Reklama

Oaza wychowuje i wtajemnicza w wiarę

Niedziela sosnowiecka 39/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Piotr Lorenc: - Kiedy Ksiądz zetknął się z Ruchem Światło-Życie? Dzięki komu? Jak długo jest Ksiądz w oazie?

Ks. Robert Gacek: - Było to w 1991 r. (byłem wtedy w drugiej klasie technikum), w czasie parafialnych rekolekcji adwentowych oaza w mojej parafii animowała śpiew na Mszy św. Wtedy zobaczyłem, że istnieje taka grupa. Do pójścia na spotkanie oazowe zachęcił mnie mój ojciec. Poszedłem, zobaczyłem, zostałem… Dobry klimat, życzliwość, otwarcie na drugiego, wspólna modlitwa - potrzebowałem tego.

- Czy miało to wpływ na wybór drogi życiowej i wstąpienie do seminarium?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Pośrednio tak. Poznawałem przecież Pana Boga i to, co On zrobił dla mnie. Było to Jego zaproszenie do współpracy w trosce o człowieka. Jako animator miałem w tej trosce udział, ale wyczuwałem, że Pan Bóg oczekuje ode mnie więcej. I odpowiedziałem, zostałem księdzem.

- Co Ksiądz zawdzięcza formacji w oazie - najpierw jako uczestnik, animator, a obecnie jako moderator diecezjalny?

- Myślę, że jak każdy członek Ruchu, zawdzięczam formacji oazowej bardzo wiele. Najpierw pewne quantum wiedzy chrześcijanina, a przede wszystkim podstawy życia, zasady, którymi powinienem się kierować na co dzień. Na oazowej drodze znalazłem moją drogę ku Bogu, zachwyciłem się liturgią jako miejscem spotkania z Nim, odkrywałem swoje miejsce w historii zbawienia, w Kościele, coraz mocniej dostrzegałem służbę jako drogę realizacji siebie. Oaza stwarzała mi też możliwość wzrastania w grupie ludzi, co jest szalenie istotne w ogóle, a w pewnych momentach życia - np. człowieka młodego - wręcz niezbędne. Dała mi też możliwość bardzo konkretnej służby, zaangażowania i budowania Żywego Kościoła. Mogę powiedzieć krótko: obok domu rodzinnego - wychowałem się w oazie.

Reklama

- Największą popularność Ruch przeżywał 10-20 lat temu. Czym to było spowodowane?

- Niektórzy powiedzieliby, że oaza była niegdyś jedynym ruchem eklezjalnym w Polsce (jeśli nie w całej Europie Wschodniej), a dziś jest dużo innych ruchów, stowarzyszeń itp., w pracę których może zaangażować się katolik. Do dziś zresztą wiele grup, które nie żyją charyzmatem Ruchu, nosi - niestety - miano „oazy”. Na pewno czasy się zmieniają i widzimy to na własne oczy. O ile program formacyjny Ruchu, jego założenia są nadal aktualne, to trzeba dziś odważnie szukać takich form dotarcia z nim do człowieka, które będą odpowiedzią na „znaki czasu”, na teraźniejsze problemy człowieka i Kościoła.

- Jak dziś trafić z formułą Ruchu do młodych ludzi?

- Otóż to! Szukamy odpowiedzi. To dla nas ciągłe wyzwanie, choć pojawiają się ciekawe propozycje, sprawdzone w praktyce. Wielu może trafić do Ruchu spośród osób przygotowujących się do sakramentu bierzmowania. Przygotowanie to odbywa się na zasadzie formacji w małej grupie często prowadzonej właśnie przez kogoś z oazy. Osoby, które pragną kontynuować takie właśnie wzrastanie w grupie rówieśników często zostają w Ruchu. Obok tego - ewangelizacja (temat tego roku formacyjnego brzmi „Idźcie i głoście”), która odbywać się może na różne sposoby. Myślę, że możemy te sposoby śmiało i bardzo konkretnie zaproponować księżom, którzy chcieliby założyć wspólnoty Ruchu w swoich parafiach.

- Proszę powiedzieć czytelnikom, jaki jest charyzmat ruchu oazowego?

- Ruch Światło-Życie jest ruchem wychowawczym. Wychować ma chrześcijanina do dojrzałego i odpowiedzialnego przeżywania tego, co już jest w nim złożone jako zalążek w sakramencie chrztu. Taki jest też cel - główny czy choćby pośredni - przepowiadania kościelnego, katechezy, życia sakramentalnego, a także pracy wielu różnych ruchów, stowarzyszeń i grup kościelnych formalnych i nieformalnych. Ruch Światło-Życie ma jednak wypracowaną przez założyciela, sługę Bożego ks. Franciszka Blachnickiego metodę osiągania tego celu. Najważniejsze jej elementy to: coroczne 15-dniowe rekolekcje „przeżyciowe” w okresie wakacyjnym (cudowna rzecz!) oraz formacja w małej grupie w ciągu roku pod przewodnictwem animatora, który sam już przeżył taką formację. Formacja taka jest zaplanowana, ułożona w kilkuletni cykl - nie są to więc dowolnej treści spotkania.

- Jakie plany i zamierzenia ma nowy moderator diecezjalny?

