Miłośnicy służb specjalnych, tajnych akcji i operacji, podsłuchów i agentów pod przykryciem mają gratkę. W prezencie od CBA, prokuratury, ministrów Kamińskiego i Wąsika otrzymali akta afery willowej. Mogą czytać, chłonąć, komentować i kojarzyć. A jak już skojarzą, musi im wyjść coś więcej niż tylko to, że coś jest na rzeczy. Ktoś – wiadomo kto – najwyraźniej zrobił tu przekręt.
Poszlaki wskazują, że dawna para prezydencka miała na boku tłuściutką willę w Kazimierzu Dolnym, zapisaną na kogoś innego. Tylko poszlaki... ale przecież dla wielu proces poszlakowy skończył się wyrokiem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Za udostępnienie akt trzeba dziękować śp. Aleksandrowi Gudzowatemu, który nagrał in flagranti śp. Józefa Oleksego (nazwanego za to przez Kwaśniewskiego zdrajcą i kretynem). Dopiero potem pamiętanemu do dziś agentowi CBA Tomkowi.
Tomek, promowany kiedyś przez ministrów Kamińskiego i Wąsika, poseł PiS, zmienił front. Jak to bywa w tym świecie, miłość zamieniła się w nienawiść i agent Tomek, zagrożony więzieniem w innej sprawie, wystawił na sprzedaż wieść, że sprawa willi jest dęta, a nadęły ją plotki i jego notatki służbowe, które inspirowali Kamiński i Wąsik. Nie spodziewał się pewnie, że ministrowie zwrócą się o ujawnienie akt sprawy.
Z podsłuchanych rozmów wynika, że Kwaśniewska zarządzała nieruchomością, m.in. wybierając telewizję satelitarną i przekazując środki na opłacenie rachunków. Teoretycznie Kwaśniewscy mogliby dostać zarzuty nieujawnienia dochodów i prania brudnych pieniędzy. To pierwsze przedawnia się jednak po upływie pięciu lat.
Z drugiej strony, co to za dziki kraj, że była para prezydencka nie może zorganizować sobie czegoś na boku? A choćby i willę nad Wisłą. Każdemu należy się coś od życia. Każdy według swoich zdolności, każdemu według potrzeb, choćby potrzeby były bardzo wysokie.