Postanowienia synodu uniezależniły polski Kościół od państwa. Wówczas wśród polskich duchownych diecezjalnych wprowadzono celibat. Na początku XIII wieku parafia w Borzykowej liczyła ok. 900 osób i była według historyków drugą takiej wielkości wsią w Polsce. Z tamtych czasów pozostała kamienna chrzcielnica, datowana nawet na XI wiek, pieczołowicie przechowywana w obecnej borzykowskiej świątyni.
Wieś wyjątkowa
Borzykowa leży na peryferiach archidiecezji częstochowskiej, ale uwzględniając perspektywę historyczną, jest ona w samym centrum kształtowania się fundamentów polskiego Kościoła. Ksiądz Sławomir Galasiński, proboszcz parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Borzykowej, nie zaprzecza, że być może synod z lipca 1210 r. ma nadal znaczący wpływ na tutejszą społeczność. – Zapewne w parafialnej podświadomości tamte wydarzenia jakoś trwają, bo widocznym znakiem jest wiara tych ludzi, przekazywana z pieczołowitością z pokolenia na pokolenie. Porównując naszą parafię do sąsiedzkich, możemy tutaj spotkać autentyczny, żywy Kościół. Wiara moich parafian jest prosta, spontaniczna, wyrażająca się np. przez frekwencję na Mszach św. – mówi z przekonaniem ks. Galasiński.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Parafia jest bardzo rozległa. Należą do niej: Borzykowa, Pągów, Grodzisko, Pukarzów, Polichno, Pierzaki, Sady, Niebyła, Czechowiec i leśna Turznia, zamieszkana tylko przez trzy rodziny. Kiedy duszpasterz w pierwsze piątki miesiąca odwiedza chorych, musi pokonać ok. 40 kilometrów.
Radość parafii
W borzykowskiej parafii jest siedemnastu młodych ministrantów i lektorów. Ale jest też coraz więcej świeckich czytających, śpiewających psalmy, udzielających się w liturgii. To właśnie średnie pokolenie 30-, 40-latków rozpoczęło aktywną służbę przy ołtarzu. – Są oni dla mnie wielką radością i jednocześnie pomocą. Mogę na nich liczyć nie tylko w sprawach kultu. W tym miejscu chciałbym wyrazić wdzięczność przedstawicielowi innego pokolenia – ks. kan. Tadeuszowi Bijacie, emerytowanemu kapłanowi z 60-letnim stażem, który w każdą niedzielę i święta ofiarnie mi pomaga i cieszy się wielkim szacunkiem borzykowskiej wspólnoty – podkreśla ks. Galasiński.
A najnowszą radością parafian i księdza proboszcza jest schola. Zawiązała się dzięki pieszej pielgrzymce do sanktuarium w Gidlach. Wtedy to młode pątniczki odważyły się wspólnie zaśpiewać i tak się zaczęło. W składzie scholi jest sześć dziewczynek, trzy kolejne jeszcze się douczają. Wszystkie są samoukami, dlatego ich śpiew nieskażony „ingerencją” fachowców brzmi naturalnie i fantastycznie. Znakomicie prezentuje się wokal Zuzi. – Nie wiem, skąd mam taki głos, bo u mnie nikt w rodzinie nie śpiewa – śmieje się Zuzia, która również akompaniuje grupie na keyboardzie.
Wspólnota samoorganizująca się
Reklama
Monika, mama Zuzi i Sandry, i Katarzyna, mama Blanki, dziewczynek z parafialnej scholi, ochoczo przyprowadzają swoje pociechy na próby i nabożeństwa. Nie wyobrażają sobie, aby miały inaczej wychowywać swoje dzieci. Tym bardziej, że córki bardzo chcą chodzić do kościoła i udzielać się w parafii. Z podobnym zapałem działa w parafii siedem róż Żywego Różańca, które spotykają się w pierwszą niedzielę miesiąca w swoich miejscowościach, w domach prywatnych, w kaplicy w Pukarzewie i w kościele parafialnym. – Jest jeszcze bardzo młody organista Kacper, który czasami na nabożeństwach śpiewa razem z tatą Mariuszem, udzielają się cztery zastępy druhów strażaków, rada parafialna i wspaniały pan kościelny. Jak na taką małą parafię wydaje mi się, że to całkiem sporo. Jesteśmy samodzielni, sami się organizujemy. Oczywiście nie byłoby to możliwe bez życzliwości księdza proboszcza, jego zrozumienia, chęci, akceptacji i otwarcia na wiernych. A on zawsze może liczyć na naszą pomoc w realizacji parafialnych planów – zaznacza Mariola Chmielarska-Musiał, opiekunka scholi i jej założycielka. – Udało się wiele zrobić dzięki życzliwości wiernych, również w sferze materialnej. Wymieniliśmy stolarkę okienną, kościelną posadzkę, odnowiliśmy ściany wewnętrzne i elewację, plac świątyni wyłożony jest nową kostką i otoczony ogrodzeniem. Nie jest to parafia majętna. Większość wiernych utrzymuje się z rolnictwa. Dlatego podziwiam ich ofiarność – wyznaje ks. Galasiński.
Patriotyzm bez zadęcia
Na terenie parafii w 100. rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę zasadzono Dąb Pamięci. Obok umieszczono wielki głaz. Został wydobyty z pola, które uprawiał pan Józef. Jak opowiada ks. Galasiński, ów głaz popsuł wiele lemieszy. Zapewne jest starszy niż historyczny borzykowski synod. Na głazie została umieszczona tablica pamiątkowa. – Chcę, aby patriotyzm był przekazywany z pokolenia na pokolenie. Historia jest nauczycielką życia. Jeżeli młode pokolenie zagubi historię, odetnie korzenie, to będzie podatne na wszelkie manipulacje. Mamy na naszym cmentarzu mogiłę kilkunastu żołnierzy poległych 4 września 1939 r. i groby cywilów z Pągowa, rozstrzelanych przez Niemców. Mamy też mogiłę powstańca styczniowego z 1863 r., leżącą wśród pól na rozstaju dróg. Miejscowi pamiętają o niej. Musimy zachować ducha patriotyzmu. Tradycja nas zobowiązuje – i ta dawna, i ta najnowsza. Trzeba robić wszystko, żeby tego nie zgubić – mówi z głębokim przekonaniem proboszcz borzykowskiej parafii.
Nie wstydzą się wiary
Bardzo wzruszające i oryginalne było parafialne zakończenie starego roku. Na początku Mszy św. wnętrze kościoła rozświetlały jedynie świece palące się na stoliku przed ołtarzem. Symbolizowały one zmarłych, którzy odeszli w minionym roku. Celebrans wyczytywał ich imiona. Później rozległ się śpiew scholi, a rodziny zmarłych przeniosły świece na ołtarz. Pomysł ks. Galasińskiego, aby w ten sposób pożegnać stary rok, został z całą serdecznością i wdzięcznością przyjęty przez parafian. – Chciałbym, by moja wspólnota nie zatraciła wiary, bo przecież teraz świat proponuje zupełnie inne wartości i boję się, żeby parafianie nie oderwali się od korzeni. Mam sygnały, że starsze pokolenie wiernych z Borzykowej, które wyjechało, nie wstydzi się swojej wiary. Pragnąłbym, aby podobnie stało się z najmłodszym pokoleniem borzykowian – przyznaje kapłan.