Reklama

Żebrak - pan

Na schodach kościoła parafii św. Izydora w podwarszawskich Markach siedzi kobieta z kilkumiesięcznym dzieckiem. Po Mszy św. klęka na środku głównej alei prowadzącej z kościoła i zawodzącym głosem żebrze o pieniądze. - Pani! 50 groszy. Na mleko. Dla dziecka…

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Osoby, które wrzucają monety do plastikowego kubeczka, mówią, że: tak trzeba, bo tak jest po chrześcijańsku. Z kolei ci, którzy mijają żebrzącą, nie ufają jej. Półszeptem mówią do siebie, że jest za stara, aby mogła być matką maleństwa. Tym bardziej, że jakiś czas temu pracownicy opieki rzeczywiście odkryli przypadek grupy Rumunek, które wypożyczały sobie dzieci przed wyjściem na żebry. - Dzieci, podobnie jak widoczne okaleczenia, są atrybutem ludzi zbierających pieniądze na ulicach. Budzą większe współczucie, a w konsekwencji dają szansę na lepszy utarg - wyjaśniają psycholodzy.
Oprócz kobiet z dziećmi najczęściej o jałmużnę przed świątyniami proszą osoby starsze lub niepełnosprawne. Z informacji straży miejskiej wynika, że w wakacje żebractwem zajmuje się też coraz więcej ludzi młodych. Także nastolatków.
Z przeprowadzonego kilka lat temu sondażu CBOS wynika, że niemal połowa badanych daje od czasu do czasu jałmużnę. 9% robi to często. Co trzeci badany nigdy nie dał pieniędzy na ulicy, pod kościołem, czy też żebrzącym po domach.

Pomoc przeciwskuteczna

Każdy, kto na swej drodze spotyka żebraka, staje przed dylematem: jak się zachować? Pomóc proszącemu, czy też zignorować jego obecność? Katolicy dodatkowo muszą zadać sobie pytanie: a jak to się ma do mojej wiary?
- Nic nas nie zwalnia z pomagania osobom poszkodowanym, dotkniętym przez los. Nasza pomoc musi mieć jednak charakter roztropny. Powinniśmy wspomagać tych, którzy rzeczywiście pomocy potrzebują. Nie należy natomiast dawać pieniędzy ludziom, którzy mogą je przeznaczyć na alkohol, papierosy czy narkotyki. Wówczas nasza pomoc jest przeciwskuteczna - mówi ks. Krzysztof Ukleja, dyrektor Caritas Diecezji Warszawsko-Praskiej.
- Zamiast choć częściowo złagodzić problem, pogłębiamy patologiczną sytuację, w jakiej dana osoba się znajduje - podkreśla.
Taki pogląd dominuje też wśród osób na co dzień zajmujących się pomocą ubogim i bezdomnym. - Daje tylko wizytówkę z adresem naszego ośrodka (Tylko z Darów Miłosierdzia przy ul. Leszno - red.). Mówię, jakiej pomocy udzielamy. Ten, kto jej naprawdę potrzebuje, przyjdzie do nas. Reszta zrezygnuje - opowiada Zbigniew Cholewiński, kierownik ds. pomocy bezdomnym Caritas Archidiecezji Warszawskiej. - Na kilkaset osób ledwie kilka wydaje otrzymane pieniądze rozsądnie. Zdecydowana większość przeznacza je na alkohol.
Z takim przypadkiem spotkała się Barbara Belka, kucharka w kamiliańskiej misji pomocy społecznej przy ul. Emilii Plater. - Dawałam pieniądze ludziom proszącym pod kościołem. Pewnego razu wspomogłam osoby zbierające na lekarstwa. Wieczorem jeszcze raz zobaczyłem tych ludzi. Byli bardzo weseli, a choroba jakby z nich wyparowała - opowiada.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Dzisiejsi trędowaci

Według niektórych szacunków w Polsce jest ok. 100 tys. żebraków, więcej niż co trzeci jest cudzoziemcem. Socjolodzy badający grupę polskich żebraków twierdzą, że zdecydowana większość z nich wybrała sobie taki sposób życia. Żebranie nie jest dla nich koniecznością, lecz zawodem, który ma nawet swoje specjalizacje. I tak „kwestarz” - zbiera datki dla kogoś, np. w pociągach dla osób niesłyszących. „Współczesny trędowaty” - informuje przechodniów, że jest chory. Jeszcze klika lat temu najpopularniejszą chorobą był AIDS. W okresie letnim pojawiają się też tzw. uczciwi żebracy, mówiący wprost, że zbierają na piwo lub „żartownisie”: „Jesteśmy z Marsa, zbieramy na bilet powrotny” - informowała przechodniów grupa młodzieńców na jednym z dworców północnej Polski. Możemy jeszcze spotkać proszących wybierających strategię na „dziada” lub „ofiarę losu”. Żebraczy proceder ma również swoją hierarchię. Są: szefowie, nauczyciele i mrówki (lub inaczej sępy). Ci ostatni muszą się dzielić zebranymi pieniędzmi z pierwszymi.
Niedawno na przystanku autobusowym „Dworzec Wileński” na Pradze nastoletnia dziewczyna prosiła o pieniądze na papierosy. Później oddawała jej starszemu mężczyźnie, który cały czas ją obserwował zza słupa z ogłoszeniami. Gdy jednak żebrząca spotkała się z głośną odmową jednej z kobiet, co zwróciło uwagę pozostałych osób stojących na przystanku, oboje - mrówka i nauczyciel - szybko odjechali. Warszawscy internauci opisali też przypadek innej młodej kobiety zmuszanej do żebrania „na dziecko” przez grupę narkomanów. Proceder odbywał się na parkingu przed jednym ze stołecznych hipermarketów.

Reklama

Prosty test

Niezależnie od naciągaczy wśród żebraków są też osoby potrzebujące autentycznej pomocy - ubodzy i bezdomni. To nad nimi powinien pochylić się chrześcijanin. Jak jednak ich rozpoznać w morzu oszustów? - Trzeba przeprowadzić test. Ja robię to w ten sposób, że osobie, która prosi mnie o pieniądze, proponuję pomoc rzeczową - mówi ks. Mariusz Barzał. - Jeśli przyjmie jedzenie lub ubranie, jest to sygnał, że naprawdę potrzebuje pomocy. Warto wtedy wskazać, gdzie znajduje się ośrodek pomocy, w którym można znaleźć stałą pomoc. Zdaniem duchownego, chrześcijanin powinien znać adresy ośrodków pomocy. - To jest obowiązek ludzi wierzących.
Rozmowy z osobami znajdującymi się w rozpaczliwej sytuacji nie są łatwe. - Trzeba zdawać sobie sprawę, że takiego człowieka nie należy od razu umoralniać. On często został skrzywdzony przez los. Jest więc nieufny. Trzeba powoli i po przyjacielsku pomagać mu wydostać się z trudnej sytuacji - ostrzega siostra Marianna z Jadłodajni Sióstr Albertynek Posługujących Ubogim przy ul. Kawęczyńskiej.
- Z naszej perspektywy dawanie pieniędzy to łatwa pomoc, ale najmniej użyteczna. My jesteśmy zwolennikami tzw. trudnej pomocy, w której potrzebny jest wysiłek, trochę poświęcenia osobistego czasu - dodaje brat Lucjan z klasztoru Braci Mniejszych Kapucynów. Brat spotyka takich ludzi na co dzień. W jadłodajni przy ul. Miodowej osiemdziesięciu wolontariuszy przygotowuje posiłki ubogim.
W Warszawie oprócz kilkunastu jadłodajni (większość z nich prowadzona jest przez Caritas i katolickie zakony) są także schroniska, noclegownie dla mężczyzn i kobiet oraz matek samotnie wychowujących dzieci. - Potrzebujący otrzymują pomoc rzeczową, jedzenie, żywność. Chorych kierujemy na badania, po których mogą mieć przyznaną rentę inwalidzką. Trzeba czekać kilka lat, ale takie osoby mogą też liczyć na to, że znajdzie się dla nich lokal socjalny. Do tego czasu mogą mieszkać w ośrodku lub noclegowni. Jednak pod jednym warunkiem: trzeba być trzeźwym - mówi Krzysztof Cholewiński.

Reklama

„Siostro! Trzymamy się”

Choroba alkoholowa jest jedną z największych barier, z jaką mierzą się osoby na co dzień niosące pomoc. - Niestety, udaje się z niej wyrwać tylko pojedyncze osoby - mówi s. Wanda z Jadłodajni dla Bezdomnych i Biednych Zgromadzenia Sióstr Felicjanek przy ul. Azaliowej. Jej akurat się to udało. Trzej mężczyźni, którzy jeszcze kilka lat temu spali w lesie, dziś mają pracę. Felicjanka osobiście chodziła do pracodawców i prosiła, żeby przyjąć ich na próbę. Minęły dwa lata, od kiedy byli bezdomni żebracy pracują. Od czasu do czasu odwiedzają jadłodajnie przy ul. Azaliowej. Tylko po to, aby pokazać się siostrze Wandzie i powiedzieć: „Siostro! Trzymamy się”.

Obowiązkiem chrześcijanina jest nieść pomoc bliźnim. Jednak jej udzielanie musi być mądre. Nieroztropnie ofiarowana jałmużna często bowiem utrwala stan choroby, biedy bądź patologii, w jakim znajduje się osoba prosząca o pomoc.

Gdzie po pomoc

Adresy ogólnodostępnych jadłodajni, do których może przyjść każdy potrzebujący:

BAR „ŚW. MARTA” KAMILIAŃSKIEJ MISJI POMOCY SPOŁECZNEJ ul. Emilii Plater, okolice Pałacu Kultury (naprzeciwko Muzeum Techniki)

BAR „TYLKO” OŚRODKA CHARYTATYWNEGO „TYLKO” Z DARÓW MIŁOSIERDZIA, ul. Leszno 22

JADŁODAJNIA DLA BEZDOMNYCH I BIEDNYCH - ZGROMADZENIE SIÓSTR FELICJANEK PROWINCJA MATKI BOŻEJ KRÓLOWEJ POLSKI, ul. Azaliowa 17

JADŁODAJNIA DLA BEZDOMNYCH I UBOGICH - ZGROMADZENIE KSIĘŻY ROGACJONISTÓW, ul. Boznańskiej 21

JADŁODAJNIA DLA BEZDOMNYCH IM. BRATA ALBERTA POD ZARZĄDEM SIÓSTR ALBERTYNEK POSŁUGUJĄCYCH UBOGIM, ul. Kawęczyńska 4a

JADŁODAJNIA IM. ŚW. BRATA ALBERTA - CARITAS DIECEZJI WARSZAWSKO-PRASKIEJ, ul. Lubelska 30/32

JADŁODAJNIA PW. ŚW. RYSZARDA PAMPURI - KONWENT OJCÓW BONIFRATRÓW, ul. Sapieżyńska 3

KLASZTOR BRACI MNIEJSZYCH KAPUCYNÓW, ul. Miodowa 13

STOŁÓWKA DEKANALNA DLA BIEDNYCH DEKANATU OCHOCKIEGO W WARSZAWIE PRZY PARAFII ŚW. FRANCISZKA Z ASYŻU, ul. Hynka 4a

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty Jan Nepomucen

Niedziela podlaska 20/2001

[ TEMATY ]

święty

Arkadiusz Bednarczyk

Św. Jan Nepomucen z kościoła w Lutczy

Św. Jan Nepomucen z kościoła w Lutczy

Św. Jan Nepomucen urodził się w Pomuku (Nepomuku) koło Pragi. Jako młody człowiek odznaczał się wielką pobożnością i religijnością. Pierwsze zapiski o drodze powołania kapłańskiego Jana pochodzą z roku 1370, w których figuruje jako kleryk, zatrudniony na stanowisku notariusza w kurii biskupiej w Pradze. W 1380 r. z rąk abp. Jana Jenzensteina otrzymał święcenia kapłańskie i probostwo przy kościele św. Galla w Pradze. Z biegiem lat św. Jan wspinał się po stopniach i godnościach kościelnych, aż w 1390 r. został mianowany wikariuszem generalnym przy arcybiskupie Janie. Lata życia kapłańskiego św. Jana przypadły na burzliwy okres panowania w Czechach Wacława IV Luksemburczyka. Król Wacław słynął z hulaszczego stylu życia i jawnej niechęci do Rzymu. Pragnieniem króla było zawładnąć dobrami kościelnymi i mianować nowego biskupa. Na drodze jednak stanęła mu lojalność i posłuszeństwo św. Jana Nepomucena.

Pod koniec swego życia pełnił funkcję spowiednika królowej Zofii na dworze czeskim. Zazdrosny król bezskutecznie usiłował wydobyć od Świętego szczegóły jej spowiedzi. Zachowującego milczenie kapłana ukarał śmiercią. Zginął on śmiercią męczeńską z rąk króla Wacława IV Luksemburczyka w 1393 r. Po bestialskich torturach, w których król osobiście brał udział, na pół żywego męczennika zrzucono z mostu Karola IV do rzeki Wełtawy. Ciało znaleziono dopiero po kilku dniach i pochowano w kościele w pobliżu rzeki. Spoczywa ono w katedrze św. Wita w bardzo bogatym grobowcu po prawej stronie ołtarza głównego. Kulisy i motyw śmierci Świętego przez wiele lat nie był znany, jednak historyk Tomasz Ebendorfer około 1450 r. pisze, że bezpośrednią przyczyną śmierci było dochowanie przez Jana tajemnicy spowiedzi. Dzień jego święta obchodzono zawsze 16 maja. Tylko w Polsce, w diecezji katowickiej i opolskiej obowiązuje wspomnienie 21 maja, gdyż 16 maja przypada św. Andrzeja Boboli. Jest bardzo ciekawą kwestią to, że kult św. Jana Nepomucena bardzo szybko rozprzestrzenił się na całą praktycznie Europę.

W wieku XVII kult jego rozpowszechnił się daleko poza granice Pragi i Czech. Oficjalny jednak proces rozpoczęto dopiero z polecenia cesarza Józefa II w roku 1710. Papież Innocenty XII potwierdził oddawany mu powszechnie tytuł błogosławionego. Zatwierdził także teksty liturgiczne do Mszału i Brewiarza: na Czechy, Austrię, Niemcy, Polskę i Litwę. W kilka lat potem w roku 1729 papież Benedykt XIII zaliczył go uroczyście w poczet świętych.

Postać św. Jana Nepomucena jest w Polsce dobrze znana. Kult tego Świętego należy do najpospolitszych. Znajduje się w naszej Ojczyźnie ponad kilkaset jego figur, które można spotkać na polnych drogach, we wsiach i miastach. Często jest ukazywany w sutannie, komży, czasem w pelerynie z gronostajowego futra i birecie na głowie. Najczęściej spotykanym atrybutem św. Jana Nepomucena jest krzyż odpustowy na godzinę śmierci, przyciskany do piersi jedną ręką, podczas gdy druga trzyma gałązkę palmową lub książkę, niekiedy zamkniętą na kłódkę. Ikonografia przedstawia go zawsze w stroju kapłańskim, z palmą męczeńską w ręku i z palcem na ustach na znak milczenia. Również w licznych kościołach znajdują się obrazy św. Jana przedstawiające go w podobnych ujęciach. Jest on patronem spowiedników i powodzian, opiekunem ludzi biednych, strażnikiem tajemnicy pocztowej.

W Polsce kult św. Jana Nepomucena należy do najpospolitszych. Ponad kilkaset jego figur można spotkać na drogach polnych. Są one pamiątkami po dziś dzień, dawniej bardzo żywego, dziś już jednak zanikającego kultu św. Jana Nepomucena.

Nie ma kościoła ani dawnej kaplicy, by Święty nie miał swojego ołtarza, figury, obrazu, feretronu, sztandaru. Był czczony też jako patron mostów i orędownik chroniący od powodzi. W Polsce jest on popularny jako męczennik sakramentu pokuty, jako patron dobrej sławy i szczerej spowiedzi.

CZYTAJ DALEJ

Maryja Matką Kościoła

Na całym świecie w obrządku łacińskim obchodzone będzie wspomnienie Maryi Matki Kościoła – postanowił Papież Franciszek. W Watykanie opublikowano dekret Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów z 11 lutego bieżącego roku. Informuje on, że decyzją Ojca Świętego wspomnienie to będzie obchodzone w poniedziałek po Zesłaniu Ducha Świętego.

Jak podają Dzieje Apostolskie, w momencie Zesłania Ducha Świętego w Wieczerniku obecni byli wszyscy Apostołowie, którzy „trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, Maryją, Matką Jezusa, i braćmi Jego” (Dz 1, 14). „Matka Najświętsza, Oblubienica Ducha Świętego, mocą którego w dniu Zwiastowania poczęła Jezusa Chrystusa, przeżyła w Wieczerniku wraz z Apostołami zstąpienie Ducha Miłości na Kościół.

CZYTAJ DALEJ

Zabrzmi kolejny Dzwon Nienarodzonych

2024-05-21 01:11

Alina Zietek-Salwik

Jeden z dzwonów na stałe przebywa w Kolbuszowej

Jeden z dzwonów na stałe przebywa w Kolbuszowej

Kolejny Dzwon z Polski „Głos Nienarodzonych” poświęci Papież Franciszek. Każdy waży tonę i trafiają do różnych (nieprzypadkowych) miejsc na świecie. Ich dźwięk za każdym razem po raz pierwszy wybrzmiewa na Watykańskim Placu św. Piotra poprzez symboliczne uderzenie Papieża. Tak też będzie w przypadku Dzwonu dla Kazachstanu.

To już piąty dzwon będący inicjatywą polskiej Fundacji „Życiu Tak” im. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, która nieustannie przypomina o potrzebie ochrony życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci. Dzwony o wymownej nazwie „Głos Nienarodzonych” są inicjatywą Fundacji, dzięki której powstały już odlewy dla Polski, Ukrainy, Ekwadoru i Afryki. Dzwon dla Kazachstanu podobnie jak poprzednie zostanie poświęcony przez Papieża Franciszka poprzez symboliczne pierwsze uderzenie. Do dziś brzmią słowa Papieża, który powiedział w 2020 roku: ,,Niech jego głos budzi sumienia stanowiących prawo i wszystkich ludzi dobrej woli w Polsce i na świecie. Niech Bóg, jedyny i prawdziwy dawca życia błogosławi Wam i Waszym rodzinom”. Uroczystość odbyła się podczas audiencji generalnej 15 maja 2024 roku na placu św. Piotra w Watykanie. Dzwon trafi do Narodowego Sanktuarium Królowej Pokoju w Oziornoje Kazachstan. Wierzymy, że symbol ten będzie niósł dalej przesłanie, że każde życie jest święte i nienaruszalne. Dzwon został wykonany w Pracowni ludwisarskiej Jana Felczyńskiego w Przemyślu, którego projekt został uzgodniony i zaakceptowany przez abp. Tomasza Peta – ordynariusza Astany.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję