Reklama

Wiara

Skąd się biorą powołani?

Gdy mówimy o powołaniach, nie możemy zapominać o rodzinach – to w nich wszystko się zaczyna.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Osoby wstępujące do zakonu czy seminarium to ludzie z krwi i kości, z bagażem doświadczeń, który wynieśli z domu. Jakie wobec tego są rodziny, które wydały owoc powołania? Czy istnieje recepta na to, jak wychować księdza lub zakonnicę? Głos oddajemy tym, którzy stoją w cieniu powołań – rodzicom i rodzeństwu.

Na kolanach

Klimat do powołań tworzą zwyczajne rodziny. Mówi o tym pani Iwona Trawińska, siostra o. Tomasza, franciszkanina z Chęcin.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Byliśmy wychowywani w tradycyjnej chrześcijańskiej rodzinie. Nasi rodzice to skromni kochający się kolejarze. Obraz z dzieciństwa, który zachował się w mojej pamięci, to klęczący tata. Codziennie rano, tuż po przebudzeniu, klękał przy łóżku i zawierzał cały swój dzień Bogu. Mogę tylko przypuszczać, że również i nasz dzień oddawał opiece Boga, czyli mój, brata oraz mamy. Wieczorem również klęczał przy łóżku i odmawiał Różaniec. To właśnie tato pokazał nam, że Bóg jest dobrym, kochającym ojcem. Zawsze miał dla mnie i brata czas – na wspólne czytanie książek, słuchanie muzyki czy rozrywkę. Mama pochodziła z chrześcijańskiej rodziny z tradycjami. Zarówno moje, jak i mojego brata życie z Bogiem wynikało i nadal wynika z postawy rodziców oraz dziadków – opowiada pani Iwona.

Niezapowiedziana radość

Z powołaniem jest trochę jak z puzzlami. Dopiero gdy skończymy układankę, poszczególne elementy nabierają pełnego sensu. Drobne gesty uczynione w dzieciństwie, spontanicznie wypowiedziane słowa w czasie rodzinnych uroczystości wydają się nie mieć większego znaczenia, ale z perspektywy czasu stają się znakami, które zapowiadały powołanie. Strażnikami tych znaków są rodzice, którzy skrzętnie przechowują je w pamięci, tak jak państwo Marzanna i Adam Przeniosło, których córka Paulina wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus. – Pamiętamy, jak podczas Pierwszej Komunii św. córka dostała wierszyk, który wyrecytowała w trakcie dziękczynienia. Ten fragment: „mamusiu, tatusiu, jam Chrystusowa” – już zapowiadał jej powołanie. Odkryliśmy to po latach, przeglądając taśmy z tej uroczystości. Później, gdy córka opowiadała, że w czasie rozmów z koleżankami na studiach często padały w jej stronę stwierdzenia typu: „Paulina, ty wyjdziesz za Jezusa”, śmialiśmy się z tego.

Reklama

– Dużo czytała – kontynuuje pani Marzanna. – Wyjeżdżała do sióstr karmelitanek na weekendy. Kiedyś zwróciłam jej uwagę: „Paulinko, twoje ubrania są przeważnie w brązowych odcieniach”. Pracowała w szkołach językowych, dobrze zarabiała, otrzymywała wiele zleceń na tłumaczenia. W takim momencie powiedziała nam, że musi uporządkować i zakończyć swoje sprawy. To otworzyło nam oczy. Domyślaliśmy się, że zaczyna się nowy etap jej życia...

W nieznane

Tkwi w nas pewna skłonność do stałości. Obawiamy się zmian, uciekamy od tego, co nowe i nieznane. Nie ma bardziej radykalnej formy zmiany dotychczasowego życia niż powołanie. A zatem: jakie myśli pojawiają się w głowie rodzica, któremu dziecko oświadcza, że zamiast żony/męża, dzieci, dobrej pracy wybiera drogę wyrzeczenia, służenia innym i ubóstwa? O tym najlepiej wiedzą państwo Agata i Włodzimierz Wójtowiczowie, których syn wstąpił do zgromadzenia kapucynów. – Dla nas ta informacja nie była zaskoczeniem. Widzieliśmy, że Piotr szuka swojej drogi w życiu. Działał w Duszpasterstwie Akademickim, pojechał na pielgrzymkę śladami św. Pawła. O wiele więcej czasu poświęcał na osobistą modlitwę. Prowadził z nami rozmowy o życiu i wierze. Gdy oznajmił nam swoją decyzję o wstąpieniu do kapucynów, to przyjęliśmy ją z wielkim wzruszeniem, radością, a zarazem z poczuciem jeszcze większej odpowiedzialności, by wspierać go w tej decyzji. Zapewniliśmy go o naszej modlitwie, przytuliliśmy i pobłogosławiliśmy, okazując w tych drobnych gestach naszą miłość. Bracia Piotra byli zaskoczeni, ale też cieszyli się razem z nim. Dalsza rodzina i przyjaciele przyjęli tę wiadomość ze zrozumieniem, niektórzy z niedowierzaniem, jeszcze inni z zaskoczeniem.

Reklama

Niekiedy reakcje rodziców są głębokie w swojej prostocie i normalności. Tak ten moment wspomina Zenona Frukacz, mama księdza. – Gdy syn oznajmił nam, że wstępuje do seminarium, mąż zareagował spokojnie, wręcz powściągliwie. Usiadł w milczeniu i zapalił papierosa. Zachował się tak, jakby była to dla niego normalna wiadomość. Po chwili powiedział tylko tyle i aż tyle: „Synu, jak mogę ci pomóc?”. Niestety, nie zdążył wiele pomóc, zmarł, gdy syn kończył pierwszy rok seminarium. Ja zareagowałam emocjonalnie, rozpłakałam się, ale to nie były łzy smutku. Wtedy po raz pierwszy powiedziałam synowi, jak bardzo się modliłam, by mieć syna księdza.

Wymodlony

Powołania nieco przypominają maraton. Niby można samemu dobiec do mety, ale pomoc w postaci kubka ożywczej wody ułatwia zadanie. Taką pomocą jest modlitwa najbliższych.

– Nasi rodzice wychowali nas w wielkim szacunku dla osób konsekrowanych – wyznają państwo Wójtowiczowie. – My też to przesłanie chcieliśmy przekazać naszym dzieciom. Modlitwa za powołanych do tej szczególnej służby zawsze była i jest obecna w naszej rodzinie. Wszystkich prosimy o modlitwę za powołanych i o nowe powołania do życia zakonnego i kapłańskiego.

Wsparcie rodziny, jej wiara i modlitwa są bramą, przez którą młody człowiek wkracza na drogę życia konsekrowanego i kapłańskiego. Rodzice przez odpowiednią formację mogą uczynić ją szerszą lub węższą. Niestety, nie wszystkie rodziny tworzą klimat powołaniowy. Bez modlitwy i życzliwości ze strony bliskich decyzja o oddaniu się Bogu jest niezmiernie trudna – wielu jej nie podejmuje, co podkreślają rektorzy i wykładowcy seminariów duchownych. Współczesny świat robi wiele, aby nowych powołań nie było. Jeśli wsłuchamy się w antykościelną narrację, którą za mediami epatują ludzie na ulicach, to jasne się staje, że bycie kapłanem czy zakonnikiem jest aktem prawdziwej odwagi i bohaterstwa. Dlatego tak bardzo potrzebna jest modlitwa o powołania, modlitwa, która przemienia serca.

2021-04-20 11:14

Ocena: +17 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dar Bożych powołań i odpowiedzialność – list abp. Wacława Depo

Metropolita częstochowski wystosował list na IV Niedzielę Wielkanocną, czyli Niedzielę Dobrego Pasterza, która rozpoczyna Tydzień Modlitw o Powołania.

Publikujemy pełną treść listu:

CZYTAJ DALEJ

„Napełnił naczynie wodą i zaczął umywać uczniom nogi” (J 13, 5)

Niedziela warszawska 15/2004

[ TEMATY ]

Wielki Tydzień

pl.wikipedia.org

Mistrz Księgi Domowej, "Chrystus myjący nogi apostołom", 1475

Mistrz Księgi Domowej,

1. Wszelkie „umywanie”, „obmywanie się” lub kogoś albo czegoś kojarzy się ściśle z faktem istnienia jakiegoś brudu. Umywanie to akcja mająca na celu właśnie uwolnienie się od tego brudu. I jak o brudzie można mówić w znaczeniu dosłownym i przenośnym, taki też sens posiada czynność obmywania; jest to oczyszczanie się z fizycznego brudu albo akcja symboliczna powodująca uwolnienie się od moralnego zbrukania. To ten ostatni rodzaj obmycia ma na myśli Psalmista, kiedy woła: „Obmyj mnie całego z nieprawości moich i oczyść ze wszystkich moich grzechów …obmyj mnie a stanę się bielszy od śniegu” (Ps 51, 4-9). Wszelkie „bycie brudnym” sprowadza na nas złe, nieprzyjemne samopoczucie, uwolnienie się zaś od owego brudu przez obmycie przynosi wyraźną ulgę.
Biblia mówi wiele razy o obydwu rodzajach zarówno brudu jak i obmycia, czyli oczyszczenia. W rozważaniach niniejszych zajmiemy się obmyciami z brudu w znaczeniu moralnym.

CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas w Sosnowcu przeprosił wiernych za każde zgorszenie, które kiedykolwiek spowodowali księża

2024-03-28 23:35

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

flickr.com/episkopatnews

Abp Adrian Galbas

Abp Adrian Galbas

- Kościelne postępowanie w bulwersującej sprawie sprzed miesięcy dobiega końca - powiedział abp Adrian Galbas SAC, administrator apostolski diecezji sosnowieckiej sede vacante. W czasie Mszy Wieczerzy Pańskiej, którą odprawił w sosnowieckiej bazylice katedralnej, przeprosił wiernych za każde zgorszenie, które kiedykolwiek spowodowali księża.

- Po podjęciu ostatecznych decyzji, zostanie o nich poinformowana opinia publiczna. Także w sprawie, która w ostatnich dniach spowodowała, że diecezja sosnowiecka znalazła się na czołówkach gazet, jestem zdeterminowany, by wszystko wyjaśnić i adekwatnie zareagować. Proszę przyjąć moje zapewnienie, że nic w tej, jak i w żadnej innej gorszącej sprawie, nie jest i nie będzie zbagatelizowane - powiedział.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję