Reklama

Niedziela Łódzka

Jesteśmy wdzięczni

Wiemy, że z wszystkich narodów, które nam pomagają, wy robicie i zrobiliście dla nas najwięcej – mówi ks. Mykola Leskiv w rozmowie z Niedzielą.

Niedziela łódzka 41/2023, str. IV

[ TEMATY ]

pomoc dla Ukrainy

Piotr Drzewiecki

Ks. Mykola Leskiv proboszcz parafii w Czerwonogradzie (pierwszy z prawej)

Ks. Mykola Leskiv proboszcz parafii w Czerwonogradzie (pierwszy z prawej)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Piotr Drzewiecki: Jak obecnie wygląda życie na zachodniej Ukrainie?

Ks. Mykola Leskiv: Na początku wojny był problem z dostępem do elektryczności, ciepła. Obecnie wszystko już mamy. Niebezpieczeństwo jest cały czas, mamy alarmy bombowe, choć ludzie się do nich przyzwyczaili. Ostatnio byliśmy świadkami w Umaniu, gdzie rakieta trafiła w blok mieszkalny, gdyż ludzie w ogóle się tego nie spodziewali. Wielu z nich zginęło. To się może zdarzyć w każdej części Ukrainy, niezależnie czy to jest daleko na wschodzie, czy w okolicach Lwowa i granicy z Polską. Nasze parafialne życie toczyło się normalnie, choć wprowadziliśmy natychmiastową pomoc ludziom w potrzebie, którzy znaleźli się w Czerwonogradzie czy okolicach, uciekając z terenów walk. I dom parafialny, i kościół były i są nadal cały czas otwarte dla ludzi potrzebujących wszelakiej pomocy. Już po ponad 1,5 roku wojny życie wygląda nieco inaczej, ale jest bliskie normalności.

Jak wspomina Ksiądz pierwsze tygodnie wojny?

Jesteśmy 150-osobową parafią położoną bardzo blisko granicy z Polską (ok. 20 km) i przez to nasze przejście z Polską były wielkie kolejki na granicy. Ludzie stali po dwie, trzy doby, żeby wyjechać z Ukrainy. My od razu organizowaliśmy pomoc, by dowozić ludzi do granicy. Mieszkańcy najbardziej zagrożonych terenów Ukrainy, uciekając na zachód, zatrzymywali się u nas na noc, by nazajutrz wyruszyć w dalsza drogę. Pomagaliśmy także osobom duchownym, które towarzyszyły uchodźcom w ich drodze. Były osoby, które mieszkały u nas 2-3 tygodnie, a potem ruszyły dalej na zachód. Pomoc, która przyszła do nas z Polski – także z parafii Najświętszego Zbawiciela, już w pierwszym tygodniu wojny oraz innych parafii polskich przygranicznych, została od razu rozdysponowana potrzebującym. Poznałem także ks. Przemysława Szewczyka z Fundacji Dom Wschodni, który, kiedy wojna rozpoczęła się w czwartek, już w niedzielę był u nas w Czerwonogradzie, by rozejrzeć się i natychmiast nieść pomoc ludziom, którzy cierpią z powodu wojny.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Co zmieniło się w akcji pomocowej przez ostatnie miesiące?

W pierwszych dniach wojny siostry Elżbietanki, które pracują w naszej parafii, zajęły się pomocą humanitarną, czyli rozdawaniem paczek osobom, które uciekały ze wschodu Ukrainy, przyjmowaniem uchodźców, dawaniem im tymczasowego czy dłuższego schronienia. W dolnym kościele, który wcześniej był nieużywany, utworzyliśmy schron, w którym przebywali mieszkańcy okupowanych terenów. W obecnej chwili to my staramy się docierać na południe Ukrainy, np. do województwa chersońskiego, by zawieźć żywność, lekarstwa, ubrania i inne produkty, tym którzy tam zostali i niestety bardzo cierpią.

Jakie obrazki zostały Księdzu w pamięci z tych terenów, gdzie toczy się wojna?

Wybuchy bomb i odgłosy walki. Zniszczone domy, spalone gospodarstwa rolne i hektary pól, zniszczony sprzęt wojskowy. Widziałem również i kilka „cudów” – np. dom „naszej” rodziny z rozbitym dachem i wbitą w ziemię rakietą, która nie wybuchła. Dwoje starszych ludzi, którzy pomimo zniszczonego dachu i wybitych okien codziennie łatają swoje mieszkanie i żyją na otaczających ich zgliszczach. Życie na tych ruinach jest cudem.

Pierwszy raz pojechałem tam z pomocą, gdy została wyzwolona część obszarów wokół Chersonia. Trafiłem do wioski Lubymowka, z której u nas zatrzymała się jedna rodzina, w trakcie okupacji. Wioska jest bardzo zniszczona, także nowa szkoła, w której stacjonowali rosyjscy żołnierze. Wiele osób straciło domy i dorobek całego życia. Bardzo ważny jest kontakt bezpośredni z każdym, kto tam został. Rozdawaliśmy przywiezione przez nas dary tym, którzy przeżyli okupację. Widać było ich radość i wdzięczność, chociaż nieco ponad 5 km dalej przebiegała linia frontu i dalsze walki o wyzwolenie terytorium Ukrainy. Podczas naszego pobytu słychać było wybuchy, odgłosy walki. Widzieliśmy zniszczone domy, sprzęt wojskowy obydwu armii.

