Boże Narodzenie zajmuje szczególne miejsce w życiu polskich rodzin. Wspólne gromadzenie się przy wigilijnym stole, wieczorne kolędowanie i Pasterka są tym, za czym się tęskni cały rok. Istotą tych świąt nie jest jednak tylko rodzinna atmosfera, ale nade wszystko są nią wspominanie tajemnicy Wcielenia oraz oczekiwanie na powtórne przyjście Chrystusa na końcu czasów. By nie stracić z oczu tego, co najważniejsze, Kościół daje nam czas przygotowania – Adwent. W naszej rodzinie wiąże się on z kilkoma zwyczajami, które pomagają nam co roku w głębokim przeżywaniu czasu świąt. Każda rodzina ma pewnie swoje tradycje – pozwólcie, że podzielimy się naszymi.
Wspólna podróż w czasie
Reklama
Dzieło zbawienia oraz narodziny Jezusa są kulminacyjnym wydarzeniem w historii ludzkości, o której początku możemy przeczytać w Księdze Rodzaju. Bóg prowadzi swój lud w historii Starego Testamentu, w którym w tak wielu momentach zapowiada przyjście na świat swego Syna. Można powiedzieć, że dzieje Jezusa są zakorzenione w dziejach Jego przodków i Jego narodu. Stąd w Liturgii Słowa w Adwencie słyszymy czytania ze Starego Testamentu zapowiadające nadejście Pana. Idąc za tym przykładem, staramy się w Adwencie przybliżyć dzieciom w codziennej katechezie uporządkowane chronologicznie najważniejsze wydarzenia z dziejów narodu wybranego. Wyruszamy wraz z nimi w podróż. Przechodzimy przez ogród Eden, towarzyszymy Abrahamowi, Mojżeszowi, Dawidowi i wielu, wielu innym bohaterom biblijnym, aby na końcu usłyszeć radosną wieść, że Bóg się narodził w Betlejem. Wspólnemu czytaniu Biblii i katechezie towarzyszy zawsze wspólna twórcza zabawa: przygotowujemy drzewo genealogiczne Jezusa, rysujemy ilustracje do przeczytanych fragmentów albo tworzymy komiksy. Pomysłów co roku jest wiele. Dla nas najwygodniejszy jest poranek, ale oczywiście, z powodzeniem można się spotkać rodzinnie również wieczorem. Ważne jednak, aby – jeśli to możliwe – wszystkie dzieci były obecne, od najmłodszych po najstarsze, które można włączyć w prowadzenie katechezy. Takie drobne wydarzenia budują więzi rodzinne i cementują relacje.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Urodziny Jezusa
Reklama
„Tatusiu, kiedy Pan Jezus obchodzi swoje urodziny?” – zapytał któregoś dnia Emanuelek. „W Boże Narodzenie” – odpowiedziałem. „A więc powinniśmy przygotować dla Niego jakieś prezenty!” – wywnioskował. To proste odkrycie zaowocowało kolejną tradycją czasu Adwentu w naszej rodzinie. Przygotowujemy tekturowe pudełko, ozdabiamy je papierem prezentowym i przewiązujemy wstążką, a następnie stawiamy na środku stołu w jadalni. Od początku Adwentu staramy się wieczorami zapisywać na karteczkach wykonane tego dnia dobre uczynki i wrzucać je do pudełka. W ten sposób całą rodziną przygotowujemy prezent urodzinowy dla Jezusa. Nie ma w tym nic specjalnie oryginalnego, niemniej jest to dla nas ważny element Adwentu. Wszyscy z większą niż zwykle czujnością starają się być życzliwi, szybciej dostrzegać potrzeby domowników i na nie odpowiadać. Przy okazji zmywarka jest natychmiast wypakowywana, a pranie powieszone, co nie ujdzie uwagi żadnej z domowych gospodyń. Sądzę jednak, że najistotniejszym owocem tej tradycji jest co innego, mianowicie: uzmysławianie sobie, że każdy gest miłości jest Bogu przyjemny, a pełnienie tych gestów oddaje należną Mu chwałę. Ukierunkowanie intencji dobrych uczynków na Boga potrafi przemieniać zwyczajną, szarą codzienność i nadawać jej blask świętości. Święta Tereska od Dzieciątka Jezus, wskazując „Małą drogę” do Jezusa, podkreślała wartość prostych gestów i codziennych obowiązków spełnianych z miłości. Znów Adwent stwarza okazję do korekty kursu.
Dar miłości
Reklama
Dla wielu dzieci Boże Narodzenie to przede wszystkim prezenty.
Warto więc zadać sobie pytanie: dlaczego w ogóle obdarowujemy się prezentami w czasie świąt? Odpowiedź jest bardzo prosta, choć wydaje się dość często zapominana: Jezus przyszedł na świat, by umiłować nas do końca i dać nam dar zbawienia. Dlatego i my, chcąc dzielić się tą miłością z najbliższymi, składamy im życzenia i obdarowujemy prezentami. Istotą jest więc miłość.Z tej perspektywy ani wielkość daru, ani jego wartość nie dają się zmierzyć finansowo. Stąd w naszej rodzinie utrwaliła się piękna tradycja, by prezenty dla najbliższych wykonywać własnoręcznie. Dokładnie tak, żadnych zakupowych gorączek! Jest to co roku fascynujące doświadczenie. Okazuje się, że wiek dzieci i dorosłych nie ma tutaj żadnego znaczenia. Przygotowywanie prezentów zaczyna się już w listopadzie. Najmłodsze pociechy szykują np. zakładki do książek ozdobione własnoręcznie wykonanymi rysunkami. Starsze szyją, dziergają, rzeźbią, malują, konstruują lub modelują. My, jako rodzice, angażujemy się w przygotowania prezentów z nie mniejszą pasją.
W zeszłym roku pod choinką znalazły się np.: drewniane rzeźbione szachy, deski do krojenia z wypalonymi na nich dedykacjami, robione na szydełku szaliki, czapki, rękawiczki i obrusiki, półeczki na książki, napisana i wydrukowana książka, drewniana stadnina na figurki oraz rozmaite akcesoria do zabawy konikami. Zwyczaj ten pozwolił nam na dokonanie trzech ważnych odkryć. Po pierwsze – bardzo dużo myśleliśmy o sobie wzajemnie przez cały ten czas, szukając jak najbardziej trafionych prezentów dla pozostałych członków rodziny. Atmosfera życzliwości i miłości wypełniała nasz dom bardziej niż zwykle. Po drugie – nie istnieją absolutnie żadne bariery dla dzieci w wymyślaniu i realizowaniu swoich cudownych pomysłów na prezenty. Wystarczały kawałek materiału, nitka, igła oraz wytrwałość, by powstała sukienka dla mamy, rękawiczki dla taty albo pantofle dla siostry czy brata. I wreszcie po trzecie – doświadczyliśmy prawdziwości słów Jezusa, który powiedział, że „więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu” (Dz 20, 35). Obdarowywanie okazało się cenniejsze niż bycie obdarowanym. Każdy czekał nie tyle na prezenty, które sam otrzyma, co na radość w oczach tych, dla których sam coś szykował. Dość słów, zapraszam do spróbowania!
Orędzie
Jezus narodził się w prostej, ubogiej rodzinie. Dziś również chce przychodzić do naszych rodzin i do każdego człowieka. Kiedy przyjdzie, przyniesie nadzieję i miłość zdolną odmienić nasze życie. Nie zmarnujmy tej szansy. Szukajmy w czasie świąt pokoju i idźmy za nim. Pokój jest zawsze owocem pojednania z Bogiem, z drugim i z sobą samym. Nasze domy i świat cały potrzebują dziś orędzia pokoju bardziej niż czegokolwiek innego. Zacznijmy od odnowienia miłości męża i żony, od przebaczenia dawnych uraz i tegorocznych przykrości. Zacznijmy od dostrzeżenia dzieci, podarowania im czasu i uwagi, za którymi tęsknią. Zacznijmy od życzliwego słowa do współpracownika czy sąsiada. Wierzę głęboko, że te skromne gesty mogą dać początek poruszeniu, na które czekamy.
Adwent znaczy „przyjście”. Bóg przychodzi. Zróbmy Mu miejsce, usuwając gniew, obojętność i upór, tak często obecne w naszych relacjach. A wtedy nasze domy i nasze rodziny staną się stajenką i żłóbkiem, w których prawdziwie narodzi się Miłość.