Reklama

Felietony

Rzecz o supermanach

W świecie, w którym „płeć to tylko wybór”, i to często wielorazowy, niełatwo wrócić do właściwych ról i wzorców.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Lubię komiksowych superbohaterów. Zresztą jak ich nie lubić. Dzień i noc czuwają nad bezpieczeństwem planety, używając wszystkich swoich nadnaturalnych mocy do ratowania ciągle zagrożonej i lekkomyślnej ludzkości. Ten mit powielany przez komiksy i produkcje Hollywood jest tyleż pociągający, ile fałszywy. W większości powieści, w których bohater zyskiwał nadnaturalną siłę lub inne zdolności, pchały one obdarowanego w stronę łatwego zysku, występku i niegodziwych knowań. Niestety, ten schemat wydaje mi się prawdziwszy. Marzenie o supermocach rzadko idzie w parze z marzeniami o wielkich czynach. Ignacy Loyola, leżąc w łóżku po odniesieniu ran na polu walki, marzył o przewagach militarnych, o wygranych potyczkach i flagach zatkniętych na szańcach wroga oraz o podbojach miłosnych. Wszystko to, jak skonstatował po pewnym czasie, nie tylko nie napełniało go radością i nadzieją, ale wręcz potęgowało frustrację z powodu bezsilności i uwidaczniało jego wewnętrzną pustkę. Porzucił więc marzenia o zwycięstwach militarnych i zaczął poszukiwać trwałego źródła zwycięstwa. Tak znalazł Jezusa Chrystusa i stał się Jego towarzyszem, a nawet więcej – założycielem Towarzystwa Jezusowego.

Marząc dziś o supermocach, które w jeden dzień pomogłyby mi spłacić kredyty, wyleczyć chorujących w rodzinie i na zawsze pognębić wroga, który dybie na bezpieczeństwo naszych granic, mam małe szanse zaznać pokoju wewnętrznego. Nie sposób nakarmić się tą perspektywą na tyle, by ruszyć w codzienność silniejszym i bardziej wrażliwym na potrzeby bliskich. Te fantasmagorie będą raczej potęgować we mnie frustrację i złość, że kredyt jest niespłacalny, rak – nieuleczalny, a komik, który stał się mężem stanu, nie zatrzyma Rosji w jej zapędach, jedynie odwleka kataklizm, który może dotknąć wkrótce cały nasz świat.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Oczywiście, nikt z nas nie zna przyszłości. Możemy tylko dyskutować i próbować zgadywać strategie Chin, Rosji, Turcji, USA, Ukrainy, Polski i Niemiec, bo nie mamy wpływu na ostateczny kształt historii świata. Ale przecież nie triumf nad światem, nawet najlepiej zaplanowany i odniesiony przy użyciu supermocy, daje nam trwały pokój i niewyczerpywalną radość. Zwykliśmy z wielką powagą rozprawiać o losach świata, a dowcipkować na tematy znacznie nam bliższe, od nas zależne i nam zadane. Śmierć i małżeństwo, sprawy najbardziej serio, stały się w XXI wieku poligonem do żartów, unieważnień i drwin, aż po ich negację. Ze śmierci głównie żartujemy; uważamy, że obśmianie jej kosy i zbanalizowanie jej przez gry komputerowe, filmy z zombie, promowanie samobójstw, eutanazji i aborcji uczyni ją nieważną, trywialną lub zgoła nieistniejącą. To samo z małżeństwem, które przecież nawet w najszczęśliwszych związkach jest codziennym dźwiganiem krzyża, codzienną rezygnacją z kawałka siebie i walką z własnym ego, a które w kulturze i popkulturze, także w publicystyce i żartach, jest ukazywane jako dawno nieaktualny sposób krępowania własnej wolności, godności i radości. Ile jest prób przekonania nas do tego, że jeśli nam się nie układa, to znacznie prościej i mądrzej jest sprawę zamknąć rach-ciach. Oczywiście – kulturalnie, z szampanem w ręku i uśmiechem na ustach, by przy tym nikt za bardzo nie ucierpiał.

Supermanka, o której śpiewała kiedyś Kayah, chciała na jeden dzień zostać mężczyzną, by dowartościować zaniedbywane i porzucane kobiety. Pewnie dobrze byłoby podczas takiego eksperymentu przyjrzeć się też zdruzgotanej męskości. W świecie, w którym „płeć to tylko wybór”, i to często wielorazowy, niełatwo wrócić do właściwych ról i wzorców. Ale to nie supermoce mają nam w tym pomóc, a kompletnie dziś zapomniana, przebrana w klaunowski strój tolerancji, akceptacji, seksu czy naiwności... Miłość. To Ona jest jedynym źródłem chcenia i działania zgodnie z tym, co dla nas dobre. I nie ma żadnej istotnej przeszkody, byśmy do Niej przyszli, w Niej się odbudowali, w Niej znaleźli zwykłe, a nie jakieś super, moce do tego, by wstać przed budzikiem, pomóc innym zacząć dzień, zrobić to, do czego się zobowiązaliśmy przysięgą małżeńską, umową o pracę i naszym „bądź wola Twoja” wypowiadanym w każdym Ojcze nasz. Wówczas wróci pogoda ducha, a śmiech perlić się będzie nie z nas, nie przeciwko nam i naszym priorytetom, ale w nas, w poczuciu niekończącej się misji ratowania tego świata, tego uniwersum, którym jest każdy z nas. Pięknym, niepowtarzalnym i nieskończonym. Wówczas może w godzinie śmierci powiemy to, co powiedział Benedykt XVI: „Jezu, kocham Cię”. I będzie to prawda, która nas wyzwoli.

2023-01-16 18:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Tajemnice października

Nie ma pytania tak trudnego, na które nie znajdzie odpowiedzi Bóg. Niezależnie od tego, z czym przypełznę pod Najświętszy Sakrament, odpowiedź przyjdzie.

Wokół tyle trosk, niepokojów, smutków i lęku, że postanowiłem się dziś z Państwem podzielić samą radością. Nie zwlekając zatem, rozpocznę od poranka. To ten moment, w którym, jak to świetnie ujął „różańcowy” perkusista Skaldów Jan Budziaszek, przychodzi do nas nasz Anioł Stróż. Przychodzi po nasze let it be, jak śpiewali Beatlesi, albo po nasze fiat – jak piszą Ewangeliści. Wcale a wcale nie jest przesądzone, czy je usłyszy, ale od tego, czy tak się stanie, zależy nasze szczęście. Nie znamy planu Boga na ten dzień dla nas, mamy jednak jakieś tropy. Jeśli wieczorem, gdy kładłem się spać, zamiast sprawdzać Twittera lub wiadomości sportowe zerknąłem na czytania na dzień następny, to mam w pamięci miłosny list napisany przez Szefa, z bardzo istotnymi tropami na cały ten dzień. Oczywiście, nie ustrzeże mnie to przed sytuacjami niechcianymi, ale pogodę ducha będzie mi o wiele trudniej zgubić. Ot i cała tajemnica pierwsza. Zgoda na to, co On dla mnie wymyślił.

CZYTAJ DALEJ

Co z postem w Wielką Sobotę?

Niedziela łowicka 15/2004

[ TEMATY ]

post

Wielka Sobota

monticellllo/pl.fotolia.com

Coraz częściej spotykam się z pytaniem, co z postem w Wielką Sobotę? Obowiązuje czy też nie? O poście znajdujemy liczne wypowiedzi na kartach Pisma Świętego. Chcąc zrozumieć jego znaczenie wypada powołać się na dwie, które padają z ust Pana Jezusa i przytoczone są w Ewangeliach.

Pierwszą przytacza św. Marek (Mk 9,14-29). Po cudownym przemienieniu na Górze Tabor, Jezus zstępuje z niej wraz z Piotrem, Jakubem i Janem, i spotyka pozostałych Apostołów oraz - pośród tłumów - ojca z synem opętanym przez szatana. Apostołowie są zmartwieni, bo chcieli uwolnić chłopca od szatana, ale ten ich nie usłuchał. Gdy już zostają sami, pytają Chrystusa, dlaczego nie mogli uwolnić chłopca od szatana? Usłyszeli wówczas znamienną odpowiedź: „Ten rodzaj zwycięża się tylko przez modlitwę i post”.
Drugi tekst zawarty jest w Ewangelii św. Łukasza (5,33-35). Opisuje rozmowę Pana Jezusa z faryzeuszami oraz z uczonymi w Piśmie na uczcie u Lewiego. Owi nauczyciele dziwią się, czemu uczniowie Jezusa nie poszczą. Odpowiada im wówczas Pan Jezus „Czy możecie gości weselnych nakłonić do postu, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, wtedy, w owe dni, będą pościć”

CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas: mnie nieraz trudno jest wierzyć w Boga

2024-03-29 07:59

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

flickr.com/episkopatnews

Bp Adrian Galbas

Bp Adrian Galbas

Mnie nieraz trudno jest wierzyć w Boga. Wiara bywa ciężka i męcząca, ale gdy słyszę o czyjejś śmierci, wówczas właśnie wiara jest pociechą - powiedział PAP metropolita katowicki abp Adrian Galbas.

W rozmowie z PAP metropolita katowicki abp Adrian Galbas wyjaśnił, że cierpienie samo w sobie nie jest człowiekowi potrzebne, ponieważ niszczy i degraduje. Jednak w momentach, gdy przeżywamy cierpienie, męka Chrystusa może być pociechą i wzmocnieniem.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję