Reklama

Niedziela w Warszawie

Rok z nowymi rozdaniami

O dwóch nogach, na których opiera się szkoła, plusach i minusach zdalnego nauczania oraz skutkach koronawirusa z Tomaszem Kowalczykiem, dyrektorem LO im. bł. ks. Archutowskiego w Warszawie rozmawia Łukasz Krzysztofka.

Niedziela warszawska 26/2020, str. I

[ TEMATY ]

wywiad

szkolnictwo

Łukasz Krzysztofka

Tomasz Kowalczyk, dyrektor katolickiego Publicznego Liceum Ogólnokształcącego im. bł. ks. Romana Archutowskiego

Tomasz Kowalczyk, dyrektor katolickiego Publicznego Liceum Ogólnokształcącego im. bł. ks. Romana Archutowskiego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Łukasz Krzysztofka: Zakończył się rok szkolny. Ze względu na pandemię szczególny. Jaki był ten czas dla Liceum Archutowskiego?

Tomasz Kowalczyk: Był to rok zupełnie wyjątkowy i nieprzewidywalny. Przyniósł sporo plusów i minusów, ale i trochę na nowo rozdał karty. Porównałbym go do tchnienia Ducha Świętego. Duch tchnie kędy chce i tchnął w te przestrzenie, których do tej pory nie widzieliśmy, z których się nie korzystało. Był rokiem z nowymi rozdaniami, chociaż trudnym.

W jaki sposób szkoła reagowała na pandemię?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Były trzy kierunki naszej reakcji: pierwszy to próba nietracenia kontaktu z młodzieżą i rodzicami, drugi – próba innego ustawienia dziennika elektronicznego i administracyjnego funkcjonowania szkoły, trzeci – sprawy techniczne związane z zabezpieczeniem sanitarno-epidemiologicznym.

Jak w praktyce realizowaliście te i inne cele?

Spodziewałem się, że po 2-3 tygodniach wrócimy do szkoły, w związku z tym zamówiliśmy maseczki, rękawiczki, płyny dezynfekujące. Pierwszy tydzień pandemii był dla nas bardzo gorący. Wszyscy uczniowie i pracownicy szkoły otrzymali indywidualne skrzynki mailowe, które pozwalają się wzajemnie komunikować. A drugą przestrzenią był dziennik elektroniczny Librus, w którym nauczyciele planowali lekcje i przekazywali uczniom informacje, o której godzinie się odbywają i jakie treści są do samodzielnego przepracowania

Reklama

Tradycyjne kształcenie i nauka na odległość to dwa światy. Co było najtrudniejsze w nowej rzeczywistości?

Chyba zmiana sposobu myślenia nas nauczycieli, przyzwyczajonych do kredy, tablicy, książki i bezpośredniego kontaktu. Trzeba było odkryć, że nowoczesne narzędzia w postaci internetu, komputerów z kamerami absolutnie się sprawdzają i są dobre. Rodzice stanęli na wysokości zadania i zadbali o sprzęt w rodzinach, przy drobnym wsparciu szkoły. Jedną z pierwszych rad pedagogicznych było szkolenie, jak sobie poradzić ze zdalnym nauczaniem i lekcjami on-line.

Jak przyjęli tę zmianę nauczyciele?

Młodsza kadra weszła w to bez problemu, dla nich jest to jak oddech i nie stanowi żadnego problemu. Korzystali z WhatsAppa, Messengera, komunikowali się na Facebooku. Widać było, że komunikacja żyje i działa. Wydawało się, że mogą się pojawić trudności u osób z pokolenia „tradycyjnego” nauczania, ale kiedy nagle młodsi koledzy zaczęli im pokazywać, że te narzędzia są ciekawe, że można je wykorzystać, bo otwierają szerokie możliwości, to wszelkie przeszkody zostały pokonane.

Czego najbardziej brakowało nauczycielom?

Zdecydowanie kontaktu personalnego twarzą w twarz. Szkoła nie tylko uczy, ale też wychowuje. Porównuję to do dwóch nóg u człowieka. Załóżmy, że jedna noga to nauka, a druga – wychowanie. W momencie kiedy mamy tylko nastawienie na naukę, a nie ma wychowania, człowiek zaczyna kuleć. Koronawirus odebrał nam trochę potencjalne możliwości wpływu wychowawczego, chociaż ogromnym wsparciem dla wychowawców klas są nasze panie pedagog i psycholog – non stop na telefonie, przy laptopach, zawsze dostępne.

A z jakimi problemami borykali się uczniowie?

Najbardziej doskwierał im brak siebie nawzajem. Kiedy po zmniejszeniu obostrzeń uruchomione zostały częściowo sale gimnastyczne, to jedną z pierwszych rzeczy, które się u nas w szkole zdarzyły były dodatkowe zajęcia z wf-u. Uczniowie chcieli się poruszać, brakowało im ruchu i relacji z rówieśnikami. Szkoła jest mała, nie ma możliwości, aby zaprosić większą liczbę uczniów, ale niektórzy przyjeżdżają i widać po twarzach, że po prostu odżywają.

Czy widzi Pan plusy zdalnego nauczania?

Zdalna komunikacja pozwoliła odkryć, że ogromne ilości wiedzy znajdują się w internecie, można z niej spokojnie korzystać. Uczniowie zaczęli się także bardziej uaktywniać w społecznościach wirtualnych na rzecz szkoły. Powstawały ciekawe projekty, prezentacje, filmiki. Koronawirus „nauczył” nas tego, że są narzędzia, które można wprowadzić w szkole i które dają szersze możliwości zdobywania wiedzy.

A minusy?

Jednym z nich jest brak wspólnej modlitwy. Zawsze w poniedziałki rano modliliśmy się na szkolnym korytarzu, śpiewaliśmy Apel Jasnogórski. Tego bardzo brakuje, także Mszy św. Wspólna modlitwa jest ważnym elementem wpływającym na formację młodego człowieka. Na katechezie, którą prowadzę widać, że uczniowie poszukują i chcą wejść w głąb, że sama wiedza z lekcji religii jest niewystarczająca, a czasy, w których przyszło nam żyć – niełatwe. Moim zdaniem wszyscy wychodzimy z koronawirusa mniej lub bardziej poobijani.

Szkoła odczuła finansowe skutki pandemii.

Dzisiaj jesteśmy szkołą publiczną, co pozwala nam w miarę bezpiecznie funkcjonować. Jako placówka niesamorządowa jesteśmy wspomagani przez rodziców, którzy wpłacają darowizny na Prymasowską Fundację im. kard. A. Hlonda. Dzisiaj jest wyraźnie mniej tych środków, ale gdybyśmy byli placówką prywatną, tak jak kiedyś, to obecna sytuacja mogłaby być o wiele trudniejsza dla funkcjonowania szkoły.

Czy planujecie zmianę w sposobie nauczania w razie ewentualnej drugiej fali epidemii jesienią?

Rozważamy sprawę ewentualnego powrotu do nauczania zdalnego. Do przemyślenia jest także liczba lekcji on-line. W momencie, kiedy zaczynał się koronawirus, zostaliśmy zarzuceni informacjami od rodziców, aby było więcej lekcji on-line. Ale po dwóch miesiącach dostawałem komunikaty, że tych lekcji jest za dużo, że uczniowie siedzą non stop przed komputerami. Jest więc wahnięcie w drugą stronę. Trzeba znaleźć złoty środek. Ale póki co przed nami wakacje, rodzinne wyjazdy, rekolekcje, więc do zobaczenia we wrześniu.

Tomasz Kowalczyk dyrektor katolickiego Publicznego Liceum Ogólnokształcącego im. bł. ks. Romana Archutowskiego. Z wykształcenia pedagog specjalny i nauczyciel religii, z zamiłowania fotograf i taternik.

2020-06-24 09:57

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Serce zostawiłem w Zambii i w Polsce

Niedziela Ogólnopolska 4/2017, str. 20-23

[ TEMATY ]

wywiad

Krzysztof Tadej

Ks. Marceli Prawica

Ks. Marceli Prawica

Ks. Marceli Prawica to jeden z najsłynniejszych polskich misjonarzy. Od 45 lat mówi o Bogu i pomaga ludziom w buszu w Zambii. Mieszka w Chingombe, niewielkiej miejscowości, w której znajduje się katolicka misja założona przez jezuitów w 1914 r. Żeby do niej dotrzeć z najbliższego miasta, trzeba przejechać 220 km po stromych zboczach górskich.
Z ks. Marcelim Prawicą – misjonarzem w Zambii – rozmawia dziennikarz TVP Krzysztof Tadej

KRZYSZTOF TADEJ: – Czego mogą nas nauczyć mieszkańcy Afryki?

CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas do kapłanów: biskup nie jest dozorcą księdza, ani jego strażnikiem

2024-03-28 13:23

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

Episkopat News/Facebook

Biskup nie jest dozorcą księdza, ani jego strażnikiem. Jeśli ksiądz prowadzi podwójne życie, jakąkolwiek postać miałoby ono mieć, powinien to jak najszybciej przerwać - powiedział abp Adrian Galbas do kapłanów. Metropolita katowicki przewodniczył Mszy św. Krzyżma w katedrze Chrystusa Króla w Katowicach. Podczas liturgii błogosławił oleje chorych i katechumenów oraz poświęca krzyżmo.

W homilii metropolita katowicki zatrzymał się nad znaczeniem namaszczenia, szczególnie namaszczenia krzyżmem, „najszlachetniejszym ze wszystkich dziś poświęcanych olejów, mieszaniną oliwy z oliwek i wonnych balsamów.” Jak zauważył, olej od zawsze, aż do naszych czasów wykorzystywany jest jako produkt spożywczy, kosmetyczny i liturgiczny. W starożytności był także zabezpieczeniem walczących. Namaszczali się nim sportowcy, stający do zapaśniczej walki. Śliski olej wtarty w ciało stanowił ochronę przed uchwytem przeciwnika.

CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas w Sosnowcu przeprosił wiernych za każde zgorszenie, które kiedykolwiek spowodowali księża

2024-03-28 23:35

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

flickr.com/episkopatnews

Abp Adrian Galbas

Abp Adrian Galbas

- Kościelne postępowanie w bulwersującej sprawie sprzed miesięcy dobiega końca - powiedział abp Adrian Galbas SAC, administrator apostolski diecezji sosnowieckiej sede vacante. W czasie Mszy Wieczerzy Pańskiej, którą odprawił w sosnowieckiej bazylice katedralnej, przeprosił wiernych za każde zgorszenie, które kiedykolwiek spowodowali księża.

- Po podjęciu ostatecznych decyzji, zostanie o nich poinformowana opinia publiczna. Także w sprawie, która w ostatnich dniach spowodowała, że diecezja sosnowiecka znalazła się na czołówkach gazet, jestem zdeterminowany, by wszystko wyjaśnić i adekwatnie zareagować. Proszę przyjąć moje zapewnienie, że nic w tej, jak i w żadnej innej gorszącej sprawie, nie jest i nie będzie zbagatelizowane - powiedział.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję