Reklama

Wiara

„Nie zabijaj” w czasach wojny

Jeszcze do niedawna pojęcie wojny wydawało się nam mgliste i odległe, dotyczyło raczej historycznych wydarzeń. Niestety, od 24 lutego słowo „wojna” nabrało dramatycznie realnych kształtów. Czy wobec tego V przykazanie Dekalogu ma teraz mniejszą wartość? – pyta czytelnik.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Lękamy się o eskalację działań wojennych, trwogę budzą pogróżki użycia broni jądrowej przez rosyjskiego dyktatora. To wszystko sprawia, że odżywają dylematy moralne dotyczące działań wojennych, zwłaszcza w kontekście piątego przykazania Dekalogu. Znaleźliśmy się w sytuacji, w której doktryna moralna Kościoła na temat wojny nie jest już jedynie przedmiotem teoretycznych dociekań akademickich, a stała się rzeczywistością aktualną i praktyczną. Zresztą już od początku istnienia ludzkości wojna towarzyszy historii człowieka. Jego rozwój, postęp cywilizacyjny i kulturowy miał zawsze dwa oblicza: dobra i zła. Benedykt XVI dla zilustrowania tej dwuznaczności postępu posłużył się właśnie metaforą wojenną: „Postęp, jeśli się mu przyjrzeć z bliska, jest postępem od procy do megabomby. Jest to istotnie ta strona postępu, której nie należy ignorować. Inaczej mówiąc: staje się ewidentna dwuznaczność postępu. Bez wątpienia ofiaruje on nowe możliwości dobra, ale też otwiera przepastne możliwości zła – możliwości, które wcześniej nie istniały. Wszyscy staliśmy się świadkami, jak postęp w niewłaściwych rękach może się stać, i stał się faktycznie, straszliwym postępem na drodze zła” (Spe salvi, 22).

Wojna jest zawsze złem

Rzeczywistość wojny jest częstym tematem pojawiającym się także na kartach Pisma Świętego. Występuje ona zawsze jako stan patologiczny, który jest raczej skutkiem grzechu i ludzkiej nienawiści. Wartością, którą Bóg nakazuje promować, jest pokój. Do Izraelitów kieruje On słowa upomnienia: „Jeśli podejdziesz pod miasto, by z nim prowadzić wojnę, (...) ofiarujesz mu pokój” (Pwt 20, 10). Również w nauczaniu Jezusa pokój jest jedną z nadrzędnych wartości. Wojna jest zawsze złem. Gdy w 1914 r. wybuchła I wojna światowa, ambasador Austrii poprosił Piusa X o pobłogosławienie oręża jego państwa. Papież odpowiedział: „Błogosławię pokojowi, a nie broni”. Toteż Katechizm Kościoła Katolickiego, określając warunki dopuszczalności użycia siły zbrojnej, najpierw nakłada na obywateli i rządzących obowiązek „działania na rzecz unikania wojen”. Nigdy argument siły nie może przeważać nad siłą argumentów. Działania wojenne mogą się stać jedynie tragiczną i ostateczną koniecznością, gdy „wyczerpały się wszystkie środki pokojowych rokowań”. Przy czym należy wykluczyć użycie siły zbrojnej w charakterze agresora czy też w ramach podejmowania tzw. wojny prewencyjnej. Jedyną dopuszczalną motywacją jest słuszna i uprawniona obrona (por. KKK, 2309).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Prawdziwy paradoks

Należy zawsze brać pod uwagę także intencje, które towarzyszą działaniom wojennym. Ich motywem nie mogą być nigdy nienawiść i żądza odwetu. Są jednak sytuacje, w których nie można być biernym, jak choćby sytuacja Ukraińców brutalnie napadniętych i mordowanych przez rosyjskiego agresora. Z pomocą przychodzi nam tutaj zasada słusznej obrony, przypomniana przez św. Jana Pawła II w encyklice Evangelium vitae. Papież podkreśla w niej wartość i nienaruszalność życia ludzkiego, którą chroni piąte przykazanie Dekalogu. Ale bywają sytuacje, w których obowiązki związane z ochroną życia przybierają formę „prawdziwego paradoksu”. Tak jest w przypadku „uprawnionej obrony, kiedy prawo do ochrony własnego życia oraz obowiązek nieszkodzenia życiu drugiego człowieka okazują się w konkretnych okolicznościach trudne do pogodzenia. Nie ulega wątpliwości, że wewnętrzna wartość życia oraz obowiązek miłości samego siebie w takiej samej mierze jak innych są podstawą autentycznego prawa do obrony własnej” (Evangelium vitae, 55).

Zarysowany tutaj dylemat moralny wyraża się w pytaniu: czy w obronie życia własnego lub osób, za które jesteśmy odpowiedzialni, można agresora pozbawić życia? Papież udziela takiej odpowiedzi: „Zdarza się niestety, że konieczność odebrania napastnikowi możliwości szkodzenia prowadzi czasem do pozbawienia go życia. W takim przypadku spowodowanie śmierci należy przypisać samemu napastnikowi, który naraził się na nią swoim działaniem” (n. 55). Jeśli zatem dla skutecznej obrony nie ma innego sposobu unieszkodliwienia napastnika, broniący się nie ponosi odpowiedzialności za śmierć agresora. Ta zasada odnosi się nie tylko do przypadków indywidualnych. Obowiązuje także na płaszczyźnie życia społecznego. Państwo ma nie tylko prawo, ale i obowiązek bronić życia swoich obywateli. Sięgnijmy do Katechizmu Kościoła Katolickiego: „Obrona dobra wspólnego wymaga, aby niesprawiedliwy napastnik został pozbawiony możliwości wyrządzania szkody. Z tej racji sprawujący prawowitą władzę mają prawo uciec się nawet do broni, aby odeprzeć napadających na wspólnotę cywilną powierzoną ich odpowiedzialności” (n. 2265). „Zakaz zabójstwa nie znosi prawa do unieszkodliwienia napastnika. Uprawniona obrona jest poważnym obowiązkiem tego, kto jest odpowiedzialny za życie innych lub za dobro wspólne” (n. 2321).

Reklama

Prawo do obrony

Prawo to przysługuje także państwu ukraińskiemu w obliczu rosyjskiej agresji. Prawo Ukraińców do obrony z użyciem siły militarnej potwierdził Franciszek podczas konferencji prasowej w drodze powrotnej z Kazachstanu, 15 września. Na pytanie, czy należy w tej chwili dawać broń Ukrainie, Ojciec Święty odpowiedział: „Jest to decyzja polityczna, która może być moralna, moralnie akceptowalna, jeżeli zostanie wypełniona zgodnie z warunkami moralności (...). Ale może być niemoralna, jeśli się ją podejmuje z zamiarem wywołania większej wojny albo sprzedania broni lub wyrzucenia tej broni, której już nie potrzebuję (...). Bronienie się jest nie tylko zgodne z prawem, ale także jest wyrazem miłości do ojczyzny”.

Po tej samej linii idzie argumentacja kard. Gerharda Ludwiga Müllera, emerytowanego prefekta Kongregacji Nauki Wiary: „Naród ukraiński nie tylko może, ale powinien zastosować zasadę obrony koniecznej. Bóg dał nam przykazanie Dekalogu: «Nie zabijaj», ale jeśli ktoś jest agresorem i przychodzi, aby nas zabić, wówczas mamy nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek się bronić”. Oczywiście, jest to sytuacja dramatyczna i bolesna. Pozbawienie życia agresora może być motywowane wyłącznie obroną życia własnego lub innych.

Reklama

Wrażliwość moralna walczących w obronie swojej ojczyzny Ukraińców stawia ich w sytuacji dramatycznych dylematów. Przecież przykazanie miłości nieprzyjaciół nie ulega zawieszeniu na czas wojny. Moralność jest jedna: na czas pokoju i na czas wojny.

Nie morduj

Na pytanie, czy piąte przykazanie obowiązuje w czasie wojny, trzeba jeszcze spojrzeć w kategoriach czysto biblijnych. Otóż jeśli przyjrzymy się wykładni jego treści ze strony znawców języków biblijnych, to okazuje się, że użyte w tym przykazaniu słowo ratzach (nie zabijaj) nie odnosi się do zabicia nieprzyjaciela na wojnie. Zawsze opisuje zabicie osobistego wroga. Bibliści proponują nawet, aby piąte przykazanie tłumaczyć w językach współczesnych jako: „Nie morduj”, interpretując je opisowo jako: „nie zabijaj niewinnych, w imię prywatnej zemsty lub z premedytacją wobec bezbronnej ofiary”. Takie też tłumaczenie piątego przykazania znajdziemy choćby w przekładzie Biblii częstochowskiej wydanej przez Edycję Świętego Pawła w 2008 r. W obydwu fragmentach zawierających tekst Dekalogu (Wj 20, 13 i Pwt 5, 17) piąte przykazanie przetłumaczono jako „nie popełnisz morderstwa”.

Pozostaje jednak wciąż aktualny apel św. Jana Pawła II, wypowiedziany w 2003 r. do dyplomatów: „Wojna nie jest nigdy czymś nieuchronnym; jest zawsze porażką ludzkości. Prawo międzynarodowe, lojalny dialog, solidarność między państwami, szlachetne uprawianie dyplomacji to godne człowieka i narodów środki rozwiązywania ich sporów”.

Autor jest teologiem moralistą, proboszczem parafii św. Kazimierza w Radomiu.

2022-11-07 11:59

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

RŚA: ludzie czują się bezbronni wobec przemocy

[ TEMATY ]

wojna

Brat Benedykt Pączka

Ludzie czują się bezbronni wobec szerzącej się przemocy. Tak sytuację w Republice Środkowoafrykańskiej opisuje nuncjusz apostolski w tym kraju. Zaznacza, że to poczucie pozostawienia na łaskę i niełaskę rebeliantów znacznie pogłębił krwawy zamach na katolicki kościół w stołecznym Bangi. „Atak ten pozbawił ludzi nawet tego minimum poczucia bezpieczeństwa, jakie dotąd dawały im świątynie” – podkreśla abp Franco Coppola przypominając, że nigdy wcześniej kościół w tym kraju nie był celem krwawych ataków.

„To jest wojna domowa. Są dwa środkowoafrykańskie ugrupowania, które ze sobą walczą. Niestety międzynarodowe siły pokojowe są niewystarczające do tego, by zapewnić bezpieczeństwo, stąd ludzie uciekają pod opiekę sił rebelianckich. Chrześcijanie czują się chronieni przez odziały Anty-Balaka, a muzułmanie przez Selekę. Nie jest to jednak wojna religijna, nikt nikogo nie chce nawracać. Tu chodzi o przejęcie władzy i kontrolowanie bogactw naturalnych tego kraju. Siły międzynarodowe sobie nie radzą. Trzeba więcej wojska. Republika Środkowoafrykańska jest dwa razy większa od Włoch: jak więc można sądzić, że 5500 żołnierzy będzie w stanie kontrolować tak ogromne terytorium? Wysłane siły są niewystarczające” – powiedział abp Coppola.

CZYTAJ DALEJ

Francja: wyjątkowa Wielkanoc z rekordową liczbą nowych katolików

2024-03-26 18:40

[ TEMATY ]

Francja

twitter.com

Kościół we Francji przygotowuje się w do wyjątkowej Wielkanocy z kolejną rekordową liczbą katechumenów. Choć dokładne dane nie zostały jeszcze ogłoszone, to szacuje się, że chrztów dorosłych będzie w tym roku o co najmniej 30 proc. więcej. To prawdziwa epidemia, a raczej niespodziewany cudowny połów - przyznaje ks. Pierre-Alain Lejeune, proboszcz z Bordeaux.

Zauważa, że wszystko zaczęło się półtora roku temu, kiedy do jego parafii zgłosiło się w sprawie chrztu kilkadziesiąt osób, tak iż obecnie ma osiem razy więcej katechumenów niż dwa lata temu. Początkowo myślał, że to przejaw dynamizmu jego parafii. Szybko jednak się przekonał, że nie jest wyjątkiem. Inni proboszczowie mają ten sam «problem», są przytłoczeni nagłym napływem nowych katechumenów.

CZYTAJ DALEJ

Postawiono zarzuty ks. Michałowi O.

2024-03-27 18:21

Adobe Stock

Prokuratura postawiła w środę zarzuty pięciu osobom w związku ze sprawą wykorzystania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. Wśród nich jest czterech urzędników resortu sprawiedliwości i „beneficjent funduszu” ks. Michał O. W ramach Funduszu ośrodkowi „Archipelag” miała zostać przyznana dotacja na kwotę blisko 100 milionów złotych.

- Ks. Michał O. działając wspólnie w porozumieniu z tymi urzędnikami, doprowadził do wypłaty tych środków. Tutaj istotną kwestią jest to, że działali wspólnie i w porozumieniu - poinformował dziś podczas konferencji rzecznik prasowy prok. Przemysław Nowak. Zapowiedział, że będą kierowane wnioski o tymczasowy areszt wobec trzech osób, a zebrany materiał dowodowy będzie analizowany pod kątem uchylenia immunitetu politykom. Powstające na warszawskim Wilanowie centrum terapeutyczne ma na celu pomoc ofiarom przemocy.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję