Reklama

Niedziela Kielecka

Przed Bogiem jak dziecko

Z bp. Andrzejem Kaletą o drodze wielkopostnego nawrócenia rozmawia Katarzyna Dobrowolska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KATARZYNA DOBROWOLSKA: – Księże Biskupie w Środę Popielcową rozpoczęliśmy kolejny w swoim życiu Wielki Post. Od kapłana posypującego nasze głowy popiołem usłyszeliśmy słowa: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Jaka jest najgłębsza istota w wymiarze wiary tych sześciu tygodni i co zrobić, by nie przespać Wielkiego Postu?

BP ANDRZEJ KALETA: – Wielkopostna droga każdego z nas jawi się jako droga nawrócenia i polega na tym, by pozwolić się przemieniać Duchowi Świętemu, otworzyć się na Jego tchnienie. Tak, jak uczynił to Święty Paweł, który w drodze do Damaszku uległ miłości Boga i Duchowi Świętemu. Stał się ślepy, ale po to, by przejrzał. My też często jesteśmy tymi ludźmi, którym albo odebrano zmysł wiary, albo sami pozwoliliśmy sobie go odebrać. Dlaczego? Ponieważ zachłysnęliśmy się światem, pozorami, tym, czym nas świat kusi. To dawanie posłuchu komuś, który przed wiekami powiedział „Non serviam” – czyli nie będę służył, nie będę Cię kochał. Szatan upatruje chwili słabości człowieka, by go odciągnąć od Boga. Ale człowiek nie zazna szczęścia idąc tą drogą. Pan Bóg, nie naruszając wolnej woli nikogo, zaprasza do miłości, świętości i radości. Świętość polega na tym, że wybieram to, co jest wielkie i wartościowe i idę w kierunku Pana Boga, mimo trudności. Wielkopostna droga prowadzi nas do nawrócenia, do tego by uwolnić się od egoizmu, pokonując instynkt panowania nad innymi i otwiera nas na miłość Chrystusa. To jest dogodny czas, by uznać naszą słabość i zacząć współpracę z łaską sakramentu pokuty, modlitewnego bycia przed Bogiem, z łaską nawracania siebie w kierunku Miłości, która przyzywa.

– Kościół daje nam na ten czas konkretne narzędzia: modlitwę, post i jałmużnę, które harmonijnie powinny ze sobą współgrać. Czemu one służą?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Tradycyjnie modlitwa, post i jałmużna to trzy drogi, które w zasadzie stanowią jedną. Dużo już powiedziano o modlitwie. Dodam jedno novum, idąc za refleksją papieża Benedykta XVI, że modlitwa pozwala nam odkryć nowy walor czasu. Mianowicie, życie bez perspektywy wieczności i transcendencji kieruje nasze kroki w stronę horyzontu i nie podnosi nas do góry. Tak przeżywany czas nie napełni nas czymś odkrywczym, nowym, ponieważ pewne rzeczywistości będziemy tylko powielać, one staną się nudne. Jeśli ten czas skierujemy ku Panu Bogu i oddamy Jemu, wówczas nabiera on sensu i głębi, prowadzi nas w wieczność. Uczynki, myśli, słowa przeżywane w perspektywie tego wertykalnego wymiaru, zyskują sens. Tę modlitwę łączymy z postem i jałmużną. Post płynący z wiary jest pewnym trudem. Ma na celu umocnienie więzi z Panem Bogiem, pomaga zwrócić się ku Panu Bogu i ku ludziom. Już w Starym Testamencie znajdujemy uzasadnienie postu. I wiemy, że autentyczny post wymaga nie tylko zwrócenia się ku Panu Bogu, ale i odwrócenia się od zła. Post, który nie pociąga za sobą nawrócenia serca, jest bezużyteczny. Jeden z pisarzy nazwał post „modlitwą ciała”. Trzeba więc modlić się całym sobą, myślą, sercem i ciałem również. Człowiek współczesny jest zapobiegliwy, chce posiadać wiele różnych rzeczy. Odrzuca czasem prymat Boga i w Jego miejsce stawia różne rzeczy i wartości. Żądza posiadania prowokuje przemoc, bo chcę mieć jeszcze więcej, czy zabezpieczyć to, co już mam. Ludzie posuwają się bardzo daleko. Potrafią komuś lub sobie zadać śmierć w imię posiadania. Jałmużna jest dobrym sposobem na zrywanie kajdan złych przyzwyczajeń, zmysłowego uzależnienia od rzeczy, by skierować nasze serce ku Bogu. To wymaga trudu, ale warto. Jeśli turysta idzie w góry i będzie patrzył tylko w ziemię, będzie mu ciężko iść. Natomiast, jeśli się zatrzyma, wyprostuje kręgosłup, zobaczy piękno świata, człowieka i Boga. Ta wędrówka jest trudna, ale warto ją podejmować, by wyprostować kręgosłup naszego życia.

– Czasem podejmujemy postanowienia poprawy, pracy nad sobą i szybko z nich rezygnujemy przy drobnym upadku i zaniedbaniu. Co zrobić, aby się nie zniechęcać?

– Trafną odpowiedzią, jaka przychodzi mi na myśl, będą słowa piosenki oazowej, którą często śpiewaliśmy z dziećmi, młodzieżą pt. „Ciągle zaczynam od nowa” I dalej są słowa: „Choć czasem w drodze upadam. Wciąż jednak słyszę te słowa, kochać to znaczy powstawać”. Wielki Post można przyrównać do naszego życia. Idziemy i upadamy. Ale sens polega na tym, by podnieść się z upadku, bo przyzywa mnie miłość Chrystusa. Trzeba sobie uświadomić, że jesteśmy słabi. Niekiedy nie potrafimy zaakceptować siebie, tego, że ja mam prawo również upaść, bo nie jestem doskonały, tylko Bóg jest doskonały. Jeśli ja mam prawo upaść, to również mam obowiązek powstać. Trzeba uznać swoją słabość, grzeszność i poczuć się trochę jak dziecko, które upada, przewraca się, łokcie i kolana ma porozbijane. Ale tyle razy ile upada, powstaje i patrzy na mamę i tatę, aby podnieśli, czyli na miłość. Bo dziecko potrzebuje miłości. My mamy patrzeć na Pana Boga, który jest Miłością.

Reklama

– Bóg mówi do człowieka w swoim Słowie, które słyszymy w czasie Eucharystii. W jaki sposób to słowo Boże przygotowuje nas do wejścia i przeżycia największej Tajemnicy wiary – Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Jezusa?

– Pan Bóg w swojej miłości i w swoim Słowie jest bardzo konkretny. Jego Słowo jest ostre jak miecz. Przychodzi do nas z tym Słowem w czasie każdej niedzieli Wielkiego Postu. Ono nas prowadzi niejako za rękę. Znowu odwołam się do wędrówki w górach. Idąc, co jakiś czas napotkamy na namalowany znak, w którym kierunku należy iść, co omijać. Podobnie jest ze słowem Bożym. W pierwszą niedzielę Pan Bóg pokazał nam nas samych poddanych pokusom, obrazuje naszą sytuacją na tej ziemi. Jezus rozprawił się z szatanem przy pomocy Słowa Bożego. Wystarczy więc dać się temu Słowu prowadzić. Jednak człowiek bywa pyszny, woli czasem słuchać słowa tego świata, który go mami, ale w konsekwencji zostawi go samego. Słowo Boże nie zostawi człowieka samego, zawsze pokazuje pewną perspektywę. Druga niedziela ukazuje Przemienienie Pańskie i chwałę Chrystusa, zwiastując przez to przebóstwienie człowieka. Prawosławni interpretują ten fakt tak, iż Pan Jezus się nie przemienił, ale pozwolił uczniom w tym momencie zobaczyć siebie takim, jakim On jest naprawdę. Oni byli zafascynowani tym, że zobaczyli Chrystusa, zobaczyli niebo. My tak nie patrzymy na Chrystusa, bo jesteśmy tak skoncentrowani na ziemi, że nie potrafimy przeżyć tak mocno spotkania ze Słowem, by zobaczyć Chrystusa takim, jakim On jest. W trzecią niedzielę usłyszymy Ewangelię o spotkaniu Jezusa z Samarytanką. Ma ona pełno problemów, idzie przez życie niezadowolona. On mówi do niej tak po ludzku: „Daj mi pić”. Tutaj ukazana jest ta potrzeba zaczerpnięcia wody życia, wody łaski Bożej, ale i podjęcia odważnej decyzji przyjścia do Chrystusa i poproszenia Go o tę wodę życia, byśmy się nią, wodą łaski, obmyli z własnych grzechów i napełnili nasze wnętrze wartościami Chrystusowymi.
Czwarta niedziela jest spotkaniem Jezusa z człowiekiem niewidomym od urodzenia. Ona ukazuje Chrystusa jako Światłość świata. Cud jego uzdrowienia jest znakiem, że Chrystus razem ze wzrokiem pragnie otworzyć nasze spojrzenie wewnętrzne, chce nam przywrócić wzrok, byśmy zaczęli widzieć Go takim, jakim jest, a nie tylko patrzyli przez okulary tego świata, które zamazują nam spojrzenie na ducha, wiarę i nadprzyrodzoność. Kolejna niedziela ogłasza nam wskrzeszenie Łazarza. Chrystus jawi się nam jako ten, który jest Zmartwychwstaniem i Życiem. W centrum tego wydarzenia jest pytanie o naszą wiarę.

– W Wielkim Poście w Kościele od wieków praktykowane są szczególne nabożeństwa: Droga Krzyżowa, Gorzkie Żale, różne formy rekolekcji. W jaki sposób mogą one mogą być pomocne w drodze naszego nawrócenia?

– Wszystkie te nabożeństwa są przepięknymi formami modlitewnymi. Wyrosły w Kościele i mają nam pomagać w przeżywaniu tajemnic naszej wiary. Tutaj istotna jest praca intelektu, ale równie ważne są emocje i uczucia, bo jesteśmy jednością psychofizyczną. Te formy modlitewne wymagają od nas różnych postaw naszego ciała. Powinniśmy dać porwać się nastrojowi słowa, pieśni, gry światła, chwili i pójść za tą myślą, ubogacając ją postawą ciała. Dlatego właśnie chrześcijanie wychodzą w Drodze Krzyżowej na ulice miast i wiosek. Idziemy razem z Chrystusem przez te miejsca, gdzie dokonuje się nasze życie, radość i cierpienie. Dobrze byłoby, byśmy te nabożeństwa zechcieli przeżywać całymi rodzinami, zechcieli być razem, bo one mają duży ładunek emocjonalny i duchowy. Wracając z nabożeństwa, czujemy się mocniejsi razem jako rodzina.

– Nie ma poranka Zmartwychwstania bez Wielkiego Piątku, który prowadzi nas pod krzyż. Współczesny człowiek boi się krzyża i cierpienia. Gdzie mamy szukać odwagi do niesienia swoich codziennych krzyży?

– Kiedyś prowadziłem taką rozmowę i zastanawialiśmy się jak to jest, że Panu Bogu spodobało się zbawić człowieka przez cierpienie Chrystusa. Cierpienie rodzi bunt człowieka, nie chcemy cierpieć. Jest to naturalne i wkomponowane w nas przez samego Stwórcę. Nie trzeba szukać cierpienia ponad to, które Pan Bóg da. On wie, ile potrafimy znieść. Bóg stał się człowiekiem po to, by mógł cierpieć i w ten sposób nas zbawić. Tylko chrześcijaństwo zawiera w sobie taki walor wcielenia. To nas zastanawia, fascynuje i przeraża. A jednak Pan Bóg uczynił z cierpienia swojego Syna drogę do zbawienia. I zaprasza nas wszystkich, byśmy szli tą drogą cierpienia rozumianego również jako trud. Cierpienie jest obecne w życiu każdego. Wystarczy spojrzeć na życie ojca, matki, którzy kochając swoje dzieci, codziennie idą do pracy, czy na trud studenta zdającego kolejne egzaminy, by zdobyć wykształcenie. Ten trud nas uszlachetnia. Poprzez to zmierzamy ku Chrystusowi. Gdzie szukać odwagi do niesienia krzyża? Właśnie w krzyżu Chrystusa. Nie mielibyśmy odwagi i siły do niesienia krzyża, gdyby Chrystus nie cierpiał, ale On tę drogę przeszedł pierwszy. W Jego cierpieniu jest nasza moc i siła do pokonywania wszystkich trudności życia, podnoszenia się z upadków i nałogów. Finałem drogi nie jest cierpiętnictwo, ale radość poranka Zmartwychwstania, a więc niebo.

2019-03-06 10:19

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Gdy grom się zbliża, pośpiesz do Krzyża

Niedziela rzeszowska 12/2021, str. VIII

[ TEMATY ]

krzyż

Wielki Post

Karol Porwich/Niedziela

W czasie Wielkiego Postu mamy szansę nie tylko pośpieszyć do Chrystusowego krzyża, ale wręcz do niego przylgnąć i szukać duchowego umocnienia.

Po tytule felietonu z poprzedniej „Niedzieli”: „Kto krzyż odgadnie, ten nie upadnie”, ponownie sięgam do słów poruszającej pieśni pasyjnej i tym razem zapisuję w tytule słowa: „Gdy grom się zbliża, pośpiesz do Krzyża”. Ale zanim przejdę do dalszych refleksji, krótka informacje, że autorem wspomnianej pieśni pasyjnej pt. „W krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie” był o. Karol Bołoz Antoniewicz – jezuita, kaznodzieja i misjonarz oraz poeta i kompozytor. Pieśń po raz pierwszy drukiem ukazała się w wydanym w 1857 r. tomiku poezji, już po śmierci autora, który niosąc pomoc zarażonym na cholerę (w zorganizowanej przez niego w wielkopolskiej Obrze placówce jezuickiej), sam padł ofiarą epidemii.

CZYTAJ DALEJ

Bp Miziński: bądźmy wierni dziedzictwu św. Wojciecha

– Dzisiaj musimy się zapytać, co uczyniliśmy z tym dziedzictwem, które przyniósł nam św. Wojciech – mówił w homilii bp Artur Miziński, Sekretarz Generalny Konferencji Episkopatu Polski, który 23 kwietnia w uroczystość św. Wojciecha, patrona Polski przewodniczył Mszy św. w kościele św. Wojciecha w Częstochowie.

– Zapewnienie Chrystusa zmartwychwstałego w słowach: „Gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jeruzalem i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi” zrealizowało się nie tylko w życiu apostołów, ale także w życiu i posłudze ich następców. Św. Wojciech jest tego jasnym przykładem – podkreślił bp Miziński.

CZYTAJ DALEJ

Ghana: nie ma kościoła, w którym nie byłoby obrazu Bożego Miłosierdzia

2024-04-24 13:21

[ TEMATY ]

Ghana

Boże Miłosierdzie

Karol Porwich/Niedziela

Jan Paweł II odbył pielgrzymkę do Ghany, jako pierwszą na Czarny Ląd, do tej pory ludzie wspominają tę wizytę - mówi w rozmowie z Radiem Watykańskim - Vatican News abp Henryk Jagodziński. Hierarcha został 16 kwietnia mianowany przez Papieża Franciszka nuncjuszem apostolskim w Republice Południowej Afryki i Lesotho. Dotychczas był papieskim przedstawicielem w Ghanie.

Arcybiskup Jagodziński opowiedział Radiu Watykańskiemu - Vatican News o niezwykłej wierze Ghańczyków. „Sesja parlamentu zaczyna się modlitwą, w parlamencie organizowany jest też wieczór kolęd, na który przychodzą też muzułmanie. Tutaj to się nazywa wieczorem siedmiu czytań i siedmiu pieśni bożonarodzeniowych" - relacjonuje. Hierarcha zaznacza, że mieszkańców tego kraju cechuje wielka radość wiary. „Ghańczycy we wszystkim, co robią, są religijni, to jest coś naturalnego, Bóg jest obecny w ich życiu we wszystkich jego aspektach. Ghana jest oczywiście państwem świeckim, ale to jest coś naturalnego i myślę, że moglibyśmy się od nich uczyć takiego entuzjazmu w przyjęciu Ewangelii, ale także tolerancji, ponieważ obecność Boga jest dopuszczalna i pożądana przez wszystkich" - wskazał.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję