Reklama

Niedziela Wrocławska

Chciałbym dołączyć do wspólnoty przyparafialnej, ale… (cz.1)

Niedziela wrocławska 34/2021, str. VIII

[ TEMATY ]

felieton

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wraz z początkiem września w wielu parafiach powracają regularne spotkania wspólnot i grup religijnych. Można odnieść wrażenie, że propozycji spotkań przy parafiach poza sakramentalnym i liturgicznym życiem jest, dzięki Bogu, coraz więcej. Internet pozwala śledzić różnorodność i liczne pomysły nie tylko duszpasterzy, ale również coraz częściej świeckich wiernych, którzy jako przygotowani do tego i w posłuszeństwie Kościołowi odpowiadają na Boże powołanie do bycia ewangelizatorem i kimś ożywiającym życie religijne. Jeden Kościół tworzą osoby różniące się między sobą wrażliwością, zdolnościami i potrzebami. Jedni mają potrzebę mocnego pogłębiania wiedzy religijnej i najlepiej będą czuć się w takich grupach, w których akcent położony jest na wiedzę. Inni natomiast będą mieli potrzebę wyrażania miłości do Boga w śpiewie oraz pogłębionej modlitwie i odnajdą się szybko we wspólnotach uwielbieniowych, tworząc np. zespół muzyczny. Inni zaś pierwszorzędnie mają ogromną potrzebę wyrażania wiary przez dzieła miłości i odnajdą się w grupach iście charytatywnych. Jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół można tworzyć i przeżywać na różne sposoby.

Bóg daje nam różne charyzmaty, dary, umiejętności i zdolności. Bóg wie o naszych potrzebach, brakach i niedoskonałościach. Czy Bóg chce, żebyśmy będąc wierzącymi, praktykującymi i zaangażowanymi w życie wspólnoty czuli się źle? Zaangażowany w jednej przyparafialnej grupie katolik, wcale nie musi czuć się dobrze w innej grupie, ani ten z innej nie musi się czuć dobrze w tamtej. To jest naturalne. Dlaczego nie zostałem ani dominikaninem, ani jezuitą ale franciszkaninem? Dlaczego moi dobrzy przyjaciele nie zostali franciszkanami ale jeden dominikaninem, a drugi jezuitą? Wiem, że wszyscy wspólnie tworzymy jeden, święty i apostolski Kościół lecz na różne sposoby i obierając drogę różnych duchowości.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Z osobistych rozmów duszpasterskich wiem, że z jednej strony jest coraz większa potrzeba przynależności do jakiejś dobrej dla siebie wspólnoty, a z drugiej duży opór, żeby do jakiejkolwiek dołączyć. Co sprawia, że pojawia się blokada, żeby pójść po raz pierwszy do określonego miejsca w określonym czasie, żeby po raz pierwszy uczestniczyć w wydarzeniu, które proponuje Kościół poza życiem sakramentalno-liturgicznym? Powodów jest zapewne wiele. Jedne przyczyny oporów dołączenia mogą leżeć po stronie wspólnoty, której członkowie znając się ze sobą od długiego już czasu, zaczęli tworzyć bardzo hermetyczną grupę. Z jednej strony można usłyszeć miłe zaproszenie w czasie ogłoszeń parafialnych oraz zobaczyć na stronie internetowej świetną zachętę, z drugiej można doświadczyć na spotkaniu grubej, nie do przebicia skorupy, w której zamknęła się grupa. Nowa osoba zmienia dynamikę grupy. Nowa osoba ożywia struktury. Z każdym nowym członkiem wspólnoty przybywa nowy powiew świeżości. To wymaga jednak odwagi na zmiany i otwartości na nowe relacje. Warto jednak przypominać wspólnotom, a przede wszystkim ich liderom, że otwartość na nowych członków powinna należeć do priorytetów.

Inne powody trudności z dołączeniem do wspólnoty mogą leżeć po stronie zainteresowanego. Często są to powody natury psychologicznej i wiążą się z lękiem przed nowym środowiskiem. Rodzą się wtedy pytania o to, czy zostanę przyjęty, zaakceptowany, czy znajdę tam kogoś kto się mną zainteresuje, czy będę pasował do grupy? Mogą pojawić się również pytania o to, czy będę mógł sprostać zadaniom, które przede mną staną? W przypadku takich pytań, wątpliwości i tego rodzaju lęków, trzeba sobie uświadomić, że do tej wspólnoty, do której chcę dołączyć, każdy kiedyś przyszedł pierwszy raz. Każdy kiedyś był nowy i musiał po swojemu się w niej odnaleźć. To po stronie członków wspólnoty powinno leżeć zadanie przywitania kogoś, kto pojawił się pierwszy raz na spotkaniu. Czasami radzę komuś, kto ma problemy z wchodzeniem w nowe środowisko, żeby poszedł na pierwsze spotkanie z kimś, z kim się już dobrze zna. Wtedy będzie raźniej i pewniej.

Są jeszcze inne problemy z dołączeniem do wspólnoty. Chodzi o kwestie związane ze swoim przeżywaniem duchowości i religijności. Czasami ogłoszenie o wydarzeniu religijnym, czy zaproszenie do dołączenia do jakiejś wspólnoty trafia doskonale. Odbiorca zaproszenia nie ma problemów z wchodzeniem w nowe środowisko. Wspólnoty są dojrzałe i otwarte na nowych członków. Pojawiają się jednak inne problemy. Chodzi o problemy z poczuciem, że jest się niegodnym, żeby bardziej angażować się w życie Kościoła. – Jestem niegodny, żeby należeć do tej, czy tamtej wspólnoty, bo ja nie domagam, jestem grzesznikiem, nie jestem doskonały… O tym już za tydzień na łamach Niedzieli Wrocławskiej.

2021-08-17 13:39

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Na kursie kolizyjnym

Niedziela Ogólnopolska 32/2017, str. 49

[ TEMATY ]

felieton

Dawid Nahajowski

Altiero Spinelli

Altiero Spinelli

Komunista jest postacią przewodnią europejskiej integracji dla ponad setki wpływowych europosłów.

Trwa sezon urlopowy. Nad morzem wypoczywał prezydent Andrzej Duda. Zanim udał się na urlop, podpisał Ustawę o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego, czym bez wątpienia wprowadził Polskę na kurs kolizyjny z Unią Europejską. W parafowanej ustawie zakazuje się bowiem nadawania nazw, imion aktywistów komunistycznych budowlom oraz innym obiektom użyteczności publicznej. Zapis taki widnieje w rozdziale 1., a w 2. mowa jest o zakazie propagowania komunizmu przez pomniki: „pomniki nie mogą upamiętniać osób (...) symbolizujących komunizm”. Cóż za antyeuropejska nieostrożność, chciałoby się rzec. Przecież prezydent Najjaśniejszej Rzeczypospolitej przed objęciem tak zaszczytnej funkcji przez rok był posłem do Parlamentu Europejskiego. Wchodząc do głównego budynku PE w Brukseli, nie mógł nie zauważyć przy wejściu dużej postaci włoskiego komunisty Altiero Spinellego, którego imieniem (o czym już pisałem na łamach „Niedzieli”) nazwano ten budynek. „Prywatna własność ma być likwidowana, ograniczana, korygowana albo rozszerzana w zależności od sytuacji, nie zaś dogmatycznie, dla zasady” – pisał komunista Spinelli w znanym „Manifeście z Ventotene”, na który powołują się tzw. europejskie elity. Ale, ale, w cytowanym „Manifeście” dalej jest mowa o świadomości klasy robotniczej i wyzwalaniu klasy pracującej. No, po prostu czysty komunizm. Może jeszcze jedna myśl patrona naszego brukselskiego budynku: „W przeszłości charakter własności prywatnej i prawo spadkowe umożliwiały gromadzenie bogactwa w rękach nielicznych, uprzywilejowanych członków społeczeństwa. W czasach rewolucyjnego kryzysu jest okazja majątek ten rozdzielić w sposób egalitarny i zlikwidować klasę pasożytniczą”. I pomyśleć tylko, że ten komunista jest postacią przewodnią europejskiej integracji dla ponad setki wpływowych europosłów z różnych frakcji politycznych w Parlamencie Europejskim, także chrześcijańskich demokratów oraz innych europejskich polityków i urzędników. Wielbili go m.in. szef liberałów Guy Verhofstadt, szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker i kanclerz Niemiec Angela Merkel, która współorganizowała przed niespełna rokiem szczyt przywódców Niemiec, Francji i Włoch w miejscu uwięzienia Spinellego, tam, gdzie powstał „Manifest”, czyli na wyspie Ventotene. Tam też znajduje się grób tego komunistycznego ojca założyciela zjednoczonej Europy, na którym pani kanclerz złożyła kwiaty. Symbolika przeplatała się i nadal splata z praktyczną realizacją wizji Spinellego, członka Włoskiej Partii Komunistycznej, ale przede wszystkim gorącego orędownika komunizmu – może nie dokładnie stalinowskiego, ale bardziej trockistowskiego. Jako zwolennik federalizmu europejskiego był członkiem Komisji Europejskiej, a od 1979 r. posłem do Parlamentu Europejskiego. Przypomnę, że Spinelli domagał się likwidacji państw narodowych, snując wizję europejskiej rewolucji socjalistycznej. A tu nagle w Polsce, w kraju członkowskim UE, uprawomocniono urzędowy zakaz propagowania komunizmu oraz innych totalitaryzmów. „Toż to szok!” – jak wyraził się Kazimierz Pawlak w filmie „Kochaj albo rzuć”. Jakże więc Unia Europejska ma nas lubić? Doprawdy nie dajemy jej szansy.

CZYTAJ DALEJ

Do Maryi po wysłuchanie Jej dobrych rad

2024-05-01 19:10

Wiktor Cyran

We wspomnienie świętego Józefa, rzemieślnika prawie 300 wiernych wyruszyło na pielgrzymi szlak z Sanktuarium NMP Matki Nowej Ewangelizacji i św. Anny do Sanktuarium NMP Matki Dobrej Rady w Sulistrowiczkach.

Tradycja tej pielgrzymki wywodzi się od śp. ks. Orzechowskiego, który w czasach trudnych, komunistycznych zabierał studentów i innych chętnych na Ślężę, aby nie szli na pochody pierwszomajowe – tłumaczy ks. Tomasz Płukarski.

CZYTAJ DALEJ

Od babci do mamy

2024-05-01 18:12

Wiktor Cyran


CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję