Reklama

Po co Bóg mnie stworzył?

Niedziela łowicka 28/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na przestrzeni wieków młodszy czy starszy członek Kościoła może sam sobie stawiać pytania lub być zapytany przez innych: Po co Bóg mnie stworzył? Odpowiedź katechizmowa jest dość prosta. Po to, aby Go poznać, aby Go kochać, aby Mu służyć na świecie i w końcu być z Nim szczęśliwym na zawsze w niebie.
Dlaczego ta prosto brzmiąca odpowiedź, która potrzebuje jakby jakiejś reklamy handlowej, jest w samym centrum zrozumienia znaczenia i sensu życia oraz wzywa do pójścia za nią. Zmiana czy różnice w rozumieniu oraz podejmowaniu rzeczywistości cierpienia, śmierci i życia wiecznego pochodzą bezpośrednio z odpowiedzi udzielanej osobowo na to właśnie pytanie.
Stanięcie wobec prawdy końca życia to ważna kwestia i wręcz konieczność, nie tylko dla katolika, ale dla każdego człowieka, aby w ten sposób podjąć także refleksję nad zmianami jakie w tej sferze niosą przemiany kulturowe i cywilizacyjne. Kiedy człowiek myśli o śmierci i życiu, jakże trudno znaleźć ich znaczenie, a nawet nadzieję, jeśli pominie się kategorię wiary.
Papież Jan Paweł II pisze w „Evangelium vitae”: „Równocześnie, to nadprzyrodzone powołanie, uwydatnia względność ziemskiego życia mężczyzny i kobiety. Nie jest ono jednak rzeczywistością »ostateczną«, ale »przedostateczną«; jest więc rzeczywistością świętą, która zostaje nam powierzona, abyśmy jej strzegli z poczuciem odpowiedzialności i doskonalili ją przez miłość i dar z siebie ofiarowany Bogu i braciom” (2).
Tu dotyka się szerokiej kwestii, w co i jak się wierzy. Ze szczegółowych kwestii staje pytanie m.in. o rolę opieki medycznej w końcu życia, jakie jest miejsce cierpienia i kto mógłby podjąć podstawowe decyzje odnośnie rzeczywistości śmierci i życia.
We współczesnej kulturze akcentuje się, iż są to wartości niezależne, autonomiczne i indywidualne. Wartości te czasem stają się tak znaczące i żywotne, że poszczególne osoby rozeznają je już w sposób nierealistyczny. Urasta to niekiedy do chęci niezrozumiałej kontroli nad początkiem życia i jego końcem, wyłączając z tego jednocześnie jakiekolwiek znaczenie Bożych uprawnień. Bóg zostaje tu zredukowany do roli jakiegoś superintendenta.
Z takimi zachowaniami, w miejsce wrażliwości na cierpienie, śmierć, albo i słabość, jawi się ich niewytłumaczalność oraz postawa braku akceptacji, czy wręcz negacji. Widziane są one jako rzeczywistości nie do zniesienia.
Kiedy człowiek spotyka się z tymi „ograniczeniami” ma jednocześnie zaofiarowaną możliwość skorzystania z uzdrawiającej łaski Bożej. Wielu w tym czasie jest jednak tak oderwanych od rzeczywistości, czy źle o niej poinformowanych, że w gonitwie za pieniędzmi, przyjemnościami i osobistymi awansami nie zajmuje się zupełnie swoją relacją z Bogiem i Jego miejscem w tych wyjątkowych sytuacjach życia. Ostatecznie to niewykorzystanie szansy łaski Bożej może powrócić w bolesnym okresie lęku i desperacji choroby, czy końca życia.
Wobec końca życia istnieją dwie ekstremalne postawy, których należy unikać. Pierwsza polega na zakończeniu życia przez działanie śmiertelnego zastrzyku, skierowanego na zabicie pacjenta, albo przez rozmyślne wstrzymanie terapii celem doprowadzenia osoby do śmierci. Druga to nieporozumienie na temat respektu wobec wartości życia i witalizmu; błędna wiara, że życie na ziemi ma absolutną wartość i stąd wszystko winno być uczynione dla jego podtrzymania.
W decyzji dotyczącej końca życia należy dostrzec różne elementy, które winny być pomocne tak dla pacjentów, jak i ich rodzin. Istotnym jest wydoskonalenie dostępu do pełnej opieki zdrowotnej i do sprawiedliwych możliwości wykorzystania postępu w tej dziedzinie, oraz do asystencji profesjonalnej opieki zdrowotnej. Taka obsługa powinna ułatwić podjęcie decyzji odnośnie leczenia w sytuacji, gdy pacjent nie jest sam zdolny w nich uczestniczyć. Asystencja członków rodziny i ich lekarzy powinna wpływać na moralne i etyczne decyzje dla zabezpieczenia sztucznego odżywiania i nawodnienia organizmu.
Należy z wielką troską przedstawiać zagadnienie bólu i cierpienia w poprawnym kontekście ich coraz mocniejszego zwalczania. Służba zdrowia winna być zobligowana do nadania większego komfortu życiu z użyciem właściwych środków panowania nad nimi. W tym kontekście trzeba zawsze pamiętać o negatywnym stosunku Kościoła katolickiego do eutanazji i asystencji przy samobójstwie. Takie negatywne stanowisko nie może być jednak mylone z żyrowaniem konieczności cierpienia i niekoniecznego przedłużania życia.
Rzeczywiście życie i śmierć mogą być w pełni zrozumiane jedynie w świetle wiary. W niej można uchwycić wszystkie elementy dla zintegrowania łaski płynącej z realizacji zła wrogich „ograniczeń”, przez wejście w modlitwę i spokojną refleksję. Właśnie poprzez ten proces modlitwy i refleksji można stopniowo wrócić z przesadnego indywidualizmu do otwarcia na leczącą moc Boga. Tylko rozwinięta, wystarczająco duchowa odwaga i świadectwo pozwalają na wejście w dyskusję o rzeczywistości końca życia z rodziną i przyjaciółmi.
Okazuje się zatem, że więcej i z głębszym uświadomieniem na temat końca życia można powiedzieć z punktu teologicznego, psychologicznego i medycznego. Niezbędnym pozostaje jednak zawsze potrzeba dyskusji i rozeznania postaw innych. Oczekiwanym jest uznanie przez społeczeństwa, że Bóg jest autorem i obrońcą życia i ostatecznie On powołuje człowieka do życia wiecznego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bolesna Królowa Polski. 174. rocznica objawień Matki Bożej Licheńskiej

2024-04-30 20:50

[ TEMATY ]

Licheń

Sanktuarium M.B. w Licheniu

Mijały niespokojne lata. Nadszedł rok 1850. W pobliżu obrazu zawieszonego na sośnie zwykł wypasać powierzone sobie stado pasterz Mikołaj Sikatka. Temu właśnie człowiekowi objawiła się trzykrotnie Matka Boża ze znanego mu grąblińskiego wizerunku.

MARYJA I PASTERZ MIKOŁAJ

<...> Mijały niespokojne lata. Nadszedł rok 1850. W pobliżu obrazu zawieszonego na sośnie zwykł wypasać powierzone sobie stado pasterz Mikołaj Sikatka. Znający go osobiście literat Julian Wieniawski tak pisał o nim: „Był to człowiek wielkiej zacności i dziwnej u chłopów słodyczy. Bieluchny jak gołąb, pamiętał dawne przedrewolucyjne czasy. Pamiętał parę generacji dziedziców i rodowody niemal wszystkich chłopskich rodzin we wsi. Żył pobożnie i przykładnie, od karczmy stronił, w plotki się nie bawił, przeciwnie – siał dookoła siebie zgodę, spokój i miłość bliźniego”.

CZYTAJ DALEJ

Trudny patron

O tym, że św. Zygmunt jest trudnym patronem, wiedzą najlepiej kaznodzieje, którzy głoszą kazania ku jego czci. Jak bowiem stawiać za wzór - co przecież jest naturalne w przypadku świętych - człowieka, ogarniętego tak wielką żądzą władzy, że dla jej realizacji nie zawahał się zabić własnego syna? Niektórzy pomijają ten fakt milczeniem, przywołując za to chrześcijańskie cnoty króla Burgundów, których był przykładem. Inni koncentrują się na męczeńskiej śmierci, nie wspominając, że rozkaz królewski stał się przyczyną śmierci młodego Sigeryka.

Lęk o władzę

CZYTAJ DALEJ

W trosce o Ojczyznę - wdowy konsekrowane na Jasnej Górze

2024-05-02 10:49

[ TEMATY ]

Jasna Góra

wdowy konsekrowane

BP Jasnej Góry

Choć mają rodziny i normalne życie to ich zadaniem jest dawać świadectwo życia oddanego Bogu. Na Jasnej Górze trwa trzydniowe spotkanie wdów konsekrowanych. Swoją służbę realizują przede wszystkim modląc się za Ojczyznę i to ją zawierzają Królowej Polski.

- Chcemy przede wszystkim modlić się za naszą Ojczyznę, która jest w trudnej sytuacji. Bardzo bolejemy nad tym, że jest tyle zła w Polsce, że ludzie odchodzą od wiary, rodziny się rozpadają i są podejmowane ustawy przeciwko życiu. Jest to dla nas bardzo bolesne i przyjechałyśmy, żeby to Matce Bożej powierzyć - powiedziała Elżbieta Płodzień z diec. rzeszowskiej, koordynatorka stanu wdów konsekrowanych w Polsce.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję