demoniczne gry komputerowe, itd. zbierają żniwo w rodzinach. My, poprzez formację małżonków, ukazujemy piękno życia małżeńskiego, ustawionego w Bożym planie. Małżeństwa, które gromadzą się w naszej Wspólnocie, pięknieją i rozkwitają przy Panu, zaś po uczestnictwie w rekolekcjach wracają do domów odnowione i umocnione. Rekolekcje w ramach Domowego Kościoła bywają dla niejednego małżeństwa pomocą w pokonywaniu kryzysów, które mogły zakończyć się rozwodem. Najważniejsze, by w kryzysie nie zostać samemu. Domowy Kościół jest otwarty dla każdego sakramentalnego małżeństwa. Służy pomocą w wyprostowaniu krętych dróg życiowych. Daje świadomość, że w codziennych zmaganiach nie jest się samemu. Uczy też jak umacniać wiarę, rozwiązywać konflikty czy nawiązać głębszy kontakt z dziećmi.

* * *

Uratowaliśmy siebie

Świadectwo małżonków należących do Kręgu Domowego Kościoła

Mieliśmy się rozstać na kilka tygodni. Na krótko przed wyjazdem doszło między nami do sprzeczki. Atmosfera była ciężka. Czuliśmy, że te ostatnie chwile przed rozstaniem będą dla nas bezpowrotnie zmarnowane z powodu naszej pychy, która wstrzymywała nas przed podjęciem pierwszego kroku. Aż wreszcie jedno z nas zaproponowało wspólną modlitwę. Wówczas, przed Bogiem, zostaliśmy jakby zmuszeni do wyzwolenia się z naszej dumy, do zrezygnowania z tej zabawy „w ważniejszego”. Przeprosiliśmy się nawzajem, a przez modlitwę osobistą, wyrażoną głośno, dokonała się tak intymna wymiana naszych najgłębszych myśli i uczuć, o jakiej dotąd nie mieliśmy pojęcia.

* * *

Zapraszamy na rekolekcje dla małżeństw i rodzin

12-15 maja. Tarnobrzeg. Parafia Ojców Dominikanów.
Kontakt: Krzysztof Sykutowski, tel.: 691-370 -140 lub sykutowski@gmail.com.

2-5 czerwca. Janów Lubelski. parafia św. Jana Chrzciciela.
Kontakt: Andrzej Wereski, tel.: 600 167 404 lub dk.janow@gmail.com.

2016-04-21 11:41

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wdzięczny za oazę

[ TEMATY ]

Domowy Kościół

archidiecezja częstochowska

ks. Jacek Kijas

Maciej Orman/Niedziela

– Odczuwam bardzo mocno potrzebę wyrażenia wdzięczności za to, że wiele osób angażuje się w Domowy Kościół – mówi ks. Jacek Kijas, nowy moderator tej wspólnoty w archidiecezji częstochowskiej.

Maciej Orman: Jest Ksiądz wikariuszem w dużej parafii, ponadto katechizuje w szkole, a od listopada jest moderatorem Domowego Kościoła w archidiecezji częstochowskiej. Przełożeni dbają więc o to, żeby się Ksiądz nie nudził, ale powierzenie kolejnej posługi to chyba też wyraz zaufania.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Poligon świata i pokój serca

2024-04-25 07:30

[ TEMATY ]

felieton (Łódź)

Adobe Stock

Sporo jeżdżę po Łodzi: odwożę wnuczki ze szkoły do domu albo na zajęcia muzyczne. Dwa, trzy razy w tygodniu. Lubię to, chociaż korki i otwory w jezdniach dają nieźle popalić. Ale trzeba jakoś dzieciom pomóc; i na stare lata mieć z żoną poczucie przydatności. Poza tym: zakupy, praca – tak jak wszyscy. Zatem: jeżdżę, widzę i opisuję.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję