Tradycyjnie, czyli pieszo, coraz częściej też na rowerach, rolkach, a nawet biegiem – wędrują, by przeżyć rekolekcje w drodze i zawierzyć swoje życiowe sprawy Matce Bożej. To istota i sens pielgrzymowania.
Zawsze jest intencja
Jasna Góra to duchowa stolica Polski, miejsce szczególne na mapie naszego narodu, z cudownym wizerunkiem Matki Bożej, do której od wieków pielgrzymowali nasi przodkowie, a tę tradycję do dzisiaj podtrzymują współcześni. Przez okrągły rok przybywają tu pielgrzymi indywidualnie bądź w grupach. Szczególnie latem, w okresie wakacyjnym, do Matki Bożej napływają piesi pielgrzymi właściwie z każdej diecezji. Każdy z nich, obok tych ogólnych, niesie w sercu własne intencje i sprawy, które chce powierzyć Maryi. Niektórzy nadają pielgrzymce, tak jak to bywało kiedyś, wymiar pokutny. Wielu nie wyobraża sobie wakacji czy urlopu bez pielgrzymki. Ten nasz narodowy fenomen w ostatnim czasie zakłóciła nieco pandemia, jednak nie udało się jej ugasić ducha wiary w narodzie. Pielgrzymki odradzają się, bo w ludziach jest taka potrzeba.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dziedzictwo narodu
Reklama
Każda z pielgrzymek ma swoją tradycję, każda obchodzi mniejszy lub większy jubileusz. 40 lat temu sługa Boży bp Wilhelm Pluta uroczyście, przy dźwiękach orkiestry z Gorzowa Wielkopolskiego, wprowadził na Jasną Górę pierwszą pielgrzymkę, w której uczestniczyło ok. 3 tys. osób. Pierwsze przetarcie trasy, szczegółowe zapiski w zeszytach, rysowane ręcznie mapy. Trzeba było zapewnić podstawowe warunki logistyczne, kuchenne i sanitarne. Wszyscy wiedzieli, jaki jest ostateczny cel – dojść na Jasną Górę. – 40 lat to na pozór niewielki jubileusz, istnieją pielgrzymki, które mogą się poszczycić dłuższą metryką. Ale jeśli popatrzymy na to w kontekście jubileuszu 50-lecia diecezji zielonogórsko-gorzowskiej, to jubileusz jest duży – mówi ks. Krzysztof Kolanowski, przewodnik pieszej pielgrzymki z Gorzowa Wielkopolskiego na Jasną Górę. – Te 40 lat to setki księży, sióstr zakonnych, tysiące ludzi, którzy szli i dziś również idą nie tylko manifestować swoją wiarę, przynależność do Kościoła, ale i szukać na nowo Boga w swoim życiu. Pielgrzymka to czas rekolekcji w drodze, doświadczenie wspólnoty braci i sióstr i wielkie duchowe dziedzictwo naszego narodu, które również my dziś tworzymy – dodaje.
Rozwijamy się
Reklama
Od 30 lat na Jasną Górę pielgrzymuje Ogólnopolska Piesza Pielgrzymka Nauczycieli i Wychowawców „Warsztaty w Drodze”. To prawdziwy fenomen w skali kraju. Pielgrzymi każdego roku wychodzą z Zielonej Góry, dokąd muszą uprzednio dojechać właściwie z każdego krańca Polski, bo pochodzą ze Słupska, z Rzeszowa, Warszawy czy Zakopanego. W tym roku do Królowej Polski pielgrzymuje grupa 40 osób, a ich szczególną patronką jest bł. Natalia Tułasiewicz. – Wędrujemy z nią już od bardzo dawna, poznajemy jej życie, myśli, pisma, a także rodzinę, która jest z nami w kontakcie. Natalia jest nam bardzo bliska, ona nam cały czas towarzyszy. W tym roku odczuwamy renesans naszych warsztatów. Mamy sporo nowych twarzy i sporo dzieci, z czego się bardzo cieszymy, bo nauczycielom powinny towarzyszyć dzieci. Dzisiaj są z nami radosne, roześmiane. Dla nas to nadzieja, bo to pokazuje, że nie wymieramy, tylko się rozwijamy. I to nas cieszy – zauważa Danuta Rogacewicz z Lubska. – Kiedy dziesięć lat temu dowiedziałam się o „Warsztatach w Drodze”, nie miałam żadnych wątpliwości, że jako nauczycielka powinnam w nich uczestniczyć. Złapałam takiego bakcyla, że są to już moje dziesiąte warsztaty. Oddałam im całe swoje serce, a bł. Natalia stała mi się bardzo bliska, ponieważ tak jak ja była polonistką. Miała niesamowicie wrażliwe serce na Pana Boga, na ludzi, na przyrodę i ta miłość od samego początku zaiskrzyła między nami. Nie ma dnia, żebym nie poprosiła jej o pomoc – zapewnia p. Halina ze Słupska.
Droga patriotyzmu
Na początku lipca na Jasną Górę dotarła pielgrzymka konna z Zaręb Kościelnych. To jedyna taka pielgrzymka w Polsce, która nawiązuje do tradycji 10. Pułku Ułanów Litewskich. Pielgrzymi jechali konno 11 dni, pokonując trasę ok. 400 km. Na Jasną Górę tradycyjnie wjechali w mundurach kawalerii II Rzeczypospolitej, które założyli specjalnie w tym celu. Hasłem tegorocznej pielgrzymki był temat roku duszpasterskiego w Polsce: „Posłani w pokoju Chrystusa”. Jak powiedział dowódca, swój trud kawalerzyści ofiarowali m.in. w intencjach pokoju na świecie. Swoją wdzięczność za dokonany wysiłek wyraził im łomżyński biskup pomocniczy Tadeusz Bronakowski: – Dziękuję za to, że pokonaliście tyle kilometrów, że odbyliście drogę duchową, pełną skupienia, modlitwy i poświęcenia. To była droga wiary i patriotyzmu, ponieważ od zarania dziejów polska kawaleria łączy miłość Ojczyzny z miłością Chrystusa i Jego Matki. Kawalerzyści na Jasnej Górze otrzymali z rąk Jana Józefa Kasprzyka, szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, medale Pro Patria, w uznaniu szczególnych zasług w upowszechnianiu wiedzy o historii walk niepodległościowych oraz krzewieniu postaw patriotycznych.
Wspólna życiowa pasja
Co roku pod koniec sierpnia jadą na rolkach z Warszawy do Częstochowy. Pokonują 270 km w ciągu 5 dni. Codziennie przejeżdżają od 50 do 75 km, lepiej się poznają i uczestniczą we Mszy św. Jadą z Warszawy, przez okolice Żyrardowa, Tomaszowa Mazowieckiego, Radomska, do Częstochowy. Ta niecodzienna podróż to pielgrzymka, więc niosą ze sobą różne intencje. Tym, co ich szczególnie łączy, jest na pewno nadzieja na spotkanie z Panem Bogiem i z ludźmi. W tym roku wyruszają 22 sierpnia, a u Matki Bożej zameldują się 26 sierpnia. – Jadą z nami ludzie, którzy w różny sposób są związani z wiarą. Dla wielu z nich jazda na rolkach jest wspólną życiową pasją. Niektórzy chcą ją połączyć z wyzwaniem duchowym, dla innych jest to bardziej sportowe przedsięwzięcie. Całą grupę obowiązuje jednak zasada – wszyscy muszą uczestniczyć we wszystkich punktach programu pielgrzymki. Mieliśmy już takie historie, że w życiu ludzi, którzy byli daleko od wiary, dzięki świadectwu osób, które jadą w pielgrzymce z pobudek duchowych, dokonało się nawrócenie. Często początkowo czysto sportowe motywacje uczestników z czasem przeradzają się w duchowo-sportowe – wyjaśnia ks. Grzegorz Sprysak, michalita. Dodaje, że rolkarzom towarzyszą wielorakie intencje. – Osobiście jadę w intencji pokoju na Ukrainie, ale ludzie mają bardzo różne intencje. Często są one bardzo osobiste, związane z kimś bliskim albo z jakąś troską w ich życiu. Pielgrzymka zawsze jest dla mnie dużym przeżyciem i zawsze napełnia mnie duchową energią.