70-letnia Anne-Marie Pelletier jest wykładowcą lingwistyki, literatury porównawczej, a także Pisma Świętego i hermeneutyki biblijnej. Na Uniwersytecie Paris X-Nanterre i na Uniwersytecie Paris-Est Marne-la-Vallée zainicjowała wykłady „Biblia - wielki kod sztuki” dla studentów literatury. W roku 2001 była audytorką na Synodzie Biskupów odbywającego si pod hasłem: „Biskup sługą Ewangelii Jezusa Chrystusa dla nadziei świata”.
Anne-Marie Pelletier jest wiceprezydentem Służby Informacji i Dokumentacji Żydowsko-Chrześcijańskiej ( Sidic-Paris) od 2005 roku. Jest także członkiem Francuskiego Stowarzyszenia Katolickiego Studiów Biblijnych (ACFEB). Kieruje katedrą Starego Testamentu na Wydziale Teologicznym w Collège des Bernardins w Paryżu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Współpracowała z filozofem Paulem Ricoeurem (1913-2005). W 2004 roku opublikowała książkę "Pismo Święte z pokolenia na pokolenie - Biblia i współczesna hermeneutyka". W 2005 roku opublikowała książkę "Znak kobiety", w której oparła się na jednej z głównych intuicji Jana Pawła II w odniesieniu do kobiet: „Ludzkość musi się od nich nauczyć swojego człowieczeństwa”.
Publikujemy tekst rozważań:
Droga Krzyżowa
Wielki Piątek 2017
Wprowadzenie
Reklama
Zatem nadeszła pora. Pielgrzymka Jezusa zakurzonymi drogami Galilei i Judei, spotkanie z cierpiącymi na ciele i na duchu, wiedziona pilną koniecznością głoszenia królestwa Bożego, ta pielgrzymka dobiega swego kresu dzisiaj, w tym miejscu. Na wzgórzu Golgoty. Dzisiaj na drodze stoi krzyż. Jezus nie pójdzie dalej. Dalej pójść nie można!
Miłość Boga otrzymuje tutaj swą pełną miarę – poza wszelką miarą.
Dziś miłość Ojca, który chce, aby przez Syna wszyscy ludzie zostali zbawieni, posuwa się do ostateczności, tam gdzie braknie nam już słów, gdzie jesteśmy zagubieni, gdzie nasza religijność została wyprzedzona przez nadmiar myśli Bożej.
Na Golgocie, wbrew pozorom chodzi bowiem o sprawę życia. I łaski. I pokoju. Nie chodzi o królestwo zła, które znamy dziś aż nadto, ale o zwycięstwo miłości.
I właśnie pod samym krzyżem chodzi o nasz świat ze wszystkimi jego upadkami i smutkami, jego wezwaniami i buntami, o to wszystko, co woła do Boga dzisiaj, z krajów nędzy i wojny, w rozdartych rodzinach, w więzieniach, na łodziach przepełnionych migrantami...
Tyle łez, tyle nędzy w kielichu, który Syn dla nas wypija.
Tyle łez, tyle nieszczęść, które nie zatracają się w oceanie czasu, ale zbierane są przez Niego, aby zostały przemienione w tajemnicę miłości, w której zło zostaje pochłonięte.
Na Golgocie chodzi o niepokonaną wierność Boga wobec naszego człowieczeństwa. Tutaj dokonują się narodziny!
Musimy mieć odwagę, by powiedzieć, że radość Ewangelii jest prawdą tej chwili!
Jeśli nasze spojrzenie nie ogarnia tej prawdy, to pozostajemy więźniami sieci cierpienia i śmierci. I czynimy daremną dla nas Mękę Chrystusa.
Modlitwa
Reklama
Panie, nasze oczy są smutne. A jak Ci towarzyszyć, tak odległemu? Twoim imieniem jest „Miłosierdzie”. Ale imię to jest szaleństwem.
Niech się rozerwą stare bukłaki naszych serc!
Ulecz nasze spojrzenie, by się rozjaśniło dobrą nowiną Ewangelii, w godzinie, w której stajemy u stóp krzyża Twojego Syna.
A będziemy mogli celebrować „Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość” (Ef 3,18) miłości Chrystusa, sercem pocieszonym i zafascynowanym.
Stacja pierwsza: Jezus na śmierć skazany
Z Ewangelii według św. Łukasza
Skoro dzień nastał, zebrała się starszyzna ludu, arcykapłani i uczeni w Piśmie i kazali przyprowadzić Go przed swoją Radę (22, 66).
Z Ewangelii według św. Marka
Wszyscy wydali wyrok, że winien jest śmierci. I niektórzy zaczęli pluć na Niego; zakrywali Mu twarz, policzkowali Go i mówili: „Prorokuj!”. Także słudzy bili Go pięściami po twarzy (14, 64-65).
Rozważanie
Członkowie Sanhedrynu nie potrzebowali wielu dyskusji, aby wydać wyrok. Już od dawna sprawa była postanowiona. Jezus musi umrzeć!
Tak już myśleli ci, którzy chcieli zrzucić Go ze stoku góry w dniu, kiedy w synagodze w Nazarecie Jezus otworzył zwój i przeczytał, odnosząc do siebie, słowa z Księgi Izajasza: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił [...], abym obwoływał rok łaski od Pana” (Łk 4, 18.19).
Reklama
Już kiedy uzdrowił sparaliżowanego przy sadzawce Betesda, zapoczątkowując szabat Boga wyzwalającego od wszelkiej niewoli, podniosły się przeciw Niemu zabójcze szemrania (J 5, 1-18). A na ostatnim odcinku drogi, kiedy podchodził do Jerozolimy na Paschę, pętla się nieustannie zaciskała: nie wymknie się już swoim wrogom (J 11, 45-57).
Ale musimy sięgnąć pamięcią jeszcze dalej. Począwszy od Betlejem, od czasów jego narodzin, Herod postanowił, że Jezus winien umrzeć. Miecz zbirów króla samozwańca dokonał rzezi dzieci Betlejemskich. Wówczas Jezus uszedł ich wściekłości. Ale tylko na pewien czas. Już wtedy ciążył na nim wyrok, który miał się wypełnić w swoim czasie. W płaczu Racheli opłakującej swoje dzieci, których już nie ma, szlochająco wybrzmiewa proroctwo cierpienia, które Symeon zapowie Maryi (por. Mt 2, 16-18; Łk 2, 34-35).
Modlitwa
Panie Jezu, umiłowany Synu, który przyszedłeś, aby nas nawiedzić, przechodząc pośród nas i czyniąc dobro, wskrzeszając tych, którzy żyją w cieniu śmierci, Ty znasz nasze pokrętne serca.
Mówimy, że chcemy być przyjaciółmi dobra i chcemy życia, ale jesteśmy grzesznikami i wspólnikami śmierci. Deklarujemy się Twoimi uczniami, ale obieramy drogi, które gubią się daleko od Twoich myśli, daleko od Twojej sprawiedliwości i Twojego miłosierdzia.
Nie pozwól, abyśmy się dali ponieść przemocy.
Niech się nie wyczerpie Twoja cierpliwość wobec nas.
Wybaw nas od zła!
Pater noster
„Ludu mój, cóżem ci uczynił? Czym ci się uprzykrzyłem? Odpowiedz Mi”
Stacja druga: Piotr zapiera się Jezusa
Z Ewangelii według św. Łukasza
Reklama
Po upływie prawie godziny jeszcze ktoś inny począł zawzięcie twierdzić: „Na pewno i ten był razem z Nim; jest przecież Galilejczykiem”. Piotr zaś rzekł: „Człowieku, nie wiem, co mówisz”. I w tej chwili, gdy on jeszcze mówił, kogut zapiał. A Pan obrócił się i spojrzał na Piotra. Wspomniał Piotr na słowo Pana, jak mu powiedział: „Dziś, zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz”. Wyszedł na zewnątrz i gorzko zapłakał (22,59-62).
Rozważanie
Wokół kosza z rozżarzonymi węglami na dziedzińcu Sanhedrynu Piotr i ktoś jeszcze ogrzewają się w tych zimnych godzinach nocy, przenikniętych gorączkową krzątaniną. W środku decyduje się los Jezusa, twarzą twarz z Jego oskarżycielami. Zażądają Jego śmierci.
Jak wzbierająca morska fala, rośnie wokół wrogość. Jak zapala się ściernisko – szerzy się i pomnaża nienawiść. Wkrótce wrzeszczący tłum zażąda od Piłata ułaskawienia Barabasza i skazania Jezusa. Trudno powiedzieć o sobie, że jest się przyjacielem człowieka skazanego na śmierć, nie będąc przeszytym dreszczem przerażenia. Niezachwiana wierność Piotra nie potrafi oprzeć się podejrzliwym słowom służącej, dozorczyni tego miejsca.
Przyznanie, że jest uczniem rabbiego z Galilei, oznaczałoby, że większą wagę dla niego ma wierność Jezusowi, niż własne życie! Kiedy prawda wymaga takiego męstwa, trudno jej znaleźć świadków... Ludzie są tacy, że w podobnych sytuacjach wielu woli fałsz; a Piotr należy do naszego człowieczeństwa. Trzykrotnie zdradza. Później napotyka spojrzenie Jezusa. I spływają jego łzy, gorzkie, a jednak słodkie, jak woda zmywająca brud.
Wkrótce, po upływie kilku dni, w pobliżu innego kosza z rozżarzonymi węglami, nad brzegiem jeziora, Piotr rozpozna swego Zmartwychwstałego Pana, który powierzy mu troskę o swoje owce. Piotr nauczy się przebaczenia bez miary, jakie Zmartwychwstały wypowiada nad wszystkimi naszymi zdradami. I weźmie udział w takiej wierności, która od tej pory sprawi, że przyjmie swoją śmierć jako ofiarę zjednoczoną z ofiarą Chrystusa.
Modlitwa