Nawet w przyrodzie jest tak, że najwięcej troski wymagają młode rośliny. Po pierwsze dlatego, że nie są jeszcze dość silne, nie mają stabilnego zakorzenienia. Po drugie, mogą się źle ukształtować, zdziczeć, zainwestować w liście, a nie w owoce. Również w naszym duszpasterstwie młodzi potrzebują najwięcej troski, żeby wkorzenić się w Boga i Kościół, i żeby nie wejść na drogi bezowocnego wzrastania. Bóg poprzez Kościół woła do nas o odrodzenie duszpasterstwa młodych. Woła poprzez synod biskupów o młodzieży, poprzez przygotowania do kolejnych Światowych Dni Młodzieży, a w Polsce, poprzez ogłoszony Rok św. Stanisława Kostki.
W naszej archidiecezji, obok kluczowego momentu dla młodych, jakim jest Niedziela Palmowa i spotkanie w archikatedrze, powstał specjalny program o nazwie „Kana Młodych”. Program jest zbudowany i realizowany przez najważniejsze wspólnoty młodzieżowe. Od kwietnia rusza roczna formacja liderów grup młodzieżowych. Organizatorzy liczą, że z każdej parafii weźmie w tych spotkaniach udział przynajmniej dwóch młodych ludzi. Ta formacja odbywać się będzie w czterech regionach: Częstochowie, Radomsku, Wieluniu i Zawierciu. Przygotowana jest głównie z myślą o parafii i dla parafii. Na wstępnym etapie wszystko zależy od młodych i od duszpasterzy, bo przecież tam, gdzie jest parafia, są księża i są młodzi. Kiedy słyszę czasem, że w parafii nie ma młodych, a potem bierzmuję kilkadziesiąt osób, to mam ochotę zapytać: „To kto w tej parafii przystępuje do bierzmowania? Manekiny?”. Nie mówmy więc, że nie ma młodych. Pomyślmy bardziej o tym, jak ich przyprowadzić do Jezusa? Można się utwierdzić w przekonaniu, że tu nic się nie da zrobić, że żaden pomysł nic nie zmieni. Proponowałbym wtedy wywiesić klepsydrę na drzwiach parafialnego kościoła i poinformować wiernych, że w tej parafii umarło duszpasterstwo młodych. Ale można też spróbować powalczyć o młodego człowieka.
W małej parafii bierzmowałem kiedyś grupkę 7 osób. Jak to zwykle po bierzmowaniu, poprosiłem młodych, żeby nie rozstawali się z Kościołem, ale spróbowali w nim zostać, spotykać się, modlić i radować. „Nie musi nam ksiądz biskup o tym mówić! – zareagowała młoda dziewczyna. – My trzy lata już to robimy. Co dwa tygodnie ksiądz proboszcz gości nas na plebanii, rozmawiamy o Bogu, pijemy herbatę i czujemy się jak w domu. Nawet nie zauważyliśmy, jak w trakcie przygotowania do bierzmowania staliśmy się wspólnotą!”. No i co, da się znaleźć młodych nawet w małej parafii? Widocznie się da.
Pomóż w rozwoju naszego portalu