- Przede wszystkim: stać na straży charyzmatu Ruchu w diecezji, od tego bowiem w prostym przełożeniu zależy owocność oazy. Ale też, o czym już wspomniałem - poszukiwać wciąż nowych sposobów dotarcia z formułą oazy do młodych ludzi. Pierwszym krokiem w tym kierunku jest diecezjalna Kongregacja Odpowiedzialnych Ruchu Światło-Życie. Odżyła też w ostatnich latach świadomość tego, że wraz z Domowym Kościołem - gałęzią Ruchu zrzeszającą rodziny - oaza młodzieżowa tworzy jedno ciało. Musimy wypracować zaniedbane przez lata formy współistnienia i współdziałania. Duży nacisk chciałbym położyć na Szkołę Animatora oraz solidność formacji w parafiach w ciągu roku. Myślę, że uda mi się odwiedzić od czasu do czasu każdą wspólnotę oazową. I jeszcze jedna sprawa dotycząca informacji o Ruchu - już trwają prace nad unowocześnieniem naszej oazowej strony internetowej, na której każdy, niekoniecznie należący do Ruchu, będzie mógł odnaleźć przydatne treści.

- Wspomniał Ksiądz o Kongregacji Odpowiedzialnych Ruchu Światło-Życie. Co to za przedsięwzięcie?

- W dniach 14-15 września w domu rekolekcyjnym w Olsztynie pod Częstochową odbyła się Kongregacja Odpowiedzialnych Ruchu Światło-Życie Diecezji Sosnowieckiej. Była to szansa podjęcia aktywnego udziału w odpowiedzialności za Ruch. Zgromadziła ona uczestników oaz II stopnia i starszych, w tym animatorów, pary Domowego Kościoła oraz księży, którym sprawa Ruchu leży na sercu. Jej celem było: po pierwsze - podsumowanie 15 lat istnienia Ruchu Światło-Życie w diecezji sosnowieckiej; po drugie - przeanalizowanie jego stanu faktycznego na dzień dzisiejszy; po trzecie - wyznaczenie kierunków pracy na nadchodzący czas, podzielenie się nowymi pomysłami i zaplanowanie ich realizacji, w szczególności ewangelizacji. Konkretnie ustaliliśmy między innymi: kiedy i gdzie będziemy ewangelizować, kiedy i w jakiej formie będziemy się spotykać, jak będzie wyglądać praca w rejonach.

- Czy zmieni się w jakiś sposób struktura Ruchu - powstaną nowe rejony, diakonie, będzie więcej dni wspólnoty?

- Na pewno powstaną rejony, gdzie w ściślejszej niż dotychczas współpracy działać będą oazowe wspólnoty parafialne. Czy powstaną nowe diakonie? Być może tak. To zależy z jednej strony od potrzeb, z drugiej zaś - od tego, jak Duch Święty wzbudzać będzie pragnienie służby w oazowiczach i - oczywiście - jak my na to pragnienie odpowiemy. Co do dni wspólnoty, oprócz tego powakacyjnego, który miał miejsce 1 września br. w sosnowieckiej katedrze, w planach mamy jeszcze pięć takich dni w tym roku formacyjnym.

- Jak zachęcić kapłanów do zakładania wspólnot oazowych? Czy nie trzeba propagować założeń ks. Blachnickiego już w seminarium?

- Za księży przede wszystkich trzeba się modlić, żeby nam się „chciało chcieć” i żebyśmy wytrwali mimo przeciwności i czasem niepowodzeń. Zaznajomienie z charyzmatem Ruchu i ideą ks. Blachnickiego, już w seminarium z pewnością daje bardzo wiele. Nie można przecież zajmować się czymś, czego się uprzednio nie poznało. Wielu seminarzystów jeżdżąc w czasie wakacji na oazy letnie, gdzie mają okazję bardzo bezpośrednio zapoznać się z Ruchem, pragnie w przyszłości, już jako księża, zakładać wspólnoty i prowadzić młodzież właśnie według założeń ks. Franciszka.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Łódzcy proboszczowie spotkali się z Ojcem Świętym Franciszkiem

2024-05-04 16:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

ks. Wiesław Kamiński

Zakończyło się – trwające od 29 kwietnia br. - rzymskie spotkanie blisko 300 proboszczów z całego świata, którzy odpowiedzieli na zaproszenie Ojca Świętego Franciszka, by w czynny sposób włączyć się w prace Synodu o Synodalności.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Borowa Wieś: znaleziono dziewczynkę w oknie życia

2024-05-05 10:01

[ TEMATY ]

okno życia

Karol Porwich

W oknie życia znajdującym się na terenie Ośrodka dla Osób Niepełnosprawnych "Miłosierdzie Boże" w Mikołowie-Borowej Wsi znaleziono dziewczynkę. Do wydarzenia doszło we wtorek 30 kwietnia.

Dziewczynka została przebadana przez personel medyczny. Lekarze orzekli, że jest zdrowa. Następnie niemowlę zostało zabrane przez pracowników służby zdrowia na dalszą obserwację i opiekę. To już drugie dziecko, które znaleziono w oknie życia w Borowej Wsi.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję