Listonosz odwiedza mnie regularnie. Przynosi korespondencję, chciane i niechciane oferty reklamowe oraz zamówione czasopisma. Jestem mu wdzięczny, że dzięki jego pracy, tak trudnej w dobie epidemii, mogę podtrzymać kontakt ze światem. Oczywiście, nie jest to jedyny sposób na kontaktowanie się z innymi, ale czasami konieczny.
Wdzięczny jestem także tym, którzy świadczą usługi kurierskie. Ot, kilka dni temu odebrałem paczkę z zakupionymi drogą internetową książkami. Ich lektura to prawdziwa pociecha i intelektualna uczta w tym trudnym czasie koronawirusowej zarazy. Wkrótce jednak doświadczyłem tzw. prozy życia, bo okazało się, że w domu zepsuł się odkurzacz. I w tym przypadku skorzystałem z zamówienia internetowego. Kurier dowiózł paczkę w najszybszym możliwym terminie, a ja, żeby uczcić dobry zakup, zamówiłem przez usługę telezakupów pizzę dla całej rodziny. Dostawca przywiózł ją, jak w jakimś włoskim filmie, skuterem. Była naprawdę wyśmienita!
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W żadnym przypadku – ani gdy odbierałem od listonosza korespondencję i czasopisma, ani gdy odbierałem od kuriera książki czy odkurzacz, ani gdy wspólnie z rodziną delektowałem się dostarczoną przez posłańca na skuterze pizzą – nie miałem poczucia, że narażam zdrowie, a tym bardziej życie moje i mojej rodziny. Widziałem, że wszystkie osoby, z których usług korzystałem, stosowały się do zarządzonych przez państwo obostrzeń. Sam również zachowuję zalecane środki ostrożności.
Uważam zatem, że opowieści o jakichś roznoszonych przez listonoszy „śmiercionośnych kopertach” należy traktować jak dawną miejską legendę o czarnej wołdze. Czarnej wołgi nikt nie widział, ale wielu nią straszyło, i wszyscy o niej mówili.