Reklama

Tam w okupacji był nasz ksiądz katolicki, który organizował pomoc w ucieczce tym, którzy chcieli jak najszybciej opuścić miasto, które zostało zajęte w pierwszych dniach wojny. Życie w okupacji było dla nich bardzo ciężkie, były wysokie ceny w sklepach i niepewność co do każdego następnego dnia. Kiedy Rosjanie uciekali z miasta, pozostawili ich bez wody, prądu, gdzie przez kolejny miesiąc tak musieli żyć. Proboszcz miał generator prądu i każdego dnia go wystawiał, a osoby, które zostały w mieście, przychodziły, by naładować swoje telefony i mieć kontakt z rodziną. Przed okupacją miasto liczyło ponad 300 tys. mieszkańców, obecnie zostało może niecałe 100 tys. Ale ludzie wracają, szczególnie w rejony oddalone od Dniepru.

Czego dziś potrzebują Ukraińcy mieszkający na terenach wojennych?

Nie przesadzę, kiedy powiem, że wszystkiego. Jednakże przede wszystkim lekarstw, środków opatrunkowych oraz żywności z dłuższym terminem do spożycia i takiej, którą można rozdać natychmiast.

Jakie są nastroje wśród Ukraińców?

Wszyscy wierzą w zwycięstwo nad Rosjanami. Jesteśmy w sytuacji, że albo będziemy walczyć i zdobędziemy niepodległość albo ponownie staniemy się niewolnikami, których będzie się prześladować i mordować. My chcemy żyć w wolności i pokoju, ale Rosjanie tego nie chcą, dlatego prowadzą wojny i wszczynają konflikty. Przed moim wyjazdem do Polski, pochowaliśmy 30-letniego parafianina, którzy walczył pod Bachmutem. Bardzo wielu ludzi, w tym młodych, ginie walcząc o wolność i pokój. Ukraińcy każdego żołnierza, który zginął, witają jak bohatera. Wychodzą na ulicę z flagą Ukrainy, przyklękają, by w ten sposób oddać mu hołd, palą znicze. Jest to obraz przejmujący i bolesny, ponieważ ci ludzi żegnają swoich ojców, mężów, synów i wnuków. Jestem w Polsce, by w każdym miejscu, w którym będę się spotykał z Polakami powiedzieć im kolejny raz: „Dziękuję!”. Bez waszego zaangażowania i pomocy nasza sytuacja byłaby dramatyczna. Zwykli mieszkańcy Ukrainy są wam bardzo wdzięczni za to, co robicie. My wiemy, że z wszystkich narodów, które nam pomagają, wy robicie i zrobiliście dla nas najwięcej.

Ks. Mykola Leskiv proboszcz parafii w Czerwonogradzie (pierwszy z prawej), gdzie trafiały transporty z pomocą humanitarną z ks. Grzegorzem Klimkiewiczem, proboszczem parafii Najświętszego Zbawiciela w Łodzi

2023-10-03 14:20

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Drzwi otwarte na oścież

Jak Diecezjalny Dom Duszpasterski im. św. Józefa przy kościele św. Stanisława BM w Andrychowie stał się domem?

Nowi lokatorzy – 60 ukraińskich kobiet z dziećmi oraz jeden mężczyzna z lekką niepełnosprawnością fizyczną – są w wieku od 6 miesięcy do 74 lat.

CZYTAJ DALEJ

Boży szaleniec, który uczy nas, jak zawierzyć się Maryi

[ TEMATY ]

Ludwik de Montfort

wikipedia.org

Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort jako człowiek oddany Duchowi Świętemu wzrastał w osobistej świętości, „od dobrego ku lepszemu”. Wiemy jednakże, że do tej przygody zaprasza każdego.

Oto o jakich misjonarzy prosi Pana w ekstatycznej Modlitwie płomiennej: „o kapłanów wolnych Twoją wolnością, oderwanych od wszystkiego, bez ojca i matki, bez braci i sióstr, bez krewnych według ciała, przyjaciół według świata, dóbr doczesnych, bez więzów i trosk, a nawet własnej woli. (...), o niewolników Twojej miłości i Twojej woli, o ludzi według Serca Twego, którzy oderwani od własnej woli, która ich zagłusza i hamuje, aby spełniali wyłącznie Twoją wolę i pokonali wszystkich Twoich nieprzyjaciół, jako nowi Dawidowie z laską Krzyża i procą Różańca świętego w rękach (...), o ludzi podobnych do obłoków wzniesionych ponad ziemię, nasyconych niebiańską rosą, którzy bez przeszkód będą pędzić na wszystkie strony świata przynagleni tchnieniem Ducha Świętego.

CZYTAJ DALEJ

Watykan: ogłoszono program papieskiej wizyty w Weronie

2024-04-29 11:54

[ TEMATY ]

papież

papież Franciszek

Werona

PAP/EPA/ANDREA MEROLA

Nazajutrz po wizycie duszpasterskiej w Wenecji, Stolica Apostolska ogłosiła oficjalny program wizyty papieża w Weronie w dniu 18 maja.

Franciszek wyruszy helikopterem z Watykanu o godz. 6.30, by wylądować w Weronie o godz. 8.00.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję