Od 1 maja br. tylko osoby samotnie wychowujące dziecko mogą liczyć na wsparcie ze strony państwa. Na jedno dziecko otrzymają dodatek w wysokości 170 zł. Jeśli zaś stracą pracę otrzymają co miesiąc 400
zł na dziecko, które nie ukończyło 7. roku życia. Pełnym rodzinom, znajdującym się w równie trudnej sytuacji taka pomoc nie przysługuje.
- Nowa ustawa o świadczeniach rodzinnych jest skutecznym, dobrze wymierzonym atakiem w rodzinę. Promuje samotne macierzyństwo. W niektórych sądach o 30% wzrosła liczba spraw rozwodowych -
ocenia Elżbieta Chojnacka, krajowy doradca ds. życia rodzinnego.
Według wyników Spisu Powszechnego, który odbył się w 2002 r. w stolicy 56% rodzin stanowią matki samotnie wychowujące dziecko. W warszawskim Sądzie Okręgowym w pierwszym kwartale bieżącego roku
wniesiono 2 111 pozwów o rozwód. W tym samym okresie ubiegłego roku - wpłynęły 1883 pozwy. Statystyka dotyczy wniosków złożonych na miesiąc przed wprowadzeniem ustawy, a więc największej fali można
się dopiero spodziewać.
- Znam małżeństwa, które nie zdecydują się na rozwód czy separację. Ale czy mamy prawo żądać takich postaw w sytuacjach, kiedy w rodzinie brakuje na mleko czy chleb - mówi Elżbieta Chojnacka.
Jest o co walczyć
Reklama
Wszystkie rodziny o niskich dochodach otrzymują zasiłek rodzinny wynoszący na pierwsze i drugie dziecko po 43 zł miesięcznie, na trzecie 53 zł, zaś na kolejne po 66 zł. Od września 2005 r. wysokość
zasiłku będzie zależała od wieku dziecka. Dziecko poniżej 5. roku otrzyma 44 zł, do 18. roku życia 56 zł, pełnoletnie i starsze do 24. roku życia - 65 zł. „Samotne” wychowywanie dzieci
staje się więc sytuacją uprzywilejowaną. Licząc oprócz wymienionych zasiłków dodatkowe 170 zł, roczny dochód rodziny przy trójce dzieci powiększa się o około 6 tysięcy złotych. To wyraźnie zachęca do
zdobycia statusu rodziny niepełnej lub do życia w konkubinacie.
Rodzice uciekają się do różnych sposobów, aby nie utracić dodatku od państwa na wychowanie dziecka. W parafii Nawrócenia św. Pawła na warszawskim Grochowie para z dzieckiem zwróciła się o udzielenie
ślubu kościelnego, prosząc żeby tylko ksiądz nie zgłaszał tego faktu w Urzędzie Stanu Cywilnego. Księża oczywiście odmówili, bo nie pozwala na to Konkordat.
- Nowa ustawa o świadczeniach rodzinnych spowoduje, że niemal każda rodzina będzie „chora” - ocenia ks. prał. Zdzisław Gniazdowski, duszpasterz rodzin diecezji warszawsko-praskiej.
- Nie jestem przeciwnikiem niesienia pomocy matkom samotnie wychowującym dzieci. Ale nowelizacja jest złym rozwiązaniem. Rozbite rodziny to skutek choroby. Tymczasem należałoby zacząć od leczenia
choroby w zalążku - mówi ks. Gniazdowski.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Więcej strat niż zysków
Na nowych zapisach zyskają matki samotnie wychowujące dzieci, które nie posiadały uprawnień do otrzymania pieniędzy z Funduszu Alimentacyjnego. - W takiej sytuacji znajdowały się kobiety, które
nie znały ojca dziecka czy ojciec dziecka zmarł i nie posiadał wypracowanych pieniędzy na ubezpieczenie - mówi Anna Repelewicz z Biura Polityki Socjalnej Miasta Stołecznego Warszawy.
O. Andrzej Rębacz, dyrektor Krajowego Wydziału Duszpasterstwa Rodzin przy Episkopacie Polski wskazuje, że nowy system zwalnia mężczyznę, który począł dziecko od odpowiedzialności. Jego zdaniem zapisy
poprzedniej ustawy wydają się być bardziej racjonalne. Ojciec płacił zasądzone alimenty stosownie do wysokości zarobków. - Uważam to rozwiązanie za słuszne. Jeśli zarabia więcej, to powinien płacić
odpowiednio więcej na utrzymanie dziecka - podkreśla o. Rębacz. Zdarzało się, że zasądzone alimenty sięgały nawet 600 zł na jedno dziecko.
Odrębną kwestią, z którą nie poradził sobie rząd była ściągalność alimentów sięgająca zaledwie 11%. W przypadku niepłacenia alimentów przez ojca, matki otrzymywały pieniądze z Funduszu Alimentacyjnego.
Prof. Andrzej Zoll, Rzecznik Praw Obywatelskich krytykuje brak systemu egzekucji alimentów. Nie jest też zwolennikiem przejmowania przez państwo obowiązku alimentowania dzieci. Jednak zamiast poprawić
wady ustawy, zdaniem Zolla, państwo wykpiwa się zasiłkiem 170 zł, przyznawanym według dyskryminujących kryteriów.
Nad liczbą rodzin, które zyskają przeważa liczba rodzin, które stracą na nowelizacji ustawy. Dotychczas zasiłek alimentacyjny mogły pobierać matki, które formalnie nie miały rozwodu, ale ojciec dziecka
nie czuł się odpowiedzialny za jego utrzymanie. Np. przebywał w więzieniu, wyrzucił rodzinę z domu. Chociaż miał zasądzone alimenty to często uchylał się od ich płacenia. Ojcowie podejmowali pracę na
czarno, aby nie posiadać udokumentowanych zarobków. Matki dzieci z takich rodzin nie mogą teraz liczyć na żadną pomoc.
Wśród osób objętych pomocą według starego systemu jest oprócz dzieci ucząca się młodzież oraz studenci. Utrata z dniem 1 maja prawa do zasiłku dla wielu z nich pod znakiem zapytania stawia dalsze
kształcenie. Stąd między innymi protesty matek, które dotychczas korzystały z pomocy państwa.
O. Rębacz podkreśla kolejne niebezpieczeństwo, jakie niesie ze sobą wprowadzona od 1 maja ustawa. - To pewien rodzaj socjalnej pułapki, która powiększy enklawy biedy - ocenia. Aby otrzymać
zasiłek trzeba mieścić się w określonym przedziale zarobków. Dla niepełnej rodziny oznacza to 504 zł na miesięczne utrzymanie osoby. Jednak suma zasiłków nie może przekroczyć 510 zł na osobę, nawet jeśli
w rodzinie jest np. sześcioro dzieci. Można spodziewać się, że rodziny będą uchylały się przed znalezieniem lepiej płatnej pracy aby nie zostać pozbawionym zasiłku. Może także zwiększyć się strefa zatrudnianych
nielegalnie pracowników. Tym samym takie rodziny będą przerzucały na państwo obowiązek utrzymania dziecka.
- Określanie progów zarobkowych doprowadzi też do nadmiernego rozbudowania administracji. Połowę funduszy przeznaczonych na wypłatę zasiłków trzeba będzie przeznaczyć na jej utrzymanie. Nowe
zapisy ustawy są żerowaniem na ludzkiej biedzie - krytykuje o. Rębacz. Jego zdaniem bardziej rozsądne jest wypłacanie zasiłków na każde urodzone dziecko. Jak oszacowuje, wówczas o 30% dzieci więcej
mogłoby otrzymać pomoc.
W obronie potrzebna integracja
Konferencja Episkopatu Polski wydała oświadczenie, w którym wyraża zaniepokojenie wprowadzeniem nowej ustawy o świadczeniach rodzinnych.
„Jej rozwiązania dyskryminują rodzinę i wprowadzają nierówne traktowanie dzieci wychowywanych w pełnej rodzinie i dzieci wychowywanych przez osoby samotne. (...) Ustawa rozpowszechnia model
samotnego wychowywania dzieci, prowokuje rozwody i separacje oraz życie w konkubinacie. Rezultatem takiego osłabienia rodzin jest pogorszenie środowiska wychowywania dzieci, sprowadzenie wartości rodziny
do poziomu opłacalności ekonomicznej, większe osamotnienie jej członków, erozja odpowiedzialności rodzicielskiej. Skutki tego odczuje całe społeczeństwo, którego rodzina jest fundamentem” -
pisze w oświadczeniu abp Józef Michalik, przewodniczący KEP.
Jeszcze przed wejściem ustawy w życie poseł PiS Tadeusz Cymański wraz z 60 innymi posłami wniósł projekt o zmianie ustawy o świadczeniach rodzinnych. Zmiany miałyby polegać na przesunięciu terminu
wprowadzenia jej na 1 stycznia 2005 r. Jak uzasadniał, mogłoby to pozwolić na wypracowanie lepszych rozwiązań. Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Andrzej Zoll zaskarżył ustawę do Trybunału Konstytucyjnego,
określając ją jako dyskryminującą rodziny pełne. Jeśli Trybunał przyzna rację Rzecznikowi, wówczas na świadczenia od 1 stycznia 2005 r. mogą liczyć także rodziny pełne wielodzietne.
- Będziemy starali się prowadzić akcję informacyjną na temat zagrożeń dla rodziny wynikających z wprowadzenia znowelizowanej ustawy - mówi Elżbieta Chojnacka. Duszpasterze rodzin z całej
Polski podczas zjazdu 18 i 19 maja br. w Warszawie podjęli decyzję o zbiórce podpisów pod wnioskiem przeciwko realizacji znowelizowanej ustawy o świadczeniach rodzinnych.