Reklama

Wiara

Misja specjalna Ojca Pio

Dziś mało kto nie słyszał o Ojcu Pio. I choć wydaje się, że jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych świętych, wciąż potrafi zaskoczyć nieznanymi historiami lub nowymi cudami. Są jednak i takie fakty z jego życia, które znamy, ale ich znaczenie wciąż oczekuje na odkrycie.

Niedziela Ogólnopolska 39/2023, str. 8-9

[ TEMATY ]

św. o. Pio

Wydawnictwo Serafin

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przyjrzyjmy się najbardziej znanym nadprzyrodzonym interwencjom Ojca Pio, ale przez pryzmat nieznanych lub bardzo mało znanych świadectw.

Stygmaty

Po 10 min od śmierci Ojca Pio gwardian klasztoru – o. Carmelo, w asyście trzech innych współbraci kapucynów oraz lekarza Giuseppe Saliego, dokonali z bliska oględzin stygmatów. Profesor Sali sporządził protokół medyczny, w którym zapisał: „Na dłoniach, stopach, klatce piersiowej ani żadnej innej części ciała nie było śladów po ranach. Nie było też blizn ani na rękach, ani na plecach, ani na środku dłoni, ani na podeszwach stóp, ani na klatce piersiowej”. Można było odnieść wrażenie, że Ojciec Pio nie miał żadnych ran w miejscach, które do niedawna nosiły ślady stygmatów. Lekarz poczuł się zobowiązany, by wyjaśnić zebranym wokół kapucynom powód ich zniknięcia. Powiedział do nich: „Fakt występowania ran, które Ojciec Pio nosił za życia i które po jego śmierci zniknęły, należy uznać za wykraczający poza wszelką typologię kliniczną i stwierdzić jego nadprzyrodzony charakter”. Nienaturalne zniknięcie stygmatów bez pozostawienia jakichkolwiek blizn stanowiło dowód ich nadprzyrodzonego pochodzenia i było takim samym cudem jak ich pojawienie się na ciele Ojca Pio.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Współbracia, którzy w szczególnych okolicznościach widzieli jego stygmatyczne, ociekające krwią rany na rękach, stopach i boku – a było ich wielu – nigdy nie mieli wątpliwości co do ich autentyczności, choć Ojciec Pio robił wszystko, aby je ukryć przed wzrokiem ciekawskich.

Z opinii lekarza Luigiego Romanellego, który jako pierwszy badał stygmatyka i czynił to później przez kolejne 15 miesięcy, można wyczytać: „Nie są to w mojej opinii rany, które można byłoby zaliczyć do ran zwyczajnych, powstałych w wyniku infekcji bądź urazów. Podstawową cechą tych pierwszych jest bowiem ropienie, które z jednej strony uniemożliwia gojenie, a z drugiej jest zawsze skutkiem miejscowego działania jakichś mikroorganizmów, co w opisanych ranach zdecydowanie nie występuje (...). Co do ran drugiego typu, szczególnie jeśli odniesiemy je do ran na dłoniach i stopach, z logicznego punktu widzenia absurdalne jest, że uraz, jakiejkolwiek natury i spowodowany jakimkolwiek narzędziem, mógłby naruszyć tkanki głębokie, nie uszkadzając wpierw tkanek powierzchniowych, zwłaszcza że są one słabe i mało odporne na urazy (...). Jeśli chodzi o ranę na klatce piersiowej, pomimo braku odpowiedniego opatrunku, co miałem okazję obserwować dwukrotnie o różnych porach, nie ma w niej śladu ropienia, natomiast wypływa z niej krew czerwona i fizjologiczna”.

Reklama

Na tej podstawie dr Romanelli doszedł do następującego wniosku: „Należy zatem wykluczyć, że etiologia ran Ojca Pio jest pochodzenia naturalnego. Nie popełnimy błędu, jeśli stwierdzimy, że przyczyn, które spowodowały ich zaistnienie, należy szukać w porządku nadprzyrodzonym, a fakt ten stanowi sam w sobie zjawisko, którego nie da się wytłumaczyć jedynie za pomocą ludzkiej wiedzy”. Również opinie pozostałych lekarzy, którzy badali stygmatyka w kolejnych latach, sprowadzały się do podobnego przekonania, że było to zjawisko naukowo niewytłumaczalne. Niezwykle staranne badanie dr. Paola Marii Marianeschiego doprowadziło go do następującej konkluzji: „Wydaje się, że stygmaty Ojca Pio funkcjonują w sposób niezależny od organizmu, w którym występują”, a ich zniknięcie nazwał „uzdrowieniem nadzwyczajnym, które wykracza ponad naturalny bieg rzeczy”. Z kolei profesor fizyki Enrico Medi podał bardzo ciekawe duchowe znaczenie zaniku stygmatów. W jego opinii, wraz ze śmiercią „misja Ojca Pio została zakończona, a więc Pan cofnął swój dar”. Stygmaty były więc znakami ofiary z miłości, żertwy doskonałej, będącej widzialnym wyrazem dzieła pojednania, które Ojciec Pio spełniał w konfesjonale i przy ołtarzu.

Reklama

Czytanie w sumieniach

W celu wypełnienia otrzymanej od Boga misji Ojciec Pio otrzymał jeszcze jeden szczególny dar: umiejętność czytania w ludzkich sumieniach. Charyzmat przenikania serc polegał na znajomości sekretów, które pozwalał mu poznać sam Jezus. Dzięki temu wiedział, że pewien penitent nie spowiadał się od 25 lat, a bliżej nieznany młody mężczyzna popełnił grzech i nie miał odwagi go wyznać. Stygmatyk potrafił też wymienić wszystkie grzechy kobiecie, która upadła mu do nóg, podobnie jak penitentowi, który z przejęcia nie był w stanie ich wyznać. Zdumiony mężczyzna wspominał: „Ojciec [Pio] wyliczył wszystkie moje grzechy. Rozumiecie? Wszystkie! Te, których nikt nie znał. Te, o których ja sam zapomniałem. Nie umiałem zrobić nic innego, jak tylko powiedzieć: «Tak». A potem dał mi rozgrzeszenie”.

Dar bilokacji

W misji prowadzenia ludzi do świętości i służenia im pomocą w różnych potrzebach Bóg udzielił Ojcu Pio także daru bilokacji, czyli obecności w dwóch różnych miejscach naraz. Były to obecności podwójnego rodzaju: o jednych mógł zaświadczyć tylko on sam, a inne jego „podróże w czasie” potwierdzały osoby trzecie.

Bilokacje pierwszego rodzaju najczęściej dotyczyły jego duchowych córek. W liście z 10 października 1914 r. zaadresowanym do jednej z nich – Raffaeliny Cerase napisał: „Niech będzie błogosławiony Bóg, Ojciec naszego Pana Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy, który w swojej dobroci dopuścił w tych dniach, abym Was odwiedził w duchu”. Zdziwiona wiadomością o jego tajemniczej „wizycie”, postanowiła dowiedzieć się o niej czegoś więcej, dlatego w swej korespondencji dopytywała Ojca Pio: „A wizyta w duchu, którą zechcieliście mi złożyć (...) – którego dnia, o której godzinie nastąpiła? Zdobądźcie się na cierpliwość i wskażcie mi – nie zapomnijcie o tym – ja nieszczęsna niczego nie zauważyłam”. Otrzymała odpowiedź następującej treści: „Jeśli się nie mylę, do takiej wizyty doszło 4 października, w święto Serafickiego Ojca Franciszka i w pierwszych godzinach dnia następnego. Nie mogę Wam nic innego powiedzieć o tych odwiedzinach, jedynie, że były bardzo długie”.

Reklama

Bilokacje drugiego rodzaju, tzw. obiektywne, zostały poświadczone przez wiarygodne osoby trzecie, które nie tylko widziały Ojca Pio, ale też słyszały wypowiadane przez niego słowa. Jedną z nich był o. Placido Bux, kapucyn. Kiedy w 1957 r. leżał ciężko chory w szpitalu w San Severo, cierpiąc na marskość wątroby, pewnej nocy ujrzał stojącego przy jego łóżku Ojca Pio. Stygmatyk zapewnił go, że wyzdrowieje, po czym podszedł do okna i zniknął. Następnego dnia o. Placido obudził się wolny od nieznośnego bólu, a kiedy spojrzał na okienną szybę, ujrzał na niej odciśniętą dłoń Ojca Pio. Nabrał wówczas przekonania, że to, czego doświadczył w nocy, nie było snem, lecz wydarzyło się naprawdę. Wiadomość lotem błyskawicy rozniosła się po szpitalu. Do pokoju chorego o. Placida zaczęło przychodzić mnóstwo ludzi, także z miasta, nie tyle po to, aby go odwiedzić, ile żeby obejrzeć ślad dłoni stygmatyka. Władze szpitala postanowiły pozbyć się uciążliwego kłopotu. Wszelkimi sposobami usiłowano zmyć ślad dłoni Ojca Pio, jednak bezskutecznie. W historię tę nie chciał uwierzyć jeden z kapucynów – o. Alberto, który przybył do klasztoru w San Giovanni Rotondo, by poznać prawdę. Kiedy stanął przed stygmatykiem, zapytał go wprost: „Ojciec Placido twierdzi, że poszedłeś do niego w nocy i przed wyjściem zostawiłeś odcisk dłoni na szybie. (...) Czy tak było naprawdę? Czy to był sen, a może przewidzenie o. Placida, czy naprawdę przyszedłeś?”. Zdziwiony pytaniem Ojciec Pio odpowiedział: „I ty w to wątpisz? Tak, byłem tam, ale nikomu o tym nie mów”.

Kapucyn ze stygmatami udawał się w bilokacjach tam, dokąd posyłał go Jezus. Przybywał do konkretnych osób z duchowym wsparciem, radą i pomocą, a nawet z darem uzdrowienia. Jego kapłańska misja w dziele ratowania człowieka zagubionego moralnie lub utrudzonego cierpieniem nie zakończyła się wraz ze śmiercią. Wciąż słyszymy o nowych nadprzyrodzonych interwencjach włoskiego kapucyna, który nadal pozostaje skutecznym i niezmordowanym orędownikiem u Boga.

Autor jest doktorem teologii duchowości, wiceredaktorem „Głosu Ojca Pio”.

2023-09-19 14:26

Ocena: +9 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Na różańcu modlił się przede wszystkim za innych - św. o. Pio o sile modlitwy

[ TEMATY ]

różaniec

św. o. Pio

Adobe Stock

Święty modlił się na różańcu przede wszystkim za innych ludzi, nie wyłączając tych, przez których sam cierpiał lub znosił udręki. Pewnego dnia wspominał w refektarzu o. Rogerio da Sant’Elia, zmarłego w 1941 roku: „Ten ojciec kiedyś należał do naszej wspólnoty. Prawie codziennie przychodził do mnie, kiedy odpoczywałem po obiedzie, i opowiadał mi o swoich sprawach. Ja słuchałem go z wielkim poświęceniem. Teraz codziennie – nawet jeśli czuję się zmęczony i wyczerpany – o tej samej godzinie, aby wynagrodzić za to, że zmuszał mnie do takich wyrzeczeń, odmawiam różaniec w jego intencji”.

Brat Eusebio wspominał, że gdy Ojciec Pio modlił się za siebie, to była to jedynie prośba o śmierć.

CZYTAJ DALEJ

S. Faustyna Kowalska - największa mistyczka XX wieku i orędowniczka Bożego Miłosierdzia

2024-04-18 06:42

[ TEMATY ]

św. Faustyna Kowalska

Graziako

Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia – sanktuarium w Krakowie-Łagiewnikach

Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia –
sanktuarium w
Krakowie-Łagiewnikach

Jan Paweł II kanonizował siostrę Faustynę Kowalską 30 kwietnia 2000 roku.

Św. Faustyna urodziła się 25 sierpnia 1905 r. jako trzecie z dziesięciorga dzieci w ubogiej wiejskiej rodzinie. Rodzice Heleny, bo takie imię święta otrzymał na chrzcie, mieszkali we wsi Głogowiec. I z trudem utrzymywali rodzinę z 3 hektarów posiadanej ziemi. Dzieci musiały ciężko pracować, by pomóc w gospodarstwie. Dopiero w wieku 12 lat Helena poszła do szkoły, w której mogła, z powodu biedy, uczyć się tylko trzy lata. W wieku 16 lat rozpoczęła pracę w mieście jako służąca. Jak ważne było dla niej życie duchowe pokazuje fakt, że w umowie zastrzegła sobie prawo odprawiania dorocznych rekolekcji, codzienne uczestnictwo we Mszy św. oraz możliwość odwiedzania chorych i potrzebujących pomocy.

CZYTAJ DALEJ

Wołam Twoje Imię, Matko… Śladami „Polskiej litanii” ks. Jana Twardowskiego

2024-04-30 21:00

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Artur Stelmasiak

Najpiękniejszy miesiąc maj, Twoim Matko jest od lat – śpiewamy w jednej z pieśni. I oto po raz kolejny w naszym życiu, swoje podwoje otwiera przed nami ten szczególny miesiąc, tak pięknie wpisujący się w maryjną pobożność Polskiego Narodu.

Jak kraj długi i szeroki, ze wszystkich świątyń, chat, przydrożnych krzyży i kapliczek popłynie śpiew litanii loretańskiej. Tak bardzo przyzwyczailiśmy się wołać do Maryi, bo przecież to nasza Matka, nasza Królowa. Dla wielu z nas Maryja jest prawdziwą powierniczką, Przyjaciółką, z którą rozmawiamy w modlitwie, powierzając Jej swoje sekrety, trudności, pragnienia i radości. Ileż tego wszystkiego się uzbierało i ile jeszcze będzie? Tak wiele spraw każdego dnia składamy w Jej matczynych dłoniach. Ktoś słusznie kiedyś zauważył, że „z maryjną pieśnią na ustach, lżej idzie się przez życie”. Niech więc śpiew litanii loretańskiej uczyni nasze życie lżejszym, zwłaszcza w przypadku chorób, cierpień, problemów i trudnych sytuacji, których po ludzku nie dajemy rady unieść. Powierzajmy wszystkie sprawy naszego życia wstawiennictwu Najświętszej Maryi Panny. Niech naszym przewodnikiem po majowych rozważaniach będzie ks. Jan Twardowski, który w „Polskiej litanii” opiewa cześć i miłość Matki Najświętszej, czczonej w tylu sanktuariach rozsianych po naszej ojczystej ziemi.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję