Reklama

Niedziela Lubelska

Afrykańskie misjonarki

Ich misją jest głoszenie Dobrej Nowiny. W Afryce i w Polsce.

Niedziela lubelska 36/2022, str. IV

[ TEMATY ]

Siostry Misjonarki NMP Królowej Afryki

Jerzy Liniewicz

Siostra Anafrida spędziła w Lublinie 12 lat

Siostra Anafrida spędziła w Lublinie 12 lat

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Od ponad 150 lat ewangelizują Afrykę, a 30 lat temu zagościły w Lublinie. Zgromadzenie Sióstr Misjonarek Najświętszej Maryi Panny Królowej Afryki, założone przez francuskiego kardynała Charlesa Lavigerie, obchodzi skromny jubileusz swojej posługi w Polsce. Ten czas zaowocował pięknymi dziełami dla Kościoła w Afryce, ale i w naszym kraju.

Misja w Polsce

W Lublinie rzadko kto nazywa je inaczej, niż siostry białe. Taka nazwa przylgnęła do nich w Afryce; tam na początku swojego istnienia były misjonarkami o białej skórze. Dziś w lubelskim domu na cztery siostry trzy są czarnoskóre, ale nadal zwane są „białymi”. Uzasadniają to ich białe habity. Do niedawna siostry służyły w ponad połowie państw Afryki; są obecne zarówno w krajach, gdzie dominują muzułmanie, jak i tam gdzie są chrześcijanie czy wyznawcy religii naturalnych. Zgromadzenie ma charakter wybitnie międzynarodowy, zakonnice pochodzą z Afryki, Ameryki i Europy, używają języka francuskiego, angielskiego i rodzimych afrykańskich z suahili na czele. Swoją misję określają jako świadczenie o Dobrej Nowinie, szczególnie na kontynencie afrykańskim.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Na Czarny Ląd

Dwie pierwsze misjonarki Afryki, które przyjechały do Lublina 30 lat temu, to s. Heidi z Niemiec i s. Dolores z Kanady. Później dołączyły do nich siostry z USA, Konga, Hiszpanii. Obecnie wspólnotę tworzą: s. Lucy z Ugandy, s. Victoria z Ghany, s. Anafrida z Tanzanii i Polka s. Małgorzata. Pierwszą polską siostrą białą została Halina Kmiecik, a najbardziej rozpoznawalną jest s. Cecylia Bachalska, która przez kilkanaście lat kierowała misją sióstr w Polsce. Dziś służy w Tanzanii, a dzięki więziom z Polską pomaga w budowie szkoły dla kobiet w pobliżu Dar es Salam. Dwie siostry pochodzą z naszej diecezji. Najpierw skromny habit misjonarski przyjęła s. Iwona Cholewińska z parafii Boby, a w tym roku śluby wieczyste złożyła s. Anna Wójcik z parafii w Kaniem. Anna, z zawodu pielęgniarka, pracuje w Malawi z dziećmi ulicy; posługiwała również w szpitalu misyjnym.

Reklama

Od początku swojej obecności w Lublinie siostry pojawiają się w wielu parafiach naszej diecezji, podczas Mszy św. prezentują elementy liturgii z Afryki, m.in. taniec przy procesji z darami. Gościły w setkach szkół z programem, który przybliżał sytuację chrześcijan na Czarnym Lądzie. Co miesiąc organizują w swoim domu „Soboty Misyjne”, wypełnione modlitwą oraz warsztatami m.in. o zapobieganiu handlu ludźmi czy o dialogu międzyreligijnym. Siostry można też zobaczyć przy rozdawaniu gorącej zupy bezdomnym. W swoich afrykańskich placówkach przyjmują dziewczęta na kilkumiesięczny wolontariat, który pozwala zasmakować służby misyjnej.

Korzeń dobroci

We wrześniu, po 12 latach spędzonych w Lublinie, wspólnotę opuści s. Anafrida Biro, do niedawna przełożona domu. W pierwszych tygodniach pobytu w Polsce, gdy szła na zakupy, mówiła: „dzień dobry!” spotykanym nieznanym ludziom i dziwiła się, że rzadko kto jej odpowiadał, co w Tanzanii jest normą. – W Polsce doświadczyłam prawdy słów Chrystusa: „Każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma”. Znalazłam tu swoją nową rodzinę i spotkałam się z niezwykłą życzliwością. Wy, Polacy, ci, którzy chodzą do kościoła, ale i ci, co deklarują dystans wobec niego, macie w sobie korzeń dobroci, który wyrasta z Ewangelii. Strzeżcie daru wiary, który otrzymaliście od Chrystusa – mówi s. Anafrida.

Zakonnica wybiera się teraz do Jerozolimy na kurs biblijny, a potem podejmie służbę w Ghanie. Zarówno jej jak i innym siostrom białym zawdzięczamy duże ożywienie zainteresowania misjami w naszej diecezji.

2022-08-30 12:44

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Zwykła uczciwość

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 3

[ TEMATY ]

Ks. Jarosław Grabowski

Piotr Dłubak

Ks. Jarosław Grabowski

Ks. Jarosław Grabowski

Duchowni są dziś światu w dwójnasób potrzebni. Bo ludzie stają się coraz bardziej obojętni na sprawy Boże.

Przyznam się, że coraz częściej w mojej refleksji dotyczącej kapłaństwa pojawia się gniewna irytacja. Pytam siebie: jak długo jeszcze mamy czuć się winni, bo jakaś niewielka liczba księży dopuściła się przestępstwa? Większość z nas nie tylko absolutnie nie akceptuje ich zachowań, ale też zwyczajnie cierpi na widok współbraci, którzy prowadzą podwójne życie i tym samym zdradzają swoje powołanie. Tylko czy z powodu grzechów jednostek wolno nakazywać reszcie milczenie? Mamy zaprzestać nazywania rzeczy w ewangelicznym stylu: tak, tak; nie, nie, z obawy, że komuś może się to nie spodobać? Przestać działać, by się nie narazić? Wiem, że wielu z nas, księży, stawia sobie dziś podobne pytania. To stanie pod pręgierzem za nie swoje winy jest na dłuższą metę nie do wytrzymania. Dobrze ujął to bp Edward Dajczak, który w rozmowie z red. Katarzyną Woynarowską mówi o przyczynach zmasowanej krytyki duchowieństwa, ale i o konieczności zmian w formacji przyszłych kapłanów, w relacjach między biskupami a księżmi i między księżmi a wiernymi świeckimi. „Wiele rzeczy wymaga teraz korekty” – przyznaje bp Dajczak (s. 10-13).

CZYTAJ DALEJ

Prezydent: W expose szefa MSZ znalazło się wiele kłamstw, manipulacji i żenujących stwierdzeń

2024-04-25 11:13

[ TEMATY ]

Andrzej Duda

PAP/Radek Pietruszka

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję