Jego szefostwo nie boi się wyzwań, a takim wyzwaniem jest punkt sprzedaży produktów lokalnych, działający na terenie opactwa pocysterskiego w Lubiążu. Punkt znajduje się nieopodal dawnej siedziby opata, w jednej z oficyn poklasztornych. Grube mury powodują, że nawet latem jest tu chłodno, a późną jesienią robi się zimno.
– Ale mi to nie przeszkadza, więc punkt jeśli nie przyjdą mrozy, będzie czynny jeszcze w grudniu – mówi prowadząca go pani Ewa Smutyło.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dla wielu twórców z terenów nadodrzańskich, często z małych wsi, punkt w Lubiążu to okno na świat. Często od możliwości podreperowania budżetu nie mniej ważna jest możliwość publicznej prezentacji, zakup wyrobu przez klienta jest formą uznania, dodaje twórca skrzydeł. A tworzywem może być nawet włóczka z odzysku. Małgorzata Ciućman z Orzeszkowa w gminie Wińsko robi z niej cudeńka, które nazywa ciućmanami. W Lubiążu prezentuje cystersów z włóczki, przypominając, że bracia zakonni przybyli tu we wczesnym średniowieczu i zmienili oblicze dużej części Śląska: ugory przemienili w żyzne pola, zakładali biblioteki, zielarnie, budowali kościoły, kolejne klasztory. Lubiąż stał się klasztorem macierzystym dla innych klasztorów cysterskich na Śląsku, m.in. Henrykowa i Krzeszowa.
Oba te dawne opactwa, Krzeszów i Henryków, skasowane w 1810 r. przez władze pruskie, odzyskały ostatnio dawną świetność dzięki opiece Kościoła. Niestety, Lubiąż po kasacie stracił funkcje sakralne i wciąż czeka na rozsądne zagospodarowanie.