Przed miesiącem obchodziliśmy 5. rocznicę powołania w parafii Rycerzy Kolumba. Początki były trudne. Kiedy zrodził się pomysł ustanowienia tej męskiej wspólnoty, to pomyślałem, że w parafii, która liczy ok. 10 tys. mieszkańców, nie będzie to trudne. Po niedzieli rycerskiej, kiedy to zaproszenie usłyszało wielu potencjalnych kandydatów, do wspólnoty łącznie ze mną wstąpiło zaledwie sześciu mężczyzn. Ta iskra jednak wystarczyła, aby zapalać innych. Rozmowy w rodzinach, między kolegami, przy okazji wizyt kolędowych doprowadziły do tego, że obecnie w Chojnicach są dwie rady. Należy do nich ponad stu mężczyzn, w tym kilkunastu kapłanów i jeden biskup. To doświadczenie uczy mnie duszpasterzowania, w którym każdy człowiek jest ważny. Niektórzy mówią, że obecnie symbolem ewangelizacji nie są sieci rybaków znad Jeziora Galilejskiego, ale jest nim wędka.
Reklama
W duszpasterstwie ważne jest indywidualne podejście. Przekonałem się o tym, gdy tworzyłem niedawno grupy formacyjne kandydatów do bierzmowania. Brakowało nam trzech animatorów do ich poprowadzenia. Pierwszą myślą było poproszenie o tę posługę osób bardziej zaangażowanych w duszpasterstwo. Uznałem jednak, że mają oni sporo zajęć i dodawanie kolejnych mogłoby ich zbytnio obciążyć. Poprosiłem więc troje parafian, co do których byłem przekonany, że to osoby kompetentne. Niemal natychmiast otrzymałem pozytywną odpowiedź. Wyglądało na to, że parafianie ci wręcz czekali na sygnał, aby włączyć się bardziej aktywnie w życie wspólnoty. Jedną animatorkę zapytałem żartobliwie, czy czekała na telefon z zaproszeniem do zaangażowania. Z uśmiechem na twarzy odpowiedziała, że tak. Podobnie tworzył się krąg Domowego Kościoła. Każda para małżonków została zaproszona indywidualnie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pragnę podzielić się jeszcze jednym doświadczeniem tego, że mała iskra wywołuje spory ogień. Ma to związek z Syrią, a obecnie także z innymi krajami w tamtym rejonie świata. Otóż kiedy migranci na masową skalę przybywali do krajów zachodnich, papież Franciszek uwrażliwiał nas wszystkich na potrzebę pomocy tym osobom. Pytałem wówczas siebie, co mogę uczynić jako proboszcz sporej parafii, aby nieść pomoc potrzebującym i nie być obojętnym na papieskie apele. Na spotkaniach wspólnot zacząłem mówić o pomocy organizowanej przez Caritas Polska, którą była i wciąż jest akcja Rodzina – Rodzinie. Polega ona na jednorazowych lub comiesięcznych wpłatach, których celem jest pomoc konkretnym rodzinom oraz osobom samotnym znajdującym się w trudnej sytuacji w Aleppo i innych miejscach dotkniętych skutkami wojen. W projekt ten zaczęły się włączać kolejne wspólnoty. Pomoc świadczona przez Misyjne Róże Różańcowe trwa do dziś. Pomocą ze strony parafian i przyjaciół naszej wspólnoty zostało objętych ponad sześćdziesiąt rodzin. Biorąc pod uwagę systematyczne wsparcie przez 6 miesięcy, a w przypadku niektórych rodzin – przez 12 miesięcy, w wysokości ponad 500 zł na każdą rodzinę, uzbierała się pokaźna kwota.
W ogłoszeniach parafialnych wciąż pojawiają się zaproszenia do różnych inicjatyw, ale ich skuteczność jest nikła. Kiedy natomiast zdarza się, że ktoś z parafian zwraca się z propozycją duszpasterską, to proszę wpierw o poszukanie osób zainteresowanych przystąpieniem do niej. Taką praktykę mają też Rycerze Kolumba. Kto inicjuje jakąś akcję, ten staje się odpowiedzialny za jej przygotowanie i realizację. Mam świadomość, że świeccy potrzebują duszpasterskich iskier ze strony duchownych, a duchowni – ze strony świeckich. Razem jesteśmy odpowiedzialni za nasze parafie, ale także za Kościół rozumiany jako wspólnota powszechna. Wystarczy nieraz mała iskra...