Reklama

Świat

Strategia „świętej wojny” islamistów

Gdy na początku XXI wieku grupa islamskich fanatyków postanowiła wypowiedzieć wojnę Zachodowi i zadać cios Ameryce w jej sercu, wybrała na czas ataku szczególny dzień – 11 września 2001 r. Uderzenie w wieżowce World Trade Center zostało zaplanowane dokładnie w rocznicę bitwy pod Wiedniem, która miała miejsce 11 września 1683 r. Terroryści z Al-Kaidy otwarcie przyznawali, że wybrali ten właśnie dzień, aby pomścić największą klęskę wojsk muzułmańskich, która uniemożliwiła podbicie Europy, ale przede wszystkim zdobycie Rzymu, bo to stolica chrześcijaństwa była ich ostatecznym celem

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Atak na Stany Zjednoczone rozpoczął całą serię zamachów terrorystycznych, które trwają do dziś. Często próbuje się je przedstawiać jako bezmyślne akty przemocy ludzi, którzy pozbawieni są głębszych motywacji, którzy nie są prawdziwymi muzułmanami i nie mają żadnych strategicznych celów w swym działaniu. Ale nie jest to prawda – wystarczy dokładnie śledzić poczynania i propagandę tzw. Państwa Islamskiego (ISIS), aby zrozumieć, jakie są dzisiejsze cele islamskiego terroryzmu, który wypowiedział światu zachodniemu dżihad.

Islamski mit podboju Rzymu

Na jednym z propagandowych wideo przygotowanych przez tzw. Państwo Islamskie widać czarną flagę ISIS na Watykanie oraz palące się Koloseum otoczone morzem krwi. Powtarzane są stare mity islamskie o upadku Rzymu, a Abu Muhammed al-Adnani, rzecznik ISIS, stwierdza: „Zdobędziemy wasz Rzym, rozbijemy na kawałki wasze krzyże, zamienimy na niewolnice wasze kobiety”. Słowa al-Adnaniego odzwierciedlają przekonanie muzułmanów, że kiedyś zdobędą Rzym. Fundamentem tego przekonania jest domniemany list cesarza Herakliusza (panował w Bizancjum w latach 610-641), który miał napisać do Mahometa, że uznaje w nim „posłańca Boga cytowanego w Nowym Testamencie: Jezus, syn Maryi, ciebie zapowiedział”, oraz hadis, opowieść przytaczająca wypowiedź Mahometa, który to miał przepowiedzieć, że „miasto Herakliusza (Konstantynopol) padnie najpierw, później Rzym”. Po przemówieniu Benedykta XVI w Ratyzbonie Osama Bin Laden groził chrześcijanom: „Słudzy krzyża, czeka was klęska, muzułmanie zdobędą Rzym”. O podbiciu Rzymu mówił również znany sunicki imam Yusuf al-Qaradawi, teologiczny przewodnik Bractwa Muzułmańskiego, Egipcjanin rezydujący w Katarze, który zdobył wielki rozgłos dzięki wystąpieniom w telewizji Al-Dżazira. Al-Qaradawi w jednym z nich powiedział: „Konstantynopol został zdobyty, pozostaje druga część proroctwa, czyli zdobycie Rzymu. To znaczy, że islam wróci do Europy”. Po czym dodał: „Być może, jeżeli Allah tego chce, następny podbój dokona się za pomocą nauczania i ideologii. Niekoniecznie musi to być podbój zbrojny (szpadą)”. Te słowa, wypowiedziane otwarcie przez jednego z najbardziej wpływowych sunnickich teologów, świadczą o tym, jak wielkie znaczenie dla muzułmanów mają również dzisiaj Rzym i jego podbój. Miasto to jest dla nich symbolem chrześcijaństwa i podbój świata zachodniego dla islamu musi się odbyć przez islamizację Rzymu. To nie jest przypadek, że czasopismo ISIS nosi tytuł „Rumiyah” (Rzym), a jego podtytuł stanowi zdanie jednego z przywódców tzw. Państwa Islamskiego: „... nie ustaniemy w naszym dżihadzie (walce) jak tylko pod drzewami oliwnymi Rumiyah (Rzymu)”. Ale nie wszyscy wiedzą, że w historii był już precedens – muzułmanie podbili Rzym i zdobyli Bazylikę św. Piotra.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Rok 846 – Bazylika Apostoła Piotra w rękach dżihadystów

Po podbiciu całej Afryki Północnej, a następnie Półwyspu Iberyjskiego Saraceni zaczęli podbój Sycylii – w 827 r. wylądowali w porcie Mazara del Vallo, na południu wyspy. Z czasem Sycylia stała się dla nich bazą wypadową, z której wypływali, aby grabić porty i miejscowości na Półwyspie Apenińskim, na wybrzeżu zarówno Morza Tyrreńskiego, jak i Adriatyku. Często zapuszczali się też w głąb lądu, by siać postrach wśród miejscowej ludności, mordować, łupić, palić całe miasta i wioski. W 846 r. doszło do wydarzenia, które wstrząsnęło światem chrześcijańskim. Z Hiszpanii przypłynęły do Ostii, portu Rzymu, 63 statki saracenów, na których było 1000 żołnierzy – 500 piechurów i 500 kawalerzystów. Po dotarciu na miejsce saraceńscy napastnicy posuwali się wzdłuż Tybru w stronę Rzymu. W owym czasie dawna stolica Cesarstwa Rzymskiego była otoczona starożytnymi Murami Aureliańskimi z III wieku, które chroniły znaczną część miasta. Ale prawobrzeżna dzielnica, Watykan, nie miała fortyfikacji obronnych, dlatego stała się łatwym łupem muzułmańskich najeźdźców, którzy, nie napotkawszy żadnego oporu, zawładnęli najpierw hospicjami różnych nacji, znajdującymi się przy Bazylice św. Piotra, a następnie wtargnęli do samej świątyni. O tym, co się tam działo, napisał bp Prudencjusz z Troyes: „W sierpniu 846 r. Saraceni i Maurowie napadli na Rzym, dewastując Bazylikę błogosławionego Piotra, Księcia Apostołów, rabując razem z ołtarzem, który stał na jego grobie, wszystkie dekoracje i skarby. Niektórzy z książąt cesarza Lotara zostali brutalnie pocięci na kawałki”. Splądrowano również Bazylikę św. Pawła za Murami, usytuowaną przy drodze do Ostii. Dla chrześcijańskiej Europy był to szok – sprofanowano najświętsze miejsce chrześcijaństwa, które do tej pory wszyscy szanowali, nawet Goci, Longobardowie, Hunowie i Wandalowie. Wkrótce po tym dramatycznym wydarzeniu papież Sergiusz II umarł – z bólu, jak informują kroniki. Następny biskup Rzymu – Leon IV zmobilizował ludność do wzniesienia murów obronnych wokół bazyliki, a sam cesarz Lotar zobowiązał się do pomocy w budowie. W latach 848-852 powstały fortyfikacje – 3 km murów z 44 wieżami wysokimi na 14 m. Dzielnica z bazyliką, która znajdowała się wewnątrz murów, stała się osobnym miastem, nazwanym „Civitas Leonina” – Miasto Leonowe. Oczywiście, mury obronne nie wystarczały do zapewnienia całkowitego bezpieczeństwa dla grobu Apostoła Piotra w sytuacji, kiedy saraceni dominowali na morzu, dlatego papież szukał pomocy u władców tzw. republik morskich, które dysponowały własnymi flotami. Latem 849 r. statki z Amalfi, Gaety, Neapolu i Sorrento stoczyły zwycięską bitwę morską ze statkami Saracenów, którzy kolejny raz chcieli wylądować w Ostii. Bitwa ta została uwieczniona przez Rafaela na jego słynnym fresku „Bitwa pod Ostią”, namalowanym w jednym z pokoi Pałacu Apostolskiego. Pogromienie Saracenów i budowa murów obronnych sprawiły, że przez dłuższy czas nikt nie profanował grobu św. Piotra, a bazylika nie stała się meczetem, jak to miało miejsce w przypadku świątyni Hagia Sophia w Konstantynopolu.

Reklama

Trzeci Rzym

Po upadku Konstantynopola Moskwa zaczęła się uważać za spadkobierczynię Bizancjum, a sybolem tego miały być małżeństwo Iwana III z Zoe (Zofią) Paleolog (1472 r.), bratanicą ostatniego cesarza bizantyjskiego – Konstantyna XI Dragazesa, oraz przyjęcie bizantyjskiego dwugłowego orła jako herbu państwa. Ten mit „trzeciego Rzymu” był podtrzymywany przez wieki przez rosyjskich carów i rezydujących w Moskwie prawosławnych patriarchów.

Reklama

Świat islamski, dla którego Rzym miał zawsze wielkie znaczenie symboliczne, nie mógł nie interesować się również „trzecim Rzymem”. W 1989 r. irański ajatollah Chomeini wysłał list do Michaiła Gorbaczowa, w którym zaproponował islam jako alternatywę dla marksizmu (istniał jeszcze ZSRR i autor listu nie mógł przewidzieć, że Związek Sowiecki rozpadnie się w ciągu następnych dwóch lat). List ten to długi wywód religijny, pełen cytatów koranicznych i odniesień teologicznych. Szyicki przywódca zwrócił w nim również uwagę, że zarówno komunizm, jak i islam są inspirowane zasadami równości ekonomicznej i społecznej, a we współczesnym świecie charakteryzuje je negatywny stosunek do kapitalizmu oraz cywilizacji Zachodu. Ajatollah miał nadzieję, że pustkę pozostawioną po upadku ideologii marksistowsko-leniniowskiej może wypełnić islam, ale z perspektywy czasu można stwierdzić, że plan ten się nie powiódł – po upadku doktryny Marksa i Lenina próżnia ideologiczna została wypełniona przez powrót do prawosławia. Związek Sowiecki miał jednak piętę achillesową – była nią obecność na jego terytorium 60 mln muzułmanów, zwłaszcza w Azji Środkowej. Byli to przeważnie sunnici, ale nie powstrzymało to Chomeiniego, szyickiego przywódcy, aby próbować wykorzystać upadek komunizmu dla interesów Islamskiej Republiki Iranu. Prawdę mówiąc, plany wielkiego ajatollaha częściowo weszły w życie, ponieważ w epoce postsowieckiej islam na terenach dawnego ZSRR uległ radykalizacji, a nowi, fundamentalistyczni przywódcy starali się odsunąć od władzy dawnych muzułmańskich notabli, którzy współdziałali z reżimem komunistycznym.

Reklama

Z tych samych powodów co Iran upadkiem komunizmu interesowała się również Arabia Saudyjska, przywódca świata sunnickiego – saudyjscy władcy wysłali do dawnego ZSRR milion kopii Koranu i podobnie jak cały świat sunnicki wspierali islamistów w Czeczenii. Według planu muzułmanów, Czeczenia miała się stać dla rosyjskiego „chrześcijańskiego imperium” drugim Afganistanem, bo i „trzeci Rzym” powinien trafić w ich ręce, tak jak to się stało z drugim – Konstantynopolem.

Nostalgia za Al-Andalus

Zamach na promenadzie La Rambla w centrum Barcelony był czynem szokującym, ale – powiedzmy to otwarcie – możliwym do przewidzenia. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że w wyobraźni większości muzułmanów dzisiejsza Hiszpania to Al-Andalus – ziemie na Półwyspie Iberyjskim zajęte przez muzułmańskich najeźdźców na początku VIII wieku, które pozostawały pod ich panowaniem aż do 1492 r. Wielu uważa, że ziemie te należą wciąż do islamu, a najbardziej radykalni wierzą, że prawo islamskie narzuca na nich obowiązek odzyskania straconych w czasie rekonkwisty terenów. Widać to wyraźnie w materiałach propagandowych ISIS, w których bojownicy stwierdzają: „Hiszpania jest krajem przestępczym, który uzurpuje sobie prawo do naszych ziem”. Dlatego terroryści chcą go odzyskać: „Zdobędziemy znowu al-Andalus, jeżeli Allah pozwoli. O drogi al-Andalus! Myślałeś, że zapomnieliśmy o tobie, lecz jaki muzułmanin może zapomnieć Kordobę i Toledo”. To wyjaśnia, dlaczego Hiszpania od lat jest na celowniku islamistów, tych związanych zarówno z Al-Kaidą, jak i z tzw. Państwem Islamskim.

Reklama

W marcu 2004 r. doszło tutaj do jednego z najkrwawszych zamachów terrorystycznych w Europie, którego ofiarami padli pasażerowie pociągów podmiejskich dowożących ludzi do Madrytu. Zginęło 191 osób, a 1858 zostało rannych. Wśród ofiar śmiertelnych było 4 Polaków. Aresztowano wówczas ponad 600 dżihadystów, co świadczy o skali radykalizacji muzułmanów w Hiszpanii. Pochodzą oni głównie z Maroka (45 proc. urodziło się w tym państwie, które sąsiaduje z Hiszpanią – do niej należą afrykańskie enklawy Ceuta i Melilla). Niektóre źródła podają, że w ostatnich 4 latach aresztowano tutaj 150 dżihadystów, a państwo to było również terenem rekrutowania bojowników do walki w Iraku i Syrii.

Śledztwo przeprowadzone po zamachu w Barcelonie pozwoliło ustalić, że pierwotnym celem terrorystów miała być bazylika Sagrada Família, która jest nie tylko symbolem stolicy Katalonii, ale też jednym z najbardziej znanych na świecie symboli chrześcijańskiej Europy.

Nie wszyscy muzułmanie są terrorystami, ale w naszych czasach prawie wszyscy terroryści to muzułmanie. Nie cały świat islamski chce konfrontacji z Zachodem, ale faktem jest, że jego część chce globalnego dżihadu – świętej wojny, której celami są zniszczenie cywilizacji zachodniej, utożsamianej przez nich z chrześcijaństwem, i podbicie świata dla islamu.

2017-09-06 12:16

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świat a Rok Wiary

W czwartek 11 października br. rozpoczął się Rok Wiary. Nie jest to pierwszy tematyczny rok w ostatnich latach. Wystarczy wspomnieć Rok św. Pawła, Rok Kapłaństwa, Eucharystii, Różańca czy Wielki Jubileusz Dwutysiąclecia Chrześcijaństwa poprzedzony trzema latami poświęconymi poszczególnym Osobom Trójcy Świętej. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że pontyfikaty Jana Pawła II i Benedykta XVI są w szczególny sposób ukierunkowane na poprawną interpretację postanowień Soboru Watykańskiego II i wcielanie ich w życie - zgodnie z pragnieniem Ducha Świętego. W ten sposób tych dwóch następców św. Piotra i namiestników Chrystusa na ziemi kontynuuje dzieło swoich poprzedników, aby świadomość Kościoła i jego tradycja rozwijały się w sposób integralny, mimo różnych zawirowań i nieprawidłowości doktrynalnych czy duszpasterskich, które pojawiły się w ostatnich dziesięcioleciach w Kościele i na jego obrzeżach.
Zmęczenie, zniechęcenie, egoizm, nieuporządkowane pragnienia mają ścisły związek z naszą wiarą, z wewnętrznym przekonaniem, z wizją naszego życia na ziemi i w wieczności. Dekalog - zwerbalizowane przez Boga prawo naturalne - obowiązuje wszystkich ludzi, porządkuje i obiektywizuje myślenie, daje wizję mądrości i wiedzy każdemu człowiekowi niezależnie od wiary i religii. Dlatego wszyscy ludzie mają obowiązek kierować się sumieniem, a czytając Ewangelię, mogą się dowiedzieć, co o realizowaniu życia mówił Jezus. Świat jest dziełem Boga i ilekroć o tym zapomina, redukuje swoją godność, zaciemnia tożsamość. Bóg i dzisiaj podtrzymuje świat w istnieniu, otwiera nieoczekiwane perspektywy, ujawnia tajemnice natury, czeka na nawrócenie, stwarza ku temu okazje. Niestety, obserwujemy dziś nadprodukcję fałszywych ideologii i fałszywych ideałów. Wyrazem ich jest legalizacja zjawisk i zachowań najbardziej nieludzkich, takich jak aborcja czy eutanazja, skandale seksualne czy molestowanie dzieci, poniżające rozrywki, morderstwa i inne. Prawdziwie niepokojące jest to, że ludzie przestają mieć szacunek do samych siebie. Godność i honor tracą konkretne osoby, a z nimi tracą go uniwersytety, partie i ugrupowania kulturalne.
Zsekularyzowany liberalizm awansował dziś do rangi światowej religii, której często uczy się w szkołach, oczywiście, pod innymi szyldami. W Polsce nie brakuje zdumiewających przykładów lansowanego relatywizmu moralnego, kulturowego czy prawnego. Okazji do refleksji dostarcza nam codzienne życie. Kościół pada ofiarą nieprzyjemnego kłamstwa, które ma charakter iluzji. Od kilku lat imputuje się Kościołowi, że jest leniwy, że się nie stara, nie zabiega o wiernych, że jest go za mało na dole, wśród ludzi, że jest pozbawiony wyobraźni. Tymczasem Kościół pracuje najwięcej ze wszystkich instytucji społecznych, jakie w Polsce istnieją, jest wszędzie: w edukacji, medycynie, filantropii, blisko państwa, blisko potrzebujących, biednych itd. Kościół jest najbardziej urozmaiconą organizacją, prowadzi kilka tysięcy wielkich projektów, które są zakorzenione w skrajnie różnych dziedzinach. Co chwilę słychać, że w Kościele coś wymyślono i że poparło to mnóstwo ludzi. Demokracja jest wielką wartością, ale bez moralności staje się harcowiskiem prowadzącym do totalitaryzmu. Dlatego nie brak dziś głosów poważnych myślicieli, którzy twierdzą, że przeżyła się również sama demokracja (Paul Ricoeur, Marcel Gauchet). Rozsądek woła o uzupełnienie jej doświadczeniami narodów, o respektowanie praw natury i stanowienie praw zgodnych z prawem Bożym.
Pan Jezus mówił o Bogu Ojcu, otworzył drogę zbawienia, ale też ujawnił podstępy szatana. Założone przez Chrystusa „chrześcijaństwo nie jest czystą nauką ani teorią na temat tego, co było i co będzie z duszą człowieka, ale jest świadectwem rzeczywistego wydarzenia, mającego wpływ na całe życie człowieka” (L. Wittgenstein). Chrystus jest Bogiem, którego chrześcijanin przez wiarę spotkał i swoje życie stara się dostosować do Niego.
Rok Wiary ma być czasem intensywnego „treningu”, aby życie nasze przeżywać po chrześcijańsku, głębiej wnikać w jego tajemnice, by coś lepszego dokonało się w naszym życiu, aby coś się zmieniło, rozświetliło, uświadomiło. Diabeł kusi, chce pozyskać dla siebie. Chce osłabić naszą wiarę, oddzielić od Boga i Kościoła. Reszta pójdzie łatwo. Każdy szczegół będzie tu ważny, będzie jednoczył lub oddzielał od Jezusa.
Mojżesz zwracał uwagę na rolę wdzięczności wobec Boga. Kto umie dziękować Bogu, ten uznaje Go dawcą dóbr duchowych i materialnych. A ponieważ wie, od kogo je otrzymał, tym większe na przyszłość uzyska. A św. Paweł przypomina, że chrześcijaństwo ukryte, anonimowe, to chrześcijaństwo chore. Bez głoszenia wiary, przypominania prawdy nie da się wypełnić poleceń Jezusa: „Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, osiągniesz zbawienie” (Rz 10,9).
Rok Wiary ma być czasem wiary czynnej, wzrastającej przez czyny. Bł. Jan Paweł II w dokumencie „Na początku nowego tysiąclecia” przypomniał, że katolicy powinni wypływać na głębię wiary, sięgać po świętość, bo jedynie ona „okazała się rzeczywistością, która lepiej niż cokolwiek innego wyraża tajemnicę Kościoła” (nr 7). Chrześcijaństwa nie da się zamknąć tylko do tradycji, kultury czy przeżycia estetycznego. Ono prowadzi do zjednoczenia z Bogiem, otwiera perspektywę transcendencji, nieskończoności, zbawienia, które zaczynamy realizować już tu, na ziemi. Skuteczne działania chrześcijan mają początek w kontemplacji Chrystusa. Powinniśmy umieć Go dostrzec przede wszystkim w twarzach tych, z którymi On się utożsamiał: z potrzebującymi pomocy, cierpiącymi i biednymi. Rozpoczęty Rok Wiary zainicjuje z pewnością sporo wydarzeń, które rozpalą wiele grup katolickich. Zdarzy się dużo dobrego. Nie będzie cicho i pusto. W tego rodzaju historiach aktywności jest dużo i dużo jest też korzystnych konsekwencji. W polskim Kościele ludzie wymiernie robią coś razem, wymiernie się komunikują. Wielu jest animatorów, którzy spędzają całe dnie, oddając się różnym kościelnym działaniom. Rok Wiary z pewnością pobudzi do realizowania dodatkowych zadań.
Warto zaznaczyć, że w dziejach społeczeństw, narodów, wspólnot i grup ludzkich zdarzają się lata szczególne i wyjątkowe pod wieloma wzglądami. Zapadają one głęboko w pamięć kolejnych pokoleń, znajdują odzwierciedlenie w podręcznikach historii czy literatury. Wspomnieć można rok 1812, który Adam Mickiewicz uwiecznił w „Panu Tadeuszu”: „O roku ów! Kto ciebie widział w naszym kraju!/Ciebie lud zowie dotąd rokiem urodzaju,/A żołnierz rokiem wojny; dotąd lubią starzy/O obie bajać, dotąd pieśń o tobie marzy./Z dawna byłeś niebieskim oznajmiony cudem/I poprzedzony głuchą wieścią między ludem...”. Przywołując słowa wieszcza, zauważyć należy, że ludzie zostali tak stworzeni, że potrzebują odwołań do znaczących wydarzeń z przeszłości. Dają im one nie tylko poczucie ciągłości historii, ale pozwalają także określić własne miejsce w dziejach świata. Sytuują człowieka w czasie i dają mu poczucie sensownego nim gospodarowania. Dlatego szczególny okres Roku Wiary. „Rok Wiary jest zachętą do autentycznego i nowego nawrócenia się do Pana, jedynego Zbawiciela świata” - napisał Ojciec Święty i dodał: „Pragniemy, aby ten Rok rozbudził w każdym wierzącym aspirację do wyznawania wiary w pełni i z odnowionym przekonaniem, z ufnością i nadzieją. Będzie to też dobra okazja, by z większym zaangażowaniem celebrować wiarę w liturgii, a zwłaszcza w Eucharystii, która jest «szczytem, do którego zmierza działalność Kościoła, i zarazem jest źródłem, z którego wypływa cała jego moc». Jednocześnie pragniemy, żeby świadectwo życia ludzi wierzących było coraz bardziej wiarygodne. Zwłaszcza w tym Roku każdy wierzący powinien na nowo odkryć treść wiary, którą wyznaje, celebruje, przeżywa i przemadla, i zastanowić się nad samym aktem wiary”.

CZYTAJ DALEJ

Gdy spożywamy Eucharystię, Jezus karmi nas swoją nieśmiertelnością

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 6, 52-59.

Piątek, 19 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

Trzy zakony...

2024-04-20 18:30

[ TEMATY ]

felieton

Ryszard Czarnecki

Archiwum TK Niedziela

W różnych katolickich gronach słyszę - wewnętrzne, nie publiczne! - dyskusje o tym kto będzie następcą Św. Piotra po papieżu z Argentyny (oby żył jak najdłużej)?

Uciekam od takich rozmów, ale trudno uciec od obiadu, od talerza z mięsiwem gdy osoby duchowne i świeckie rozprawiają o przyszłości Kościoła. Milczę zatem, kroję kotleta, ale słyszę, że po jezuicie nie będzie kolejny jezuita. Do jezuitów nic nie mam - wprost przeciwnie. Do końca życia będę podkreślał fakt, że chrzcił mnie jezuita, zresztą bardzo znany, autor katechizmów śp. ojciec Jan Charytanski. Wspominałem o tym fakcie kilku jezuitom i wszyscy albo go znali albo o nim słyszeli i to obojętnie od wieku.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję