Nowa płyta Mateusza Pospieszalskiego, kompozytora i multiinstrumentalisty, ale przede wszystkim saksofonisty, nie znajdzie się na liście przebojów. Może natomiast trafić na listę ciekawostek i osobliwości. Zawiera utwory zagrane i nagrane w naturalnej przestrzeni – nad jeziorami i nad morzem podczas wakacji na północnej Suwalszczyźnie. Przeżycia były mistyczne: przyroda, on i muzyka, która wtapiała się w okolice, w przestrzeń, leciała pod wiatr, po jeziorze... – Wiedziałem, że muszę coś z tym zrobić. Wróciłem i nagrałem – mówił muzyk. Nawet deszcz słychać na nagraniu. Podobnie jak gęsi, świerszcze, samolot i szum morza. Gdy – znając kontekst – wsłuchać się w tę muzykę, można być urzeczonym. Ta muzyka nie jest o samotności, a raczej o odnalezieniu siebie. – Okoliczności przyrody były oczyszczające. Poczułem się częścią świata, który mnie otacza, bardziej spełniony – powiedział w wywiadzie. Saksofonowy jazzik przechodzi często we free, a wszystko nieźle się komponuje.
Pomóż w rozwoju naszego portalu