Pamiętamy pewnie dobrze wesela jeszcze sprzed 30 czy 40 lat, kiedy goście byli tak pijani, że nie było komu tańczyć, a oczepiny trzeba było przyspieszać, bo do północy mało kto trzymałby się na nogach. Tymczasem od dłuższego czasu trunki przestają być ważniejsze od państwa młodych.
Buty do tańca
Na wiejskim weselu tata młodej zdezorientowany patrzy na stoły, z których wódka nie znika. Czy na pewno goście dobrze się bawią? – Tata, nie martw się – pociesza go zięć. – Teraz ludzie tak nie piją.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Co więcej, coraz bardziej modne stają się wesela bezalkoholowe. Jacek Ciesielski z Przysieka jako wodzirej prowadził już niejedną taką zabawę. To właśnie przed takim weselem kelnerki z Torunia z zaskoczeniem przyjęły informację od Doroty i Piotra, że u nich wódki nie będzie. Po krótkim czasie przez drzwi od zaplecza podpatrywały zadziwione, jak goście nie schodzą z parkietu. Rok później, kiedy do tej samej sali zapukali Milena i Grzegorz, już wiedziały, czego się spodziewać – rozgadanych, śmiejących się przyjaciół, dzieciaków, którym nie rozładowują się baterie i ludzi, którzy na koniec serdecznie im podziękują.
Rodzinne wyluzowanie
Lato to również spotkania rodzinne, wysyp popularnych imienin. – Jak ja się cieszyłam, że przeprowadziliśmy się do lasu – opowiada Wiesława. – Mąż nie miał z kim pić.
Reklama
Dookoła leśniczówki rozpościerał się co najwyżej przepiękny widok, którym można się było codziennie upajać. A potem Pan Bóg zabrał nałóg. Jak dziś wyglądają spotkania rodzinne? Nikt nie musi manipulować gośćmi, grożąc: „Za moje zdrowie nie chcesz wypić?!”. Rozmowy, śmiechy, wspomnienia. Jeden z wnuków wybiera się na grzyby. Wiesława chciałaby coś przynieść z kuchni, ale drugi wnuk zrywa się z okrzykiem: „Babcia, siedź! Ja przyniosę!”. W końcu jest skautem. Skoro umie sam rozbić namiot, to i przygotuje lody dla całej rodziny. Alkoholu nikt nie proponuje, bo i po co?
Zwycięstwo w walce
Ksiądz Franciszek Blachnicki nazywał tych, którzy decydują się na abstynencję – nie tylko w Krucjacie Wyzwolenia Człowieka – wojskiem Gedeona. Wystarczy niewielka grupa mężnych, wytrwałych osób, aby przez post pomóc innym w duchowej walce.
We wspólnocie wierzących, wśród bliskich niepijących – na przykład dlatego, że ktoś jest kierowcą albo ma problemy zdrowotne – pewnie łatwiej odmówić alkoholu i każdy zrozumie powód. Co jednak, jeśli ktoś ma wrażenie, że czeka go samotna walka?
– Pan jest z tobą, dzielny wojowniku – takie słowa usłyszał Gedeon, wezwany do starcia z Madianitami, którzy od wielu lat łupili Izraelitów. Opowiada Karol: „Abstynencję podjąłem w intencji moich rodziców, którzy wpadli w sidła alkoholu po śmierci mojego młodszego brata. Byłem nastolatkiem. Przez lata odnawiałem postanowienie abstynencji na kolejny rok, ale efektów nie było widać. Przeszedłem bunt. Podczas kolejnych rekolekcji oazowych, kiedy nadszedł dzień składania deklaracji KWC, wykrzyczałem Bogu, że ja się poświęcam, a On nic mi nie daje. Usłyszałem wówczas w sercu: „Czy na pewno dałeś wszystko?”. Zrozumiałem, że nie czas na coroczne celebracje – trzeba działać raz, a dobrze. Podpisałem deklarację członkowską, czyli do zakończenia problemu. Po kilku miesiącach moi rodzice przestali pić. Niepotrzebne były żadne terapie, a mama przystąpiła do Krucjaty i nigdy nie miała nawet chęci sięgnięcia po alkohol. Umarli jako niepijący, a ja jeszcze przez wiele lat cieszyłem się ich bliskością i dzieciństwem, które odzyskałem”.