Reklama

Bóg jest fascynujący

Niedziela Ogólnopolska 27/2018, str. 16-17

[ TEMATY ]

wiara

rozmowa

Graziako

Mozaika przedstawiająca św. Józefa (XXI wiek) w kościele pw. św. Józefa w Nazarecie

Mozaika przedstawiająca św. Józefa (XXI wiek) w kościele pw. św. Józefa w Nazarecie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Agnieszka Bugała: – Ojcze, św. Józef nie miał książek, psychoterapeuty, nie chodził na kursy i nie miał Internetu...

O. Augustyn Pelanowski OSPPE: – I to go uratowało!

– A jednak perspektywę rozumienia spraw najważniejszych miał doskonałą...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Dlatego że skierowaną na Boga!

– W jaki sposób przekierować naszą perspektywę? Tak od razu precyzyjnie, bez pomyłek? Jak to się robi w człowieku? Kto za to namierzenie na Boga odpowiada? Kościół, rodzice?

– Najpierw oni, mama i tato. Prosty obrazek z domu. Jest wieczór i rodzice mówią do Janka: Słuchaj, idziemy się modlić. Janek mówi: Nie chcę. Mama i ojciec skupiają na nim uwagę, tłumaczą, ganiają po pokojach, strychach i piwnicach, mówią mu, dlaczego ta modlitwa jest taka ważna, martwią się, dzwonią do doradców, psychologów z pytaniami, co zrobić, żeby Janek chciał się modlić. Kto jest wtedy w centrum uwagi? Drugi wariant. Ojciec i matka mówią: Janek, idziesz się modlić? Janek mówi: Nie. To oni idą, zamykają drzwi i po prostu się modlą. Co się wtedy dzieje? Kto dla rodziców jest najważniejszy?

Reklama

– Kolejnego wieczoru Janek po prostu przychodzi...

– Tak. To zrobił Eliasz, gdy przyszedł do domu wdowy w Sarepcie Sydońskiej. Był głód, a on mówi: Zrób dla mnie najpierw mały podpłomyk. A ona nie ma męża, ma tylko dziecko, pełna symbioza, żyje tylko dla syna! Chłopak, syn wdowy, siedzi przy stole i patrzy, jak jakiś chłop je pierwszy, a nie on. Wcale się nie dziwię, że następnego wieczoru się rozchorował i o mało co nie umarł. To był koniec narcyzmu, bardzo bolesny. Ale tradycja mówi, że ten chłopak to nie kto inny, tylko Jonasz. Po takim spotkaniu z Eliaszem, wstrząsającym, przejął charyzmat prorocki, ale też zrodził się w nim bunt. Po co o tym mówię? Chcę pokazać, że to jest proste. Nie trzeba jeździć na kursy i przeczytać tony książek, szukać doradców i zdobywać certyfikaty – Józef i Maryja tego nie robili. Wychowanie, w gruncie rzeczy, też jest proste: trzeba zająć się Bogiem. Nic nie zabezpieczy dziecka lepiej niż dobra pobożność rodziców.

– Józef i Maryja mieli jednak łatwiej: Jezus na pewno zawsze przychodził na wspólną modlitwę.

– Tu możesz mieć rację, ale popatrz na Rodzinę z Nazaretu. Czy to nie jest dziwne? Idą co roku w pielgrzymce, z Synem, przez kilka dni. Jednego roku nagle okazuje się, że zniknął. Nie ma Nastolatka przez cały dzień, a Oni dopiero wieczorem zaczynają pytać! Co to oznacza? Że Jezus był wolny... Wiedzą, że jest Synem Bożym, ale to Dziecko nie jest zniewolone Ich miłością i opiekuńczością. Ufają Mu. Zaufaniem zawsze się obdarza, a ono uczy odpowiedzialności. Jeszcze jeden przypadek: Młoda Kobieta, Żona, mówi swojemu Mężowi: Słuchaj, muszę odwiedzić moją krewną, potrzebuje mnie, wrócę za kilka miesięcy. I pobiegła 150 km do Ain Karim, sama, nie prosząc go o pomoc! Dlaczego Mąż Jej na to pozwala? Niczego się nie bali? To były trudne czasy, niebezpieczna okolica, Żona jest w ciąży... Jak wielkie muszą być miłość i zaufanie do Boga, że w Nim się już niczego nie boimy. Maryja i Józef dobrze wiedzieli, na Kim Im najbardziej zależy. To dało Im taki rodzaj zaufania i taką moc, że Jezus miał świetne warunki do wychowania – zdrową Rodzinę.

– W której nie rodzina była najważniejsza, tylko Bóg był najważniejszy...

– I dlatego ta Rodzina była taka, jaka była. I jest Rodziną Świętą.

– Czy mamy jakąkolwiek szansę na to, aby dorównać, we własnych rodzinach, temu ideałowi?

– A po co mielibyśmy to robić? Nie da się żyć, naśladując. Nie powinniśmy naśladować ani Świętej Rodziny, ani świętych. Nie da się żyć tak samo jak ktoś inny. Ale można żyć w więzi z kimś, do tego stopnia, że czyjeś życie wpłynie na nasze życie tak, iż niezauważalnie staniemy się do niego podobni. Córka mojego przyjaciela, gdy miała trzynaście lat, lubiła nosić ubrania ojca. Czemu to robiła? Bo podobało jej się to, co nosił, bo go w tym kochała. I nie mówiła sobie każdego dnia rano: Muszę pamiętać, żeby dziś włożyć jego marynarkę, nie robiła sobie takich postanowień. Było to dla niej fascynujące, a nie utrudniało codziennego życia. Abym chciał kogoś naśladować, najpierw muszę go poznać i musi mnie on sobą zachwycić, zafascynować. A wtedy, gdy mnie zafascynuje, to już działa zasada: „Z kim przestajesz, takim się stajesz”.

– Przekładając ten obraz na życie duchowe: dobrze z Panem Bogiem przebywać więcej, żeby się Nim zachwycić?

– Tak. I dobrze też dużo przebywać w towarzystwie św. Józefa. Nie z postanowienia, ale z pragnienia poznawania. Józef chciałby, żebyśmy skupiali się nie na nim, ale na Bogu. Żaden z aniołów nie zdradza swego imienia, aby nie odbierać chwały Bogu. Aniołowie i święci działają jak szkło w oknach: samego szkła nie widać, tylko to, co jest za oknem. Ale patrzysz w szkło...

– Gdy słucham Ojca, to świat duchowy, i świat w ogóle, nagle staje się prosty i czytelny.

– Bo on taki jest, tyko my, skażeni grzechem, z podkopanym zaufaniem do Boga, wszystko komplikujemy. Wchodzimy w detale, zastanawiamy się, co będzie jutro, za sto lat, czy się uda, czy nie, i jak to wpłynie na nasze życie. A najważniejsze jest pierwsze przykazanie. Fragment z Mt 6, 33 dobrze to opisuje w praktyce: „Zadbajcie wpierw o królestwo Boże, a wszystko inne będzie wam dane”. Zadbaj o to, a akcydensy same przyjdą. I teraz najważniejsza kwestia: Co mnie naprawdę w ciągu 24 godzin pociąga? Alkohol? Seks? Ja sam? Pociąga mnie pisanie kazań, żeby ludzie mnie podziwiali? Czy obżarstwo, a może nowe ciuchy? Adoracja? Różaniec? Biblia? Muszę sobie zadać to pytanie i na nie odpowiedzieć, bardzo uczciwie.

– A jeśli się okaże, że nie pociągają nas te trzy ostatnie?

– Może Oni przez te trzy rzeczy mnie pociągają... Wychowałem się w środowisku raczej niepobożnym. Wiedziałem, że jestem katolikiem, ale nie za bardzo wiedziałem, co to znaczy. Nie lubiłem księży. Czasami chodziłem do kościoła, niekiedy się modliłem – tak wszyscy robili w moim blokowisku. A jednak nie mogłem bez Niego żyć...

– Jak to się objawiało? Skąd to się wie, że nie można bez Niego żyć?

– Bez przerwy mnie do Niego ciągnęło. Nawet jeśli całą noc byłem pijany, to i tak nad ranem szedłem do kościoła, choćby na pięć minut, żeby sobie z Nim porozmawiać. Nawet jeśli byłem w izbie wytrzeźwień, to i tak z Nim rozmawiałem. Nawet jeśli Go nie prosiłem o uwolnienie od grzechów, to i tak był jedynym rozmówcą. Nawet gdy się kochałem w dziewczynie, to i tak bardziej pragnąłem Jego. Nikt ani nic mnie tak nie pociągało jak On. Czytałem mnóstwo książek, ale kiedy wziąłem do ręki Biblię, żadna nie mogła się z nią równać.

– A to jest łaska czy właśnie dobijanie się do człowieka?

– Nie wiem, być może właśnie to jest łaska. Jedno wiem na pewno: to nie ja Go wybrałem, to On wybrał mnie. I może nawet było tak, że robiłem wszystko, aby z tego nie skorzystać? Przeszkadzałem Mu, a On się na mnie uparł? Kiedy poszedłem do zakonu, to nie wiedziałem, co to jest brewiarz, i kiedy pierwszy raz go odmawiałem, z braćmi w kaplicy, to myślałem, że trwa wieczór poezji. Nie wiedziałem, co to jest Różaniec, i pierwsze dziesiątki odmawiałem w ukryciu, bo wstydziłem się tego, jak odmawiam. Nie wiedziałem, co to jest adoracja, ale trudno mi było wyjść z kaplicy. On jest pociągający... Nie widziałem Go i jest pociągający, więc co będzie, gdy Go zobaczę?

– Dlaczego wybrał Ojciec zakon Paulinów?

– Powiedziałem Panu Bogu, że jest mi wszystko jedno, dokąd pójdę. Postanowiłem, że pierwszy adres, który wpadnie mi w ręce, to będzie to miejsce. Zacząłem szukać w domu jakichś adresów i znalazłem ten – w porządku, idę do paulinów. Nie miałem pojęcia, co to za zakon.

– To uczciwe.

– Musi być tak-tak, nie-nie. Wezwali mnie do wojska. I wtedy mówię: No dobrze, ale wiesz, że jak mnie teraz wezmą, to już za dwa lata pewnie takiej tęsknoty metafizycznej nie będę miał... A jeśli mnie teraz odroczą, to idę do zakonu. Do WKU w Starachowicach było wezwanych 200 chłopaków, 198 przyjęto na pobór, 2 nie, w tym mnie. Pomyślałem: rozumiem, wszystko jasne. Odkrywanie kroków, które Bóg podejmuje, aby przeprowadzić swój plan, jest zachwycające. Myślę, że Józef też dostawał sygnały, ale było ich więcej, były wyraźniejsze, bo to był on. I w żadnym wypadku nie czuł się osaczony. Czuł się pociągany, ważny, wartościowy, wybrany. Są ludzie, którzy, gdy im się mówi: Ale ty jesteś kochany... mówią: Nie, nie jestem. Józef chyba reagował podobnie. „Chodź, będziesz opiekował się moim Synem”. Nie, nie nadaję się. I tak w kółko, aż się dogadali. Może po prostu znów chciał usłyszeć, że On go wybrał, że mu ufa?

– Ale Pan Jezus też chciał to usłyszeć kilka razy. „Czy mnie miłujesz? Czy miłujesz mnie bardziej?”...

– Ten to dopiero ma Serce! Aż człowiek nie może dojść do siebie, to jak zakochanie. Chodzi się, jakby się było upojonym, a głos Jego nie milknie we wnętrzu, uciec przed Nim nie można.

– Teresa z Ávila mówiła, że On ma jeden słaby punkt, prawda?

– Tak... I że to jest właśnie Serce.

– Tyle że Teresa wcale Mu nie folgowała, kochała z hiszpańskim temperamentem i wymagała adekwatnie do tej miłości.

– To już w Biblii dobrze widać, że ci, którzy byli w zażyłych stosunkach z Bogiem, to sobie z dwóch stron na dużo pozwalali. Tak było z Mojżeszem – jest przecież tyle zabawnych dialogów między Bogiem i Mojżeszem, kłótni, wyznań, przysiąg.

– A jednak gdy posłucha się, w jaki sposób Maryja mówi o Bogu, to wyczuwa się inną rzeczywistość, tam jest pełnia nabożeństwa. Nawet we współczesnych objawieniach Maryja nie mówi o Synu jak o kumplu, z którym dobrze się zna.

– Między Nimi nigdy nie było żadnych kłótni, Oni rozumieją się w ciemno. Ale jest też dużo humoru, nie tylko dramatu. Popatrz na Kanę Galilejską, jak Ona mówi, że nie mają wina. A co nas to obchodzi? – On Ją pyta. Na to Ona każe zrobić sługom wszystko, cokolwiek On powie. W ogóle nie zwróciła uwagi na to, że Jej właśnie odmówił!

– Ale Ona znała Jego Serce!

– No właśnie! Tu się ujawnia poziom zażyłości: rozumieją się bez słów, pozorne odmowy Ich nie zwodzą. To jest taki stopień zażyłości, w której pozorna odmowa oznacza zgodę. Tylko ludzie, którzy się kochają, mogą mieć taki układ.

Koniec tryptyku

2018-07-04 11:07

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Centrum Heschela KUL: Nieporozumienia wokół zasady „oko za oko”. Komentarz do niedzielnej Ewangelii

[ TEMATY ]

wiara

Karol Porwich/Niedziela

Często słyszę od Chrześcijan, że Żydzi propagują odwetową przemoc „oko za oko”, podczas gdy Jezus uczy przywracającej sprawiedliwość postawy nadstawiania drugiego policzka. Ta interpretacja ukazuje złe zrozumienie zarówno Jezusa, jak i judaizmu. Jezus mówi o gotowości przyjęcia upokorzenia, a nie o okaleczenia. Tradycja żydowska nie promuje przemocy i odwetu, wręcz przeciwnie nakazuje sprawcy rekompensatę bólu czy kosztów leczenia ofierze – tłumaczy w komentarzu dla Centrum Heschela KUL prof. Amy-Jill Levine, profesor Nowego Testamentu i Nauk Żydowskich, pierwsza Żydówka, która wykładała Nowy Testament na Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie.

Często słyszę od Chrześcijan, że Żydzi propagują odwetową przemoc „oko za oko”, podczas gdy Jezus uczy przywracającej sprawiedliwość postawy nadstawiania drugiego policzka. Ta interpretacja ukazuje złe zrozumienie zarówno Jezusa, jak i judaizmu. Jezus mówi o gotowości przyjęcia upokorzenia, a nie o okaleczenia. Tradycja żydowska nie promuje przemocy i odwetu, wręcz przeciwnie nakazuje sprawcy rekompensatę bólu czy kosztów leczenia ofierze – tłumaczy w komentarzu dla Centrum Heschela KUL prof. Amy-Jill Levine, profesor Nowego Testamentu i Nauk Żydowskich, pierwsza Żydówka, która wykładała Nowy Testament na Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie.

CZYTAJ DALEJ

Lubartów. Powołani do służby

2024-05-05 12:27

Ks. Krzysztof Podstawka

Alumni: Mateusz Budzyński z parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Lubartowie, Karol Kapica z parafii św. Wita w Mełgwi, Bartłomiej Kozioł z parafii Matki Bożej Bolesnej w Kraśniku, Bartosz Starowicz z parafii Matki Bożej Królowej Polski w Krakowie oraz Wojciech Zybała z parafii Wniebowstąpienia Pańskiego w Lubartowie - klerycy 5. roku Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Lublinie, przyjęli święcenia diakonatu z rąk bp. Artura Mizińskiego 4 maja w kościele Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Lubartowie.

CZYTAJ DALEJ

Za nami doroczna pielgrzymka Przyjaciół Paradyża

2024-05-05 19:17

[ TEMATY ]

Przyjaciele Paradyża

Wyższe Seminarium Duchowne w Paradyżu

Karolina Krasowska

Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego

Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego

Modlą się o nowe powołania i za powołanych, a także wspierają kleryków przygotowujących się do kapłaństwa. Dziś przybyli do Wyższego Seminarium Diecezjalnego na doroczną pielgrzymkę.

5 maja odbyła się diecezjalna pielgrzymka „Przyjaciół Paradyża" do Sanktuarium Matki Bożej Wychowawczyni Powołań Kapłańskich w Paradyżu. Spotkanie rozpoczęło się od Godzinek o Niepokalanym Poczęciu NMP i konferencji rektora diecezjalnego seminarium ks. Mariusza Jagielskiego. Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego. – Gromadzimy się przed obliczem Matki Bożej Paradyskiej jako rodzina Przyjaciół Paradyża w klimacie spokoju, wyciszenia, refleksji i modlitwy, ale przede wszystkim w klimacie ofiarowanej miłości, o której tak dużo usłyszeliśmy dzisiaj w słowie Bożym – mówił na początku homilii pasterz diecezji. – Dziękuję wam za pełną ofiary obecność i za to całoroczne towarzyszenie naszym alumnom, kapłanom i tym wszystkim wołającym o rozeznanie drogi życiowej, dla tych, którzy w tym roku podejmą tę decyzję. Nasza modlitwa podczas Eucharystii jest źródłem i znakiem pewności, że jesteśmy we właściwym miejscu, bowiem Pan Jezus jest z nami i gwarantuje owocność tego spotkania swoim słowem, mówiąc „bo, gdzie są zebrani dwaj lub trzej w Imię Moje, tam Jestem pośród nich”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję