Reklama

Wiadomości

Raport z wyzwolonego miasta

Trudno jest walczyć z podłością codziennego kurzu, trudno jest odczytywać znaki, gdy wokół huczą tuby barbarzyńców

Niedziela Ogólnopolska 20/2019, str. 36

[ TEMATY ]

felieton

©scarface - stock.adobe.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Był chyba 1984 r., w kościele Ojców Redemptorystów w Krakowie tuż obok ołtarza siedział starszy, siwy mężczyzna. Monotonnym głosem czytał swój wiersz. Czytał o oblężonym Mieście, ale tak w istocie zerkał na nas i czuliśmy, że w ten sposób rozmawia właśnie z nami – z tymi, którym wtedy przyszło nosić swoją młodość. Zaciskaliśmy pięści, gdy padały słowa: „(...) patrzymy w twarz głodu twarz ognia twarz śmierci/ najgorszą ze wszystkich twarz zdrady/ i tylko sny nasze nie zostały upokorzone”.

Nasze sny wówczas były wspólne. Wiedzieliśmy, kto oblega Miasto. Każdy z nas wyobrażał sobie, że to właśnie on będzie ocalony, on się nie ugnie i poniesie Miasto w sobie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Starszy pan uśmiechał się do nas smutno – tak jakby coś wiedział – ściskał dłonie, niewielkimi literami wpisywał nam do przyniesionych ze sobą tomików swoje imię i nazwisko. Dziś chowam ten tomik jak największą relikwię? Pożółkł, poplamił się od częstego czytania.

Nieśliśmy to Miasto, aż przyszły wybory w 1989 r.

Wtedy wielu złożyło broń. Zaczęli pisać „Miasto” małą literą, boć przecież Miasto się oparło, zwyciężyło, jego mieszkańcy mogli wreszcie swobodnie oddychać. Nie było potrzeby kontynuowania wojennego patosu.

Wyszliśmy za mury, nie w szyku bojowym, ale każdy na własną rękę. Dowódcy oblężenia przywdziali nasze barwy, to oni właśnie odbierali od nas broń i gładzili po głowach. Tak, zwycięstwo przyszło niespodziewanie, nie wytoczono nawet kropli krwi – ot, barbarzyńcy, którzy dotąd topili naszych dziadków i rodziców w gnojówce, teraz umyli ręce i stali na trybunach, odbierali spontaniczne defilady.

Ani się spostrzegliśmy, jak znów „jednostką obiegową stał się szczur”. Szczur szybko wyparł pieniądze, które tajemnie przechowaliśmy w piwnicach. Nasza waluta stała się śmieszna. Rychło też niemodne stały się szare stroje z czasów oblężenia.

Reklama

Festyny zaroiły się od kolorowych barw barbarzyńców, stały się modne, nosili je artyści i kuglarze... Rychło też przywdziali je nasi młodzi.

Minęło tyle lat, starszy pan już dawno nie żyje. Po jego śmierci usiłowano nawet jego otoczyć wiarą barbarzyńców. Był okadzany i w tych dymach coraz więcej było ich słów, tego, co dawniej – bombami – chcieli nam wcisnąć za mury.

Dziś barbarzyńcy defilują po placach naszego Miasta, zamieszkują w Pałacu Dożów, ich mowa wypiera naszą nawet z naszych najstarszych kościołów, w których szykowaliśmy się do odpierania kolejnych szturmów na mury Miasta.

Wtedy, u Redemptorystów, miejsce obok mnie zajmował młody chłopak, tak jak ja i wszyscy tam miał w sobie ponieść Miasto. Poniósł je do... „Gazety Wyborczej”, tam dali mu dobre żarcie i splendory.

Nie poznaję Miasta.

Tak jakby wjechał do niego niewidzialny drewniany koń i z jego trzewi wypełzła słodka, nieodczuwalna zaraza. Coś zmieniło tamtych ludzi. Nie był to tylko czas. Nie była to tylko zdrada. W dodatku nie czuliśmy, kiedy zaczęto nam odbierać nawet nasze ostatnie ruiny.

Nie poznaję Miasta, nie ma już murów, maleje liczba tych, którzy kiedyś ich bronili. Młodzi nie chcą wierzyć w to, że kiedyś w ogóle istniały.

Obrońców powszechnie chcą leczyć w klinikach psychiatrii. Masowo rozdaje się też pigułki na niepamięć.

Zaczęła panować nowa ideologia, to dowódcy barbarzyńców chowani są przy wtórze świętych pieśni Miasta. To barbarzyńców ubrano w barwy jego obrońców. Przepłaceni heroldowie głoszą, że Miasto było jeno wesołym miasteczkiem, a zwycięstwo zawdzięcza „bohaterom” za murami, wśród wojsk oblężenia. Oni uratowali substancję. Obronili ją przed „ciemną hordą” nielicznych obrońców. Ukradli nasze hymny i hasła, tworzą z nich teraz pomniki z cukru i wazeliny.

Nasz upór stał się „wrogiem postępu”, nasze wiersze – „mową nienawiści”.

Reklama

Nie żyje już stary kronikarz, a jego słowa wypucowano do czysta i oddano we władanie kałmukowi, którego obwołano stróżem majestatu Miasta.

Brudne stopy tłuszczy rozniosły nawet proch Miasta na wszystkie strony bezsensu. Na głównym placu wyszydzono Krzyż. Nie jest już potrzebny. Wszak miasto jest wolne...

* * *

Codziennie siadam do swej bezsensownej pracy, z uporu, z nawyku, z poczucia, że nic innego nie potrafię. Czepiając się sensu, opowiadam tedy swym topornym językiem o Mieście, które istnieje. Codziennie, gdy kładę się spać, widzę światła zapalające się w górach. Jest ich coraz mniej...

Trudno jest walczyć z podłością codziennego kurzu, trudno jest odczytywać znaki, gdy wokół huczą tuby barbarzyńców.

Trudno jest żyć bez walki wręcz, do której już nie jestem zdatny.

2019-05-15 08:05

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Co będzie, jak szkodę na duszy poniesiemy?

Nie wiem, jak będzie 29 marca, kiedy ten numer Niedzieli trafi do większości Czytelników. Mam nadzieję, że będzie inaczej, ale dziś, kiedy piszę ten krótki tekst, chyba każda rozmowa zahacza w ten czy inny sposób o koronawirusa. Także w Kurii Diecezjalnej w Sosnowcu, gdzie pracuję, rozmawialiśmy dziś rano o zakazanych Mszach św. we Włoszech. Ksiądz biskup Grzegorz Kaszak mówił, że dzwonił do znajomego proboszcza z północy Włoch, gdzie jest najwięcej przypadków chorobowych. Ów ksiądz ma 87 lat, ale nadal pracuje w parafii, bo nie ma kto. Nasz biskup pytał m.in. o opiekę nad chorymi. Włoski kapłan odpowiedział, że chodzi tylko do ciężkich przypadków w domu opieki, który znajduje się na terenie jego parafii.

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 6.): Nie uciekaj, mały!

2024-05-05 21:33

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat.prasowy

Co nam mówi o Maryi Jan pod krzyżem Jezusa? Czy muszę się martwić, jeśli jestem w czymś najsłabszy? I czego uczy mnie Maryja, jeśli chodzi o towarzyszenie bliskim w ważnych momentach? Zapraszamy na szósty odcinek „Podcastu umajonego” ks. Tomasza Podlewskiego o tym, że warto być z Nią, gdy się jest z innymi.

ZOBACZ CAŁY #PODCASTUMAJONY

CZYTAJ DALEJ

Bp Stułkowski: pomnik może być kartką wyrwaną z podręcznika historii

2024-05-06 16:48

[ TEMATY ]

bp Szymon Stułkowski

Karol Porwich/Niedziela

Bp Szymon Stułkowski

Bp Szymon Stułkowski

O tym, że pomnik, na którym uwiecznia się bohaterów z polskiej historii, może być „kartką wyrwaną z podręcznika” i że trzeba troszczyć się o swoje korzenie - powiedział bp Szymon Stułkowski podczas Mszy św. w katedrze w intencji powstańców z 1863 roku. Po Mszy św. poświęcił obelisk dedykowany dowódcom Powstania Styczniowego na ziemi płockiej. Powstał on przy katedrze z inicjatywy Stowarzyszenia Historycznego im. 11. Grupy Operacyjnej Narodowych Sił Zbrojnych.

Bp Szymon Stułkowski w homilii powiedział, że Jezus w Ewangelii nie zmusza, nie zniewala, ale zaprasza do przyjaźni i do miłości. Trudno komuś rozkazać miłość, to musi być dobrowolne. Papież Benedykt XVI w encyklice „Deus Caritas est” napisał, że „Miłość może być przykazana, ponieważ wcześniej została przekazana”: - Jezus może, ma prawo wymagać od nas miłości, ponieważ dał ją nam przez krzyż, przez ofiarę Swego cierpienia - zaznaczył duchowny.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję