Reklama

Tygodnik

Ludzie ulicy

Centrum miasta skostniałe od styczniowego zimna. Jan, streetworker, który pomagał mi zbierać materiały do reportażu o ludziach bez dachu nad głową, zapytał, ilu bezdomnych widzę na przejściu dla pieszych. Wypatrzyłam troje. On – od lat zajmujący się bezdomnymi – dziewięcioro.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kierujemy się stereotypem, że człowiek w kryzysie bezdomności to brudny, zniszczony nałogami pijaczek. Tymczasem osoby te coraz częściej robią, co mogą, by zataić przed otoczeniem swoją sytuację. Bywa, że niczym się nie różnią od zwyczajnego przechodnia. Dbają o wygląd, żeby sprawiać wrażenie normalnych, godnych szacunku członków społeczeństwa. Żeby wtopić się w tło... Inaczej będzie im podwójnie ciężko przetrwać.

Instrukcja obsługi miasta – to wiedza podstawowa, aby przeżyć. Gdzie są noclegownie, ogrzewalnie, łaźnie, ciuchownie. Gdzie dadzą coś ciepłego do zjedzenia, gdzie wręczą reklamówkę z suchym prowiantem. Trzeba znać adresy plebanii, z których nikt nie przegoni, i furt klasztornych, gdzie dobra siostrzyczka nie odmówi jedzenia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Bezwzględne liczby

W tym sezonie zima daje nam się mocno we znaki – raz dwucyfrowe mrozy, a za chwilę nagłe ocieplenie i tak w kółko. To zła informacja nie tylko dla ludzi bez dachu nad głową, ale i dla tych marznących we własnych nieogrzewanych czterech kątach; dla ludzi, których nie stać na zakup węgla, i tych, którzy gubią się w formalnościach, gdzie i jak dostać ten tańszy; dla biedaków, którym odcięto prąd, a ogrzewanie gazowe, nawet to z butli, jest nieosiągalne.

Bezdomnych – czy jak się teraz mawia: osób w kryzysie bezdomności – przybywa mimo wielu socjalnych programów, a także stałego zwiększania nakładów państwa na zapobieganie bezdomności. Oficjalne dane mówią o ponad 30 tys. takich osób. Organizacje pomocowe, fundacje i stowarzyszenia na podstawie swojego sporego doświadczenia i trwających lata obserwacji twierdzą, że ludzi żyjących na ulicy może być lekko dwa razy tyle.

Współczesna bezdomność jest inna niż ta sprzed dekady. Dobrze streszcza ją zdanie: „Trzy niezapłacone raty kredytu hipotecznego dzielą cię od utraty dachu nad głową”. Bezdomność, co warto sobie uświadomić, jest obecnie nie tylko skutkiem alkoholizmu czy innych nałogów, skrajnej niezaradności życiowej, lenistwa albo choroby psychicznej. Do noclegowni i jadłodajni trafiają coraz częściej ludzie, którym do niedawna dobrze się wiodło. Pandemia spowodowała, że zniknęły ścieżki, dzięki którym części ludzi, którzy żyją na granicy ubóstwa, udawało się przetrwać. Zmalała raptownie liczba ofert pracy dorywczej, COVID-19 i kryzys ekonomiczny wywołany wojną na Ukrainie doprowadziły do plajty wiele małych firm, które zatrudniały na doskok. Wszystkie te okoliczności wywołały efekt domina – nie masz pracy, nie masz dochodu, nie masz adresu...

Reklama

Bezdomność nastoletnia

Ludzie zajmujący się osobami w kryzysie alarmują, że od kilku lat niepokojąco rośnie liczba dzieciaków, które lądują na ulicy. Do niedawna w tej grupie przeważali młodzi opuszczający domy dziecka, zwłaszcza ci pozbawieni w ogóle biologicznej rodziny. Obecnie coraz częściej są to uciekinierzy z tzw. dobrych domów. I o ile kiedyś problem ten pojawiał się głównie latem, teraz widać, że nie chodzi o typowy młodzieńczy bunt i wakacyjne zwiewanie z domu, ale o coś znacznie poważniejszego... Młodzi porzucają dom, bo nie wytrzymują tego, czym on się stał lub zawsze był. I mowa tu nie tylko o domach patologicznych, uwikłanych w nałogi, przemocowych, ale też o tych zasobnych finansowo, z pozoru z wyższej półki, z tzw. aspiracjami, w których codziennością były chłód emocjonalny, dystans i zastępowanie bliskich relacji gadżetami. Specjaliści mówią też o tzw. bezdomności onirycznej – chodzi o młodych zarówno ze wspomnianych domów dziecka, jak i tych nowobogackich – ci ludzie stojący na progu dojrzałości nie mają choćby najmniejszego wyobrażenia o tym, jak powinny wyglądać relacje w rodzinie, jak to jest, gdy ma się dom, bo nigdy go nie mieli. W przypadku podopiecznych domów dziecka może to być zrozumiałe, w przypadku zamożnych rodzin, gdzie każdy żyje na własną rękę... to po prostu smutne.

Reklama

Młodzi bezdomni chodzą więc za dnia po galeriach handlowych, a nocą – jako że są zazwyczaj atrakcyjni, a przy tym naiwni i łatwowierni – bez kłopotu znajdują jakieś lokum, co często wiąże się z wykorzystywaniem seksualnym. Bywa, że lądują na klatkach schodowych lub w pustostanach. Samotnych, pogubionych i wystraszonych, zdanych na łaskę bezwzględnego świata ten świat wciąga i nieubłaganie niszczy.

Kobieta nie-upadła

Oficjalnie ok. 5 tys. bezdomnych to kobiety. Liczba wydaje się nieprawdopodobna, bo kobiety społecznie są uważane za osoby, które jakoś sobie w życiu radzą – bo mają dzieci. Gdy jednak przyjrzymy się bliżej badaniom, które wskazują najczęstsze drogi prowadzące do bezdomności, okaże się, że przemoc w rodzinie bywa tą najczęstszą. Odejście z domu pełnego agresji wybierały zarówno dziewczyny po domach dziecka, które wróciły do biologicznych rodzin, jak i matki uciekające wraz z dziećmi przed oprawcami. Takie desperackie decyzje podejmują też coraz częściej kobiety dojrzałe z usamodzielnionymi już dziećmi. Bez względu na sytuację początkową bezdomnym kobietom jest trudniej niż mężczyznom. Często noszą męskie, za duże ubrania w nadziei, że brzydkie ciuchy ukryją ich kobiecość i uratują je przed gwałtem. Nie chcą rzucać się w oczy, zwracać uwagi otoczenia. Zdecydowana większość noclegowni, ogrzewalni, pryszniców itd. dedykowana jest mężczyznom lub są one koedukacyjne. Kobieta tam nie pójdzie. Zdana na łaskę i niełaskę przypadku doznaje wszystkich niegodziwości obcego, wrogiego świata. Bez życzliwej osoby nie znajdzie kontaktu do organizacji pomagających kobietom, które znalazły się w trudnej sytuacji. W małych miejscowościach w ogóle nie ma takich instytucji, a kobieta bez dachu nad głową i wsparcia dalszej rodziny staje się wygnańcem we własnym kraju.

Trudna pomoc

Bezdomni dostają regularne baty od świata, jakby mało im było nieszczęść. Agresja i pogarda to częste reakcje otoczenia. Większość społeczeństwa ma głębokie przekonanie, że to nieroby i złodzieje, pijacy i prostytutki. Wszyscy, co do jednego, sami są winni losu, który ich spotkał, albo sami sobie takie życie wybrali. Ludzie z fundacji czy ze stowarzyszeń pomocowych, gdy słyszą takie opinie, załamują ręce. historii niezawinionej bezdomności jest więcej niż tej zawinionej. Jak wiele dramatycznych historii bezdomności zaczęło się niegroźnie... Bezdomni to osoby z różnych środowisk: samotne matki z dziećmi, mężczyźni, coraz częściej np. Ukraińcy, a nawet aktorzy, artyści, dziennikarze.

Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej informuje o wielu projektach, które mają ograniczyć bezdomność. Z budżetu państwa płynie coraz szerszy strumień pieniędzy na ten cel, działa coraz więcej fundacji i stowarzyszeń, które zajmują się ludźmi bez dachu nad głową. Coś jednak idzie nie tak, skoro NIK w raporcie z 2021 r. stwierdził, że system, na który składają się działania podejmowane przez organy administracji rządowej, samorządowej oraz organizacje pozarządowe, nie jest ani spójny, ani skuteczny – nie zapewnia osobom bezdomnym aktywizacji, dzięki której mogłyby osiągnąć życiową samodzielność. Tylko jeden spośród trzydziestu czterech skontrolowanych wówczas podmiotów w pełni wykonywał zadania określone przepisami prawa – była to katowicka Caritas.

2023-01-09 21:55

Ocena: +8 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wierszyna - polski skrawek Syberii

[ TEMATY ]

reportaż

Polonia

Rosja

Syberia

photo_mts/pl.fotolia.com

Wierszyna zaskakuje każdego przybysza. Najpierw tym, że, na końcu błotnistej i dziurawej drogi wśród lasów, „coś” się jednak znajduje. Następnie faktem, że to nie zwykła osada, jakich wiele na Syberii, ale polska wioska – jedyna w swoim rodzaju. Wreszcie: swoją historią, tworzoną nie przez zesłańców, ale dobrowolnych emigrantów, którzy przybyli tu za chlebem.

Tajga zamiast Eldorado

CZYTAJ DALEJ

8 lat temu zmarł ks. Jan Kaczkowski

2024-03-27 22:11

[ TEMATY ]

Ks. Jan Kaczkowski

Piotr Drzewiecki

Ks. dr Jan Kaczkowski

 Ks. dr Jan Kaczkowski

28 marca 2016 r. w wieku 38 lat zmarł ks. Jan Kaczkowski, charyzmatyczny duszpasterz, twórca Hospicjum św. o. Pio w Pucku, autor i współautor popularnych książek. Chorował na glejaka - nowotwór ośrodka układu nerwowego. Sam będąc chory, pokazywał, jak przeżywać chorobę i cierpienie - uczył pogody, humory i dystansu.

Ks. Jan Kaczkowski urodził się 19 lipca 1977 r. w Gdyni. Był bioetykiem, organizatorem i dyrektorem Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio. W ciągu dwóch lat wykryto u niego dwa nowotwory – najpierw nerki, którego udało się zaleczyć, a później glejaka mózgu czwartego stopnia. Po operacjach poddawany kolejnym chemioterapiom, nadal pracował na rzecz hospicjum i służy jego pacjentom. W BoskiejTV prowadził swój vlog „Smak Życia”.

Podziel się cytatem

CZYTAJ DALEJ

Śp. bp Ryszard Karpiński. Tablica nagrobna i portret

2024-03-28 11:13

Katarzyna Artymiak

W kryptach kościoła św. Piotra w Lublinie umieszczono tablicę grobową i portret śp. bp. Ryszarda Karpińskiego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję