Ekonomia i bankowość raczej niewiele mają wspólnego z teologią. Tym trudniej teologiczne zagadnienia opisywać językiem zaczerpniętym wprost z żargonu finansjery. Mimo wszystko spróbujmy.
Każdy, kto chociaż raz zaciągnął kredyt, lub przynajmniej ma ogólne pojęcie o prawach rynkowych, doskonale wie, że odsetki rzędu 1% od pożyczki są śmiesznie małe. Raczej nikt takiego kredytu nie udziela. Nikt oprócz Boga, który każdego dnia daje człowiekowi kolejne 1440 minut życia, a w ramach spłaty tego niezwykłego kredytu pragnie miłości wyrażanej m.in. poprzez modlitwę. Codzienny Różaniec to nieco więcej niż 15 minut, czyli 1% całego dnia. Niewiele. Nie ma osoby, której nie stać na kwadrans „bycia” z Bogiem, którego uczy nas Maryja.
Październik jest miesiącem, kiedy warto przypomnieć sobie ten ekonomiczny rachunek. Święto Matki Bożej Różańcowej uświadamia, że Bóg nie tylko daje nam życie, ale i opiekuje się każdym człowiekiem w jego drodze do zbawienia. Wspomniane święto zostało ustanowione na pamiątkę zwycięstwa nad turecką flotą pod Lepanto, które to uchroniło Europę przez zalewem islamu. Zwycięstwo nad przeważającymi siłami wroga odniesiono tylko dlatego, że ówczesny papież Pius V wybłagał poprzez Różaniec interwencję Boga. Papież doznał wizji, w której Maryja unosiła się nad flotą chrześcijańską i patrzyła na niego spokojnym wzrokiem. Po cudownym zwycięstwie 7 października - dzień bitwy - uczyniono świętem Matki Bożej Różańcowej. Kolejni papieże rozszerzyli to święto na cały Kościół. W 1883 r. papież Leon XIII wprowadził do Litanii Loretańskiej wezwanie „Królowo Różańca świętego - módl się za nami”, a 2 lata później polecił odmawiać Różaniec przez cały październik.
Pomóż w rozwoju naszego portalu