Reklama

Oaza polskości w Lemont

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W oazę polskości przemieniła się sala ks. Gilewskiego przy kościele pod wezwaniem świętych Cyryla i Metodego w Lemont. Tego dnia (4 lutego br.) Klub Polski zorganizował Dzień Polski, którego tematem przewodnim było „Przeniesienie Kultu Matki Bożej Częstochowskiej przez Emigrantów do Lemont”
Na uroczystość, mimo siarczystego mrozu, przybyli przedstawiciele władz polskich, amerykańskich i organizacji polonijnych: konsul Lucyna Jaremczuk, wiceprezes Zjednoczenia Polskiego Rzymsko-Katolickiego w Ameryce Anna Sokołowski, przedstawiciel Zarządu Miejskiego w Lemont Ron Stapleton, Jacek Chaba z Archidiecezji Chicagowskiej, Agnieszka Ptasznik z Biura Prokuratora Stanu, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Ułanów Polskich im. Tadeusza Kościuszki Edward Cyran, zastępca prezesa Stowarzyszenia Twórców Ludowych Stanisław Kulawiak. Byli też gospodarze: proboszcz kościoła świętych Cyryla i Metodego ks. Lawrence Lisowski, kapelan Klubu Polskiego i Polskiej Szkoły im. Jana Pawła II w Lemont ks. Franciszek Florczyk, Jolanta Tatara - dyrektor Polskiej Szkoły im. Jana Pawła II, Krystyna Rozwadowski - prezes tej szkoły i Ryszard Witkowski - prezes Klubu Polskiego.
Tegoroczny Dzień Polski został zorganizowany już po raz trzeci i na pewno nie ostatni, bowiem burmistrz Lemont John F. Piazza wraz zarządem miasta ustanowili pierwszą niedzielę lutego Dniem Polskim. Podczas niedzielnej uroczystości przedstawiciel zarządu miejskiego Ron Stapleton złożył na ręce prezesa Klubu Polskiego Ryszarda Witkowskiego proklamację Dnia Dziedzictwa Polskiego w Lemont. Spotkanie było też okazją do uhonorowania zaszczytnym tytułem Polaka Roku 2007 państwa Emilii i Zdzisława Wildhirt, którzy przyczynili się do powstania klubu i polskiej szkoły w Lemont. Krystyna Rozwadowski i Ryszard Witkowski, gratulując państwu Wildhirt wyróżnienia, podkreślali ich zaangażowanie, wytrwałość i zasługi podczas wieloletniej pracy dla dobra polskiej społeczności. Nagrodzono też laureatów konkursu rysunkowego i fotograficznego dla dzieci i młodzieży, których twórczość można było obejrzeć na specjalnie zorganizowanej wystawie zaprezentowanej tego dnia w sali ks. Gilewskiego. Znalazły się tam również prace dzieci z Polskiej Szkoły nagrodzone w Muzeum Polskim w Chicago, wystawa poświęcona historii Jasnej Góry, a także albumy, grafiki i obrazy Matki Bożej z sanktuariów maryjnych w Polsce: z Częstochowy, Dziekanowic, Janowa Lubelskiego, Stoczka Klasztornego, Piekar Śląskich, Kalwarii Zebrzydowskiej, Limanowej, Oławy, Ostrowca, Lichenia i Powsina.
Sporo uwagi poświęcono postaci ks. Leopolda Bonawentury Marii Moczygemby - księdza, misjonarza i podróżnika, który w wieku 28 lat przybył do Ameryki jako misjonarz. W 1854 r. w Teksasie założył pierwszą polską osadę i nazwał ją Panna Maria. Tam wybudował pierwszy polski kościół i pierwszą polską szkołę. Żyjąc w Ameryce 38 lat, na terenie 10 stanów budował kościoły, szkoły, a nawet seminarium duchowne. Chciał, aby polscy emigranci w Ameryce mogli pielęgnować swoje tradycje, zwyczaje, kulturę i język. Zachęcał Polaków do organizowania się przy swoich parafiach, do zakładania klubów i związków. W 1882 r. ks. Leopold Moczygemba przybył do Lemont. Jako proboszcz wielonarodowej parafii św. Alfonsa zauważył potrzebę powstania polskiej parafii. Pod budowę nowego polskiego kościoła pod wezwaniem świętych Cyryla i Metodego wybrał najwyższe wzniesienie w okolicy. Uzyskał zgodę biskupa, wykupił 20 akrów ziemi i nazwał wzniesienie Jasną Górą (Blue Hill). Oddał w ten sposób cześć Matce Bożej Częstochowskiej i zawierzył Jej opiece wszystko, co robił i całą miejscową społeczność. Przez 5 lat posługi kapłańskiej w Lemont służył tamtejszej ludności, odprawiał Msze św. po polsku, łacinie i niemiecku, udzielał sakramentów, spowiadał i odwiedzał chorych. Aby uczcić jego pracę, jedna z ulic przy kościele została nazwana imieniem kapłana.
Na wystawie nie zabrakło też informacji dotyczących tematu tegorocznego Dnia Polskiego, czyli kultu Matki Bożej Częstochowskiej w Lemont. Zwiedzający wystawę mogli poznać historię obrazu Matki Bożej Częstochowskiej znajdującego się w parafii świętych Cyryla i Metodego. W sierpniu 1998 r. z inicjatywy parafian podjęto decyzję o sprowadzeniu kopii do kościoła w Lemont. Przez kolejnych 10 miesięcy nad wykonaniem obrazu pracował malarz Zygmunt Kimel. 27 czerwca 1999 r. obraz został poświęcony w Rzymie przez Papieża Jana Pawła II. Kilka dni później miało miejsce symboliczne dotknięcie kopii do Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej na Jasnej Górze. 15 sierpnia 1999 r. arcybiskup archidiecezji chicagowskiej, kardynał Francis George dokonał intronizacji obrazu.
Atrakcją podczas Dnia Polskiego w Lemont była też wystawa przygotowana przez Stowarzyszenie Twórców Ludowych w Ameryce. Goście mogli nie tylko podziwiać obrazy, stroje czy góralskie rękodzieła, mieli też możliwość nabycia miodu, sera owczego czy słynnych góralskich oscypków. Było też coś dla ducha - występy zespołu tanecznego „Polanie”, działającego przy Polskiej Szkole, który zaprezentował kilka tańców krakowskich i rzeszowskich oraz chóru działającego przy parafii św. Cyryla i Metodego, który wykonał najstarszą polską pieśń religijną - „Bogurodzicę”.
Organizatorem Dnia Polskiego w Lemont jest Klub Polski, który powstał w 1979 r. - Jest to w tej okolicy jedyna organizacja polonijna. Zrzesza całe rodziny, obecnie - około 550 osób - mówi prezes klubu Ryszard Witkowski. - Mamy już swoje zwyczaje i osiągnięcia. Staramy się pokazać Amerykanom naszą kulturę, nasze jestestwo. Pomagamy ks. Franciszkowi Florczykowi w organizowaniu parafialnych uroczystości, procesji, przygotowaniu Opłatka czy Święconki. Zarówno Klub, jak i polska szkoła wspierają się wzajemnie w swojej działalności. Klub organizuje również pielgrzymki do Rzymu, pikniki i wspólne wyjazdy na różnorodne imprezy. Współpracuje też z władzami miasta - dodaje Janina Nakoneczny - działająca w komisji rewizyjnej Klubu Polskiego. W Klubie działają też m.in.: Andrzej Szudziński - wiceprezes do spraw kulturalnych, Jan Żółtek - wiceprezes do spraw religijnych, Ula Pazdan - sekretarz, Emilia Wildhirt - skarbnik oraz członkowie komisji rewizyjnej: Janina Nakoneczny, Marek Zelek i Jan Budz.
- Dzień Polski w Lemont jest wyjątkowy i unikalny w skali całej archidiecezji chicagowskiej - mówi duszpasterz w parafii świętych Cyryla i Metodego, kapelan Klubu Polskiego i Polskiej Szkoły im. Jana Pawła II ks. Franciszek Florczyk. - Historia Klubu i szkoły wiąże się ściśle z osobą Jana Pawła II. Klub zawiązał się wkrótce po wyborze Jana Pawła II na Stolicę Apostolską, później powstała polska szkoła, której nadano imię Jana Pawła II. Następnie zainicjowano obchody Dnia Polskiego, a w ubiegłym roku ulica Sobieskiego, przy której znajduje się parafia, otrzymała uroczyście, nadaną przez władze miejskie, drugą nazwę Jana Pawła II. Ks. Franciszek Florczyk już myśli o zbliżających się jubileuszach. - Za dwa lata mieszkańcy Lemont będą świętować 30-lecie Klubu polskiego i szkoły polskiej oraz 5-lecie Dnia Polskiego. Oby obchody Dnia Polskiego nigdy nie zanikły. Tego trzeba życzyć i modlić się, abyśmy jako Polacy trwali przy Panu Bogu, dawali świadectwo pośród różnorodności narodów, kultur, religii, tak jak to robił Jan Paweł II. Abyśmy byli odważnymi świadkami naszej wiary, kultury, tradycji, tak jak podczas tej właśnie uroczystości w Lemont.
Do życzeń ks. Franciszka Florczyka dołącza się redakcja „Niedzieli” - kolejnych tak udanych, wzorowo przygotowanych, zarówno pod względem merytorycznym, jak i organizacyjnym, prawdziwie polskich imprez.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rozważania na niedzielę: gasnący antychryst

2024-04-26 11:28

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

W odcinku odkryjemy historię tragicznego życia i upadku Friedricha Nietzschego, filozofa, który ogłosił "śmierć Boga", a swoje życie zakończył w samotności i obłędzie, nazywając siebie "biednym Chrystusem".

Chcę Ci pokazać , jak życiowe wybory i niewiedza mogą prowadzić do zgubnych konsekwencji, tak jak w przypadku Danniego Simpsona, który nie zdając sobie sprawy z wartości swojego rzadkiego rewolweru, zdecydował się na desperacki napad na bank. A przecież mógł żyć inaczej, gdyby tylko znał wartość tego, co posiadał. Przyłącz się do naszej rozmowy, gdzie zagłębimy się w znaczenie trwania w jedności z Jezusem, jak winna latorość z krzewem, i zobaczymy, jak te duchowe związki wpływają na nasze życie, nasze wybory i naszą przyszłość.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

W czasie Roku Świętego 2025 nie będzie specjalnego wystawienia Całunu Turyńskiego

W czasie Roku Świętego nie będzie specjalnego wystawienia Całunu Turyńskiego. Zorganizowane zostaną jednak przy nim specjalne czuwania przeznaczone dla młodzieży. Jubileuszową inicjatywę zapowiedział metropolita Turynu, abp Roberto Repole.

- Chcemy, aby odkrywanie na nowo Całunu, niemego świadka śmierci i zmartwychwstania Jezusa stało się dla młodzieży drogą do poznawania Kościoła i odnajdywania w nim swojego miejsca - powiedział abp Repole na konferencji prasowej prezentującej jubileuszowe wydarzenia. Hierarcha podkreślił, że archidiecezja zamierza w tym celu wykorzystać najnowsze środki przekazu, które są codziennością młodego pokolenia. Przy katedrze, w której przechowywany jest Całun Turyński powstanie ogromny namiot multimedialny przybliżający historię i przesłanie tej bezcennej relikwii napisanej ciałem Jezusa. W przygotowanie prezentacji bezpośrednio zaangażowana jest młodzież, związana m.in. z Fundacją bł. Carla Acutisa, który opatrznościowo potrafił wykorzystywać internet do ewangelizacji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję